Skocz do zawartości
Nerwica.com

advo

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez advo

  1. Wiesz, że tak na szybko przychodzą mi do głowy tylko dwie dziedziny, które mówią, że są tak niezwykłe lub inne, że nie podlegają zwyczajnym prawom rynku czy oceny skuteczności działania? Psychoterapia i teologia :) I można oczywiście szukać związków, które uzasadnią istnienie tej diady, ale czy jak w przypadku rozdawania bądź nie prezerwatyw w krajach zagrożonych pandemią AIDS nie będzie to tylko dyskusja z poziomu światopoglądowego? Czyli nie będzie tak, że to światopogląd, a nie fakty decydują o sposobie uprawiania psychoterapii? I ok niech tak będzie. Tylko dlaczego jedna grupa, która twierdzi, że przebieg procesu terapeutycznego ma wyglądać tak a tak (np. właśnie odpowiedzialność powinna spoczywać na kliencie) ma mieć przewagę nad resztą, która uważa, że psycholog powinien wziąć odpowiedzialność za proces i w konsekwencji np. radzić? I ta grupa zmierza do prawnego usankcjonowania sposobu uprawiania psychoterapii? [Dodane po edycji:] Na początku terapii, wiele osób (możliwe, że wszyscy) idą tam jak po usługę; odpowiedzialność spoczywa na specjaliście, on mnie ma wyleczyć.To przekonanie z czasem się zmienia i Ci do niego dojrzeją wiedzą, że oni sami muszą wziąć odpowiedzialność za własne zmiany. To nie koniec drogi. Wiedza i informacja, a wykorzystanie wiedzy i doświadczenie to dwie całkiem różne rzeczy. Twój paradoks dotyczy tylko pewnego etapu w terapii. Przed takim pacjentem, jeszcze długa droga. Jeśli wszyscy idą po usługę, dlaczego nie spełniamy ich oczekiwań? Może pytanie jest dziwaczne i pierwsza odpowiedź, która się nasuwa to np. "Bo człowiek musi się nauczyć odpowiedzialności za swoje życie", ale ja bym jednak to pytanie pociągnęła i postarała się poszukać odpowiedzi innej niż standardowa. Jeśli psychoterapia ma być swego rodzaju laboratorium, to dokonujemy w niej zmian, które są laboratoryjne. Wiadomo, że jest różnica między laboratorium, a rzeczywistym życiem. W laboratorium ja dokonuje zmiany, a jednocześnie uczę człowieka, jak ma sam wziąć w swoje ręce własny los, gdy ode mnie wyjdzie. Dlaczego tak nie może być? Skąd wiemy, że ludzie, którzy do nas przychodzą muszą się akurat nauczyć odpowiedzialności za własną zmianę? Może po prostu wyczerpali już wszystkie dostępne sobie sposoby zmiany i potrzebują, żeby im dać inny? Żeby na moment wziąć za nich odpowiedzialność? Byłabym jak najbardziej za oddawaniem odpowiedzialności w ręce klienta, bo to jego życie, gdyby nie fakt, że często pobrzmiewającym argumentem w tej sprawie jest stwierdzenie, że psycholog nie może brać odpowiedzialności za klienta, bo byłoby to zbyt obciążające. A to już brzmi bardziej jak dbanie o własne dobro niż o dobro tego, który przychodzi...
  2. Odpowiedzialność za tempo i przebieg psychoterapii spoczywa na pacjencie, a terapeuta jest tylko jego towarzyszem i przewodnikiem. To psychoterapeutyczny truizm, którego współcześnie właściwie się nie kwestionuje. Tylko czy tym samym my psychologowie nie wpadamy w pułapkę zbyt łatwego rozgrzeszania siebie samych z braku skuteczności...? Kilka dni temu w serwisie internetowym Gazety Wyborczej natknęłam się na artykuł opisujący nietypową kampanię marketingową. Pewien hostel w Amsterdamie reklamuje się jako najgorszy tego typu ośrodek w całym mieście. Gloryfikuje wszechobecny brud, ślamazarną i niesympatyczną obsługę. A chorągiewki z logo przybytku wtykane są w znajdujące się w pobliżu psie kupy. Okazuje się jednak, że Holendrzy odnaleźli znakomity patent na współczesnego konsumenta. Ponoć jest to jedyne miejsce w niderlandzkiej stolicy, które cieszy się dużym powodzeniem także poza sezonem. Rozwiązaniem zagadki nie jest cena, gdyż za dobę hotelową właściciele życzą sobie trochę więcej niż przeciętne hotele o podobnym standardzie. A i tak w okresie turystycznej posuchy 70-80% pokoi jest zajętych... Po odbytej prasówce zadumałam się nad zagadkowością ludzkiego umysłu. I kiedy tak myślałam, przyszedł mi do głowy jeszcze jeden fenomen tego typu. Wyobraźcie sobie taką sytuację. Chodzicie do specjalisty regularnie co tydzień przez kilka lat. W tym czasie płacicie słono za prawo do tysięcznego wysłuchania swojej własnej opowieści o trudnościach, z którymi sobie nie radzicie. W zamian specjalista kiwa głową, od czasu do czasu poważnym tonem powie "mhm" i patrzy arcyrozumiejącym wzrokiem. Koniec końców wychodzicie od pana/pani specjalisty/specjalistki z poczuciem satysfakcji - profesjonalna pomoc sprawiła, że jesteście zdolni do zaakceptowania dodatkowego wydatku za informację, że nikt, a szczególnie opłacany przez Was specjalista, nie weźmie odpowiedzialności za odpowiednie i dobre dla Was rozwiązanie problemu, z którym przyszliście. Absurdalne? Możliwe. Ale na tym właśnie założeniu opierają się nowoczesne nurty psychoterapeutyczne. Kiedy wchodzisz na pokład samolotu, odpowiedzialność za Twoje życie spoczywa w rękach pilota. Kiedy wchodzisz do fryzjera, masz pewność, że wyjdziesz od niego z nową fryzurą. Wchodząc do gabinetu psychologa masz także jedną pewność- że specjalista, który usiądzie naprzeciwko całą odpowiedzialność za Twoją zmianę złoży w Twoje ręce. A Ty z wdzięczności za to, że tak sobie sam świetnie radzisz ze sobą, będziesz mógł odciążyć na jego rzecz swój portfel. Z założenia psychoterapeuta nie może radzić, nie może podsuwać rozwiązań, nie może konfrontować, nie może używać własnych doświadczeń, nie może przyspieszać indywidualnego procesu, nie może naciskać. Ale ma jedną przewagę nad swoim pacjentem - za brak efektu i skuteczności może zainkasować pieniądze. Bo pacjenta się uczy już na wstępie, że na tym właśnie polega etyczna psychoterapia. I zagubiony pacjent latami oblega gabinety specjalistów. Wierząc, że coś zmienia. I owszem zmienia - problem w chroniczny problem. Czyżby holenderski paradoks psychoterapii?
  3. advo

    Witam wszystkich serdecznie :)

    O sobie... interesuję się psychologią, a jednocześnie dążę do tego, żeby na stałe zajmować się tą formą pomocy i kontaktu z innymi ludźmi. Zapisałam się na to forum, żeby przedyskutować dręczące mnie z tej dziedziny wątpliwości, myśli (te prawomyślne i nie) oraz poznać Wasze opinie na temat tychże :)
×