Skocz do zawartości
Nerwica.com

dziuta

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dziuta

  1. moim problemem jest to, że obsesyjnie zdzieram sobie skóre z palców, teraz to już i tak lepiej bo darowałam sobie kilka lat temu dwa palce u każdej ręki, ale i tak jest beznadziejnie. Najgorzej z kciukami, bo zdarza się, że zerwę ją do pół dłoni. Juz bólu nie czuję i dawno krew przestała lecieć- chyba się przyzwyczaiło, ale wygląda to strasznie, muszę zaklejać plastrami, żeby nikt nie zadawał pytań, albo chowam dłonie w rękawach czy jakoś inaczej. A jak ktos już to zobaczy to mówię, że mam uczulenie na środki typu płyn do zmywania naczyń. Wiem, że to jet nienormalne, ale z drugiej strony nie potrafie nad tym zapanować. Czy ktoś tu ma lub miał podobnie? nie pamietam, żebym tego nie robiła. Wstyd mi w pracy szczególnie, bo widze jakie kobiety mają zadbane dłonie, a moje to wraki :(

    Leczyłam się na depresje, ale nigdy na to, bo zawsze uważałam, że jak sama sobie z tym nie poradze to nikt mi nie pomoże, ale to staje się strasznie męczące :(

  2. ja dopiero co się podniosłam z łóżka i to tylko dlatego, że chciało mi się palić, a dzisiejszy dzień minie mi jak każdy inny, czyli na bezsensownym przełażeniu po mieszkaniu szukając w każdej szafce, w każdym zakamarku zgubionego szczęścia :?

  3. ja zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje, w środku się trzęsę a na zewnątrz głupawo się śmieję, że wszystko jest w porządku.... rodzice twierdzą, ze wykańczam ich nerwowo, że niedługo zwariują... ja już zwariowałam, bo robię takie rzeczy, które by mi nigdy do głowy nie przyszły, że będę kiedyś zdolna do czegoś takiego, nie mając przy tym żadnych wyrzutów sumienia...

     

    ---- EDIT ----

     

    ja zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje, w środku się trzęsę a na zewnątrz głupawo się śmieję, że wszystko jest w porządku.... rodzice twierdzą, ze wykańczam ich nerwowo, że niedługo zwariują... ja już zwariowałam, bo robię takie rzeczy, które by mi nigdy do głowy nie przyszły, że będę kiedyś zdolna do czegoś takiego, nie mając przy tym żadnych wyrzutów sumienia...

  4. u mnie to najgorzej jest z tymi płytkami chodnikowymi, bo miewam okresy kiedy nie mogę stanąć na linię, a nagle przychodzi okres, że musze stanąć dokładnie w połowie stopy na linię, co wywołuje u mnie uczucie jakby mnie ktoś tam drapał :shock:

    Drugim z kolei jest patrzenie przed wyjściem czy wszystko powyłączane, a największe schizy mam z suszarką do włosów, gdzie wielokrotnie przed wyjściem muszę obmacać wtyczkę, czy rzeczywiście nie siedzi w kontakcie :?

    Śpię zakryta cała kołdrą, na wierzchu jest głowa od nosa w górę, bo mam wrażenie, że przyjdzie jakiś duch i będzie mnie dotykał (wcześniej miała problem z tym, że ktoś odrąbie mi w nocy siekierą głowę), i nawet jak mi jest bardzo gorąco i się bardzo spocę nie odkryję się.

    Codziennie budzę się z jakąś linią melodyczną w głowie, która jest we mnie cały dzień.

    jak widzę kasztana, żołędzia czy coś co można rozdeptać muszę na to nadepnąć i usłyszeć ten trzask- wtedy się bardo uspokajam.

    Odświeżanie pulpitu, na którym prócz kosza i mojego komputera nic nie ma, bo jakby cos było innego wydaje mi się, ze jestem przytłoczona.

