To mój pierwszy post na forum. Krótko i treściwie na temat mojej historii z tym lekiem:
Afobam biorę od roku i 4 miesięcy. Zaczęło się od dosyć nagłegoi silnego ataku nerwicy podczas choroby, kiedy byłam już bardzo osłabiona . Nigdy nie przekroczyłam dawki większej niż 0,25. Pamiętam,że pierwsze próby odstawienia zaczęłam po 2 miesiącach, ale zakończyło się to efektem odbicia. Być może nie byłam wtedy jeszcze w najlepszej formie psychicznej. Niestety czynnik stresogenny nie może być tak łatwo usunięty. Na terapię nie chcę iść ( pewnie niejeden z Was ma wrażenie,że terapia przypieczętuje fakt,że nie możemy sobie poradzić sami z własną głową). Po pierwszej próbie zabierałam sie do odstawienie jeszcze raz, ale znowu zachorowałam, a osłabiony organizm jest w moim przypadku od razu atakowany setkami objawów nerwicowych.
Obecnie jestem w trakcie odstawiania, od jakichś 2 miesięcy z dawki 3/4 tabletki 0,25 zdążyłam zejść do połówki i okruszków. Na prawdę nie jest łatwo! Każde, nawet minimalne zmniejszenie pociąga za sobą kilka dni męki, dosłownie czyje każdy kawałeczek swojego układu nerwowego... potem jeszcze to przygnębiające uczucie osłabienia i oszołomienia...
Z nastawieniem psychicznym jest ogólnie ok. Wiem,że obecne gorsze samopoczucie psychiczne i fizyczne jest tylko skutkiem tego wstrętnego uzależnienia. Posta napisałam, ponieważ czytałam w tym temacie,że niektórzy z Was biorący ten shit i nie mają aż tak mocnych skutków ubocznych. Liczę na jakąś radę, wskazówkę, może lekkie uspokojenie,że niejeden przechodzi przez to, co ja obecnie.
ALPRAZOLAM (Afobam, Alpragen, Alprazolam Aurovitas, Alprox, Neurol, Neurol SR, Xanax, Xanax SR, Zomiren, Zomiren SR)
w Leki przeciwlękowe
Opublikowano
Witam!
To mój pierwszy post na forum. Krótko i treściwie na temat mojej historii z tym lekiem:
Afobam biorę od roku i 4 miesięcy. Zaczęło się od dosyć nagłegoi silnego ataku nerwicy podczas choroby, kiedy byłam już bardzo osłabiona . Nigdy nie przekroczyłam dawki większej niż 0,25. Pamiętam,że pierwsze próby odstawienia zaczęłam po 2 miesiącach, ale zakończyło się to efektem odbicia. Być może nie byłam wtedy jeszcze w najlepszej formie psychicznej. Niestety czynnik stresogenny nie może być tak łatwo usunięty. Na terapię nie chcę iść ( pewnie niejeden z Was ma wrażenie,że terapia przypieczętuje fakt,że nie możemy sobie poradzić sami z własną głową). Po pierwszej próbie zabierałam sie do odstawienie jeszcze raz, ale znowu zachorowałam, a osłabiony organizm jest w moim przypadku od razu atakowany setkami objawów nerwicowych.
Obecnie jestem w trakcie odstawiania, od jakichś 2 miesięcy z dawki 3/4 tabletki 0,25 zdążyłam zejść do połówki i okruszków. Na prawdę nie jest łatwo! Każde, nawet minimalne zmniejszenie pociąga za sobą kilka dni męki, dosłownie czyje każdy kawałeczek swojego układu nerwowego... potem jeszcze to przygnębiające uczucie osłabienia i oszołomienia...
Z nastawieniem psychicznym jest ogólnie ok. Wiem,że obecne gorsze samopoczucie psychiczne i fizyczne jest tylko skutkiem tego wstrętnego uzależnienia. Posta napisałam, ponieważ czytałam w tym temacie,że niektórzy z Was biorący ten shit i nie mają aż tak mocnych skutków ubocznych. Liczę na jakąś radę, wskazówkę, może lekkie uspokojenie,że niejeden przechodzi przez to, co ja obecnie.
Dzięki za cierpliwość