Skocz do zawartości
Nerwica.com

xadrianoxxx

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez xadrianoxxx

  1. Jak ktoś jeszcze chciałby odstawić Klonazepam, no to ja ostrzegam. Największy kozak świata by sobie strzelił w łeb.

    Około 2 tygodnie po wzięciu ostatniej dawki dopiero zaczynają się prawdziwe "atrakcje". Nie mogłem wytrzymać sam ze sobą. Miałem dosyć życia. To wszystko przemija, ale atrakcje mogą trwać nawet do 2 miesięcy i trzeba każdego dnia o tym pamiętać, że to nie choroba, to wszystko klonazepam. Dlatego nie odstawiajcie samodzielnie w domu, jeżeli nie macie opieki, bo może dojść do tragedii. Dopiero po odstawieniu świadomość zacznie się odrywać od rzeczywistości. Świat będzie tak bardzo nierealny, że w to uwierzycie.

    Będziecie czuli się, jak gówno, życie przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie, możecie w pewnym momencie pragnąć już tylko umrzeć i nikt Wam w to nie uwierzy, a lekarze powiedzą, że macie schizofrenię paranoidalną, bo takie same objawy daje zejście z klona ;D 

     

    POMOC:

     

    Oddział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych (OLZA) 

     

    Tel. 22-4582740 w godz. 8:00 - 14:00

     

    Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie 

     

    Sekretariat / Rejestracja: jamrozik@ipin.edu.pl

     

    #odstawienieklonazepamu #jakodstawićklonazepam #klomazepamzmniejszenie

    #rzuciłemklonazepam

     

    Na tym forum zostawiłem cały przebieg, jak to odstawiłem, wystarczy się cofnąć.

    Dziękuję za uwagę i wszystkim osobom za wpisy, bo wiele mnie to nauczyło, a pewne namiary uratowały moje całe życie. Pozdrawiam 

    Skull_and_crossbones_darktextred2.png

  2. 12 godzin temu, zburzony napisał(a):

    @xadrianoxxxto zajebiście że ci tak dobrze idzie i wracasz do siebie, oby tak dalej. Powiem ci że ja zdaję sobie sprawę że bycie non stop na lekach nie jest stanem normalnym czy pożądanym, trochę tak jak było z moim piciem codziennym i permanentną banią. No ale cóż, jest jak jest, jestem jaki jestem, będę coś brał już zawsze. Chociaż na pewno powinienem brać mniej leków i zafundować sobie porządny detox od nich żeby ciało i umysł odpoczęły, zresztą po takim manewrze leki też by lepiej działały.

     

    Nie wiedziałem że na NFZ jest codzienna terapia grupowa, to bardzo dobrze. Jeśli nie stać mnie na indywidualną to dobrze byłoby chociaż na taką pochodzić. Ale nie zrobię tego, źle odnajduję się w takich grupach, znam to z terapii dla uzależnionych. Poza tym lekarka w psychiatryku mówiła że w moim przypadku zdecydowanie lepsza byłaby indywidualna.

     

    Powodzenia! 🙂

    Dziękuję! Jestem trzeci dzień bez żadnych leków. Ogólnie psychicznie nawet dobrze się czuję. W dolnych partiach nóg mam uczucie, jakbym został porażony prądem. Czuję swój układ nerwowy. Dosłownie, jakbym obie stopy wsadził do kontaktu i tak mnie trzyma po równej dobie od odstawienia, ale da się to wytrzymać. Rzuciłem najmniejszą możliwą dawkę 37,5mg Preato i nie chcę tego gówna brać, straszny szajs, który siada na psychikę. Wczoraj cały dzień chciało mi się żreć, jak świnia, normalnie takie gastro, jakbym się zjarał. W 2,5 miesiąca od odstawienia klonazepamu schudłem 17kg. Zacząłem dosłownie umierać, ale po zmianie Accord na Preato wszystko zaczęło wracać do normy. W 4 miesiące zamieniłem Klonazepam 2mg na Accord 2x 150mg, a w 2,5 miesiąca rzuciłem Pregebalinę. Teraz tylko witaminy. Czuję, że dochodzę do siebie. 

    20240313_072312.jpg

  3. 39 minut temu, zburzony napisał(a):

    @xadrianoxxx zgadzam się z tobą w większości tego co napisałeś. Mam 41 lat i przez większość tego czasu zmagam się z silnym lękiem, fobią społeczną, nerwicą, depresją. Bierze się to stąd że mam zaburzenia osobowości, wyraźnie mi lekarze wytłumaczyli że jedynym sposobem żeby skutecznie to wyleczyć jest "długoletnia, intensywna psychoterapia", a leki jak napisałeś, tylko zagłuszają objawy. Coś jak środki przeciwbólowe. Ale ja stawiam jednak na leki które bardzo mi pomogły, daleko mi już do stanu kiedy boję się wyjść z domu po jedzenie, nie mówiąc o tak silnym lęku że próbowałem się zabić. Nie chodzi mi o benzodiazepiny, fakt są bardzo skuteczne ale nie nadają się do ciągłego brania, wiadomo. Mi pomagają antydepresanty które biorę już ze 20 lat. Nie jest idealnie, nigdy nie będzie, zdarzają się okresy fatalnego samopoczucia, z myślami samobójczymi. Raczej nie pomaga mi też alkoholizm i półroczne ciągi (obecnie nie piję).

