Piszę, bo nie mam z kim pogadać i kogo prosić o pomoc. Po raz kolejny zakończyłam chory związek, w którym czułam się wykorzystywana, utraciłam swoją wartość, siebie... To już chyba 1o próba wydostania się z tego. Łatwiej poszło z rzuceniem papierosów.
Jestem młodą osobą, studiuje na dwóch kierunkach, nie mam dzieci, ani ślubu, nawet pierścionka zaręczynowego. Już nie pamiętam prawdziwej siebie, czyli wesołej, uśmiechniętej, szczęśliwej. W 2007 roku poznałam jego, a raczej jego kłamstwa o sobie, bo wszystko okazało się nie prawdą. Nie będę przytaczać co mówił, ale kim jest, a jest kłamczuchem, krętaczem, złodziejem...Dlaczego z nim byłam, bo chciałam mu pomóc,w sensie, a może się zmieni, kochałam. Wybaczyłam mu zdradę, wyjścia do burdelu- czuje się z tym okropnie, spadam coraz niżej. On robi ze mną co chce, niszczy mnie. Mam być jego służącą, mam koło niego skakać, ja się nie liczę. Chociaż studiuje, a on pracuje i dość dobrze zarabia, przychodzi do mnie po pieniądze, wiele razy oddałam mu ostatnie. Dzieliłam się wszystkim, wspierałam, tylko po to, aby usłyszeć, że jestem gruba i brzydka i nikt inny mnie ie zechce jak go zostawię. Przeklina do mnie, wyzywa, parę razy mnie uderzył, nie powiem, że mocno, ale nikt mnie nigdy nie uderzył, nawet rodzice. Czuje się podle, kiedy najpierw mi mówi jaka jestem obrzydliwa, a potem dotyka... zmienia się tylko na chwilkę po to aby wróciła. mimo że to wszystko wiem, tak jest w kółko. Co robić? Jak się go pozbyć. Zabił moją miłość, ale jak go nie ma to czegoś mi brakuje, chyba przywykłam do tego, a może już jestem taka upodlona, że nie widzę innego życia, nie wiem jak to nazwać.
Gdy go zostawiam on nie daje mi żyć, przyłazi pod uczelnie, wszędzie i mówi, że kocha, że się zmieni i tak w kółko. Chociaż jestem zaparta znowu się boje, że wrócę i nie wiem co robić.
Mówię sobie kochana jesteś szczupła, piękna i mądra, a przede wszystkim życie przed tobą, stać cię na kogoś lepszego, ale chyba nie docieram sama do siebie. Opowiedziałam już trochę mamie przez telefon, bo jestem daleko od domu i moi rodzice nie wiedzą, co się tak naprawdę dzieje, jak przyjeżdżał do nich ze mną to był taki kochany, podobnie jest jak jesteśmy u jego znajomych itp.
Jak wrócę, to tego nie wytrzymam, ileż można... Przepraszam za nie najlepszy tekst, ale jestem strasznie zdenerwowana i mam chaotyczne strasznie myśl, tyle tego było, to kropla w morzu...