Skocz do zawartości
Nerwica.com

louven

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez louven

  1. Moze wy jestescie w stanie powiedziec mi czy to naprawde moze byc nerwica?

    Myślałam zawsze ze to dotyka biznesmenow czy cos w tym rodzaju a nie młode osoby

     

    Wiesz, tylko psycholog lub psychiatra może Ci to z całą pewnością powiedzieć, a my tu na forum specjalistami nie jesteśmy, tylko "towarzyszami doli i niedoli" ;) Nerwica może dotknąć różnych ludzi, niezależnie od zawodu czy wieku - szczególnie jeśli jest się osobą bardzo ambitną (wiem coś o tym z własnych doświadczeń). Twoje objawy mogą mieć podłoże stresowo-nerwicowe, ale jeśli chcesz mieć pewność - najlepiej udaj się do specjalisty, który określi co Ci jest i co można na to poradzić. Powodzenia! :)

  2. Wg moich doświadczeń, lęk przed lękiem to właśnie sama istota sprawy i jedna z najczęstszych sytuacji w nerwicy lękowej. Obawa np. przed wyjściem z domu, bo coś się stanie, bo lęk (lub atak paniki) nas sparaliżuje w szkole/w pracy, obawa o reakcje innych, itp. Gdy nad tym się logicznie zastanowić w spokoju, nie ma większego sensu strach przed czymś, co najprawdopodobniej się nie zdarzy, a co - przede wszystkim - karmimy i nakręcamy sami. Mi to przypomina zaplątywanie się we własną sieć myśli, "więzienie umysłu" - bo z zewnątrz faktycznie nic nam nie zagraża.

    U mnie jest... a w zasadzie było podobnie z wyjazdami, choć teraz już zdecydowanie na mniejszą skale, bo staram się nie poddawać się, nie być więźniem własnego umysłu i poszerzać moje "granice". Tak się składa, że mieszkam za granicą i chcąc nie chcąc muszę latać samolotem - chociażby do rodziny w Polsce. Za każdym razem jest to pewna próba, bo już na kilka dni przed wylotem jestem dość niespokojna (choć przyznaję, że z upływem czasu i ćwiczeń nad sobą ten niepokój/nerwowość/napięcie słabnie). Ale nie poddaję się, staram się być silna i odsuwać od siebie strach - nie boję się samego latania, czy katastrofy lotniczej, obawiam się (coraz mniej już) lęku, czy ataku paniki na pokładzie. Jak sobie z tym radzę? Na kilka dni przed staram się zawsze mieć pełne ręce roboty, zajmować umysł różnymi zadaniami, nie myśleć o wyjeździe. To samo w samolocie - znaleźć coś do czytania, słuchania, pisania - cokolwiek, by zębatki w mózgu obracały się produktywnie, a nie wkręcały żadnych faz. No i nie zapominam o ziołowych tabletkach uspokajających (podczas podróży mam je z sobą i coś mocniejszego też - ta wiedza, że zawsze ma się "magiczną pigułkę" pod ręką i gotową do użycia, zawsze mnie uspokaja), czasem też wezmę jakiegoś procha, ale tylko doraźnie, gdy czuję, że naprawdę muszę. Nie chcę się uzależniać.

    W momentach podwyższonego stresu i oczekiwania na podróż (kilka dni przed) staram się też dużo ruszać, jeździć na rowerze czy biegać/ćwiczyć - więcej niż zwykle, to też mi naprawdę pomaga. I efekty sama widzę - dawniej na myśl o wsiadaniu do samochodu (lub autobusu czy pociągu) i przejechaniu 100km ogarniała mnie panika. Dzisiaj lubię jazdę samochodem, autobusami swobodnie poruszam się po mieście lub nieco dalej, a co do pociągu - niedawno miałam 7-godzinną podróż i się udało :) Nie przeczę, że było łatwiutko i wesoło - ale BYŁO, UDAŁO SIĘ. Każda taka "próba" czyni mnie w pewien sposób silniejszą, wiem że mogę to zrobić. Najważniejsze, to zaakceptować, że lęk pochodzi od wewnątrz, że świat zewnętrzny nie stanowi zagrożenia - wszystko tkwi w naszym mózgu i nastawieniu do sytuacji. Jak to ktoś tu mądrze już na forum napisał - trzeba zaakceptować lęk i starać się funkcjonować mimo to, bo w gruncie rzeczy można dojść do wniosku, że boimy się samych siebie. A siebie da się zaakceptować i "oswoić". Jeśli wiemy, gdzie tkwi problem, to już dobry krok na drodze do uwolnienia się od lęku. Nie jest to proste - przede mną wciąż jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ale codziennie uczę się o sobie czegoś nowego i staram się iść naprzód. Czasem są to dwa kroki w przód, a jeden w tył - ale nie poddaję się, bo życie nie jest warte tego, by przepłynęło obok nas, gdy siedzimy zamknięci w czterech ścianach.

