Skocz do zawartości
Nerwica.com

nn2nn

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez nn2nn

  1. To wszystko standard w tej chorobie, o zrozumieniu "zdrowych " możesz zapomnieć, nawet dobrze uświadomieni mają problem z odczytaniem nas ktoś kto tego nie czuje nie zrozumie, właściwie to wcale się temu nie dziwię ludzie żyją w hermetycznych światach jakie budują sobie całe życie więc po co mieliby widzieć to inaczej. Czym szybciej zaczniesz leczenie terapia + leki, tym większa szansa na to że za 10 - 20 lat nie skończysz sama w klęcząc w kącie . Natręctwa nasilają się w stresujących sytuacjach , a takich w życiu nie brakuje co bardzo sprzyja rozwojowi choroby. Są pewne sposoby walki z chorobą bez leków ale podstawą jest psychoterapia, inaczej jak ktoś ci powie co robić , inaczej jak sama będziesz sobie to wmawiać - tak to działa dlatego tak wiele osób z NN szuka pomocy na forum

     

    pozdrawiam

  2. też mam podobnie, jak coś zaczyna się układać to zaraz pojawiają się myśli , lęki że zaraz coś się na pewno stanie i wszystko się sypnie, tym samym myśli zatruwają tak sytuacje że nie jestem w stanie się już cieszyć z tej dobrej sytuacji i koło się zamyka

  3. witajcie

     

    solipsea , czuje się właśnie tak totalnie wyniszczony przez moją chorobę lata męczenie się z bezsensownymi zachowaniami , czynnościami, powtarzaniem aż do zmęczenie, męczenie innych, niezrozumienie chociaż wiedzą ( ale wcale się im nie dziwie staram się im jak najmniej o tym mówić ale czasami ni można tego ukryć ), ap ropo plamki , oczywiście też mam takie akcje, plamka na ulicy nadepnąłem to za tym idą kolejne czynności dezynfekcje podeszwy, mycie podłogi na której stanąłem tym butem itd

     

    etien , opowieść z ławką fantastyczna:D, oczywiście mam bardzo podobnie zdarza mi się też często wracać rekonstruować sytuacje i nie tylko jeśli chodzi o HIV ale także inne natręctwa, jeśli chodzi o ryzykowne sytuacje no to hmmmm, to oczywiście nie mam typowo ryzykownych książkowych ale mam ryzykowne wg mnie. np pojawiają sie czasami narkomani na mojej klatce czasami zostawiają jakieś ślady krwi a to już dla mnie sytuacja dużego ryzyka nie muszę chyba wam tłumaczyć co się dzieję po takich incydentach jakie czynności i zabiegi stosuje (mycie , dezynfekcja .... ) także .... rozumiecie

     

    mała26, hmmm szukałem kogoś takiego jak ty kogoś z NN hiv żyjącego z osobą zarażoną , ja pewnie nie dałbym sobie rady z tym bo czułbym tego wirusa wszędzie na sobie po chociażby podaniu ręki, dla mnie to okropne obciążenie, ja również nie boję się zarażenia na hiv i w konsekwencji śmierci, ja boję się że musiałbym z tym żyć że miałbym bezustanną obawę że zarażę najbliższych, że idę do kogoś spotykam się i wszędzie rozsiewam wirusa, to by mnie wykończyło znacznie szybciej niż hiv/aids, bałbym się wziąć dziecko na ręce to byłby dla mnie koniec życia - nie fizycznego, materialnego tylko koniec życia psychicznego koniec radości ... chociaż i tak mam jej ograniczoną ilość

     

    dziękuje za wszystkie odpowiedzi, i wsparcie to naprawdę miłe że mogę z wami o tym porozmawiać i wiedzieć że wy wiecie ...

