Skocz do zawartości
Nerwica.com

miminka

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez miminka

  1. hmmm, skądś to znam - niestety chyba z autopsji:-( ale póki co moja lekarka daje mi leki na wyciszenie, ale dołki się pojawiają cały czas. Moja siostar cioteczna ma ChAD, wspominałam o tym lekarce, ale nigdy nie mówiła, że też to mam. Ale opis niestety się zgadza... czy można to jakoś trwale wyleczyć? Nie wiem, jak długo mój mąż wytrzyma te moje huśtawki, trudno wciąż się tłumaczyć skokami hormonów:-(

  2. Wiesz co Moniczko, wydaje mi się że przesadzasz. Sorry, ale takie odniosłam wrażenie. Sokro lepiej wiesz, co Ci jest, to faktycznie nie słuchaj lekarza, spróbuj sama wyjść ze swojej nerwicy. Uda Ci się? A jeśli po prostu przestraszyłaś się leku i jego skutków ubocznych - powiedz o tym lekarzowi. Ja dostałam pernazynę bo mimo stilnoxu i lerivonu miałam duże problemy z zasypianiem. W końcu poradziłam sobie bez pernazyny, bo pogłębiła błyskawicznie moją depresję, prawie do myśli samobójczych - ale jak widać na forum nie każdy tak miał. Najpierw wyjaśnij z lekarzem swoje wątpliwości, potem wyrzucaj leki. Pamiętaj, że nasza ocena tego co nam dolega, może być różna od tego, co stwierdzi lekarz. Myślisz, że ja wiedziałam, że mam depresję? Ot, zwykłe nerwy - tak myślałam. A jednak lekarka ocenił to inaczej i dał mi odpowiednie leki. Teraz wiem, że to ona miała rację - nie ja.

    Pozdrawiam

  3. Witajcie! Powoli, czasami robiąc kroki wstecz, ale jednak wierzę, że powoli wychodzę z depresji. To już trwa od 6 m-cy, Bóg jeden wie, ile potrwa jeszcze - ale wierzę, że pokonam wiekszość lęków. Mam nadzieję, że uda sie to wszystkim, którzy wiedzą, ze depresja to nie "fanaberie księżniczki". POZDRAWIAM wszystkich serdecznie - zgodnie z moim hasłe: Co?! Wy też?!..:-)

  4. Witam! Pisze ten post ponieważ okazało się,że moja sytuacja rodzinna+ nerwica lękowa doprowadziły do tego,że postanowiłam wybrać się do psychiatry po jakieś leki.Dostałam leki przeciwlękowe od mojej lekarki rodzinnej,ale mój psycholog powiedział ,że nie mam brać byle czego i jak już to skonsultować to z psychiatrą.Ale mam taki lęk że pójde do niego a on stwierdzi że np jestem groźna dla otoczenia i każe mnie zamknąć w szpitalu.Wiem,że to działa moja zalękniona wyobraźnia,ale boje się i nie umiem się przełamać.Jakie Wy mieliście doswiadczenia?Pozdrawiam

     

    kochana Magnolio! (Piękny, pachnacy i wiosenny login wybrałaś:-)

    Od marca tego roku lecze depresję. Ona również, tak jak u Ciebie, wyrosła z nerwicy, problemów w domu, w pracy, lęków. Pierwsze leki dostałam od lekarza pierwszego kontaktu, ale z jednoczesnym skierowaniem do lekarza psychiatry. Wiem, co czujesz, bo miałam podobne obawy. Niestety, u nas psychiatria kojarzy się z "domem wariatów", "czubkami" itp. milutkimi określeniami. Ale naprawdę jest zupełnie inaczej! Pierwsza wizyta u psychiatry była cierpliwym wysłuchaniem mojej historii, płaczu i lęków. Pani doktor łagodnie i cierpliwie wyjaśniała mi, co się ze mną dzieje i od pół roku prowadzi moje leczenie. Bez niej chyba przestałabym funkcjonować - a jednak żyję, podjęłam kilka ważnych decyzji, których nie miałam odwagi podjąć. Lekarz psychiatra jest podobnym terapeutą jak psycholog - tyle, że oprócz wysłuchania może przepisać leki i za każdym razem dopasować je do tego, jak poprawia się Twoje zdrowie. Głowa do góry - i czym prędzęj zapisuj sie do lekarza. Aha, ja się zapisałam do lekarza w przychodni w szpitalu psychiatrycznym - nie bój się, że Cię "zamkną", są ludzie bardziej niebezpieczni dla otoczenia, niż Ci, którzy po prostu mają zszargane przez życie nerwy!

    Pozdrawiam Cię serdecznie, odwagi :D:D

  5. Cześć :D jestem nowa na forum, ale od razu znalazłam ważny dla mnie temat. Czy lubię siebie? Na pewno nie lubię swojego wyglądu (zwłaszcza tych małych piersi), bo mam wrażenie, że przez to mój mąż tak często ogląda stronki porno i gazetki zróżnymi "cycatkami":evil: A to naprawdę dołuje człowieka, który ma niską samoocenę :(

    A kwestia czy lubię swoją osobowość... jest jeszcze trudniejsza.

    Lubię siebie, bo potrafię być przewidująca, radzę sobie w trudnych sprawach finansowych i to jest ok. ALe jednocześnie - łatwo wpadam w złość, jestem skrajnie podejrzliwa i nieufna wobec męża (sama nie wiem, czy mam powody, czy nie) i byle kłopot urasta dla mnie do roli dramatu. Więc - lubię siebie, ale i nieawidze czasami. I to właśnie chciałabym zmienić...

    Pozdrawiam:-)

×