    Najbardziej mnie motywuje myśl, że jestem warta szczęścia i dobrego życia - i o to właśnie walczę każdego dnia.

     

    Mam nadzieję, że to co napisałam, choć troszkę Ci pomoże :)

  3. Po przemeblowaniu może się wiele zmienić w pokoju, ta inna aura ,często na lepszą.

     

    Zgadzam się z Tobą, też mam podobne doświadczenia - nawet niewielkie przemeblowanie, czy lekkie zmiany wystroju w swoim pokoju (szczególnie w tym, w którym się śpi) wychodzą na dobre. To bardzo ważne przy naszych nerwicowych problemach - mi bardzo pomogło mieć własną miłą i przytulną "bezpieczną przystań", takie prawdziwe moje miejsce do którego wracam po całym dniu, żeby wypocząć i naładować baterie.

     

    Moje podejście jest różne ale dzisiaj znowu jakieś lepsze. Wystarczy głupia jazda rowerem a człowiek staje się silniejszy ,czuję ,że wracam do siebie ,tzn. że słucham siebie i się czuje.

     

    Zgadzam się z Tobą w 100% - mi jazda na rowerze bardzo pomogła w nerwicy lękowej, także przy przełamywaniu kolejnych barier i odległości do domu. Z początku bałam się wyjść do sklepu oddalonego nawet o kilkaset metrów, ale starałam się nad sobą pracować mocno i wreszcie przypomniałam sobie o stojącym w garażu rowerze. Odrobinka pedałowania i już byłam znacznie dalej od domu, niż przez parę ostatnich miesięcy. A najważniejsze dla mnie było to, że wszystko miałam pod kontrolą i w każdej chwili mogłam wrócić. Za każdym razem starałam się pojechać gdzieś dalej i jeszcze dalej... Zmęczenie fizyczne i kolejne kilometry tylko dodają pewności siebie i poczucia większej wartości, którego nigdy za wiele! ;)

  4. eldruto - wielkie, wielkie dzięki za napisanie tego posta i podzielenie się ze wszystkimi swoimi przemyśleniami.

    Ja też powolutku wychodzę z nerwicy, mam wciąż upadki i wzloty - ale widzę światełko w tunelu. Po przeczytaniu Twojego tekstu jeszcze silniej zmobilizowałam się do walki o WOLNOŚĆ, bo o to przecież właśnie chodzi. O możliwość bycia sobą, życia bez ograniczeń, jakie stawia przed nami nerwica.

    W kilkudziesięciu zdaniach, prosto i zwięźle przedstawiłeś "kroki do wolności" nerwicowca, które jak myślę każdemu się przydadzą - tak samo, jak mi. To duża otucha czytać, że ktoś inny również doszedł do podobnych wniosków, co ja i - co najtrudniejsze - wciela je w życie (w dodatku, jak widzę, z dużym powodzeniem). Ta garść przemyśleń naprawdę działa - jeszcze raz ogromne dzięki za podzielenie się z nami wszystkimi swoimi przemyśleniami.

     

    :)

  5. Też myślę, że tłumaczenie by dużo pomogło osobom nieznającym języka - ale myślę, że z tym będzie trudniej, Linden i jego centrum pomocy działają na terenie krajów anglojęzycznych i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić - wątpię, by otworzył oddział w Polsce, a jednym z elementów jego metody jest też możliwość rozmowy ze specjalistami z centrum np. w UK. Oczywiście spokojnie można to stosować bez czyjejś pomocy, czy porady, niemniej rozumiem, że centrum Lindena chce pewnie zapełnić "full service" potencjalnym użytkownikom. Jedyne wyjście - jeśli komuś by się chciało poświęcić własny cenny czas i potłumaczyć "dla dobra ogółu".

