Emma70
-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Emma70
-
-
Harnas,
a może tak mały luzik? Pliz!!!
Sorki za błędy i... nawijasz o tym co
naprawdę ważne?
-
Witam
Po pewnej analizie tematu Dystymii,
mogłabym się pod nią podpiąć.
* zaburzenia łaknienia - podżeram,głównie
popołudniu, głównie słodycze, ale czasem
mieszam wszystkie nawet skrajne smaki.
* zaburzenia snu - nakręcona mogę długo nie zasnąć, zestresowana wybudzam się i po godzinie snu, i o drugiej, i o czwartej...
Ale mam już na to metody...
* uczucie zmęczenia - popołudniu uchodzi ze mnie powietrze... nie mam ochoty i siły na nic,
wyrzuty sumienia czasem karzą mi cos popchnąc...
* deficyt uwagi- gubię wątek, zacinam się,
powtarzam myśl...
* niska samoocena - w kratkę...
* trudności decyzyjne - wciąż szukam
wsparcia męża... Decyzje podejmuję w myślach, ale to nie znaczy, ze wykonam coś...
A jak coś odwlekę to... na dłuuuugo.
* poczucie beznadziejności - często i dużo...
Mam też czarne myśli...
Jak jest już bardzo źle to myślę
o samobójstwie...
Ale wtedy- czując, że nie kontroluję tego-
myślę sobie ,,CZARNE MYŚLI JAZDA STĄD!!!"
i żegam się ,,w imię ojca i syna i ducha świętego- amen". Poprostu stawiam blokadę tym myślom-
wysyłam sygnał, że ja tego nie chcę!!! Chcę żyć!!!
Ale wali mi się świat i tracę kontrolę!!!
Wzywam pomocy!
Częściej zaś mam czarne myśli w stylu
,,czarne wizje", ,,czarne seriale"...
Tu zmywam gary, a tu kogoś uśmiercam,
a tu wymyśłam najgorsze rozwiązania i scenariusze... Fantazjuję na czarno...
Albo roztrząsam to co było też na czarno...
Często gwałtownie wybucham i ... wracam do normy... Płaczę...
A do życia się zmuszam... Moim przyjacielem jest marazm... A przyjaciółka nuda...
Zrobiłam trochę pracy nad sobą...
I zmuszam się- wykorzystując chwile lepszego samopoczucia- do życia...
Idę do fryzjera... Ale tylko kiedy mam dobry nastrój, anie żeby go sobie poprawić jak wiele kobiet.
Idę na zakupy i wracam z niczym lub 1 rzeczą...
Zapisuję na aerobik...
Zwracam uwagę na jedzenie: magnez na nerwy,
łatwostrawne przed snem, melisa na trudne chwile...
Szukam takich rzeczy które sprawiają mi przyjemność: czytanie, muzyka...
Szukam innych... Chcę popracować nad seksikiem...
Staram się pomagać innym. Jestem życzliwa
i życzliwość do mnie wraca...
A jak widzę skrzywioną twarz to tez jej daję szansę,
bo to może być... moja twarz!
[Dodane po edycji:]
A! Przede mną temat: psychiatra, czy psycholog???
Nie chcę marnować czasu, chcę żyć!
Może pomogą mi uporać się i przyspieszą zdrowienie?
-
Hej
Harnaś,
rzeczywiście byczki robisz...
I nie gniewaj się o te uwagi,
bo to powyżej to wskazówka,
co zrobić, żeby komputer za Ciebie te błędy
poprawiał- a nam się lepiej będzie te Twoje wypowiedzi czytało. :)
Przyznaję, że nic nie kumam o firefoxe,
ale też nie uważam że jestem niedorozwinięta.
Więc Ty też o sobie tak nie mów!!!
Co do natręcw to nie wiem o nich
zbyt wiele. Na innym tpoiku napisałam,
że w czasie gdy przechodziłam przeogromy
stres to napyłam taki tik? natręctwo?,
że w chwilach kiedy jesten podminowana czy po irytowana drapię ucho. To chyba mnie relaksuje! Zdrapuję ciągle to samo
miejsce aż zejdzie naskórek czy rodzaj strupka- choć nie krwawi...
Nie wiem czy to jest natręctwo- bo nie znam jego definicji- ale robię to już ponad 6 lat.
Zdażało się że w chwilach gdy brałam leki uspakające lub tabsy z dziurawca to troszkę mniej dłubałam- zapominałam o tym...
Ale bez leków+stres drapię na całego!
Wydaje mie się Harnaś, że leczenie depresji i natręctw powinno iść w parze.
Szkoda, że nie mówiłeś o problemie lekarzowi.
a co do leczenia to trwa ona czasem i parenaście miesięcy, wię Ty dopiero zacząłeś...
