Skocz do zawartości
Nerwica.com

kimjesteś

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kimjesteś

  1. tak pracuje...do tego studiuję i wychowuję córkę...

    Uprawiam sport,bo jest dla mnie bardzo ważny...biegam ,chodzę na aerobik....

    Spotykam sie ze znajomymi,ale czasem ciazko mi sie ruszyc z domu....

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Jeśli chodzi o leki,to zauważyłam ,zę faktycznie mniejsze dawki dają lepszy efekt w BPD...nie biorę duzo leków,czasem doraznie Xanax,ale raczej zawsze staram sie radzić sobie poprzez sport i inne rzeczy

  2. Kurde,nie dzwoniłam:)

    Dziecko mi zachorowało,musialam pojechać do domu ,siedze z malą na zwolnieniu,takze jutro zadzwonię ;) OBIECUJE ;)

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Ale już mam łeb zryty przez te leki,o wszystkim zapominam....

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Słowianka i co stwierdzili Ci coś,bedą Ci robić rezonas czy jakie badanie ???Tomografię.Ja sie nie moge doprosić mojej psychiatry.Na Sobieskiego Cie leczą????

  3. Ja zeszłam z 40 mg Paroxetyny .....te trzy dni były straszne ale pózniej od razu czujesz nowy lek,jak dziala .Tez biorę Wenlafaxynę 75mg,ale przy moich zaburzeniach malo które leki działają,poza tym jak na mnie to chyba mala dawka bo jak na razie czuję się tak sobie.Pozdrawiam

  4. Ja biorę Alventę (Wenlafaxyne)-na razie 75mg/dziennie,ale podejrzewam ,ze psychiatra zwiekszy mi dawkę...* misiecy brałam Seroxat (Paroxetynę)-ogólnie moim zdaniem z tym tyciem to jest tak ,ze trzeba sie ruszać,nie ma co,sport jest wskazany jak najbardziej...ja biegam ,chodzę na aerobik i ogólnie staram się nie tyć;)

    Po Wenlafaxynie jak nie brałaś wcześniej innych leków mozesz mieć jadlowstręt,tak na poczatku czasem bywa po SSRI czyli powinnaś schudnać,ale póżniej się pilnuj,żeby nie nadrobić :)

  5. Zle mi z tym,że tak mam i trudno jest ułożyć sobie życie,ale dobrze mi ,bo staram się to zaakceptować i tlumacze to sobie tym ,ze przynajmniej nie odczuwam tego bólu

    zwiazanego z byciem z kimś...Samotnym można być tez nawet w zwiazku,a ja tak mam.Teraz niepotrzebnie uwikłałam sie w pewnego rodzaju przyjazn,ale i tym razem okazalo sie ,ze nie mogę komuś ufać....I od poczatku,znów obiecam sobie,ze to był ostatni raz,do czasu,az nie spotkam kogoś... Mam nadzieję ,ze nie spotkam....Nie ma na świecie takiej wyrozumialej osoby i tak cierpliwej...:) A jak jest to chetnie poznam :)

  6. Doskonale wiem,że jest to z mojej strony egoistyczne podejscie,ale nie mówię,że mi się to podoba-to czego potrzebuję.

    Nie mówie też,że jestem ze swojej postawy zadowolona,chyba troszke zle mnie zrozumiałeś.

    Chyba zycie po prostu mnie tak nauczyło,że juz nie potrafię ufać i właśnie z tych powodów ,które napisalam powyzej,moje zwiazki tak wygladaja i dlatego sa chore,bo wiem ,ze tak się nie da i dlatego własnie jestem sama.

    Nie wykluczam też ,ze meżczyzni potrzebują ciepła,pewnie tak,ale są tacy,którzy nawet nie wiedzą co to jest,czasem nie z ich winy,tylko po prostu dlatego ,ze nigdy sami tego nie zaznali (co do kobiet,to pewnie też tak jest)

    Znam teorie udanego zwiazku :) Ale nie umiem jej zrealizować w praktyce,choroba mi na to nie pozwala,czego bardzo żałuje,bo przecież cierpię z tego powodu..

     

    [Dodane po edycji:]

     

    ...co do Tomka Makowieckiego...hmmmm,mamy troszkę inne gusta muzyczne :) POZDRAWIAM

  7. Właśnie chodzi o to ,ze próbowalam w ten sposób się wyleczyć,ale to tak szybko sie nie da....trafialam na róznych facetów,ale po prostu zwątpiłam ostatnio,ze jest jakiś ,który ze mną wytrzyma...ja musze mieć kogoś tylko dla siebie...w zasadzie "na każde zawołanie",przynajmniej dopóki nie zbuduję w sobie poczucia bezpieczeństwa,bo jesli tego nie ma niszcze wszytsko z predkością światła....

    Próbowałam przyjazni,owszem,ale zawsze jedna lub druga strona chce czegoś wiecej...jesli druga,to ja zostawiam...jesli mnie zaczyna zależeć,chce ta osobę mieć tylko dla siebie i nie daje wytchnienia,aż nakrecam sobie jakiś film i wolę odejsć....bo tak bezpieczniej...Myślę ,ze po prostu duzo pracy przede mną,skrzywdzilam zbyt wiele ludzi i chyba siebie też i po prostu przestałam szukać...

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Ach...zapomniałabym ..jeśli chodzi o sex....też mialam etap w zyciu totalnego braku zainteresowania tym.

    Po moich doświadczeniach wywnioskowalam ,że powodem tego jest brak bliskości...meżczyzni chcą od nas seksu,nie dajac nam bliskosci i poczucia bezpieczeństwa,co dla nas myślę jest podstawą udanego zycia seksualnego.Myslę,ze po prostu nawet o tym nie wiedzą ,czasem zapominaja,a czesem to zwykły palant,który nigdy się tego nie dowie.

    Musimy czuć się docenione i spełnione,szcesliwe,piekne...wtedy seks jest dla nas przyjemnoscia, a nie tylko przymusem....

    Poza tym jesli sa jakies niedomówienia w zwiazku,problemy itd,itp (przynajmniej ja tak miałam)-to niestety NIC Z TEGO :)

     

     

     

    http://skrzatoslaw.wrzuta.pl/audio/7v6xUoZv3Qb/maria_peszek_-_reks -apropos :)

×