szy_ona
-
Postów
29 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez szy_ona
-
-
Jak Ci kobieta nie spasowała, to znajdz kogoś lepszego. Ważne jest żebyś czuła sie jak najbardziej konfortowo na wizytach.
I jak już wyżej napisano: psychoterapia-podstawa. Leki- wspomagająco (żeby normalnie funkcjonować) ale nie sa konieczne.
-
Czuję że rytuały które wykonuje(związane z liczbami, literami, imionami ) wyrządzą krzywdę moim bliskim.
Myślę, że ta obawa sama w sobie jest natręctwem.
-
Ja się nie znam ale z tego co tu piszesz to masz depreche na maksa. I leki sie traktuje jako wspomagacz nie jako sposób na "syf" który Ciebie gnebi. Myśle, że bez psychoterapii daleko nie dotrzesz. Rozsądnie było by iść jeszcze raz do psychologa opowiedzieć o tym. Zacząć psychoterapie i dodać ewentualne leki, ale o tym już specjalista niech zadecyduje.
Pozdrawiam
-
Na to pytanie odpowie Ci tylko psychiatra lub psycholog. I polecam wizyte u kogoś takiego. Sama podobnie miałam. Wszystko fajnie, po czym dno. Okazało się że było to we mnie zakorzenione od dawien, dawna i "wylazło" niecałe 1,5 roku temu.
Z Tobą może podobnie być i Twoja nieśmiałość z kiedyś może tu mieć znaczenie, ale to są tylko moje domysły, specjalista nie jestem.
-
etien, też się ciesze :)
-
etien, też się ciesze :)
-
Też bym chciała juz z tego zejść i mam nadzieje ze mi się to uda w miare możliwości, ale kiedy to nastapi to nie wiem, bo puki co było tylko zwiekszanie dawek i mam nadzieje, że wiecej juz nie będzie :]
Ale najpierw musze uwierzyć w to, że będe potrafiła bez nich funkcjonować.
Pozytywne myślenie to podstawa, choć czasem o nie ciężko :/
-
Ja leki biore juz rok. Zaczęłam od asertinu-50mg, a obecnie jestem na setaloft-200mg(odpowiednik asertinu-tańszy), Anafranil-25mg, i doraznie pernazinumw dawce 25 mg (a obecnie aplikuje go 2x dziennieczylo 50mg). Wiec róznie z tym bywa. I pomimo łykania tyle chemi i tak u mnie nie jest w 100% "fajnie".
I podziwiam ludzi którzy potrafili odstawić leki. Ja jak np ostatnio mi brakło anafranilu to zaczełam odrazu "bzikować".
Cholernie sie boje odstawić leki, ale wierze w to że jest jeszcze dla mnie za wcześnie, choć ile można.
A co do tematu to odstawiać sie powinno pod katrolą lekarza, i nie "nagle". Z tych leków trzeba schodzić powoli i stopniowo.
karolina-1977, 2 tygodniowe nagłe odstawienie napewno wywołało te objawy.
-
Fajnie że Ci sie polepsza. Ale idealizujesz działanie leku. Jak to carlos, napisał masz: "idealnie dobrany lek". To czy rzeczywiście działa tak jak tu piszesz wyjdzie po jego odstawieniu.
-
Leki to nie rozwiązanie tylko chwilowe uspokojenie nerwicy, po to żeby w trakcie psychoterapi można było w życiu codziennym funkcjonować.
I nerwica nie zawsze jest w 100% wyleczalna. Czasami leczenie przynosi efekty do pewnego momentu w którym trzeba nauczyć się żyć z lękami i panować nad nimi. Poprostu okiełznać to.
-
Leki to nie rozwiązanie tylko chwilowe uspokojenie nerwicy, po to żeby w trakcie psychoterapi można było w życiu codziennym funkcjonować.
I nerwica nie zawsze jest w 100% wyleczalna. Czasami leczenie przynosi efekty do pewnego momentu w którym trzeba nauczyć się żyć z lękami i panować nad nimi. Poprostu okiełznać to.
-
etien, skoro tak stawiasz sprawe to się zgadzam. :]
Tylko nazwałabym to prędzej "obraniem pewnej postawy" niż "odpowiedzialność" bo "czasem" wymyka się to z pod kontroli i cieżko odpowiadać za np.myśli nad którymi nie panujemy czy też lęki. tzn wiadomo ze to coś gdzies tam sierdzi co to powoduje, ale "odpowiedzialność" jest mocnym tu słowem, bo u kogoś moglo by wywołać jeszcze wieksze, bezpodstawne poczucie winy.
-
Czyli czasem sami doprowadziliśmy się do swojej chorby, jednak ja myślę iż na wiele z tych sytuacji wcale nie mieliśmy wpływu, na pewne zdarzenia z przeszłości też. Tym bardziej, iż wszyscy popełniamy błedy... Ale aby się wyleczyć to sami za siebie musimy wziąć odpowiedzialność.
[*EDIT*]
(odpowiedz do cytatu)
troche to nie logiczne , z jednej strony nie mieliśmy wpływu a z drugiej mamy brać za to odpowiedzialność.
To tak jakby dziecko zachorowało i matka się nim nie zaopiekowała pomimo tego ze to nie było zależne od dziecka.
-
Gagateku, też na 1szym roku cały semsetr, ciężko było, nie leczyłam się i wsumie nie wiedziałam co mi jest, wierzyłam że mój lęk jest słuszny i prawdziwy.
