Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chiquitita

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Chiquitita

  1. hehe dzieki za info:)fajnie,ze wtym zbiorze znajduje sie czekolada pewnie chodzi o gorzka:/ ale to i tak dobrze:)zaraz zjem banana!!zaczynam magnezowa diete:)bo czuje normalnie w kosciach jego braki :roll:

    a wiesz moze przypadkiem co jest dobre(z naturalnych produktow),zeby podwyzszyc poziom serotoninki??slyszalam, ze dobre sa grajpfruity, ale za bardzo nie lubie kwiii pozdro

     

    pomijajac 'sztuczna' serotonine, ktorej mozemy dostrczyc organizmowi bardzo latwo, ale do czego bron boze nie namawiam (wiecej szkod niz korzysci), to na pewno trzeba zwiekszyc dostarczanie organizmowi weglowodanow (tu szczegonie te złoznone, a nie proste)

  2. a w czym jest duzo magnezu?jesli chodzi o produkty spozywcze?wiem, ze w kakao i w orzechach...jakos nie lubie lykac tabsow:P??

     

    a ja nie umiem połykać tabletek :/ wiec magnez gryze :) a jesli chodzi o jakies produkty. ktore zaweraja magnez to :

     

    Produkty zawierające magnez w 100 g produktu.

     

    suche nasiona roślin strączkowych 124

    suche nasiona soi 216

    orzechy 100-180

    kakao 420

    czekolada 130-165

    otręby 490

    kasza gryczana 218

     

    dorsz 25

    mintaj 43

    makrela 30

    banany 33

    szpinak 53

    kukurydza 23

     

    mleko, sery twarogowe, jaja, mięso, karp, śledź, jasne pieczywo, ryż, ziemniaki < 20

     

    xD

  3. U mnie dzisiaj w miare OK. Bylam na badaniach, bylam na zakupach i zadnych specjalnych objawow nie mialam :) Jutro wieczorem wyjezdzam i nawet sie ciesze i sie jakos specjalnie nie martwie jak bedzie :) Oby tak dalej! Tak sie sklada ze jade nad morze, a akurat tam czuje sie naprawde swietnie. Moze to ten klimat albo co :)

  4. Chiquitita, ja bym chyba zdechł ze strachu na Twoim miejscu. Dzisiaj miałem właśnie przygodę z nietoperzem . Stałem sobie spokojnie a tu nagle z góry pikuje nietoprze wprost na mnie. Metr ode mnie (a nawet mniej) zawrócił aż poczułem wiatr we włosach. Mnie oczywiście sparaliżowało ze strachu, myślałem wręcz że się porobię z przerażenia. Chociaż teraz wydaje mi się to komiczne :D.

     

    No ja sie wystraszylam tak zaraz po obudzeniu bo wlasnie jakis trzepot skrzydel mnie obudzil, i potem otwieram oczy, patrze a przede mna lata cos czarnego po pokoju, ale dopoki nie zapalilam swiatla nie wiedzialam co to jest hehe. Zamknelam drzwi, zeby nie wylecial gdzies dalej, i na szczescie jak otworzylam okno, troche go pogonilam to polecial sobie. Od dzisiaj mam siatke na noc na oknie taka specjalna, bo lubie spac przy otwartym, a nie mam ochoty ganiac kolejny raz za nietoperzem po pokoju :) Mi - osobie troszke znerwicowanej na pewno to na dobre nie wyjdzie

  5. Moj dzisiejszy dzien zaczal sie juz wlasciwie w nocy, kiedy to do mojego pokoju wlecial ... nietoperz! Nigdy jeszcze nic takiego sie mi nie zdarzylo :/ Zanim go wygonilam na zewnatrz to minelo troche czasu, a pozniej juz nie moglam zasnac. Rano jeszcze na domiar zlego mialam atak paniki ... Teraz zaszylam sie z domu i juz nigdzie nie wychodze. Musze sie zrelakoswac przy jakims dobrym filmie, ksiazce albo cos, bo juz nie wyrabiam :(

  6. A czy to normalne,ze teraz jstem slaba i padnieta? czemu to cholerstwo nie puszcza,czasami wolalabym miec normalne chorobe somatyczna niz nerwice,byl spokoj pare miesiecy i znowu:(

    Dziekuje wam za wsparcie!