    Psychoterapii nigdy nie przejdę bo mnie nie stać a taka na NFZ raz w miesiącu to żart.

     

    Chodziłeś kiedyś dłużej do psychologa, albo zamierzasz? Czy czujesz że sam dasz radę z tym szajsem?

    Obecnie mam za sobą 4 miesiące terapii grupowej, podczas której odstawiałem klonazepam redukując dawkę o 0,125mg co tydzień. Pozostałe 2,5 miesiąca, to był zjazd z klonazepamu i pregabaliny. Obecnie dzisiaj już drugi dzień nie jestem na żadnej chemii, tylko woda przegotowana z czajnika. Chodzę ze znajomymi po marketach, na ryby, wycieczki do lasu codziennie, czuję, że lęki zniknęły, pozostał już tylko taki lęk przed lękiem, nie wiem jak to nazwać. 13 lat żyłem ćpając klonazepam, tego się nie da opisać, dziś nie mam już niczego, ale wracają mi wszystkie wspomnienia, czuję więcej emocji, kolory są bardziej żywe, odczuwam więcej zapachów, życie zaczyna robić się piękne powolutku. A i co najważniejsze, mogę zatrzymać się w miejscu, usiąść przy jeziorze na fotelu i posłuchać śpiewu ptaków, co kiedyś było wręcz czymś niewyobrażalnie nudnym i cały czas musiałem coś robić będąc na lekach. Teraz czuję opanowanie i równowagę. Od 6 maja zaczynam kolejną psychoterapię grupową na NFZ. Chodzi się tam codziennie od 9:00 do 13:00, to jest jak przedszkole, tylko dla dorosłych. Żadne psychotropy nie wyleczą mózgu, a brać chemię można do końca życia, ale za jaką cenę. Każdy ma jakiś wybór. 

  4. 10 godzin temu, zburzony napisał(a):

    @xadrianoxxx o w pizdu, 13 lat... Szacunek że zdecydowałeś się na odstawkę i dajesz radę walczyć z tym szajsem. Gdyby mnie dopadł atak paniki (nigdy nie miałem) a szczególnie w pracy, przy ludziach, chyba bym oszalał a na pewno długo nie wychodził z domu i oczywiście od razu wróciłbym do klona. Albo chlania, a pewnie obu.

     

    A powiedz, biorąc go tak długo czułeś jeszcze jakieś efekty? Co sprawiło że postanowiłeś na dobre odstawić to gówno?

    Zaczynam się tak samo czuć bez klona, jak po klonie się czułem, czyli znaczy, że on już dawno przestał działać w ciągu tych 13 lat, a każde złe samopoczucie, to był zjazd. Teraz się naprawdę dobrze czuję.

    Po wyeliminowaniu czynników stresowych i odstawieniu leków psychotropowych okazuje się, że choroby psychiczne były czymś w rodzaju "wkręcenia ich sobie" właśnie pod wpływem substancji psychoaktywnych. Ja to przerobiłem i po każdych lekach miałem jakąś chorobę, której bez leków nagle nie mam. Brałem klonazepam głównie na ataki paniki i myślałem, że on mi pomaga.

    Doszedłem do wniosku, że żadne leki nie leczą ataków paniki, tego się nie da wyleczyć lekami, bo Ty je sam wywołujesz podświadomie. Leki je tłumią, ale jak tylko rzucisz leki, to daję Ci gwarancję, że ataki na 100% wrócą, albo możesz być naćpany aż do śmierci, wtedy nie będzie ataków. Na ataki paniki nie ma lekarstwa. To się leczy psychoterapią. Bez klonazepamu ogarnąłem kiedy sam je wywołuję te ataki, dopiero bez leków mogłem to zauważyć, że sam to robię. Ale bez leków mam większą władzę nad sobą. Po lekach czułem, że tracę kontrolę. Teraz to widzę, jak wszystko schodzi ze mnie. Mam porównanie jak było i jak jest. 

     

    Dlaczego postanowiłem odstawić klonazepam na dobre? 

     

    Znudziły mi się już te ciągłe libacje. Nie mogłem nawet nigdzie wyjechać, bo bez dostępu do klonazepamu bym umarł. Zostałem więźniem własnego umysłu. Musiałem codziennie brać, żeby móc normalnie żyć. Wiedziałem, że to problem, ale nic z tym nie robiłem do póki moje źródła nie zaczęły wysychać, a kolejni lekarze nie chcieli już mi przepisywać nowych opakowań. Mój cały świat zaczął się rozpadać na tysiące drobnych kawałków. Dostrzegłem swój prawdziwy problem. Jakaś jedna mała tabletka decydowała o całym moim życiu. 

