Skocz do zawartości
Nerwica.com

jedmat

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jedmat

  1. ewaryst7 masz racje co do Twojego postu powyzej. Jednak ja czuje sie sam w sobie zawiedzony, zly, oszukany przez zycie...! Nie chodzi mi tylko o ostatnia sytuacje z Basia, ale o cale moje dotychczasowe zycie!!! Przepraszam, ale nie mozecie wiedziec przez co ja przechodzilem i ciagle przechodze. ewaryst7 pewnie masz kogos kto cie kocha? Ja nie wiem co to znaczy? Nikt nigdy mnie nie kochal, nie slyszalem takiego slowa skierowanego do mnie... Dlaczego tak sie dzieje? Niew wiem? Gdybym wiedzial zrobil bym wszystko zeby to zmienic! Dobija mnie widok szczesliwych par, sytuacji kiedy widac ze kobieta jest szczesliwa ze swoim facetem... przyznam szczerze, ze zazdroszcze, BARDZO! Moje zycie jest bez sensu, nie potrafie sie z niczego cieszyc i nie pamietam kiedy ostatni raz szczerze odczowalem radosc? Jedyne co jestem w stanie zrobic to zalic sie co wlasni czynie na tym forum bo nie mam gdzie indziej.

  2. Dzięki Wam za dobre słowa,

    jest już lepiej.

     

     

    Muszę jeszcze wyjaśnić sprawę z Basią, mam nadzieje że w końcu znajdzie czas żeby się spotkać.

    Szkoda, że zawiodłem rodzinę jednak nic już na to nie poradzę.

    Następnym razem po dłuższym czasie przedstawi dziewczynę rodzinie.

     

    Cześć

  3. Na początku chciałbym napisać, że prawdopodobnie nie zajrzę tutaj więcej. Zdarzyła mi się jednak po raz kolejny przykra sprawa i tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać więc postanowiłem znaleźć jakąś strone i chodź w jakiś sposób wylać z siebie smutek.

     

    Prawie dwa miesiące mam (miałem) dziewczynę. Basia, tak ma na imię (moja?) dziewczyna, jest ode mnie 6 lat młodsza i za miesiąc będzie obchodzić 19 urodziny. Na początku naszej znajomości było fajnie, wiadomo - podekscytowanie nową dziewczyną, możę zauroczenie było by lepszym określeniem. Wiem że nie mogłem liczyć na miłość od pierwszego wejrzenia ze strony Basi, ale liczyłem na zauroczenie, później na przyzwyczajenie że jest ze mną aż może pojawiła by się miłość? Basia pierwsza do mnie napisała poprzez pewną stronę internetową gdzie mogła zobaczyć moje zdjęcia itd. Starałem się jak mogłem abym się jej spodobał wewnętrznie i zewnętrznie. Od strony Basi nie dostawałem żadnych znaków zainteresownia, chodzi mi o to żeby się sama do mnie przytuliła czy powiedziała mi miłe słowo. Wyglądało to tak, że ja wymyślałem różne rzeczy żeby dobrze się bawić i miło spędzić czas. W między czasie byłem parę razy w jej domu na grillu, na który zaprosiła mnie jej mama i spodobała mi sie jej rodzina. Naprawdę fajni ludzie! Ja oczywiście też zapraszałem Basię na imprezy rodzinne. Jak już wcześniej napisałem przez cały ten czas trudno było mi wyczuć coś "miłego" ze strony Basi. Jednk mimo to polubiłem ją tak samo jak moja rodzina chodź wiedziałem, że do miłości daleka droga.

     

