Skocz do zawartości
Nerwica.com

eM

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez eM

  1. pisze wiersze i groteski. slucham muzyki. gadam do siebie- wsciekam sie. szczękam zebami. ide na spacer (raz mial sie skonczyc powieszeniem). pije wino i zapalam kadzidelka. czasem gadam z ludzmi. wale piesciami w twarde rzeczy.

    kiedys pilam kawe. juz mi nie wolno, bo za bardzo aktywuja sie receptory dopaminowe- stany furii itp.

  2. jeszcze nie rzezbie. moze kiedys zaczne rzezbic w kamieniu.

     

    pamiec, koncentracja, inteligencja... malym roztrzepancem zawsze bylam...taki juz jest moj organizm, zdeterminowany genetycznie, na dodatek jestem wczesniakiem. choroba takze wplynela na moje zdolnosci poznawcze.

     

    byc moze uda mi sie pozytywnie stymulowac mozg za pomoca biofeedbacku.

     

    nie ufam do konca nikomu.

    a szczegolnie wlasnej podswiadomosci.

     

    rodzina chce mi pomoc, ale takze wywiera na mnie duza presje. pragna, abym zdobyla dobry zawod...

    od siebie tez duzo wymagam. cholerny idealista ze mnie. zalezy mi na szczesciu rodziny, innych ludzi- ehh marza mi sie utopie...

  3. pare moich dziabnietych mysli:

     

    groteska namber tfu

     

    biore gazete:

     

    01001000100000101111010010010101010

    00010001000101110111101111101010101

    01010101000011100101010101111010111

    11001111000101010101010111101010101

     

    otwieram ksiazke:

     

    110011110001010101010101111010101010101010100001110010101010111101011100010001000101110111101111101010101

    01001000100000101111010010010101010

     

    mama mowi:

     

    00010001000101110111101111101010101

     

    (dorota obiad na stole dawno juz wystygl)

     

    D.P all rights reserved

     

     

    śmiertelnik:

     

    -jaka jest śmierć?

    slodka, slona…

    kwaśna?

     

    M. Polikarp:

     

    -popieprzona.

     

     

    uwagi: gorzka nie, bo to zbyt szybkie okreslenie (domyslne niemal)

     

    D.P all righs reserved

     

     

    przypowiesc o plocie

     

    wracam sobie ze szkoly...

    ide sobie na akacjowej

     

    ludzie maja pieski, piesyyy, biesy

    i jest tam taki walniety wilczur

     

    zobaczyl mnie

    i zaczal skakac i grube wydobywac ze swego zwierzecego gardziola

     

    patrze sie...

    biedny jestes, niewolniku czlowieka...

    zwariowales

    a my sie cieszymy, ze tu gnijesz

     

    kudlaty zaczal jeszcze wyzej skakac, gwaltowniej

     

    mysle sobie- zaraz wyskoczy

     

    [...]

     

    ja go zabije

    czy on mnie...

     

    D.P. all rights reserved

     

    groteska w kropeczki (bron boze fioletowe kropki na zoltym tle!)

     

    kropki sa jak dziury dziurki i dziureczki

     

    kropka jest symbolem dziurki

     

    tak jak przedstawieniem czlowieka jest kolko i piec kresek

     

    dziura tu dziura tam w skarpecie 7 dziurek mam

     

    ale nie w kieszeni na szczescie

     

    kropki sa chyba teraz znowu 'modne'

     

    spodniczki bluzeczki paseczki... wszystko w kropeczki

     

    kropa jest symbolem dziury

     

    wiosna... popatrzec na polskie ulice i wszystko jasne...

     

    kropa jest symbolem przesladowcy

     

    kropa jak dziura

     

    w glowie

     

    dziura od kuli...

     

    dziura jest symbolem nienawisci i slepej glupoty

     

    dziura w czaszce dziura w mozgu

     

    pietno ofiar

     

    dziury w sumieniach

     

    dlaczego ludzie wciaz sie tak 'blogoslawia'

     

    dlaczego dziura nie moze stac sie kropka

     

    symbol nie czyn...

     

    trzy kropki- 'wielkoropek'

     

    stawiam je wtedy kiedy sadze ze odbiorca bedzie wstanie ruszyc wlasnym mozgiem

     

    ja jestem chora na kropke

     

    pojedyncza (#!)