     

    Życie z lękiem, to trochę tak, jak życie z "terrorystą", który nas porwał. Codziennie nas terroryzuje i teraz specjaliści mówią nam, że mamy dwa wyjścia: albo możemy go ogłuszyć (czyli tak naprawdę przyjmować leki, które będą ogłuszać to, co czujemy), albo musisz z tym "terrorystą" negocjować, mam tu na myśli psychoterapię, musisz po prostu popracować nad swoimi myślam.

     

    Wiele rzeczy, które czujemy w naszym ciele, pewne somaty, pewne napięcia, stres, itd; wywoływane są podświadomie przez nasz umysł, który decyduje, że jesteśmy w jakimś zagrożeniu. A decyduje, ponieważ nauczył się, że coś jest zagrożeniem w przeszłości. To mogą być jakieś traumy, rany, ale pewnie też jakieś niezaspokojenie podstawowych emocji, jak byliśmy dziećmi. To może być cała masa rzeczy, o których nie wiemy, których nie pamiętamy i które powodują, że czujemy napięcie. 

     

    Kiedy zaczynamy się zastanawiać nad zagrożeniami, tworzymy lęk i ten lęk również ma wpływ na nasze ciało. 

     

    Kiedy bierzesz leki na lęk, to ogłuszasz "terrorystę". Wtedy uspokajasz ten system, który właśnie wywołuje napięcie w Twoim ciele, natomiast tak naprawdę to nie pomaga Ci poradzić sobie z lękiem, który jest kwestią związaną z myśleniem. 

     

    Jeżeli masz lęk społeczny i bierzesz często leki właśnie na lęk, to pewnie jesteś w stanie pójść na imprezę, ponieważ czujesz mniej ten lęk, natomiast tak naprawdę to nie znaczy, że już go nie czujesz, tak naprawdę ten lęk cały czas jest w Twojej głowie. Nie udało Ci się go pokonać. I dlatego bardzo często leczenie lekami nie działa, bo nie jest leczeniem lęku. Jest leczeniem tylko symptomów w naszym ciele.

     

     

  5. 41 minut temu, zburzony napisał(a):

    @xadrianoxxxnie powiem, wystraszyłem się kiedy to przeczytałem. Nie mam w ogóle warunków żeby zrobić to co napisałeś, finansowo jest to nierealne. Jeśli u ciebie tak to wyglądało to bardzo współczuję, kiedyś byłem uzależniony od alprazolamu już i to był koszmar którego nigdy nie chcę przechodzić. Na szczęście stało się to w Irlandii, a tam stosują skuteczną metodę na uzależnienie od benzodiazepin, dostałem mnóstwo chlordiazepoksydu, najdłużej działającego, starego benzo i rozpisali system brania. Udało się od tego uwolnić.

    Jeśli będzie tak jak mówisz to niestety od razu wrócę do tej ćwiartki klona, nie jestem w stanie wytrzymać tego lęku i reszty objawów. Na pewno spróbuję też od lekarza wyciągnąć ten chlordizepoksyd i stosować go jak kiedyś.

     

    Udało ci się ostatecznie uwolnić od tego? Jak się teraz czujesz? No i jak długo i ile brałeś klonazepam?

    Ja cały czas te 2 mg, tylko parę razy wziąłem dużo więcej żeby się porobić. Niestety bardzo długo piłem też alkohol kiedy go brałem, ale teraz na szczęście nie piję i nie mam zamiaru.

    Brałem 13 lat codziennie 2mg i dużo piłem, kilka razy w tygodniu na umór. Od lipca 2023 nie piję, a od grudnia 2023 nie brałem wcale klonazepamu. Teraz jestem na 2x 37,5mg Preato i schodzę z tego. Jest lekka psychoza, są paranoiczne myśli, ataki panicznego lęku, ale da się wytrzymać, bo to nie jest cały czas. Zdarzają się chwile, w których jestem uśmiechnięty i zapominam o odstawieniu, ale jeszcze to nie jest czysty umysł. Toleruję to, bo to się zmienia i czuję, że dochodzę do siebie. To dopiero 2,5 miesiąca od odstawienia. 

  6. 21 godzin temu, zburzony napisał(a):

    Uzależniłem się od alprazolamu i zastąpiłem go klonazepamem 2 mg który brałem dobre pół roku w tej dawce. Ale wiadomo że kiedyś trzeba się benzodiazepin pozbyć dlatego od paru miesięcy zjeżdżam z dawką o ćwierć tabletki. Obecnie biorę już tylko 0,5 mg i na szczęście ta redukcja od początku przebiega bez żadnych problemów. Ale oczywiście najtrudniejsze dopiero przede mną, czyli zejście do zera. Lekarz powiedział żebym za jakiś czas brał ćwiartkę co 2 dni, potem co 3 itd.