Z czasem będzie coraz lepiej...
a o natręcwach mów z lekarzem....
[Dodane po edycji:]
A! Malowanie Cię drażni, bo wtedy
przychodzą myśli...
A co sprawia, że się relaksujesz,
że zapominasz się bać, że ,,nie masz czasu"
zajmować się natręctwami???
-
Razorbladerka,
a czy podjęłaś już leczenie?
-
Razorbladerka
te moje Aniołki są w niebie [*] [*]
.............
Niestety nie leczę nerwicy ani depresji...
Przez parę lat starałam się o dzieciątko
i rezygnowałam z wszelkich leków.
A więc i z wizyt u lekarza...
-
Witam
Paradoksy,
ogromne wyrazy współczucia z powodu
odejścia Mamy... Bardzo mi przykro...
Dźwigasz na swoich barkach ogromny ciężar
to i nic dziwnego, że czasem padasz, że czasem
i podnieść się trudno...
Myślę, że w takich chwilach bardzo, bardzo
trudnych trzeba się wesprzeć lekami
i móc wygadać i wyrzucić z siebie te trudne emocje...
Przynajmniej mnie to ratuje...
Leki pozwalają się odbić od dna...
Człowiek łapie oddech.
Może odpocząć...
Spojrzeć na swoje sprawy
w miarę obiektywnie...
Może przygotować się i stanąć do walki...
Życzę Ci żebyś znalazła swój sposób
na zło tego świat..
Buziaczki E
-
Hej
Tu - Ja...
Dzisiaj mam Dzień Płaczka.
Zaczęło się po południu jakimś zmęczeniem.
Potem przeszło w rozdrażnienie.
A potem już tylko łzy...
Nie umiem siebie zakwalifikować...
Nie wiem, czy moim problemem jest
deprescja, czy nerwica, czy może
poprostu niedorajda życiowa...
Moje życie zatoczyło koło
i znowu jest źle...
2003r Przygotowania i czas operacji
zrobiły ze mnie nerwicowca...
Strach przed operacją trwał
około 2-3 lat zanim do niej doszło.
Chyba dostałam nerwicy serca.
Przeszłam wszystko bo brałam
leki uspokajające od psychiatry.
Ale nerwica została...
Rozdrapuję ucho- do dziś.
Dostaję panicznego lęku i skurczu
idącego do... pochwy. /minęło,
ale dręczyło mnie parę miesięcy/
Wyciszyłam się po tabsach z dziurawca.
2006r
Uragniona ciąża i Aniołek po 9t.
2008- problemy w pracy i mega stres...
Seria badań na różnych oddziałach...
2007-2009 leczenie i starania...
Problemy małżeńskie na maxa...
Upragniona ciąża i Aniołek...
Świat mi się zawalił...
Moje życie zatoczyło koło
i znowu jest źle...
moja historia
w Depresja
Opublikowano
Hej
Problem z wyborem jest ogromny.
Ja przeszukałam neta- wpisując miasto i dobry psychiatra lub psycholog.
Oczywiście wszystko zweryfikuje sama wizyta.
Warto chyba spróbować a potem samo wyjdzie, czy to własciwy lekarz. Gdy coś nie zagra można zmienić.
Myślę, że dobrze zrobiłeś pisząc o swoim problemie. Z tego co czytałam źródłem
depresji jest wiele czynników: wewnętrznych
i zewnętrznych. My na początku nie wiem, co nam jest... Boimy się, że to choroba psychiczna, albo wstydzimy, że jakaś depresja...
A prawda jest taka, że warto o siebie się zatroszczyć i szukać pomocy nawet gdy to tylko
zwyczajne obniżenie nastroju...
I co tu dużo mówić depresja dotyka i babki i facetów... Tylko, że dla kobiet jest trochę lżej,
bo się łatwiej wyżalamy, łatwiej korzystamy z pomocy lekarza/ wenętrzny lekarz w nas drzemie/.
A faceci mają zakodowane, że czuć się słabiej,
że czuć się żle to nie pasuje, to niemęskie...
I trudniej im powiedzieć, potrzebuję pomocy.
Ja mam o tyle ,,ciekawy" przypadek, że
męczę się i wciąż planuje moje leczenie,
a mój mąż za moją namową leczy się już rok.
Właśnie depresyjnie... Dostał seronil i coś na spanie. Ale załamuje się, bo jak zaczął odstawiać leki to zły nastórj powrócił.
Czyli jest to pewien proces i musi potrwać...
Teraz mąż dostał szansę bo jest w sanatorium
i pracuje nad swoimi emocjami...
Mam nadzieję że pozna tam metody
i sposoby do walki z depresją...
Mówił, że kseruje- zbiera dla mnie notatki...