zdaje sie , ze mielibysmy o czym porozmawiac:)
mi sie wydaje, ze powody kiedy ludzie postepuja tak sami z soba sa rozne tak jak sami ludzie. jednak czasto bywa tak, ze z jakiegos powodu organizm a w tym i psychika sam siebie atakuje. sa np. takie choroby jak autoagresywne choroby ukladu pokarmowego np.wrzodzejace zapalenie jelit...nie znam sie na tym ale organizm z jakiegos powodu musial uznac , ze musi sam siebie zaatakowac....a Twoim spiewaniem i moim malowaniem moglo byc nawet podobnie( to tylko teoria)...tak bardzo chcielismy ja malowac a Ty siepwac, marzenia o sukcesie byly takie przyjemne, pragnienie bycia podziwianym za skromnosc slawnego artysty , chec bycia KIMS zbyt duza...czasami ludzie tak kochaja swoje marzenia, ze wola ich nie spelniac...co by sie stalo gdybys jednak sprobowala i po jakims czasie okazaloby sie , ze jednak ludzie tego Twojego talentu nie kupuja, to, co masz a co Tobie samej wydawalo sie bezcenne dla innych duzo nie znaczy...moze wiec to podswiadomy strach przed rozczarowaniem, psychiczna zapora przez poczuciem kleski wlasnej osobowosci...
czy nie lepiej jest myslec o sobie przez reszte zycia jak o kims, kto jest niezwykle utalentowany,kto bylby w czyms genialny tylko, ze nie moze niestety sie spelnic bo ma problemy, bo druga opxcja to sprobowac i poniesc ryzyko , ze mozemy stracic wiare w to co w sobie kochalismy najbardziej....moze wlasnie Ty sie tak bronisz...moj problem jest nieco innej natury jednak po czesci moglbym tez sie pod tym podpisac.oczywiscie to, co lezy u podstawy problemu chyba jest najwazniejsze , bez wzgledu na to jak sie dalej rozwijalo...
moja rada jest taka. sprobuj sie otrzasnac i zacznij spiewac jak najpredzej, poprostu rob to co kochasz bez wzgledu jaka cene bedziesz placic...jezeli tego nie zrobisz do konca zycia bedziesz zyla we wlasnej klatce...
do latw
[Dodane po edycji:]
jeszcze cos...co moglo by cos Tobie podpowiedziec. ja ze sztuka to mam tak, ze oczywiscie namalowalem juz sporo obrazow, jestem pyszny na maxa bo wydaje mi sie , ze moglbym zmienic oblicze dzisiejszej sztuki, do calej historii sztuki dorzucic brakujace ogniwo...czyli wierze w siebie na maxa, poprostu mam to "cos"...wiem, ze moglbym, wiele osiagnac,czuje to jak nic innego na tym swiecie, dawali mi to do zrozumienia rozni artysci, moja obszerna wiedza na temat sztuki itp...i teraz juz wiem ,ze jednak juz sie przed ty nie cofne, bo wlasnie po raz pierwszy od czasu pojawienia sie problemow zaczynam sobie z tym radzic, myslec i czuc inaczej...
u mnie bylo tak, ze ten moj swiat sztuki ktory sobie stworzylem byl idealny, cudowny i magicznie piekny,uwielbialem myslec o nowych obrazach, pielegnowac narzedzia, planowac kolejne projekty, marzyc o slawie, i bywalo, ze nieraz kilka godzin siedzialem podziwiajac swoj wlasny obraz,kochalem wszystko co sie z tym wiazalo, to stalo sie w koncu dla mnie wazne, potem zbyt wazne a w koncu wazniejsze niz wszystko inne... i wystarczylo, ze ten moj piekny swiat odwiedzila jedna niechciana mysl przed tym jak np.zasiadalem do nowego obrazu,nieproszona slabosc mysli ktora ranila moj piekny swiat, grozila, macila....i tak bardzo z jednej strony chcialem zachowac czystosc mojego swiata a z drugiej tak sie zaczelem przejmowac tymi natretnymi myslami, ze im bardziej ich nie chcialem tym oczywiscie wiecej ich bylo i w dodatku zaczely sie rzowijac....to byl poczatek...
dzisiaj juz wiem ,ze po pierwsze swiat nie jest , nie byl, i nigdy nie bedzie idealny...czasami nie zdrowe jest zeby nalezalo nam na czyms az tak bardzo bo i tak nigdy nie zdolamy tego utrzymac w takim stanie w jakim bysmy chcieli. po kolejne wiem, ze mysli sa jak goscie, nigdy nie wiemy jacy porzyjda ale powinnismy zle oddalac a dobre goscic jak najdluzej...
[Dodane po edycji:]
co do pychy to jezeli dostaje sie juz jakis talent to jedynie po to, zeby podzielic sie nim ze swiatem...i nawet pycha moze temu sprzyjac, bo w tym przypadku jest tylko motywatorem do spelnienia swego daru. nie zapominaj , ze sztuka sluzyc ma dla ludzi , zeby zylo im sie lepiej, zeby swiat byl piekniejszy.Tamara Lepicka powiedziala kiedys-"jestem artystka-mi wszystko wolno"!!:)bo rzeczywiscie malo kto o tym pomysli ale ludzie sztuki zyja troche wedlug innych regol wiec inne normy nawet co do pychy moga ich obowiazywac. Diana Ross-spiewa tak cudownie, tylu ludzi na swiecie przy jej muzyce sie wzruszalo, calowalo, tanczylo, przezywalo przyplyw mocy do dzialania, inspirowalo sie itp. i czy wazne jest, ze brala kokaine calymi latami...a gdyby byla nawet pyszna...to co...jej zycie jakiekolwiek warte byloby tego co po niej zostanie....
jezeli nasza saztuka ma sluzyc to my musimy chyba byc slugami(dobrze wynagradzanymi czasami:)...a jakiemu sludze ktory nie sluzy dobrze sie zyje?
jezeli czlowiek naruszyl warunki zycia , to bedzie mu tak samo niedobrze, jak robotnikowi na budowie ktory lamie reguly swojego szefa....
...mysle teraz ze jest inaczej, ze mamy obowiazek bez wzgledu na wszystko, slabosci, trudnosci itp. zrobic to co powinnismy...inaczej to dopiero bedziemy winni:)
[Dodane po edycji:]
wiesz co. ktos nagral mi kiedys piosenke...cover Fine Frenzy "almous lover" i wiezs co ? postanowilem posluchac oryginal i znalazlem inne covery innych osob w necie. mogloby Tobie dobrze zrobic poogladac sobie inne dziewczyny spiewajace w domu...oto link ale radze poszperac jeszcze...do utworow ktore lubisz wystarczy dodac cover i gotowe.milych wrazen:)