  6. Korba, ja też tak czasem trafiam - na czacie jest bardzo miło, fajni ludzie i wesołe rozmowy, ale ciężko znaleźć miejsce i czas na poważne rozmowy właśnie tam. A chętnie bym pogadała z kimś poważniej na temat problemów, jak je rozwiązać, co kogo gryzie, itp. Taka grupa wsparcia. Niestety ciężko kogoś zainteresowanego znaleźć... Jak byś chciała pogadać, to napisz PW :)

  7. wovacuum, jeśli znasz angielski, to może warto, byś spróbowała metody Lindena (jest tu cały temat gdzieś.. o, tu: metoda-charlesa-lindena-t13330.html ) - nie jest to opcja dla każdego, nie jest łatwa, ale nie znam osoby, której by choć trochę nie pomogła, jeśli podchodzi się do sprawy poważnie i chce się wyleczyć, a widzę, że taką osobą jesteś.

     

    Mi osobiście pomógł (i wciąż pomaga), oprócz Lindena, magnez, ćwiczenia relaksacyjne, elementy jogi oraz przeróżne hobby, żeby zająć sobie umysł pozytywnymi myślami, a przede wszystkim - wiara w siebie, z tego naprawdę można wyjść! :)

  8. Tłumaczenie nie nastręczyłoby trudności, książka jest napisana nietrudnym, potocznym językiem, gorzej z taśmami, nagraniami ćwiczeń, Dziewięciu Filarów i wizualizacji - są tak bardzo pomocne, a ciężko znaleźć dobrego lektora.

     

    Osobiście nie spotkałam się nigdzie z polskim tłumaczeniem, chyba że gdzieś istnieje "nieoficjalne".

  9. To już zależy od tego, co powie Twój lekarz - np. ja generalnie z tym walczę poznawczo/behawioralnie (nie mówię, że jest łatwo) - poprzez "ćwiczenie" sobie kontaktów z ludźmi, nie chowanie się przed nimi, a wychodzenie do nich, chociaż wymaga to dużego samozaparcia i nie zawsze jest to pasmo sukcesów... Ale warto, nie ma się co dawać paskudztwu! :)

  10. Mamy już ustalone tradycyjne godziny - zazwyczaj jest to wtorek o 20.00 i czasami dodatkowo czwartek o 20.00. Oczywiście, jeśli pasuje Ci inny termin - napisz, możemy ustalić nowy czas:)

     

    A tak swoją drogą - zapraszam na skype już teraz:)

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Tak jak już tydzień temu ustaliliśmy - tym razem spotykamy się również dziś, we wtorek o 20.00.

     

    Ja mogę się troszkę spóźnić, ale będę, o ile internet pozwoli :)

     

    [Dodane po edycji:]

     

    PS. Dziś - tj. 9 czerwca ;)

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Stan na dzień 7 lipca: Spotkania nadal aktualne we wtorki o 21.00 - jeśli komuś pasuje inny termin, dajcie znać:) DO usłyszenia!

  11. Oj, przykro słyszeć - mam nadzieję, że wsparłeś współlokatorkę dzielnie :)

    Póki co - następny raz zapraszamy tradycyjnie na wtorek najbliższy, godzina 20.00. Ostatnio na tapecie była m.in. dyskusja smakoszów keczupu o najlepszych produktach z tej dziedziny:)

     

    A poza tym - porozmawialiśmy troszkę o książce "Oswoić lęk", o planach tudzież celach na przyszłość, metodzie "małych kroczków" w stronę wyzdrowienia - bo przecież warto cały czas walczyć!

     

    Do pogadania we wtorek - proponuję, żebyśmy trochę właśnie o tych najważniejszych dla nas celach na najbliższą przyszłość pogadali i wsparli się nawzajem - jeśli macie ochotę, zapraszam:)

  12. Ojej, jakoś przegapiłam ostatnie wiadomości na forum. W święta i okolice nie bardzo miałam dostęp do internetu, ale teraz już wróciłam i nadal mam ochotę na nasze intrygujące rozmowy ;)

     

    Proponuję wtorek 21 kwietnia o 20.00 - tradycyjnie na Skype, zapowiedziało się już kilka osób.

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Ponieważ problematykę kur w Chinach i "psów na kury" mamy już przerobioną - proponuję dyskusję na temat zastosowania chińskiego ryżu jako paliwa do kurowehikułu czasu (plany tej machiny oczywiście dostarczają genialne kury Krzycha).