     

    powiem tylko ze kropki-dziury

     

    sa jak kieszenie pana kleksa (no i mial fajowe piegi)

     

    sa gleboooooooooooooooooookie

     

    i przypominaja i przypominaja

     

    mi o tym ze

     

    zyje tu

     

    sa takie kierunki w sztuce- pointylizm i dywizjonizm

     

    czyli obraz z kropek

     

    http://en.wikipedia.org/wiki/Georges_Seurat

     

    D.P all righs reserved

     

     

    mysl przyobiednia

     

    jem rosolek i...

     

    ciekawe czy Pan Jozef je rosol z wlasnej kury?

     

    chyba nie

     

    bo zapewne

     

    kury Pana Jozefa biora koguty z sasiednich gospodarstw

     

    na seksapil

     

    faceci sa glupi :P

     

    przynajmniej koncza zaszczytnie... jako obiad

     

    slawnego hodowcy drobiu

     

    Pana J

     

    G.Halama

     

    my idiol

     

    http://www.youtube.com/results?search_query=halama&search=Search

     

    D.P. all rights reserved

     

     

    ziemia, planeta ludzi

     

    kopernik sie mylil

     

    ziemia nie kreci sie wokol slonca

     

    nie system heliocentryczny

     

    a system moneycentryczny

     

    fortuna kolem sie toczy...

     

    na tym kole

     

    ludzie

     

    przygwozdzeni

     

    odczuwaja jedynie wlasna grawitacje

     

    gore i dol

     

    odczuwaja

     

    nie widza

     

    ludzi pod i nad...

     

    na tym samym kole machiny

     

    to kolo jest tylko jednym z jej trybow

     

    do czego sluzy maszyna?

     

    kto ja zbudowal?

     

    na srubach skrzepla krew

     

    smuzka scieka pot...

     

    slychac wzdychania

     

    slychac jeki

     

    slychac ryki

     

    slychac smierc...

     

    uchem tego nie uslyszysz

     

    okiem nie zobaczysz

     

    dreszcz mnie przeszyl…

     

    oni cierpia… obojętnie!

     

    ich twarze zmieniaja sie na ulamek chwili…

     

    zacisniete zeby

     

    przygryzane wargi az do krwi

     

    konwulsje

     

    oczy scisniete jeszcze bardziej… już ich nie otworza

     

    to scena przed wyzionieciem ducha

     

    de revolutionibus orbis coelestium

     

    de revolutionibus orbis humanus...

     

    http://www.griseldaonline.it/percorsi/3checcoli_6d.htm

     

    D.P. all rights reserved

     

    imperium egoistow

     

    swiat jest taki maly...

     

    mysle patrzac na zminaituryzowany widok zza okna

     

    ktory ukazuje mi tafla

     

    w filizance herbaty

     

    bo kawy mi nie wolno

     

    horyzontem jest zloty rabek

     

    swiat jest taki maly...

     

    zamknieci w szufladkach

     

    mowimy chetnie

     

    moj dom

     

    moj samochod

     

    moja dziewczyna

     

    dobrze nam tak...

     

    zmniejszac

     

    skracac

     

    ograniczac

     

    ludzie wolni mowia...

     

    nasze dobro

     

    nasze piekno

     

    nasze szczescie

     

    ludzie zamknieci w swoich szufladkach...

     

    tworza szufladki

     

    szufladka z napisem praca

     

    szufladka z napisem rodzina

     

    szufladka z napisem wyrzuc smieci

     

    zycie jest jedno

     

    wspolne

     

    i nie zawsze pod kontrola

     

     

    http://www.fotos.org/galeria/data/520/medium/3Salvador-Dali-Burning-Giraffe.jpg

     

    D.P. all rights reserved

     

     

    alice in wonderland

     

    w rekach trzymam

    stary srebrny zegarek z lancuszkiem

     

    ma zepsute pokretlo

    czas plynie...

     

    tyk tyk...

     

    i kic kic

    zwariowany Bialy Krolik

    spoglada nerwowo na swoj zegarek-

    'ranyjulek ranyjulek! spoznie sie!'

     

    znika w kroliczej norze

     

    ech tam tez czas plynie...