    Nie powiem, boję się całkowitego odstawienia bo już przerabiałem uzależnienie od benzodiazepin i nie chcę tego nigdy więcej przechodzić. Na szczęście klonazepam działa długo i wiem że branie co drugi dzień powinno być jeszcze bezproblemowe, schody mogą zacząć się później.

    No cóż, pożyjemy, zobaczymy 😏

    To przygotuj sobie kilka miesięcy wolnego i jakąś opiekę. Samo odstawienie, to nic. Zacznie się dopiero kilka dni od zerowej dawki (zespół odstawienny). Przez jakiś czas nie będziesz w stanie wykonywać najprostszych czynności i nikt Ci nie da zwolnienia, ani nikt Ci w to nie uwierzy, bo nie będzie widać po Tobie. Mówię Ci to z własnego doświadczenia, żebyś nie zrobił nic głupiego, bo ten stan mija, ale może trwać do kilku miesięcy. Załatw sobie jakąś opiekę i odłóż trochę pieniędzy, bo możesz uczyć się życia na nowo bez klonazepamu. Pamiętaj, że to wszystko przeminie. Nie panikuj tylko! 

  7. Benzodiazepiny mogą zakłócać funkcje poznawcze i pamięć, gdy są stosowane regularnie przez dłuższy czas. Uważa się, że benzodiazepiny szczególnie zakłócają zdolności wzrokowo-przestrzenne, szybkość przetwarzania i zdolności uczenia się werbalnego. 

     

    Wizualno-przestrzenne umiejętności odnoszą się do sposobu, w jaki jednostka widzi, przetwarza i rozumie, gdzie znajdują się obiekty w stosunku do innych rzeczy. Szybkość przetwarzania to sposób, w jaki proste zadania mogą być wykonywane automatycznie po ich nauce, a umiejętności uczenia się werbalnego są związane z mową i językiem.

     

    Na szczęście wiele zmian wprowadzonych przez benzodiazepiny w różnych obszarach mózgu po długotrwałym stosowaniu może zostać odwróconych po dłuższym okresie wolnym od tych leków.

     

    Długo zażywane benzodiazepiny przejmują wielu naturalnych mechanizmów uspokajających organizm, koordynowanych przez neuroprzekaźnik GABA. W rezultacie, liczba receptorów GABA w mózgu maleje i jego aktywność maleje. Nagłe odstawienie benzodiazepin pozostawia mózg w stanie niewystarczającej aktywności GABA, co skutkuje nadmierną drażliwością systemu nerwowego. 

     

    Wystarczająco powolne i stałe opuszczanie organizmu przez benzodiazepiny pozwala naturalnym mechanizmom organizmu odzyskać kontrolę nad funkcjami, przytłumionymi przez ich obecność. Istnieją naukowe dowody, że powrót tych naturalnych funkcji wymaga długiego czasu. Powrót do zdrowia po długotrwałym zażywaniu benzodiazepin przypomina więc regenerację sił organizmu po ciężkiej operacji.

     

    Kiedy układ GABA zostaje rozregulowany i zabierze się jemu tę substancję go pobudzającą, to mózg może zostać jakby pozbawiony tego hamowania na pewien czas, zanim mózg dostosuje się do braku tej substancji i może wystąpić wtedy silne pobudzenie. 

     

    Klonazepam jest pozytywnym modulatorem allosterycznym receptora jonotropowego GABA-A, który bezpośrednio wzmacnia działanie kwasu gammaaminomasłowego na ten receptor.

     

  8. Witam,

    20 stycznia 2024 - minęło 36 dni od ostatniej dawki Klonazepamu w gramaturze 0,125 mg. Po raz pierwszy w swoim życiu czuję taki stan trzeźwości. Przez ostatni miesiąc totalnie rozjechała mi się osobowość. Dziś dopiero się stabilizuje i czuję pewną zmianę w kierunku powrotu do zdrowia. Kolejne dni zadecydują, czy jest to definitywna faza i już tak zostanie, i czy moja osobowość staje się zwarta oraz stabilna. Po tym piekle, które przeszedłem, teraz już niczego nie jestem pewien. Przeżyłem rozpad struktury osobowości po odstawieniu Klonazepamu, który brałem nieprzerwanie od roku 2010. 

     

    Pregabaliny nie udało się odstawić z dnia na dzień, ponieważ dostaję napadów ataków lękowych, ale we wtorek jadę do swojego lekarza i postaram się dla niej napisać osobny scenariusz odstawienny uzgadniając to z lekarzem.

     

    Pozdrawiam cieplutko i zdrowia! 

  9. 8 września zacząłem odstawienie klonazepamu, dziś jest 8 stycznia, dopiero poczułem prawdziwy spokój wewnętrzny i jest to drugi dzień całkowicie bez pregabaliny. Musiało minąć 4 miesiące, żeby zacząć żyć bez klonazepamu, bez jakichkolwiek leków, psychotropów kuźwa.

