Witam. Jestem nowy na tym forum więc proszę wybaczyć jeżeli piszę nie tu gdzie trzeba. Jestem alkoholikiem od ok 10 lat nie pije,detoks terapia na oddziale zamkniętym etc. Praca nad sobą, mittingi , grupy wsparcia ,psycholodzy.psychiatrzy to nie jest dla mnie obcy temat. Trzy lata temu wydarzenia z w życiu zarówno prywatnym jaki zawodowym spowodowały że zacząłem wycofywać się z życia. Praca dom,praca dom powszednim dzień świstaka,problemy ze snem koncentracja, ciągła obawa ,przekraczającą się się w leki,brak mocy, niechęć do otoczenia,pewnie przemęczenie psychicznie i trafiłem do psychiatry. Przez dwa i pół roku cisnąłem na prochach dioksepina do 100 mg dziennie, na stałe,oriven 150mg dziennie,epizodycznie chloroptotixen,estazolan,alprox,sertagen,xanaks . Wszystko oczywiście pod stałym nadzorem psychiatry i w dawkach przez niego zalecanych i przestrzeganych przeze mnie. Było raz lepiej raz gorzej. W lipcu z dnia na dzień odstawiłem leki. Nie było to pewnie mądre i nie wspomniałem też o tym lekarzowi. Po okresie odstawiennym przyszło w końcu ukojenie i radość że jestem czysty jak łza. Niestety demony wróciły,nie śpię ,nie jem ,nic mi się nie chce,problemy i problemiska się nawarstwiaja. Codzienne zajęcia ,praca to spore wyzwanie. Jestem obojętny,czuję się jak robot nie odczuwam radości,dodatnich i ujemnych emocji. Jedynie co pozostało to poczucie lęku,obawy ,strachu i nawet do końca nie potrafię powiedzieć przed czym. Znowu psychiatra ,szczera rozmowa, i kolejna recepta: dioksepina,oriven,atarax,lorafen. I dylemat żreć czy nie żreć. Świadomość z choroby alkoholowej mówi nie żryj dasz radę,psychiatra żryj będzie ci lżej. Ja sam wiem że po lekach było lżej ale kiedy przestałem lekko nie było chociaż w porównaniu z odstawieniem alkoholu poszło dużo sprawniej. Co o tym myślicie? Nie szukam akceptacji,nie oczekuje porady w stylu jedz lub nie. Liczę że ktoś podzieli się zemną swoim doświadczeniem. Dziękuję
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
w Uzależnienia
Opublikowano
Witam. Jestem nowy na tym forum więc proszę wybaczyć jeżeli piszę nie tu gdzie trzeba. Jestem alkoholikiem od ok 10 lat nie pije,detoks terapia na oddziale zamkniętym etc. Praca nad sobą, mittingi , grupy wsparcia ,psycholodzy.psychiatrzy to nie jest dla mnie obcy temat. Trzy lata temu wydarzenia z w życiu zarówno prywatnym jaki zawodowym spowodowały że zacząłem wycofywać się z życia. Praca dom,praca dom powszednim dzień świstaka,problemy ze snem koncentracja, ciągła obawa ,przekraczającą się się w leki,brak mocy, niechęć do otoczenia,pewnie przemęczenie psychicznie i trafiłem do psychiatry. Przez dwa i pół roku cisnąłem na prochach dioksepina do 100 mg dziennie, na stałe,oriven 150mg dziennie,epizodycznie chloroptotixen,estazolan,alprox,sertagen,xanaks . Wszystko oczywiście pod stałym nadzorem psychiatry i w dawkach przez niego zalecanych i przestrzeganych przeze mnie. Było raz lepiej raz gorzej. W lipcu z dnia na dzień odstawiłem leki. Nie było to pewnie mądre i nie wspomniałem też o tym lekarzowi. Po okresie odstawiennym przyszło w końcu ukojenie i radość że jestem czysty jak łza. Niestety demony wróciły,nie śpię ,nie jem ,nic mi się nie chce,problemy i problemiska się nawarstwiaja. Codzienne zajęcia ,praca to spore wyzwanie. Jestem obojętny,czuję się jak robot nie odczuwam radości,dodatnich i ujemnych emocji. Jedynie co pozostało to poczucie lęku,obawy ,strachu i nawet do końca nie potrafię powiedzieć przed czym. Znowu psychiatra ,szczera rozmowa, i kolejna recepta: dioksepina,oriven,atarax,lorafen. I dylemat żreć czy nie żreć. Świadomość z choroby alkoholowej mówi nie żryj dasz radę,psychiatra żryj będzie ci lżej. Ja sam wiem że po lekach było lżej ale kiedy przestałem lekko nie było chociaż w porównaniu z odstawieniem alkoholu poszło dużo sprawniej. Co o tym myślicie? Nie szukam akceptacji,nie oczekuje porady w stylu jedz lub nie. Liczę że ktoś podzieli się zemną swoim doświadczeniem. Dziękuję