     

    biedny Kapelusznik z Marcowym Zajacem

    nie zadaja sobie z tego sprawy

     

    nie chce byc

    kolejna Alicja

     

    ale jednak...

    nie potrafie oprzec sie

    pelnym zdradzieckiego uroku

    usmiechowi

    Kota z Cheshire

     

    http://www.fromoldbooks.org/LewisCaroll-AliceInWonderland/pages/alice_06d/alice_06d-1438x2085.jpg

     

    http://ww.umk.pl/~jacekm/rozdom.pdf

     

    D.P all rights reserved

     

    sceny rodzajowe

     

    do wszystkiego można się przyzwyczaic

    do monotonni dlugiej ciezkiej niesmacznej

     

    trzy minuty

    i bezbarwne gluty

    zalane wrzatkiem

     

    strawa dla ciala

    papka

    papu- ciapu uhumm

    zatykacz układu pokarmowego

     

    dobra punkt zaliczony

     

    dalej

    pudlo z drutem

    lub jak kto woli

    odbiornik telewizyjny

    z antena

    do zmiany fal elektromagnetycznych

    na

    domowe pranie mozgu

    meczyk

    fajnie oglądać pilkoglowych

    albo

    6 tysieczny odcinek

    o suchych lzach kasandry

    uwielbiamy pasożyty tasiemce

    w międzyczasie podziwiamy

    dzielo dzialu reklamy

    kupujac produkt x

    bedziemy tacy szczesliwi

    długowieczni i piękniejsi

    nie liczmy ze madrzejsi

     

    oczywiście zawsze

    popijajmy roztworem glukozy/aspartamu

    karmelu kofeiny kwasu fosforowego

    doskonałego do odtykania rur…

    zawsze…

    boski napoj pop-kultury

    czyli wielkiej bzdury

     

    punkt zaliczony ptaszek postawiony

     

    miejska wieczorna pustka zapada

    miedzy klockami z betonu

    nowoczesnego maszkaronu

    i wielości samotności

    upchane na kilkudziesięciu metrach

    ograniczonych kwadratowych

     

    buziulka szeroko ukazuje

    piekny stan prochnicy

     

    pora na milosc

    hyh…

    a teraz to tak…

    seks na 1001 sposobow

     

    kocham cie

    jedynie mówi sie

    przy

    otwieraniu portfela

     

    Milosc zostala

    zgwalcona porzucona upokorzona

    zastapiona zwierzęcym instynktem

     

    głupi zyje tylko w jednym związku

    po co się nudzic meczyc z tym palantem

    leniem waleniem

     

    tylko ja

    Moje zycie i kropka

    ale jakie jest…

    Kogo to obchodzi

    Mnie samego tez nie obchodzi

    bo nie dochodzi

     

    teoretykiem nurtow filozoficznych nie jestem

    ale doskonale sprawdzam sie w praktyce

    w hedonizmie

     

    wlanym self-centryzmie

     

    wlasna ‘godnosc’ potrafie bronic

     

    eutanazja

    aborcja

    farmaceutyczne konsorcja

     

    wpieraja- pigulka

    twoje ego

    chroni przerośnięte

    sumienie sniete

     

    to co pierdolniete

    pielęgnujmy starannie

     

    spanie…

    wstawanie

    z pozytywnym pomrukiem na ustach

    ‘cholera znowu do pracy’

    wypowiadaja setki kacy

     

    i tak dalej

    dalej

    dalej trwajmy!

     

    słuchajmy jak nakreceni

    Fałszywych prorokow

    wsrod wlasnej głupoty

    mrokow

     

    a ten kler

    na który wygodnie nam pluc

    ci z ciemnogrodu bakalarze

    odprawia za nas msze

    i pojda na cmentarze

     

    przypomniec

    i w proch się obrocisz

     

    Ludu jerozolimski

    jeszcze wrocisz…

    ukrzyzowac

    po raz wtory….

     

    Niewinnych

     

    pod znakiem słusznej idei

    postempu

     

    czy obrzydliwego

    podstępu?

     

    D.P all rights reserved

     

    uwagi: autorka nie wierzy w Boga chrzescijanskiego.

     

    warhol

    http://www.arch.mcgill.ca/prof/mellin/arch671/winter2005/student/ktruong/artomat7.html

    http://www.saunalahti.fi/immopek/warhol/marilyn.gif

    http://www.absolutad.com/gallery/warhol-2.jpg

    http://beiderbecke.typepad.com/tba/images/warhol.jpg

    http://accel17.mettre-put-idata.over-blog.com/0/08/39/13/a-partir-du-10-aout-2005/mao-warhol.jpg

    http://academics.smcvt.edu/gblasdel/art/A.%20Warhol,%20Skulls.jpg

     

     

    …_..._..._

     

    … ._.._ ___ .__ ___ .__. .. … __ ___ ___ _... ._. ._ __.. ._._._

     

    … ._._ … _._ ._. _.__ … _ ._ ._.. .. __.. ___ .__ ._ _. ._._ .._. ___ ._. __ ._._