    😃---JESTEM WOLNY!!!---😃

  10. Po rzuceniu klonazepamu mam taki problem, że gdy narażam się na jakiś silny stres, to mi się coś w głowie przestawi i robię się upośledzony do póki nie poczuję się bezpiecznie. W momencie powrotu do strefy komfortu to samo mija i znów odzyskuję sprawność psychiczną. Tak jest za każdym razem, gdy wychodzę do ludzi, wtedy tam się coś przestawia. To nie jest schizofrenia, bo potrafię to przywrócić do stanu sprzed lęku, więc jest odwracalne. Ale żaden lekarz nie chce mnie słuchać. Jak powiedziałem to wszystko lekarzowi, to milczał, bardzo mocno olał mnie, a na wypisie ze szpitala mam: "pacjent urojeniowo czasem sprzecznie interpretujący swój stan - anankastyczny, hipochondryczny, dziwacznie opisujący swój stan psychiczny". Nie potrafię nigdzie znaleźć pomocy co to jest, ale sam doszedłem do wniosku, że to musi być mechanizm obronny mojego mózgu na bardzo silny stres i tak jakby on wyłącza pewne funkcje wtedy, żeby się nie przegrzać, czy nie uszkodzić, jakaś blokada. Nikt mnie nie rozumie. Nie ma na to lekarstwa, pomagał tylko klonazepam lub alkohol, żeby tak się nie przełączało to podczas silnego stresu. Ale w domu już tego nie mam. Nie piję już 15 tygodni, zacząłem żyć bez klonazepamu i biorę tylko Pregabaline 150 mg na dzień i 75 mg na noc. To wszystko. Niczego więcej nie biorę. 

     

    Czy ktoś mnie rozumie? PROSZĘ TYLKO O POMOC. 

  11. Witam serdecznie wszystkich,

     

    właśnie jadę 9 dzień bez klonazepamu po 13 latach. Brałem codziennie 2 mg od 2010 do końcówki 2023, a teraz uczę się żyć na nowo.

     Życzę Wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia 🙂 i ZDROWIA!!!

     

    Niżej napiszę, jak się czułem lub nadal czuję, choć już nie jest tak źle, jak na początku. Jest to zlepek mojego notatnika z telefonu. Gdy czułem się źle, to zacząłem pisać, co czuję i co mi leży na wątrobie. Miłej lektury 🙂

     

    Wstęp

    Ciało, które jest chore jest teraz więzieniem. Każde miejsce, gdzie nie chcecie być, to więzienie. Jednak jest bardzo łatwy sposób na ucieczkę z tych więzień, które tworzymy w życiu. Nie trzeba nawet stać się zdrowszym. Jedyne, co musisz zrobić, to zmienić swoje nastawienie i chcieć być tutaj. Kiedy chcesz tu być, to jesteś wolny. Nie ma znaczenia jak boleśnie i niewygodnie jest, tak długo jak chcesz być tutaj, jesteś wolny. To się nazywa zadowolenie z tego, co się ma.

     

    Subiektywne odczucia

    16 grudnia 2023, jest sobota, godzina 8:53, właśnie jadę bez benzodiazepiny po raz pierwszy od 13 lat. Czuję fizycznie i psychicznie cały własny ośrodkowy układ nerwowy, jak mi pulsuje z tyłu głowy. Rozregulowana dopamina, organizm jest w szoku, ale jest ok. Bardzo silne mrowienie w całej czaszce, takie troszkę łaskotanie pod skórą, może jak gęsia skórka, ale koło mózgu, bardzo specyficzne uczucie, jednak da się to wytrzymać, wszak dużo lepsze to od bólu. To i tak wszystko przeminie. Pomimo dyskomfortu nie wziąłem relanium. Chcę, aby organizm naturalnie się zregenerował.

     

    Nigdy nie mówiłem, że jest ciężko, tylko że jest dobrze jak na 13 lat brania klonazepamu

     

    Właśnie zdałem sobie sprawę, że przez całe swoje życie jechałem na autopilocie, a teraz muszę się wszystkiego od nowa nauczyć - jakbym jeszcze raz się urodził. Widzę wszystko dookoła mnie i słyszę aż zanadto. Często mnie to przerasta i nie mogę tylu bodźców na raz przetworzyć, ale spokojnie zaczynam oswajać się z tym. Niezła faza... bycie trzeźwym. Od trzech dni jadę na melisie, ok. 4 saszetki dziennie i to działa naprawdę spoko.

