Czesc musze sie z Wami podzielic moimi wrazeniami. Wczoraj rano zapodalam sobie pierwsza dawke citabaxu 10mg, w ciagu dnia bylo ok troche trzesly mi sie rece ale za to wieczorem to mialam jazde. Najpierw w ogole nie chcialo mi sie spac 24 godz a ja nic gore bym przeniosla taka bylam nakrecona, potem dostalam ataku czarnej rozpaczy i zaczelam wyc ok, przeszlo mi, bylo nawet spoko, wiec mysle sprobuje zasnac. Polozylam sie i tak w pol snie lezalam do 3. A o 3 zaczela mnie tak piec skora jakby mnie slonce poparzylo. Nie wiedzialam co jest grane, cieplo mi zimno na zmiane jak przy poparzeniu slonecznym,mysle moze mam goraczke. Mierze a tu nic to ok.. Nadle przypomnialam sobie o czyms takim jak ulotka...uchuchu to dopiero sie dzialo.. Rzeczywiscie takie pieczenie jest wymienione w skutkach ubocznych, ale ja przeczytalam cala ulotke. Boze jakiego dostalam ataku leku az sie trzeslam, zaczelam sie bac ze moze mam ten szok serotoniczny co chwile temp mierzylam latalam jak opetana caly dom na nogi postawilam a najgorsze to to ze dalej mnie pieklo. W koncu maz mnie jakos uspokoil i troche sie przespalam lek sie zmiejszyl ale dalej mnie momentami cos podpieka no i oczywiscie juz wiecej citabaxu nie wzielam. Nie wiem czy to dobrze ale sie balam. Jutro ide do lekarza. Mam dosc tego chorubska. Najgorsze ze boje sie skutkow ubocznych. Mial ktos cos podobnego?