     

    .._ __ _.__ … ._.._ .._

     

    _._ .._ ._.. _ .._ ._. ._ _...._ .___ . _.. _. ._ _.. .._ …__.. ._ _._. __.. ._.._ ___ .__ .. . _._ ._

     

    …_._

     

     

    http://www.picturesdirect.com/images/FA104%20Fanad%20Head%20Lighthouse.jpg

  4. ja mowilam psychiatrze, ze widzilam smierc z moja twarza, pod drzewem, kiedy chcialam sie powiesic, na dodatek zmora mnie wysmila i plula mi w twarz! arrrrrrrrrr! wscieklam sie wtedy i pozniej mi sie odechcialo... psychiatra chyba uznal, ze bredze i na razie zoloft...

    a o glosach... chyba nie mowilam psychiatrze, zapomnialam- powiem jej pod koniec maja, mam wizyte wyznaczona... glosy mam teraz czasami, kiedys byly dosyc czesto- meski glos (nieznajomy)- kazal mi sie rzucic pod tira, tak jakby mezczyzna stal za mna z lewej na ukos (najczesciej z tej strony). wtedy pragnelam bardzo swojej smierci. pisalam o glosach w poczatkowym, moim poscie.

    hymm, kiedys mowilam o tym pierwszej psycholozce (zreszta zapomnialam o niej), polecila, abym szybko udala sie do lekarza... dobre pytania zadawala-

    czy wierze, czy zdaje sobie sprawe, ze to jest nienaturalne to, co slyszalam, widzialam, jaki to byl glos, kogo, z ktorej strony itp

    - nie wierze w 'wizje'. wiem, ze mam stlamszona podswiadomosc i zachwiana chemie w mozgu...

    czasami dziwne rzeczy widzialam przy zachodach slonca (?)

     

    deprseja urozmaica zycie...

    takze miewam koszmarne, pesymistyczne wyobrazenia podczas czytania literatury, wprost nihilistyczny, dekadencki, poetycki nastroj... ciezko mi sie odejsc od takich mysli... dezorganizujace plan dnia.

     

    najlepsze 'obrazki' mialam po pierwszej tab 50mg zoloftu- salvadore dali... niby wiesz, ze halucynacje masz z powodu poczatkowego dzialania leku na ukl nerwowy, ale stresu nie potrafisz zahamowac...

    balam sie z domu wylazic, ale sie przemoglam strach i jakos sobie zyje.

     

    glosy dosyc latwo mi zwalczac, nie przejmuje sie nimi, 'wizje' mnie ostatnio nie nawiedzaja.

     

    Estreva- dobry psychiatra koniecznie wskazany, im szybciej sie do niego udasz, tym lepiej. wiesz, jak halucynacje odbieraja ogromne poklady energii psychicznej- zostaja z nas flaki.

     

    ehh, najlepiej miec dobrego przyjaciela, ktory da nam kopa w 4 litery. wstac najtrudniej...

     

    ja sobie czesto powtarzam- chcesz cos osiagnac w zyciu, to dzialaj! jesli smierc to szybka... bez dlugiej meczarni duszy

  5. tygrys to moja metafora- samotnik, indiwidualista z niegasnacym poczuciem wlasnej wartosci, walczy o swoj honor, nie zgadza sie z niesluszna dominacja, nieufny, wytrawaly, ambitny, chce udowodnic wlasna wartosc, gleboko emocjonalny, zawsze stara sie opanowac emocje (ale nie ukryc) moze byc okrutny i msciwy- wobec otoczenia, ktore go mocno stresuje, na szczescie, zazwyczaj tylko szczerzy zeby i glosno warczy.

    a tygrys rowniez dlatego, ze czasami mam ochote kogos rozszarpac, z powodu nagromadzonej zlosci... jeszcze nikogo nie zzarlam.

     

    wczoraj psychiatra sie na mnie popatrzyl, dal mi leki i krzyzyk na droge.

    do psychologa, u ktorego bylam ostatnio, nie pojde, bo mnie nudzi dyrdylamami (tak!), na swoje 19 lat mam calkiem spore, wlasne wyobrazenie o zyciu (w koncu pasjonat filozofii). owszem, czasem slucham ludzi, obserwuje swiat i wyciagam wnioski.

    krotko mowiac- zycie to matrix chemiczno- fizyczny.