     

    Pierwsze dni ataki lękowe cały czas, dosłownie co 5 - 15 min atak bez wyraźnej przyczyny. Tak po prostu,

    - zdenerwowanie

    - chwilowa amnezja (później wracają wspomnienia),

    - silny ucisk z tyłu czaszki, niekiedy przypominający nawet ból, czasem wydaje się nie do zniesienia,

    - silne zaburzenia osobowości (przejściowe),

    - zaburzenia kojarzenia i koncentracji,

    - zaburzenia mowy,

    - wiotczenie mięśni "ciało z galarety",

    - ucisk w brzuchu, jak na porannym kacu po Sylwestrowej imprezie,

    - zaburzenia widzenia (przejściowe),

    - brak skupienia (przejściowe),

    - katastroficzne myśli,

    - brak odczuwania sytości po najedzeniu się,

    - brak odczuwania emocji (chwilowa katatonia, przejściowa).

    - nieustające pulsowanie z tyłu głowy.

    I to wszystko codziennie występuje jedno po drugim, czasem wszystko na raz w tym samym momencie, i mija, wymęczy, i puszcza. 

     

    Drugi dzień bezwzględnej trzeźwości!

    To wszystko co się dzieje, to tylko zła regulacja dopaminy, cała rzeczywistość od tego gówna zależy, a Clony bezpośrednio na to wpływają. Przy odstawieniu dopamina zapierdala góra i dół, mózg nie wie co się dzieje.

    Nie chcę już być taki odrealniony, jaki byłem przez te 3 miesiące, to była prawdziwa męczarnia. Człowiek męczył się sam ze sobą i nie miał dokąd uciec. Koszmar!

     

    Wziąłem się za czytanie komiksów. Gdy dotykam kartki papieru, to zaczynam ją wreszcie czuć, a nigdy przedtem jej nie czułem. Wszystkie moje zmysły są takie nowe i mi obce, że nie jestem w stanie tego opisać. Lekarz to pewnie nazwie urojeniami, bo nie wolno odczuwać nadmiaru zmysłów, ale ja to nazwę czymś zupełnie nowym w moim życiu. 

     

    Już mam dość. Chodziłem na terapię 3,5 miesiąca. Teraz muszę odpocząć. Mój organizm się tego domaga. Rzuciłem najsilniejsze psychotropy na świecie po 13 latach brania, ale teraz muszę dojść do siebie. Ciągłe męczenie mózgu i robienie coś na siłę z bólem psychicznym i fizycznym na pewno mi nie pomoże.

     

    Życie zaczyna sprawiać mi przyjemność. Z dnia na dzień coraz trzewiejszy jestem. Zaczynam odczuwać emocje.

     

    Im bardziej się denerwuję, tym bardziej mi serce przyspiesza i nie mogę logicznie myśleć. Czuję serce w gardle z byle błahostki. Schizofrenia ponoć nie boli, a ja po każdych lekach przeciwpsychotycznych odczuwałem fizyczny ból, jakby mi ktoś zrobił dziurę w głowie i drapał w świeżej ranie nożem. Żaden lekarz tego nie rozumie. Często mam wrażenie, że lekarze udają, że mnie słuchają, ale mnie nie słyszą. W szpitalu w 2017 pomimo bólu podawali mi leki, ale efekt uboczny został zlekceważony. Nikt mnie nie słuchał, że zaraz mi głowę rozerwie, było wmawiane, że tak ma być, tak jest dobrze, a ja głupi uwierzyłem. Od tamtej pory przestałem ufać lekarzom. Jeżeli mnie Pani teraz słucha, to codziennie mam ataki lękowe, łapie mnie bez powodu i zaczyna dusić w płucach. Serce wtedy czuję bardzo intensywnie w klatce piersiowej. Później to samo z siebie mija. Nie mogę brać leków psychotropowych, bo będzie wtedy bardzo bolało. Po olanzapinie myślałem, że umrę, ból był nie do zniesienia. Teraz mam ataki lękowe, ale chociaż nie ma fizycznego bólu, wolę ataki, skoro mam wybierać. 

     

    W takim stanie nie mogę nigdzie jechać. 2x głośniej wszystko słyszę, serce mi przyspiesza i zwalnia, jak się zdenerwuję, całe swoje ciało czuję, jak nigdy. Byłem całe życie pod wpływem leków na głowę i nigdy niczego nie odczuwałem, wszystko było obojętne.

     

    Terapia mi już pomogła, odstawiłem klonazepam i tylko po to się tam zapisałem, ale teraz chcę odpocząć. Potrzeba mi regeneracji organizmu. Czuję poprawę, ale nie mogę się męczyć. Każdy dojazd kosztuje mnie wiele wysiłku.  

     

    Czuję się coraz lepiej, ale naprawdę potrzebuję odpoczynku. 

     

    Mogę być jeszcze normalny, ale:

    - zero papierosów,

    - zero marihuany, 

    - zero leków psychotropowych,

    - zero kawy,

    - zero masturbacji, 

    - zero alkoholu,

    - zero energetyków.

     

    I tylko tyle.