  4. Dojrzewa we mnie pomysl na kolejny wątek. Atu napisze tak: jak juz sie dowiedzialem ze mam depreche to w pierwszej chwili paniczny strach: co to bedzie? Przeciez to jest choroba psychiczna? Co powiedza znajomi, kumple? A potem, znacznie pozniej, jak juz sie dowiedzialem ze ide do szpitala: normalnie wyladowalem na dnie, co ja tu robie? Jak do tego doszlo ze zeswirowalem? Normalnie moj umysl walczyl z tym terminem: "choroba psychiczna", w ogole nie akceptowal ani nie dopuszczal takiej mozliwosci w strachu przed spolecznym wykluczeniem. Na dzien dzisiejszy uwazam, ze najwiekszym krokiem do zaleczenia (celowo unikam slowa "wyleczenia" bo wiem, ze szansa na reemisje jest duza) bylo zaakceptowanie swojej choroby i pogodzenie sie z nia. Od tego momentu zaczelo sie moje wychodzenie z bagna, potem juz mialem tylko z gorki.

     

    nie wiem jak to jest w depresji (miewam ale z tym sobie radze) ale w nn dochodzą inne czynniki, ja swoja chorobę zaakceptowałem już dawno, bardziej boli mnie dyskomfort życia, a idąc dalej dyskomfort moich najbliższych ( co przez moje nn często wciągam ich w swoje zachowania)

  5. dzięki za dobre słowa, jak czytam takie rzeczy to przez chwilę czuję się lepiej, oczywiście to prawda że chcę się cieszyć życiem ,że mam po co żyć ,że mimo wszystko chcę ...., ten "sposób" żeby powiedzieć sobie będzie co będzie już kiedyś przerabiałem i nawet myślę trochę pomogło jednak obecna sytuacja znacznie odbiega od tej z przed kilku lat i to się nie uda tak, dlaczego? ponieważ w mojej obecnej sytuacji aż tak bardzo mi nie chodzi o siebie , moje natręctwa skłaniają się bardziej do bezpieczeństwa moich najbliższych, nie martwię się że zarażę się i umrę, martwię się że zarażę ich że oni mnie potrzebują że beze mnie nie dadzą sobie rady, tym bardziej mnie to dotyka

  6. Witam wszystkich

     

    właściwie nie wiem po co to wszystko piszę, być może moja głowa podświadomie wmawia sobie ,że warto jednak to napisać ,że być może przyniesie ulgę myśl ,że przeczyta to ktoś kto wie co czujesz ..... być może to po raz kolejny oszukiwanie samego siebie , byle by tylko przez chwile poczuć się lepiej... . Walczę z NN już ok. 11 lat, mniej lub bardziej skutecznie , były terapie były lekarstwa, były dobre chwile i dramatyczne, leczyłem się przerywałem leczenie, bywało chwilami tak ,że czułem się "prawie" jak zdrowy człowiek, ... bywało różnie. Od jakiegoś czasu mam nawrót dość mocny, wydaje mi się ,że najmocniejszy jaki miałem jestem już taki zmęczony tym, coraz częściej myślę że już mi się nie chce walczyć, że już nigdy nie zobaczę świata takimi oczami jakimi widziałem kiedyś, pełnymi pasji nadziei radości, oczami naiwnymi jak kiedyś, oczami ludzi których widzę dookoła , ludzi którzy są nieświadomi świata jaki ja widzę . Miewałem rożne natrętne myśli, w tej chwili powróciła mi głownie jedna, strach przed zarażeniem HIV, bardzo silnie z powrotem we mnie uderzyła, wszędzie widzę HIV wszędzie widzę ryzykowne sytuacje, krew skaleczenia, możliwości zarażenia ........ ręce już nie wytrzymują mycia co doprowadza do kolejnych zdenerwowań i nakręca kolejne natręctwa. Po co to piszę? pewnie łudzę się że ktoś napisze: "nie martw się nie jest wcale tak łatwo zarazić się HIV", ile razy już to słyszałem i pewnie nadal chcę to słyszeć ...... jest ciężko, jeżeli przeczytałeś/aś to do końca to gratuluje bo pewnie to nie pierwsze takie nic nie wnoszące nawoływanie o pomoc .....

     

    nie poddawajcie się nie zawsze beznadzieja wygrywa, dzięki za poświęcenie chwili czasu

×