Jakieś 3 lata temu dopadło mnie to tak paskudnie. Na początku podejrzewano problemy z żołądkiem, gdyż miałam bóle i skurcze, po badaniu USG okazało się że wszystko ok. Miałam tak okropne lęki, nie wychodziłam z domu...było strasznie. Każde wyjście z domu kosztowało mnie bardzo dużo, np. w kościele stałam w przedsionku, nawet będąc w supermarkecie odczuwałam jakiś lęk, zawroty głowy, musiłam szybko wychodzić. Byłam u lekarza pierwszego kontaktu, z mamą, lekarka pogadała ze mną, a potem mnie wyporsiła i rozmawiala z mamą. Mama po wyjściu powiedziła, że nic takiego, nie chciała mi powiedzieć... Przepisano mi wtedy Sedatif. To był koniec maja, nie chodziłam do szkoły (była to 3 kl gimnazjum). Wyjechaliśmy na wakacje, nad morze. Po powrocie nie było mi nic, czułam się wspaniale, więc myślałam, że to jakiś stres przelotny. Jednak okazało się, że nie, bo objawy wróciły, a nawet "rozmnożyły" się. W tym roku skończyłam liceum, zdałam mature (nie wiem jakim cudem) ale też kosztowało mnie to wieeele nerwów. Boję się wszystkiego, ktoś nagle wejdzie do pokoju, a ja podskakuje itd... Teraz jest tragicznie, mam czasem tak okropne ataki lękowe, np, nagle przychodzi mi myśl, że coś może stać się mojej mamie, lub tacie, wpadam w panikę. Itd... Chodze w kółko, oddycham głośno bo mam duszności, płaczę... Nie mam chęci życia, naprawdę chcę umrzeć. Nie byłam u lekrza. Jednak przypadkiem trafiłam na lek Lexotan, wiem, że jest na recepte, został przepisany znajomemu i dostałam w prezencie kilka tabletek. Brałam po połówce i odczuwałam ulge. Ale boję sie uzależnienia. Mam już dość!