     

    MOJE ATAKI: Całe ciało mi pulsuje, czuję własne serce w gardle, czuję jak mnie ono uderza o klatkę piersiową. Pulsują mi poliki i gardło, a kąciki ust zaczynają drżeć. Dreszcze przechodzą przez całe ciało non-stop, to jest jakiś horror, niestety bez możliwości obudzenia się i to wszystko dzieje się naprawdę. Coś ściska mi kark, czuję mrowienie z tyłu głowy, ciężko mi nią poruszać. Czuję fizyczny ból z tyłu głowy, jakby mi ktoś długi szpikulec wsadzał w mózg. Po całym ciele przechodzą mnie dreszcze i mam problemy ze snem. Podczas ataku lęku zapominam słów, staję się jakby upośledzony, ale tylko podczas ataku. Bez lęków normalnie funkcjonowałem. Dlatego właśnie brałem klonazepam przez 13 lat, dlatego piłem alkohol, by poczuć się choć na chwilę normalnym i żyć bez nerwów, ani lęków. 

     

    KIEDY JESZCZE SĄ ATAKI? Do póki nie jestem wystawiony na stres, to nie odczuwam przykrych objawów choroby. Dopiero, gdy na siłę coś robię wbrew sobie, np. zmuszam się do wyjazdu, którego nie chcę, to pojawiają się ataki lękowe. 

    Gdy ktoś sam mówi do siebie, np. moja mama w drugim pokoju bluzga pod nosem na mnie lub na kota i sama mówi do siebie, to dostaję ataków.

    W stresowych sytuacjach, kiedy mam coś powiedzieć publicznie i wszyscy się na mnie patrzą lub jak rozmawiam z kimś i dłużej patrzę się komuś w oczy, to dostaję ataku.

     

    DLACZEGO BRAŁEM: Dostaję ataków lękowych, gdy ktoś na mnie krzyczy. Mama prawie codziennie na mnie krzyczy od urodzenia, aż do dzisiaj. Ona ma taki głos. Dzisiaj wstałem 5 minut przed budzikiem i znowu było "ale słuchaj, ja wstaję /cenzura/ do pracy, ty /cenzura/ nie masz żadnych obowiązków, bo nie pracujesz /cenzura/, całe życie na moim utrzymaniu /cenzura/". 

     

     MOJA CHOROBA: Myślę w troszkę inny sposób, niż wszyscy ludzie. Jest to nazywane w tym świecie schizofrenią. Nie jest aż tak źle, jakby się mogło wydawać innym, jedynie lęki przed ludźmi bardzo przeszkadzają w komunikacji ze światem, ale jak widać da się z tym żyć. Nie chcę tego leczyć, bo jest to nieuleczalne, ale podczas leczenia tracę swoją osobowość. Mam wrażenie, że ta choroba jest częścią mnie i nikt tego nie zrozumie. Klonazepam pomógł mi z lękami, ale to, co nazywają moim dziwacznym zachowaniem, błędnym interpretowaniem swojego stanu, czy paranoją, to jestem właśnie JA. Ciężko to zrozumieć. Jedynie ja sam mogę siebie zrozumieć i w tym tkwi problem. 

     

    Podczas terapii wystawiam się na notoryczny stres.

    Ja dopiero klonazepam rzuciłem, to jest świeża rana.

     

     Dziękuję, jeśli wytrwałeś/aś do końca. 

     

     Pozdrawiam

    20231224_162329.jpg

  12. Witam, długo się nie odzywałem, zatem tak, od poniedziałku zaczynam dawkę 1 mg Clonazepamu (redukcja z 2 mg) + Pregabalina 75 mg (pomocniczo, przeciwlękowo rano i na noc). Od 6 tygodni chodzę na terapię grupową przez co jest mi łatwiej, bo mam zajęcia edukacyjne, fizyczne oraz wsparcie (oddział dzienny pn - pt, godz. 9:00 - 13:00). Tak na początek tej trudnej drogi. Załączam swój scenariusz odstawienny: 

    IMG_20231022_012418.jpg

    IMG_20231022_012439.jpg

    IMG_20231022_012534.jpg

    IMG_20231022_012625.jpg

    Tak dla ułatwienia, może się komuś przyda. Pozdrawiam 

    IMG_20231022_014320.jpg

  13. 26 minut temu, spidi napisał:

    Według zaleceń lekarza schodzi się z benzo lekami działające na gaba   Pregabalina,baklofen 

    W szpitalu dawali mi na początku Tritico, to odstawili, bo była tragedia, potem Depakine połączone z Olanzapiną i doktor powiedział, że to nie uzależnia. Po wyjściu ze szpitala byłem jakiś poza ciałem, nie dało się żyć, depresja, lęki, to odstawiłem leki i zacząłem znowu brać Klonazepam, ale on zaczął działać dopiero po ok 12 miesiącach, żebym nie czuł tego upośledzenia. Chyba jestem nieuleczalnie chory. Jak dotąd lekarstwo nie istnieje na to, co mi jest. Nie wiem co mam zrobić. Wiem, że uzależnienie od benzo, OUN i GABA dostały ostro po tyłku, ale lekarze nie potrafią mi pomóc bez cierpienia. 

