witam jestem tu nowa, mam 17 lat i chciałam napisać o moim problemie.
nie pamiętam jak już długo ale pewnie tak ok. 10 roku życia zaczęły denerwować mnie różnie dźwięki. siorbanie, cmokanie, mlaskanie, pociąganie nosem, stukanie palcami o stół czy coś takiego, sapanie no i to najgorsze... chrapanie !
w domu najbardziej cierpię z powodu mojego taty. od kilku lat jednak nad nim pracuję no i w sumie jest już lepiej ale nadal mnie to wszystko denerwuje.
od września ubiegłego roku mieszkam w internacie. byłam m.in. z siostrą, która także strasznie chrapie. pierwsze parę miesięcy było okropne. mimo że leżąc w łóżku miałam słuchawki na uszach, to do połowy października nie było nocy, podczas której spałabym dłużej niż 2 godziny. to było coś strasznego. przez niewyspanie chodziłam w ciągu dnia jeszcze bardziej znerwicowana, a co za tym idzie, jeszcze bardziej mnie wszystko denerwowało.
w tym roku mieszkam z drugą siostrą, która chrapie mniej, ale za to sapie (nawet nie wiem jak to nazwać, zawsze się śmiejemy że 'zasysa powietrze' ). Jednak dzięki lepszemu sprzętowi (czyt. mp3 a nie niewygodne słuchawki do telefonu) bez problemu zasypiam i śpię całą noc.
gdy przyjeżdżam do domu na weekendy, wystarczy że ktoś pijąc herbatę tylko raz siorbnie, dopóki nie wyjadę do internatu na wszystkich się wyżywam.
najbardziej mi szkoda ludzi, których krzywdzę, mimo że naprawdę tego nie chcę. ale co zrobić ?
często mam także silny ból w klatce piersiowej (podobno to na tle nerwowym, ale powiedziały to koleżanki więc...) i gdy tylko usłyszę jakiś denerwujący dźwięk serce zaczyna mi niesamowicie walić. gdy jestem w domu zamykam się w pokoju, zakładam słuchawki i płaczę, jednak w internacie za bardzo nie mogę sobie na to pozwolić i wszystkie emocje kumuluję w sobie.
piłam melisę, jednak na mnie nie działa. u żadnego lekarza nie byłam, bo wszyscy mówią, że nie jestem jedyna na świecie, którą coś wkurza. wydaje mi się jednak, że mój stan to czasem już przesada. nie chcę do końca życia tak ciągnąć. jak będę kiedyś spała z mężem ? po prostu nie wyobrażam sobie takiego życia.
pisząc tu nawet nie wiem czego oczekuję, współczucia - na pewno nie, może jakiejś porady ? nawet nie potrafię sobie wyobrazić, żebym mogła zasnąć słysząc czyjeś chrapanie albo nie denerwować się, siadając z kimś niekulturalnym przy jednym stole.
czytałam bodajże na 4 stronie o osobach z podobnym problemem ale chciałam odnowić ten wątek.
przepraszam za to rozpisanie
i pozdrawiam wszystkich