     

    zakladam, ze dam rade we wrocku, siostra zaoferuje mi czasem jesc, bede sie uczyc, rysowac, projektowac, pojde na biofeedback (juz troche wsponialam o tym na forum) to lepsze dla mnie niz siedzenie w szpitalu i czekanie na 'niewiadomoco'. pozniej pomoge rodzicom w pracy...

    jesli zdecyduje sie na smierc kiedys, zaplanuje to skrupulatnie, nie trafie do szpitala. z drugiej strony wyrzadze krzywde odobom, ktore mnie kochaja, hmm...

     

    trudno byc tygrysem, zawsze postawie na swoim, jezeli zyc to tak jak ja postanowie, jak sie nie da, odejde...

     

    zycze Wam wszystkiego dobrego

  6. tygrysy to dopiero maja fajnie- tyle kroliczkow kica kolo ciebie, a zębiska swędza, wyrr, wyrr

     

    bardziej powaznie (to powyzsze jest polserio)-

    nie wiem, co to otylosc, ale kiedys bardzo chcialam zapomniec o slodyczach (szkoda mi zabkow) i zaczelam je ignorowac, patrze na slodycze i mowie- po co mi sie opychac slodkosciami? ide dalej. nie istnieja dla mnie i tyle.

     

    co do odchudzania- sadze, ze po fachowa porade warto udac sie do dietetyka. powinnismy sie przyzwyczaic do nowego zywienia, zapomniec o starych, zlych nawykach- na zawsze. mysle, ze w tej sprawie, trzeba byc radykalnym. chodzi przeciez o nasze zdrowie i cialo. nie rozmyslajcie o jedzeniu. warto sie wtedy napic wody, jesc owoce i warzywa. dobrze, jak ktos wspiera nas w podjetych staraniach, odciaga od pokus.

     

    sport jest niezwykle istotny- pozytywnie mobilizuje cialo i umysl, przede wszystkim hartuje nasza wole. zawsze mi sie wydawalo, ze nie mam czasu na uprawianie sportu, ale w koncu sie przemoglam. ja sobie wybralam trase w parku do odbywania codziennych, porannych (ta pora mi najbardziej odpowiada) biegow. oczywiscie trzeba odpowiednio podwyzszac sobie poprzeczke- nie zameczajmy sie juz na poczatku, bo dobre chceci szybko zmienia sie w psychiczny opor. po wysilku fizycznym, nie zapominajmy o cwiczeniach rozciagajacych.

     

    ja mam na razie inny problem- zapominam calkowicie o jedzeniu. nie czuje glodu. wynika to z tego, ze wczesniej zamierzalam sie zaglodzic. teraz, na szczescie rodzina mi przypomina o posilkach. ze stresu chudne bardzo szybko...

     

    najtrudniejsze jest to, ze kiedy sie potkniemy, ciezko nam sobie wybaczyc popelnione bledy.

    patrze na siebie wtedy z 'trzeciej perspektywy', wyciagam wnioski, planuje kolejne, realne podejscia. jest to konsekwentna wyrozumialosc wobec wlasnego ego. zrozumialam tez, ze rozwoj to nie wysilek na pokaz.

     

    pozdrawiam

  7. mam bardzo szerokie zainteresowania. kiedys nawet mialam spora wiedze. niestety, ostatnio czuje, ze wypralo moja pamiec...

    ogolnie:

    inspiruje mnie sztuka- szczgolnie malarstwo i grafika, film.

    bardzo lubie biologie, chemie, fizyke- troche mniej.

    namietnie zaczytuje sie w ksiazkach o psychologii.

    cenie sobie literature piekna.

    pisze (podobno wyrafinowane) groteski.

    sport: rower, jazda konna, wspinaczka w obiektach zamknietych.

    uwazam sie za nieudacznika.

     

    moze zostane artysta, a moze nie...

     

    jak ktos chce, moze napisac w googlach mighty_pirate

  8. nieudacznik- pokaz im zęby! nie daj sie. w czym oni sa niby lepsi, wpanialsi, itd? nikt nie jest doskonaly! osoba inteligentna stara sie pomoc innym, a nie karmi sie swoja pycha. niech sie nie dziwia, ze swiat jest zly, tylko wezma sprawe w swoje rece. zlo o wiele latwiej jest wysiac, rozrasta sie ono szybko, natomiast dobro wymaga starannej pielegnacji. kazdy ma prawo do szczescia, nie pozwolmy na zatorowanie drogi do niej.

    kazdy z nas potrzebuje serdecznego przyjaciela- czasem trzeba na niego poczekac... nie czuj sie sam, chcetnie my Tobie poradzimy w miare naszych mozliwosci.

