Skocz do zawartości
Nerwica.com

CieńMgły

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez CieńMgły

  1. CieńMgły.. kolega się uwikłał z premedytacją. Twierdzi, że nigdy jej nie kochał. Jeżeli dla kogoś słowo chory to obelga - przepraszam.

    Ja też go skrytykowałam za to zachowanie! Jedyna różnica polega na tym, że ja zrobiłam to konstruktywnie, po to, aby mu pomóc coś dostrzec, a nie dla samej krytyki. Celem tego forum jest użalanie się nad sobą i ewentualnie pomaganie sobie. On prosił, żeby ktoś mu doradził, a nie oceniał go.

  2. Laszlowegeta a nie mam racji? Przecież to chora, kuriozalna sytuacja.. męczycie się i cierpicie oboje. Ja bym to urwała jak najszybciej, im później tym więcej problemów sobie narobisz. A powiedz szczerze.. nic, zupełnie nic nie czujesz do tej kobiety ?

    Chora sytuacja brzmi lepiej niż chorzy ludzie. Zresztą wszyscy jesteśmy chorzy na umyśle tylko nie wszyscy zdiagnozowani. A w jakąś chorą sytuację KAŻDY może się uwikłać nawet nie wiedząc kiedy.

  3. CieńMgły dziekuje ci za slowa ktore napisalas odrazu dodaly mi otuchy , tylko ja juz przez to wszystko przechodzilem mowiac jej ze jej nie kocham powiedziala mi zebym jej tylko codzdiennie o tym nie przypominal ,... bo ona o tym wie i tu sluszna uwaga skoro z nia mieszkam to mysli ze ja kiedys pokocham tak sie nie stanie , juz miesiac temu chcialem wyjechac za granice ale sie nie udalo bo bycie tu niczego nei rozwiaze musze sie spakowac i wyjechac jak najdalej sprobuje jeszcze w angli i norwegii mam kilku znajomych .... musze to przerwac bo sie wykoncze ...

    Ucieczka za granicę przynajmniej na jakiś czas sprawdza się w takich sytuacjach rewelacyjnie. Znam to z autopsji i nie wiem czy jeszcze kiedyś nie będę musiała tego powtarzać... W każdym razie uczyń to jak najprędzej lub uciekaj gdziekolwiek. Trwanie w tym niszczy i Ciebie i ją. Zacznij żyć i pozwól żyć jej. Życzę powodzenia

  4. Widze ze sie ktos zainteresowal wiec ci cos napisze ... jestem wobec niej szczery i ona o tym wie ze jej nie kocham, nigdy tez jej nie powiedzialem ze ja kocham ani tez jej nie kochalem i mimo to ona mnie obsesyjnie kocha . to jest chore...ale ona sie na to godzi skoro ze mna jest mecza mnie potworne wyzuty sumieni bo nie potrafie odejsc a ona tyle dla mnie poswiecila .zostawila prace w ktorej byla szczesliwa zeby tylko byc ze mna .mam przez to straszne wyzuty sumienia ..cala ta sytuacja doprowadzila mnie na skraj zalamania nerwowego i przez ostatnie miesiace siadlo mi zdrowie .... musze to zakonczyc ale nie mam sumienia ona jest taka dobra , juz tyle razy probowale m nie pozwala mi odejsc mowi zebym tylko z nia byll bozzzeeee co za chora sytuacja ...

    Hmm... a ty jej powiedziałeś, że jej nie kochasz? czy tylko nie mówiłeś, że kochasz, więc uważasz, że powinna to wywnioskować? Skoro nigdy jej nie kochałeś to jak to sie stało, że u niej zamieszkałeś? Wyjście jest jedno, musisz ją zostawić - im szybciej tym lepiej!!! To jej problem, że ona cię kocha obsesyjnie. A wyrzuty sumienia musisz mieć, bo na miłość boską dałeś jej nadzieje!!!!!!!! Skoro je nie kochałeś to na wstępie miałeś jej powiedzieć, że nic z tego a nie mieszkać z nią :/ Spieprzyłeś sprawę to niech Cię choć sumienie pomęczy. I odejdź jak najszybciej. Takim podejściem, że "ona się tak poświęciła, taka dobra dla mnie jest" krzywdzisz ją jeszcze bardziej. Bo wiadomo, że i tak ją zostawisz i tak, więc im szybciej tym lepiej. Po za tym apropos poprzedniej wypowiedzi - jeśli ona obssesyjnie kocha, to może "inna" nie zrobić na niej wrażenia...

  5. ja jestem nieszczesliwy bo zyje w zwiazku z kobieta ktorej nie kocham , wiem latwo jest powiedziec odejdz ale nie moge bo jestem w pewien sposob od neij uzalezniony nie mam mieszkania , nie moge tez liczyc na nikogo,.. nie moge jej tez zdradzic bo bylo by to nie zgodne z moim sumieniem ,juz jestem w takiej desperacji ze wezme zeczy i wyjde z domu bo mieszkanie pod mostem wydaje mi sie mniej przerazajace niz bycie w tym chorym zwiazku ,nie ma chyba nic gorszego niz byc z kims kogo sie nie kocha... ktos powie co ja mam za problemy ..

    To jest podłe co robisz... A kiedyś ją kochałeś i Ci przeszło? Czy dla mieszkania z nią jesteś? Wiesz przykro być w takim związku... Wiem jak się człowiek czuje z kimś kogo nie kochaSama kiedyś przestałam kochać kogoś po 3 latach związku. Więc jak tylko się upewniłam co do swoich uczuć powiedziałam mu o tym. Postąpiłam fair, a i tak czułam się podle. Powiedz jej prawdę i wyprowadź się natychmiast. Nie tłumacz się, że nie masz gdzie mieszkać. To idź tymczasowo do rodziny/kumpla/noclegowni dla bezdomnych. Albo wyjedź za granicę. Pomyśl jak ty byś się czuł gdyby kobieta którą kochasz była z toba tylko "bo nie ma gdzie mieszkać". To jest wstrętne!

