Skocz do zawartości
Nerwica.com

kropelka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kropelka

  1. kropelka

    smutek

    Oby Aniu,oby. Mnie nie opuściły nigdy, spadała tylko ich intensywność.Dawniej były nienazwane więc było moze ciut łatwiej. Dla mnie oczywiście , bo każdy jest inny. Powiem tak, żeby nie popadać w pesymizm. Ciągle wierzę, że się uda:)..marzę o tym, żeby wróciła jakosć życia sprzed 18 lat Trzymajcie się, dziś jadę na wkacaje,oczywiście z kulką w żołądku;) Odpoczywajcie, jęsli się da
  2. kropelka

    smutek

    Dzięki wielkie za słowa wsparcia. Masz rację, że gdyby to była ta połowa jabłka czy pmarńczy to trwałaby ze mną bez względu na nerwicę( zwłaszcza, że staram sie by nie była ona bardzo uciążliwa dla otoczenia). Na terapię chodziłam ponad 3 lata, w tym czasie psycholog pomógł mi określić przyczyny stanów lękowych. Nie jest mi łatwo o tym mówić w otoczeniu gdyz jestem nauczycielem , a wiecie jacy są ludzie i życie. Czasem są różne pętle w życiu i trzeba umieć z nimi żyć, staram się je oswajać. Mój zawód też nie psrzyja wewnętrznemu spokojowi, a wręcz wymaga odemnie tego, żebym się trzymała. I trwam:)
  3. Jestem tu nowa,ale mój anioł stróż(nerwica) jest ze mną od dawna. Tez zmagam sie z lękami wyjazdowo - komunikacyjnymi (polecam gumę do żucia, zmniejsza uczucie napięcia i jest wentylem bezpieczeństwa) Ja w sierpniu jadę jako wychowawca na kolonię,miała jechać ze mną zaprzyjaźniona nauczycielka. To ma być mój 3 taki wyjazd, traktowałam to jako postęp w pracy nad sobą. Ale koleżanka nie jedzie, jadę ja osoba chora na nerwicę lękową z grupą 12 dzieci i reszta kolonii czyli obcy mi nauczyciele i dzieciaki. Cały urok wakacji stracił teraz dla mnie sesn, trudno mi przestać o tym myśleć, nie pomaga guma do żucia, stres jest tak silny, że czuję siebie w nadjrobniejszych kawałkach. W tej sytuacji nie mam uniku, czekają na mnie ufne dzieci.Muszę. Choć wolałabym powiedzieć chcę pojechać. Cudne byłoby to gdybym umiala przestać analizowac tylko trwać stabilnie przy myśli, życie płyń, jesteś piękne,a wokół nikt nie chce zrobic Ci krzywdy, Ty sam ją sobie teraz wyrządzasz tak myśląc. Kurna, ale to nie takie proste. Będe walczyć, choć lipec mam spalony przez myślenie.A moze uda mi się odwrócić uwagę:)
  4. kropelka

    smutek

    Witajcie Nerwicę mam od 18 lat. Tak mniej więcej 18 lat temu poczułam pierwszy raz to nieznośne napięcie, to "coś" co hamuje, nie pozwala na rzeczy na które ma się ochotę, to "coś" co potrafi przemienić życie w piekło. A podobno każdy ma "coś" w sobie Kiedy jest mi źle, jak własnie teraz, proszę tylko o to, żebym z tego wyszła i żeby moje dziecko nigdy nie czuło takich cierpień. Przez te 18 lat, skończyłam studia i studia podyplomowe, wyszłam za mąż, urodziłam córkę, przez 3 lata leczyłam się chodząc na psychoterapię,rozwiodłam się. Wiele zmian , a nerwica jak była tak jest - wierny świadek mojego życia.. Wydaje mi się, że doskonale znam jej podłoże, ale pokonać ją jest trudno. Wiem, że nie wolno mi się poddać, bo mam córkę Czasem cichnie ale tylko na krótkie momenty. I gdy tylko za dużo mam wolnego czasu daje znać o sobie bardzo mocno. Wydaje mi się, że coraz mocniej. Po okresie psychoterapii często myślę , że mój kolejny problem to to, że jestem" psychiczna", że wstyd mieć taką matkę. Potem przychodzi lęk o pracę i przyszłośc, co będzie jak sie wyłożę, jak wyląduję w psychiatryku. Przecież nie mogę tego zrobić mojemu dziecku, które już wychowuje się bez ojca(nerwica nie sprzyja małżeństwu) Tak potem następuje cała lista negatywnych przekonań o samej sobie. Czasem sobię myśle, że gdybym tego nie poruszała przez psychoterapię, to myślałabym, że jestem nerwowa, robiłabym uniki i tak żyłabym nadal. A teraz dochodzi świadomość choroby psychicznej(źle traktowanej społecznie) i huśtawka emocji jakiej dawniej nie było. Mój post nie może być dla nikogo pocieszeniem. Piszę..żeby mi ulżyło, bo pocieszanie nic nie daje. Marzę, nie o domu z ogórdkiem, przystojnym brunecie , czy samochodzie, tylko o normalności dla mojego dziecka i siebie. I wiem, że tylko samemu można sobie pomóc, ale jest to cholernie trudne. Przeprszam Was za ten smutny post
×