    jezeli widze, ze ktos mnie traktuje nieuprzejmie- to po pierwsze, to jest jego bląd. trzeba drugiej osobie wyjasnic sytuacje- prosze sie do mnie tak nie zwracac, dlaczego tak do mnie mowisz? co chcesz udowodnic? czy rozumiesz mnie?

    niestety osoby 'nie na poziomie' sa czesto bardzo zniechecajace, nie musimy sie do nich dostosowywac- mowimy im otwarcie ich zle postepowanie w spokojnym tonie, moze z czasem zrozumieja, czym jest prawdziwe zycie.

  9. witam.

    moja historia w ultraskrocie:

    jestem dopiero na poczatku drogi do wolnosci. leki biore od konca marca tego roku- zoloft i doxepin. a chora jestem od dwoch lat. szczerze, nikt dokladnie nie wie, co mi jest. a ja sie zgubilam w tej dzungli... wchodze w zycie i wiele spraw jest dla mnie wielka niewiadoma. to mnie irytuje zbyt mocno. kazde niepowodzenie bardzo przezywam. czekam na ustabilizowanie pozomu hormonow w moim mozgu...

     

    nie wiem, jak dlugo masz problemy z wlasna psychika. pewnie zdajesz sobie sprawe, ze dlugotrwaly stres zmienia prace mozgu. dlugotrwaly stres utrwala szlaki chemiczne- gl dopaminy i adrenaliny (bo sprawa jest duzo bardziej skomplikowana, zainteresowanym moge podac dobre zrodla na ten temat). wychwyt serotoniny zostaje utudniony. na dluzsza mete zwiazki te dezorganizuja nasz organizm. prawidlowy mechanizm uwalniania calej masy hormonow zostal zachwiany. podawane leki maja za zadanie przywrocic chorego do stanu jak najbardziej optymalnego. zdiagnozowanie problemu jest sprawa trudna, niestety to wymaga czasu. sadze, ze leki i wizyty u psychologa nie zalatwiaja sprawy. moim zdaniem kazdy chory wymaga badania EEG mozgu- specjalisci ustalaja w porozumieniu z psychiatra (moga byc pewne zastrzezenia) i lekarzem rodzinnym profesjonalna metode stymulacji mozgu- biofeedback. potrzebne informacje na temat neurostymulacji wraz z adresami placowek wykonujacych takie badania znalazlam na stronie- http://www.eeg-biofeedback.com.pl/index.php?mod=oprogramowanie_brainmapping

     

    jestem panem swego zycia. zawsze chce decydowac samodzielnie za swoje zycie. sadze, ze psychoterapeuci w moim miescie nie pomoga mi.

    za tydzien jade do wroclawia i pojde na badanie mozgu. jak bede miala dostep do komputera, napisze o swojej bierzacej sytuacji.

     

    pozdrawiam

  10. mrr mrry! (witam Was)

     

    zagubiony tygrys szuka porozumienia z innymi tygrysami i fajnymi zwierzaczkami. z kroliczkami chyba tez moge sie dogadac.

     

    moze moja historia, komus pomoze podjac kroki do wolnosci.

    albo ktos uzna, ze mozna fajny film zrobic o zwariowanym trygrysku.

     

    (prosze sie nie urazac za powyzsze okreslenia- to sa przenosnie)

     

    przyjaznie do Was mrucze- mrrru, mrrrum!

  11. pisze do Was moi Drodzy, bo jestescie ludzmi, ktorzy przezywaja podobne skrajnosci, czerpie z waszego doswiadczenia, a swoja postawa zyciowa pokazuje, ze walcze. rozmowy z Wami daja mi duzo do myslenia, ciagle w swoim zyciu daze do wlasciwego samookreslenia sie. chodzacy ze mnie paradoks- zyje jeszcze, dlatego ze wojuje z calym swiatem, z soba samym tez... bo jestem perfekcjonista. nie oczekuje od Was znaczacego wsparcia.

    smieszne jestem zwierze- tygrys. okropnie dziki tygrys zamkniety w klatce zdechnie. nie pojde do szpitala, bo to mi nic dobrego nie da(bede ryczec calymi dniami ze wscieklosci i zezre ludzi tam pracujacych). innym tygrysom mowie, ze szpital nie jest dla nich szybka koniecznoscia (tak mi sie wydaje). nie ufam nikomu. ja tylko sprobowalam sie leczyc u psychiatry i psychologa. mam zamiar zrezygnowac z psychologa (poszlam do psychologa tylko dalego, ze chcialam uzyskac kontakt do dobrego psychiatry) i zaczac inna terapie. na razie sie orientuje. wspomnie o niej pozniej.