  6. Współczuję.... Ja dzieciństwo miałam szczęśliwe, a potem... mama zmarła jak miałam 14 lat więc wszystkie piękne lata młodości poświęciłam na zajmowanie się domem, młodsza siostrą i tatą, który po śmierci mamy topił smutki w alkoholu. Kiedy inne nastolatki się bawiły to ja wiodłam "dorosłe życie". Teraz, kiedy powinnam być dorosła to nie umiem dorosłą być. :( :(

  7. rozumiem te uczucią pragnienie przytulenia pocieszenia nieraz sama ich doznaję moi zdrowi przyjaciele nie rozumieja o co mi chodzi a ja juz nie mam siły nikomu nic tłumaczyc :(

    A na czym Twój problem polega...? Wiesz od tego jest ta jęczarnia, żeby się poużalać i choć raz nie usłyszeć "zachowujesz się jak dziecko". W końcu wszystkich łączy nas to, że jesteśmy z jakiegoś powodu nieszczęśliwi...

  8. Coś w tym jest co mówisz... Ja np. chciałabym, żeby ktoś mnie wysłuchał, przytulił, zrozumiał. Jak mój mi mówi "mam cię dość jak ty tylko płaczesz", "dorośnij w końcu, nie masz już 13 lat", "użalanie się nad sobą wychodzi ci najlepiej" to to tylko pogarsza mój stan :( A ja łapię się na tym, że nawet w zeszłym roku w Anglii jak zerwaliśmy ze sobą (wróciliśmy do siebie po 3 miesiącach) to mimo, że sama byłam szczęsliwsza niż jestem teraz... Czasem mam ochotę rzucić to wszystko i wrócić do Anglii... :( :(

  9. Może jeszcze dodam, że wiem, że niedługo chłopak mnie zostawi jak ja tak dalej będę... czasem sama mam ochotę go zostawić, bo nasz związek nie ma sensu w takiej wersji jak teraz... ;(

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Pojęczę sobie bo muszę gdzieś to z siebie wyrzucić! Ostatnio siebie nie poznaję i nie mogę się pozbierać... Czuję że coś niedobrego się dzieje. Miewałam już różne stany, ale teraz jest naprawdę źle i to mnie przeraża. W dodatku perspektywa studiów totalnie mnie załamuje, przez to chodzę nerwowa, czuje dobrze mi znane nerwicowe bóle brzucha, głowy.

    Kiedy sobie pomyślę, że jeszcze 3 lata temu byłam ambitna, odważna, miałam marzenia i plany, a dziś nic z dawnej mnie nic nie pozostało to płakać mi się chce :cry::cry: Nie mam już siły żeby żyć, naprawdę, nawet nie chce mi się dbać o wygląd, nie mam siły :(

     

    Po części Cię rozumiem...

  10. Witajcie!

    Muszę się komuś wyżalić bo zwariuję :( Na czym polega mój problem? Może zacznę, że mam 25 lat. Ponad pół roku temu wróciliśmy z chłopakiem z UK (on chciał wracać, ja niekoniecznie). Mieszkamy teraz u jego rodziców w małej miejscowości. Nie znam tu nikogo prawie. Mojego nie ma całymi dniami w domu, pracuje od rana do późnej nocy. Gdy wraca nie ma siły ani ochoty ze mną rozmawiać, więc ogląda TV i idzie spać. Ja nie umiem znaleźć pracy. Miałam sezonową na wakacje, teraz znów szukam. Żeby spotkać się z dawnymi znajomymi potrzebuję podróży dwoma autobusami - jak pracowałam nie było na to czasu... Zresztą kontakty z nimi rozluźniły się gdy byłam w UK. Od kilku tygodni jestem w złym stanie. Płaczę niemal bez przerwy, nie mam apetytu, nie umiem zasnąć w nocy do 4 rano... Gdy proponuję znajomym spotkanie wiecznie "nie mają czasu". Zrobiłam się zgorzkniała, wszystkich bym tylko krytykowała. Mój mi mówi, że jak widzi jak wyje, to nie ma ochoty wracać do domu. Nie ma czasu ze mną pogadać. A ja nie mam z kim pogadać. Tęsknię za Anglią, czuję się tak potwornie samotna i nieszczęśliwa. Nie mam na nic siły. Nie potrafię tego nawet opisać. Wszystko leci mi z rąk, nie potrafię kawy w ręce utrzymać, prawie codziennie ją wylewam. Ponadto nie potrafię skupić się na niczym dłużej niż 10 minut. Mam do pisania pracę mgr, ale dosłownie po 10 minutach potrzebuję przerwy - godzinę, dwie. Gdy sprzątam dom potrzebuję na to pół dnia, bo bez przerwy muszę robić przerwy na inne czynności. 10 - 15 minut skupienia na jednej czynności to jest maximum. I nie dotyczy to tylko czynności nieprzyjemnych. Nie potrafię nawet obejrzeć filmu, nawet z serialem mam problem. Horror jakiś :( Czasem myślę, że jak w moim życiu nic się nie zmieni zrobię sobie krzywdę. Czuję taki potworny ból emocjonalny... Płaczę po kilka godzin każdego dnia. Nie mam siły, co mi jest, jak sobie pomóc, co mam robić? :( :( :( przepraszam za ten chaos, ale nie potrafię się nawet skupić na napisaniu tego :(

×