     

    Lektura (nie)obowiązkowa na wieczór:

    kur_ozdob_d.jpg

     

     

     

     

    Wtorek, godz. 20.00 - Skype.

    (Może się zdarzyć, że trochę się spóźnię.)

  13. Hej :)

     

    No i po kolejnym spotkanku skajpowym - było bardzo miło i wesoło - kto nie był, niech żałuje! :)

     

    Jednym z największych przełomów dzisiejszego wieczora było wyznanie pajaka, dotyczące jego tajnej hodowli kur, a Justyna opowiedziała nam o swoich ulubionych kreskówkach.

     

    W następnym odcinku:

    - dyskusja panelowa na temat: "Czym różni się 'Moda na Sukces' od polskiej polityki i czy w ogóle?",

    - sprecyzowanie planu panowania nad światem (szczególnie nad Chinami) metodą burzy mózgów,

    - karmienie kur metodą naturalną (tj. piersią - o swoich doświadczeniach opowie pajak),

    - nowa kampania prezydencka w Chinach (mamy swojego kandydata!),

    - wolne (albo szybkie) wnioski.

     

    Zapraszamy jak zwykle - we wtorek o 20.00 na Skype.

     

    PS. No dobrze, oczywiście rozmawialiśmy też na Wiadomy Poważny Temat i doszliśmy do kilku Bardzo Istotnych Wniosków (a także ustaliliśmy sobie kilka najważniejszych celów prowadzących do wyzdrowienia), o których pogadamy również za tydzień. W każdym razie jednym z najważniejszych odkryć tego wieczora było to, że każdy z nas na swój sposób powolutku wychodzi na prostą - i o to właśnie nam chodzi :)

    Trzymajcie się i do następnego spotkania!

  14. Mi jak najbardziej regularne ćwiczenia i uprawianie sportu bardzo pomogło i nadal pomaga, ciesze się że wiosna idzie, bo będzie można więcej czasu spędzać aktywnie. Na początku w to nie wierzyłam, ciężko było mi się przełamać - no, ale się udało i to najważniejsze. Warto spróbować! :)

  15. LSDisland - dobry pomysł, jak będzie więcej słonka, miło się będzie spotkać - jak dla mnie może być to 2-ga połowa kwietnia lub maj. Pasuje Wam jakiś weekend, czy zwykły dzień tygodnia? Kto jest chętny?

  16. A frapuje mnie czy ktoś może słyszał o tym Panu - bardzo go rekomendowała mojej mamie znajoma:

    http://drbach.pl/index.php/t/gabinet

     

    Słyszałam kilka opinii - nie wiem na ile miarodajnych - niektórzy chwalą te ich metody i "ekstrakty dr Bacha" - ja jednak jakoś nie wierzę, że stosowanie jakichś specyfików miałoby mnie wyleczyć - pomóc w relaksacji itp. - owszem, ale niewiele więcej. Mimo wszystko stawiałabym na psychoterapię, niestety nie znam opinii o psychologach, którzy tam pracują.

  17. Mam pytanie o "Pro Psyche" na Śląskiej - ktoś się tam już leczył? Jakie macie wrażenia, opinie?

    Czy to prawda, że jest to jedyne miejsce w Krakowie, gdzie oferują terapię indywidualną?

     

    Szukam dobrego specjalisty w kwestiach nerwicowych (NFZ lub prywatnie) - możecie mi kogoś sprawdzonego polecić?

  18. LucidMan, świetny temat - faktycznie Świadome Śnienie (które zresztą "uprawiam" od dość długiego czasu - zaczęły się spontanicznie, kiedy byłam dzieckiem) to dobry element samopoznania, nigdy nie myślałam, że mógłby mi też pomóc w nerwicach - pewnie z prostej przyczyny: jeszcze nie zdarzyło mi się w śnie (świadomym lub nie) mieć objawów nerwicowych. W moich snach brak lęku, robię takie rzeczy, o których nawet nie marzyłam - nawet nie myślę o tym, po prostu jak by część umysłu temu poświęcona nie istniała. W snach jestem jakby osobą sprzed choroby, nie mam więc nawet dobrego punktu zaczepienia.

    Niemniej - bardzo dobry pomysł, myślę że wielu osobom LD może pomóc jako jeden z elementów "drogi do wolności".

×