    w tej dzungli, w ktorej obecnie mieszkam jest mi ciezko byc, wiec przenosze sie do drugiej, tam tez, mam nadzieje znajde fachowcow, ktorzy mi pomoga. potrzebuje wlasnego kata, spokoju i swobody. w domu z rodzina zeswiruje, a oni rowniez. bardzo ich kocham, zyje dla nich, ale swiat tez chce zdobywac, tak, jak postanowilam. nie udaje mi sie na razie, wiec sie wsciekam i do wszystkich groznie pomrukuje.

    ja uwazam, ze nie potrzebuje hospitalizacji. nie pozwole na sobie esperymentowac do woli, przeciez ja ich nic nie obchodze!

    moja rodzina wie, ze wyjade na troche. chyba ta decyzje akceptuja.

    tygrys to byt absolutny, niezalezny. siedzenie w szpitalu mu tylko zaszkodzi.

  12. czesc, nazywam sie eM i jestem nalogowym pesymista

    mozna mnie spotkac czasem na pewnym forum naukowym

    leki biore od konca marca tego roku, jak pamietam...

    siedze w piekle.

    dlugo meczylam sie sama- ok 2 lata. myslalam, ze poradze sobie... rodzice nic nie wiedzieli... jakos tak wyszlo, ze pani od biol powiedzialam o chorobie, i ze chcialam sie powiesic na drzewie (nie powiesilam sie, bo zobaczylam smierc pod drzewem, byla ubrana na czarno, lysa glowa z moja twarza). dostalam kontakt do psychologa. udalam sie sama. psycholog skierowal mnie do psychiatry.

    pani psychiatra dala mi zoloft 50 mg/rano. wizje mialam arcyfajne... bylo tak strasznie, ze powiedzialam rodzicom, ze biore leki...po ok jednym opakowaniu- ok miesiac brania, zaczelo mi odwalac. doszlam do wniosku, ze nie mam po co zyc, krotko mowiac, wiec przestalam jesc i nie mialam zamiaru wstawac z lozka. rodzice zawlekli mnie do psychiatry. pani dr popatrzyla sie na mnie i sie zapytala, czy bym nie poszla do wariatkowa... :(. mi bylo obojetnie. jeszcze pogadala z rodzicami. mama sie lekko zalamala, poczulam sie winna. powiedzialam, ze chce zdac mature i do szpitala nie pojde(tak naprawde nie chcialam zdawac, bo po co? szkoda mi bylo rodzicow) zapisala mi doxepin- 1 tab na noc i kazala brac 1 tab zoloftu rano i pol tabletki popoludniu. od poczatku maja nie biore doxepinu (wg wskazowki lekarza), bo musze miec przytomny umysl- po doxepinie czuje sie jakbym byla plazma :?

    bylam u drugiego psychologa- rodzice mnie zaprowadzili-

    hymm, jestem durna. klopoty z koncentracja i pamiecia mam od dawna. szkole jakos skonczylam. srednia fajna, ale ja jestem... wariatka. teraz z nauka jest z jeszcze gorzej. od poczatku matury jestem piekielnie nerwowa, scieram sobie zeby, nie radze sobie ze stresem, gubie co chwila watek mysli, zastanawiam sie nad pisownia slow, bardzo wolno pracuje :(

    nie chce dalej jesc, rodzice musza mnie prosic... otwarcie mowie, ze sie kiedys powiesze, albo zaglodze. samochodu nie prowadze, bo sie chyba zabije- mam taka pokuse...

    wczoraj oznajmilam rodzince, ze jestem ateista. bardzo sie z tego ucieszyli. za tydzien, po maturze wyjezdzam z domu. bedzie mi lzej i im chyba tez... dodam, ze ostatnio rodzice tez straszyli mnie wariatkowem, nie dziwie sie, bo nie wiedza, co ze mna zrobic...

    nic juz chyba nie pamietam...

    jeszcze pare egzaminow i wrocek.

    nie chce zyc, nie osiagne zamiezonych celow w zyciu. jestem strasznie upartym, glupim, ambitnym zwierzem. siedzi we mnie dusza artysty. nie akceptuje jej, a moi rodzice tym bardziej. posiadam zniszczone nerwy, smutna mine, brak perspektyw i niezrealizowane marzenie zostania artysta. nienawidze siebie.