    Oprócz tego cyfry, liczenie, rejestracje, o czym pisaliście już wcześniej.

    Gdy ktos obok mnie kichnie, kaszlnie to staram się nie oddychać, żeby nie wdechnąć tych zarazków.

    Nie napiję się ze szklanki czy butelki jak ktoś juz z tego pił.

    Ale najbardziej śmieszne dla mnie jest zaciskanie przeze mnie mięśni twarzy, brzucha i nóg w rytm muzyki :D nie mówiąc już o machaniu nogi, i to niekoniecznie w rytm muzyki.

  5. Witam!

     

    Moja historia zaczęła się dość niedawno, jakieś 4 miesiące temu, choć od keidy pamiętam była wybuchowa, nerwowa i miewałam podobne objawy,ale ostatnio nie dają mi normalnie funkcjonować. U lekarza byłam raz, bo sobie nie radziłam z moim problemem życiowym, przepisał mi wtedy xenox. Fakt, było lepiej, nie odczuwałam lęku, byłam spokojna i w miare funkcjonowałam, ale wywoływał on u mnie skutki uboczne. Zaczęłam chodzić do psychologa, byłam chyba na 7 spotkaniach. Babka powiedziała, że mam depresje, i po kilku spotkaniach była poprawa, przynajmniej ją chwilowo odczuwałam. Nie chodziłam więcej po żadnych lekarzach. Ale kilka tygodni temu zaczęłam dostrzegać u siebie pewne zmiany w organiźmie, w moim zachowaniu. Przede wszystkim są to bóle z tyłu głowy, ogólne bóle głowy, drętwienie rąk, kołatanie i uciski w sercu, bóle kręgosłupa, zawroty głowy, chiwiowe utraty wzroku, duszności, szybkie bicie serca,bóle żołądka, mdłości. Miewam lęki niewiadomo przed czym, przy tym trzęsie mi się wszystko w środku, jakby mi miało coś wyskoczyć z ciała, nagłe skoki nastroju, raz się smieje, a za chwilę o czymkolwiek bym nie pomyślała zaczynam płakać, przestaję płakać i znowu się głupio śmieję, nie potrafię usiedzieć w miejscu, cały czas coś musze robić, choć jednocześnie odczuwam niechęć do robienia czegokolwiek, czuje że na niczym mi nie zależy, a moje myśli doprowadzają mnie do obłędu, sama się ich boję, bo myślę o takich rzeczach, ze chyba smarzyc się będe w piekle. Znajomi już nie moga mnie słuchać, bo ciągle gadam głupoty, zamulam ich, przyy czym nie słucham ich i nie obchodza mnie niczyje problemy. Czasami tracę swiadomość i wydaje mi się, że oglądam film w telewizji i ja gram w nim rolę główną. Ostatnio doszło do tego, że zaczęłam pić alkohol, może nie jakieś wielkie ilości, ale i tak mi się wydaje, że duzo za dużo. Nie mówiąc o papierosach, które palę praktycznie jeden za drugim, i to chyba bardziej po to, żeby mieć czymś ręce zajęte.

    Na początku myślałam, że może choruję na serce, ale zaczęłam szukać w internecie i wszystkie objawy jakie mam pokrywaja się z nerwicą lękową.

    Boję się iść do lekarza, bo jak zacznę mu wyliczać i wymieniać moje dolegliwości, to pomyśli, że jakas psychiczna jestem, choć często po tym co mówię i jak się zachowuję, uważam, że chyba powinni mnie zamknąć w jakimś zakładzie. Boję się siebie.

    Przez te miesiące raz miałam myśli samobójcze, ale i tak cały czas myślę o smierci i często o niej mówię.

    Mam 24 lata, mieszkam z rodzicami, a unikam ich jak ognia, nie chcę z nimi rozmawiać, udaję wciąż przed nimi że wszystko jest w porządku. Boję się siebie, tego co mówię, co robię...

×