Mam 32 lata. Borykam się z depresją i prawdopodobnie uzależnieniem od alkoholu...Nie radzę sobie z życiem codziennym, 2 tygodnie temu straciłam pracę. Niby powinnam się cieszyć z życia, doceniać to co mam, ale nie jestem w stanie. Nic mnie nie cieszy, naprzemiennie jestem zdołowana, a jak się zdenerwuję, mam napad agresji i to mocny. Miewam ciągi alkoholowe, dwa miesiące temu zaczęłam chodzić do psychiatry (kolejnego - z nadzieją ze nie bede musiała szukać dalej pomocy), dostałam receptę na leki, nie wykupiłam - bo piję. I także każdym razem - nie leczę się, bo "wolę się napić". Często mam wrażenie że lepiej będzie wszystkim beze mnie. Nie polecam takiego połączenia nikomu.