A do tego dookoła ludzie, liczyłam, że ich obecność mi pomoże podobnie jak Tobie i też sie pomylilam. Mója czołgająco-niska samoocena pewnie powoduje we mnie lęk przed brakiem akceptacji. I pomimo leczenia dalej tak jest. Zaczęłam chyba się bronić i zrodziła sie we mnie nienawieść do ludzi bezosobowych (tzn. obcych, na przystanku, w autobusie itd.). Nawet teraz jak siedzę w domu i pisze tego posta to mam wrażenie wyobcowania, chodzby na tym forum. Ze nie jestem tu "mile widziana".
Napewno zgadzam sie z Venus: dobry psycholog nie zaszkodzi.
pozdrawiam
-
Też się swoich boje, jak pewnie większość piszących tutaj.
Ja korzystam ze "wsparcia" leków i terapii, a mimo to i tak czasem jest tragicznie.
Staram się panować nad tym myślami: "to tylko podświadomy lek", ale i tak czasami musze zapytać kogoś "zdrowego" czy to prawda, czy tak było, lub czy tak może być. i czsto w ten sposób upewniam sie w moim zdrowym racjonalnym myśleniu.
-
Myśle, że temat taki na forum jest wporządku. Jak ktoś uważa inaczej to przecież nie musi udzielać sie w dyskusji. Pomoc wzajemna przybiera różne formy, niekoniecznie tylko trzeba mowić jak kto sobie radzi z natrectwem.
Często taka rozmowa pomoga w rozwiązywaniu własnych sporów wewnętrznych.
Nie zgadzam się ze choroba pochodzi od "zła". Bo skoro tak to my ludzie możemy być bierni w działaniu, bo i tak na nic wplywu nie mamy.
Ja uważam że choruje z powodu tego co działo sie w przeszłości i być może z własnych (niestety) niefortunnych wyborów.
-
oj, gdybym wiedziała to mój świat wygladałby inaczej :)
Mi pomaga skonfrontowanie myśli z rzeczywistością.
Napewno nie ma sensu jej negować.
-
to zależy jaki to jest lęk(?), czego się dokładnie boisz.
Mówisze sie leczysz, to może warto zapytać lekarza.
-
to zależy jaki to jest lęk(?), czego się dokładnie boisz.
Mówisze sie leczysz, to może warto zapytać lekarza.
-
Jeżeli leki przestaja działać lub nie sa skuteczne trzeba powiedzieć o tym lekarzowi. Bo każdy na różne leki reaguje inaczej. Zreszta myśle ze leki i terapia to podstawa wyleczenia się. Leki żeby funkcjonować a terapia żeby się leczyć.
Być może sa ludzie którzy potrafia zapanować nad tym sami, ale nie sądze, że to było by skuteczne, bo ktoś kto popada w nerwice to myśle ze nie jest odporny i na tyle śilny zeby nasileniem objawów dał sobie rade sam.
pozdrawiam :]
-
Jeżeli leki przestaja działać lub nie sa skuteczne trzeba powiedzieć o tym lekarzowi. Bo każdy na różne leki reaguje inaczej. Zreszta myśle ze leki i terapia to podstawa wyleczenia się. Leki żeby funkcjonować a terapia żeby się leczyć.
Być może sa ludzie którzy potrafia zapanować nad tym sami, ale nie sądze, że to było by skuteczne, bo ktoś kto popada w nerwice to myśle ze nie jest odporny i na tyle śilny zeby nasileniem objawów dał sobie rade sam.
pozdrawiam :]
-
Jeżeli sie chce skorzystać z pomocy psychologa na koszt NFZ to miałam przypadek, że wymagali skierowania od psychiatry. Ale i tak wylądowałam u prywaciarzy.
A co do objawów to wiekszość odczułam na sobie. Zdjagnozowano u mnie zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i jak sie okazało (bo myślalam ze depresja), to moje natręctwa wywoływały u mnie depresje, a raczej "stany depresyjne". I wiem że nie ma sensu sie męczyć samemu, tym bardziej, że musisz żyć codziennościa(matura). Jak trafisz do dobrych specjalistów (czego Ci życze) to wszystko bedzie ok :)
pozdrawiam
-
paradoks...
zreszta jaki byłby sens istnienia jak odgórnie wszystko było kontrolowane?
coś takiego jak wolna wola by nie istniało bo po co jak z założenia bylibyśmy skazani na to lub na tamto?
Mamy wolna wole, a shit lub inne piekno w życiu jest skutkiem naszych decyzji i wyborów.
-
zgadzam się z bee84,
lepiej wiedzieć z czym sie ma do czynienia i poznać to bo czasem okazuje się ze "potwór" nie był/jest taki straszny.
niestety też nie wiem jak to jest z nieletnimi, ale zawsze możesz przed wizytą zadzwonić i zapytać.
A co do skierowania to z tego co pamiętam, jak pierwszy raz szukałam psychologa (publicznego) to wymagała skierowania od psychiatry. Ale do psychiatry chyba nie trzeba.
NN- a poczucie wyrzutów sumienia
w Nerwica natręctw
Opublikowano
oj, natrętne myśli... skąd ja to znam, to przez nie trafiłam do terapeuty, gdy zaczeły mnie wpędzać w depresje i totalnie paraliżować.
I dalej mnie męczą, choć przez leki i terapie jest o wiele lepiej.