Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nika

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nika

  1. Hejka; Ja do niedawna udawałam przed wszystkimi poza własnym mężem. On biedny dźwiga ciężar moich leków od lat. Kilka tygodni temu powiedziałam rodzicom (myślę, że są niestety częściwo źródłem moich lęków), ale po pierwszym poruszeniu olali sprawę, a mama się dopytywała czy "na pewno już wzięłam leki". Bo to przecież wszystko załatwi... Przed resztą świata jestem super zrównoważoną, młodą mamusią. A lęki mam niestety okropne. pozdrawiam Nika
  2. Nika

    Pierwszy raz.

    Witam Ja tez jestem Nóweczka; pozdrawiam Nika
  3. Nika

    Nowa, mocno spięta...

    Dziękuję Wam wszystkim; Nika :)
  4. Nika

    Nowa, mocno spięta...

    Witajcie; Właśnie zaliczam efekt "odkrycia", że nie tylko ja mam problem. Przeczytałam cześć Waszych listów i jestem pod ogromnym wrażeniem. Czytałam myśli, które mam sama, podobną przeszłość, podobne lęki - wszystko co sprawiło, że sama na siebie wydałam wrok: NIENORMALNA. Mam 28 lat i wszystko wskazuje na nerwicę lękową. Od rana do nocy myślę tylko o tym, że mam nowotwór, odczuwam jego ból, potwierdzam objawy i myślę o długim, męczącym końcu. Jestem spraliżowana strachem, lękiem. Sparaliżowana wizją badań, wyników...Czuję jak kulę się wsobie i zaciskam. A mam cudowną 3-letnią córeczkę, która jest dla mnie WSZECHŚWIATEM, zajebistego męża, dla których żyję, a jednak od środka dręczy mnie ten starszliwy lęk. Teraz jest nowotwór piersi, ale był i wątroby, jelita grubego, płuc, mózgu...i tak przez wiele lat. Każdy z nich bardzo realny. Lęki się uaktywniają najsilnej, kiedy mam w życiu większą dawkę stresu. Teraz np. zmienia się moja sytuacja zawodowa. Od rodziców nie mam i w zyciu nie maiałam większego wsparcia. Średniozamożna rodzina, swoje powinności wobec mnie traktowali głównie na płaszczyźnie finansowej i tak jest do dziś. A odpowiedzialność za mnie mają i mieli w dupie. W domu od dziecka kłótnie, ojciec wieczorami pociagający kolejne piwa, wstawiający się. Na moje prośby DO DZIŚ odpowiadaczy nie mam w życiu większych problemów...Do tego toksyczna pępowina, która każe mi do nich dzwonić, nimi się interesować. Więź wymuszona, którą chcę i nie mogę zerwać... Wracając do lęków to nie wiem czy silnejszy jest przed chorobą i umieraniem czy ten przed badaniami. Z mężem ustatliliśmy, że wszyscy całą trójką raz w roku robimy kontrolne badania - szczegółowe morfologie, ja cytologie. I tyle. Oczywiście pół roku temu wszystko było ok. Ale ja zawsze znajdę coś. Niby wiem, że to tylko "coś, co sobie wynalazłam" ale lęk jest cholernie silne, myśli do bólu realne. Od trzech tygodni chodzę na terapię. Nietstety babeczka wyjechała na 2 tygodnie wakacji a ja miałam korbę totalną. Napady paniki, płacze. Wziełam więc najmniejszą dawkę Xanaxu, powiedziałam jej o tym, nie była szcześliwa, ale do jej powrotu tego nie odtawię. nie wiem jeszcze do końca jak się poruszać po forum, wszystkiego sie powoli nauczę; witam i pozdrawiam Nika
×