    moze uda mi sie podjac skuteczna prace nad soba.

    wole sie zabic niz isc do szpitala.

    jeden Paskuda mnie chyba b. lubi- nie wiem, za co... ja go okropniascie lubie :)

    ehh, kiedys dojdzie do wniosku, ze ze mna nie da sie wytrzymac, ja sama ze soba nie moge wytrzymac...

    pozdrawiam

  13. pytałam się dyskretnie ludzi o psychologów

    slyszę na razie tylko, ze w moim miescie nie ma dobrych lekarzy

     

    sama nie potrafię niestety sobie pomóc

     

    wprawdzie mój tato zna dyrektora zakładu psychiatrycznego, ale ani jednemu, ani drugiemu nie mam zamiaru o mojej chorobie mówić

  14. Pan Radison ciekawy wątek zaczął :)

     

    dla wszystkich zainteresowanych biochemią depresji (i nie tylko):

    skrobnięty arcik: http://www.naukowy.pl/artykul71.html

     

    jeśli władze tego forum nic nie mają przeciwko temu

    jeśli komuś pomaga zająć się czyms nowym, jesli chcielibyscie poszerzyć swoją wiedzę, czy takze podzielić sie nią, rozmawiać na wiele interesujących tematów naukowych;

    to zapraszam na forum.servis.pl

     

    moja 'przygoda' z depresją trwa od pazdziernika ubiegłego roku...

    często mam problemy z utrzymaniem wewnętrznego spokoju, szczegolnie w szkole na spr (wszyscy w klasie piszą, kiedy próbuję układac kolejny wątek, odgłos stukających, dziobiących długopisów doprowadza mnie do pasji... czuję się jak jakiś tygrys mający ochotę wszystkich rozszarpać)

     

    bardzo duzo energii zabiera mi właśnie tłumienie emocji, po siedmiu, osmiu godzinach w szkole jestem skonana, idę spać... a pózniej wiadomo, nauka prawie do rana (jeśli jestem zmęczona, łatwo "łapię" nerwowe nastroje innych domowników, co wybija mnie z rytmu przy nauce)

    popadam w skrajności- albo spałambym na okrągło, albo kolejna bezsenna noc (brak wyciszenia)

    w szkole nikomu moje nerwówki nie rzucały się zbytnio w oczy (skrzętnie to tłumiłam), nauczyciele jedynie pytali się dosyć często, dlaczego jestem przygnębiona...

     

    brałam tabletki uspakajające, nasenne- często było tak, ze tabletki w nocy wzięte, a ja dalej nie mogę... rano tylko przekrwione oczy, w szkole zmuszłam się do utrzymania świadomosci

    nie biorę juz ich, bo muszę być w pełni przytomna przy nauce

    mówiłam o tych lekach, sytauacji swojemu lekarzowi- wzruszył ramionami...

    łapałam infekcje, wtedy stany depresyjne były cięzsze, w ciągu 5 dni chudłam 4 kg

    problemy z pulsem, często zbyt wysoki, robi mi się słabo

    powinnam uprawiac sport, ale nie mam w sobie siły...

     

    coraz bardziej miałam (i mam niestety) dość zycia

    dopadły mnie myśli samobójcze- stoję na czerwonym, całe dziesiątki samochodów pędzą, widzę jadące duze cięzarówki i nachodzi mnie wtedy okropnie silna pokusa, zeby rzucić się pod koła, to bardzo dziwne uczucie... jakby z podswiadomości, jakby sam diabeł za mną stał...

    podobne 'wizje' mam, kiedy patrzę w dół z duzej wysokości...

    jeszcze jestem na tyle racjonalna, ze zabraniam sobie... zabić się

    ostatnio do niczego konkretnie nie mogę zabrać się, dopadają mnie silne stany depresyjne, takze w czasie wykonywania róznych czynności

    znowu depresja odbiera mi bardzo duzo energii, najgorzej jest wieczorem, dostaję ataków wsciekłosci do własnej osoby

     

    jestem perfekcjonistą, dązę do Ideału, (to tez jest jedena z gł. przyczyn mojej depresji)

    miałam wiele planów, czeka mnie teraz matura, a jestem kompletnie rozstrojona, nie mam siły... potwornie boli mnie dusza

    wiele razy próbowałam walczyć, teraz juz nie potrafię

     

    to tak w skrócie

     

    obecnie szukam dobrego psychologa

     

    pozdrawiam

×