    Wczoraj i w sobotę byłem z Basią na weselu u jej siostry i muszę z żalem napisać, że było to dla mnie bardzo złe przeżycie! Wiem, że pewnie dlatego mnie chciała poznać abym był jej partnerem gdyż parę tygodni wcześniej zerwała z chłopakiem z którym była 15 miesięcy. Nie to mnie boli, że może nie chce żebym był jej chłopakiem ale jej zachowanie na weselu. Jestem pewny, że wszyscy goście weselni myśleli iż jestem jej chłopakiem. Na weselu znałem tylko rodzicow Basi i jej rodzeństwo. Cierlipwości dochodzę już do sedna sprawy! Na zabawie Basia odchodziła ode mnie w połowie tańca zostawiając mnie samego na sali ponieważ zagrali piosenkę, którą lubi i poszła po innego partnera. Zostawiała mnie samego wychodząc gdzieś nawet nie powiedziawszy mi gdzie idzie. Siedziałem wtedy sam jak palec przy stole i nie wiedziałem co mam robić? Raz poszedłem jej poszukać i znalazłem ją za lokalem z innym facetem (palili w tym czasie papierosy!). Kiedy tanczyliśmy razem widziałem u niej niechęć, natomiast Basia bawiąc się z partnerami tryskała radością. Siedząc obok siebie Basia zdawała się być zupelnie gdzieś indziej i nie pomagały moje próby poprawienia jej humoru. Czułem się bardzo fatalnie, wiem że czytając to nie potraficie sobie wyobraźić co wtedy czułem! Najgorsze jest to, że inni gości to widzieli i doskonale sobie z tego zdawali sprawę. Ich spojrzenia gardzące w moim kierunku były dla mnie jeszcze większym bólem szczególnie podczas 2 dnia zabawy. Ten właśnie 2 dzień zabawy był dla mnie totalną katastrofą! Basia nawet nie chciala już ze mną tańczyć wymyślając wymówki że jest zmęczona itd. ale kiedy za parę sekund ktoś ją poprosił o taniec z radościa i uśmiechem poszła sie bawić. Kiedy chciałem z nią wypić alkohol mówiła, że nie ma ochoty ale w tej samej minucie chodziła do innych gości napić sie wódki. Trudno mi Wam przedstawić inne niemiłe sytuacje! Tylko jej starsza siostra tak naprawdę widziała co się dzieje! Raz (kiedy oczywiście sam zostałem przy stole) poszedłem do WC i ukradkiem usłyszałem jak siostra Basi mówiła jej, że nieładnie sie zachowuje.

     

    Moje nadzieje na to wesele były takie, że będę z Basią fajnie się bawić, że może pujdziemy na jakiś spacer tak jak robią to inne pary, po prostu że będzie to miły weekend. Jednak to wszystko było tylko moją wyimaginowaną bańką mydlaną, która prysła pozostawiając tłuste plamy na ubraniu. Basia jest moją dalszą sąsiadką, mieszkamy w tej samej miejscowości. Bardzo boli mnie jej zachowanie w stosunku do mnie, bardzo! Jednak bardziej boli mnie to, że zawiodłem ich rodziców którzy są wspaniałymi ludźmi. Pewnie mieli takie same myśli jak reszta gości na weselu jeśli chodzi o moją osobę! Jak ja teraz spojrzę im w oczy? Moja rodzina też pewnie zrówna mnie z g...em bo przecież poznali Basie i ją polubili a teraz ja "wszysto zepsułem"! Wczoraj kiedy moja kuzynka odwiozła nas pod dom Basi chciałem się z Basia pożegnać, jednak ona nawet nie odwróciła się do mnie kiedy próbowałem ja zatrzymać. Napisałem jej jeszcze w nocy smsa i dzisiaj rano również, że chciałbym sie z nią spotkać dowiedzieć się co zepsułem. W odpowiedzi dostałem smsa, że to nie moja wina, że ona jest dziwna i sama nie wie czego chce! Nie rozumię dlaczego chciała mnie poznać i dlaczego zaprosiła mnie na wesele skoro od początku nie było widać "zapału" do mojej osoby?????

     

    Nie jestem super modelem, chodzącym ideałem, nie mam dużo pieniędzy! W tym roku bronie magistra z infy, od 7 miesięcy pracuję w Czechach w firmie ASUS w dziale R&D. Nie mogę powiedzieć, że jestem "super partią" - no nie wiem jak to opisać? Ale myślę, że jestem porządnym człowiekiem, z szansami na fajną przyszłość (przynajmniej jeśli chodzi o zarobki). Nie jestem w końcu brzydkim chłopakiem, jeśli chodzi o szczerość to miałem nawet ładniejsze dziewczyny niż Basia. Jednak w moim życiu jest coś co ciągle mnie gnębi, nie pozwala mi sie radować, odczówać miłości! Ja nawet nie jestem pewnien czy wiem co to znaczy być kochanym? Jest mi bardzo przykro z tego powodu!!! Tym bardziej kiedy widzę jak moi koledzy są szczęśliwi ze swoimi dziewczynami czy nawet już żonami! Ostatnie doświadczenia z wesela wywołały u mnie powrót do depresji, bólu... trudno to uczucie opisać. Czeka mnie jescze rozmowa z rodzicami i rodziną, że znowu mi nie wyszło... że to moja wina... Mam 25 lat i nie wiem co ze sobą zrobić? Rodzice pewnie chcieli by żebym się ożenił i założył rodzinę. Ja też tego chce! Ja natomiast jestem 25 letnim kawalerem, prawiczkiem który zawsze ślepo wierzył w młość i czekał na tą jedyną. Tak 25 lat bez sexu!!! Czuję, że od wewnątrz jestem nikim, nie prezentuję nic, nikt mnie nie potrafi pokochać! To jest szalone aby nie mieć się nawet komu wyżalić!!! :(

×