  14. Jaki jest najlepszy ośrodek w Polsce, w którym bezboleśnie potrafią odstawić Klonazepam po 13 latach brania? Polskie państwowe szpitale nie mają żadnego pojęcia o odstawieniu benzodiazepiny. Byłem w szpitalu 2 miesiące i wyszedłem jako wrak człowieka, bez pieniędzy, bez pracy, niezdolny do pracy, nie zdolny do rozmawiania z ludźmi. Mama mi pomagała. Chciałbym żyć normalnie bez Klonazepamu, ale boję się, że jak nic już nie pomoże, to sięgnę po coś gorszego, bo wiem jak to jest, gdy złapią ataki panicznego lęku 24/7 przez rok czasu i to się nigdy nie kończy, 12 miesięcy bólu, to jest nie do wytrzymania, wtedy już nic się nie liczy, chce się umrzeć. Mam trochę BTC na czarną godzinę, ponieważ od 2017 inwestowałem, jeżeli to ma jakieś znaczenie. Proszę o pomoc do sprawdzonej kliniki, gdzie naprawdę potrafią pomóc bezboleśnie. Doktorek chce mnie odciąć od Klonazepamu, a wiem jakie to straszne jest, wrak człowieka, upośledzenie umysłowe, brak zdolności zapamiętywania, brak koncentracji, problemy z komunikacją werbalną, amnezja i te lęki bez powodu w każdej sekundzie mojego życia. Tak się nie da się żyć! Mam ledwo 29 lat, nie chcę już teraz umierać!

     

     

  15. W 2016 w 20 tygodni zredukowałem dawkę 2 mg do 0,5 mg wg tego poradnika w domu: https://benzo.org.uk/polman/bzcha02.htm i czułem się dobrze, ale potem na 27 tygodniu doszedłem do 0 mg i zaczęło się piekło na ziemi! Zabrali mnie do szpitala. 
    Gdy byłem w szpitalu i próbowali mi odstawić 0,125 mg Klonazepamu w 2 miesiące, to aż głowę z tyłu mi rozrywało. Myślałem, że mi OUN rozerwie. Niewyobrażalny ból, gorszy od śmierci. Zamiast wydłużyć detoks, zaczęli podawać Tritico, Olanzapine i inne wynalazki, które nie działały. Wyszedłem ze szpital upośledzony, rok czasu trwało upośledzenie, zanim Klonazepam zaczął działać, jak dawniej (przed pójściem do szpitala). Dzisiaj jestem na 2 mg 6 lat od szpitala i 13 lat odkąd zacząłem brać. Staram się tylko żyć bez bólu. Szpital, to nie miejsce na odstawienie benzo, to umieralnia! Po wyjściu ze szpitala będąc dalej uzależnionym i mając tragiczny zespół odstawienny, straszne napady lęków, bezsenność, etc; to jeszcze miałem zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną i rozpad struktury osobowości - to ze mnie szpital zrobił. Lekarz przepisuje, co tam się zna i ma Cię w dupie. Umierasz na sali, o rozmowę nagłą z lekarzem bardzo trudno, tylko w wyznaczonych godzinach, więc podczas ataków lęków trzeba cierpieć do następnego dnia. Jednak wolę brać i nie mieć takich chorób. To mój wolny wybór. W Polsce chyba nie da się z tego wyjść i żyć normalnie. Idziesz uzależniony, a wychodzisz jako niepełnosprawny umysłowo! Ku*wa płakać mi się chce, co za kraj, co za system. Btw. w szpitalu były takie warunki, że jak obok sali jakiegoś chłopaka pasami związali i krzyczał całą noc, że się dusi, to pielęgniarki do niego "zamknij mordę, nie udawaj" - a rano go wynosili w czarnym worku, zimny i sztywny już. Widziałem to na własne oczy. Proszę nie zaczynajcie brać tego. 

     

     

    Długo zażywane benzodiazepiny przejmują wielu naturalnych mechanizmów uspokajających organizmu, koordynowanych przez neuroprzekaźnik GABA. W rezultacie, liczba receptorów GABA w mózgu maleje i jego aktywność maleje. Nagłe odstawienie benzodiazepin pozostawia mózg w stanie niewystarczającej aktywności GABA, co skutkuje nadmierną drażliwością systemu nerwowego. Jest ona głównym powodem pojawiania się symptomów odstawiennych. 

     

    Wystarczająco powolne i stałe opuszczanie organizmu przez benzodiazepiny pozwala naturalnym mechanizmom organizmu odzyskać kontrolę nad funkcjami, przytłumionymi przez ich obecność. Istnieją naukowe dowody, że powrót tych naturalnych funkcji wymaga długiego czasu. Powrót do zdrowia po długotrwałym zażywaniu benzodiazepin przypomina więc regenerację sił organizmu po ciężkiej operacji.

     

     

×