     

    tak, to normalne. z tego co piszesz to byl to potezny atak, w stanie kiedy organizm 'jeszcze spal' co go spotegowalo i wywolalo taka czy nie inna reakcje. twoj organizm z sekundy na sekundr musil wskoczyc na 'wysokie obroty' wiec nie martw sie ze teraz musi odreagowac- to nawet wskazane jest, pozdrawiam

  7. Prosze was o rade... Obudzilam sie dzisiaj w nocy

    ok. 3 i zerwalam sie z lozka, ledwo stanelam na podlodze a runelam jak dluga, poczulam ze swiat

    wiruje, szafa latala mi przed oczami, huk i krzyk, kolano we krwi, reka obita-bo upadlam na twardy parkiet, koszmar. Co

    gorsza, chcialam sie podniesc i nie moglam . Ledwo wocilam do lozka, zaczelam sie trzesc, serce mi walilo, w glowie sie krecilo zwlaszcza jak chcialam przygiac szyje do brody. Myslalam, ze mi wypadl dysk, a moze to

    cisnienie spadlo bo za szybko i gwaltownie wyskoczylam z lozka, a moze

    to byl nocny atak leku, ale to bym nie upadla.....Dawno nie mialam takich

    zawrotow, zeby nie moc ustac, plakalam do poduszki i sie modlilam,

    dopiero po 2 godzinach jakos wstalam ale bylam taka kolowata i jakas

    nieswoja, rano mi przeszlo-ale teraz sie boje co to bylo, nadal czuje sie niestabilnie....

     

    piszesz, ze zerwalas sie z łózka - mysle ze byl to jakis atak, moze Ci sie cos stasznego snilo, do tego blyskawiczna reakcja organizmu na stres czyli atak + od razu gwaltowna zmaina pozycji z lezacej na stojaca, przy czesciowo 'nieprzytomnym' jeszcze mozgu , wiec taka reakcja reakcja moze w tym wypadku wskazywac po prostu na atak nerwicy. I nie dziwie sie sie niestabilnie jak to napisalas sie jeszcze czujesz - przezylas szok, zaskoczylo Cie to, wystraszylas sie jak juz sie obudzilas i to jeszcze spotegowalo efekt bo pewno nie wiedzialas za bardzo co sie dzieje, a teraz organizm odreagowuje ta potezna dawke stresu

     

    ^^ taka moje skromna teoria :) 3maj sie

  8. mi wlasnie jest lepiej jak jest deszcz, burza, wichura, snieg i takie inne ... lepiej mi jak sie cos dzieje i jak jest chlodniej. Latem przewaznie 'umieram' bo jest goraco, czego nie znosze, slonce swieci i wogole tak jakos

    czesto wybieram sie na rejsy statkiem i tam dopiero odzywam, ale tylko wtedy jak jakies porzadne fale sa :) i rzadnych dolegliwosci nie mam, a piersza mysl po zejsciu z pokladu to zeby isc i sie najesc :) rejsy bardzo pozytywnie wplywaja na moj apetyt, ktory z natury nie jest zbyt duzy a tu prosze ;)

  9. ja sie nauczylam ludziom patrzec w oczy. centralnie moge patrzec sie caly czas i nic, bo kiedys to normalnie - sciana, sufit, podloga, sciana :/ a teraz zero lęku, ale oczywiscie nie jest tak rozowo jakby sie moglo wydawac, bo patrzac w te oczy ludziom, zauwazam doslownie prawie u kazdego (wlasnie w oczach), ze wie ze sobie z soba nie radzie, albo ze sie ze mnie smieje, albo ze patrzy na mnie jak na wariatke i juz nie wiem co jeszcze ... ale nadal patrzem jakbym chciala jak najwiecej odczytac z tych spojrzen:/

  10. ja nie potrafie polykac tabletek - no po prostu nie umiem ... polegam nawet przy tych naprawde malutkich :/ caly czas wydaje mi sie ze gdzies tam utknie czy inne takie i nie ma szans :(

    nawet nie wiecie jak mi bylo glupio w szkole czasem (mam tak od kiedy pamietam), jak higienistka daje mi jakas tabletke i wode do popicia a ja nic ... wtedy zawsze udawalam, ze polknelam albo gryzlam ...

  11. wyjazdy gdziekolwiek, dobry film, muzyka, koncerty, ogolnie tv jak leci cos, co mnie interesuje, rozmowa/spotkanie z przyjacielem/przyjaciolka, imprezy wsrod przyjaciol, jedzenie czasem, spanie, niekiedy zagladanie na forum.nerwica.com, i inne takie rozne przyjemnosci ;)

  12. ja po wstaniu, czyli rano czuje sie wprost idealnie, ale czar pryska jak sobie przypomne o tym wszystkim, ale z drugiej strony to utwierdza mnie w przekonaniu, że to nerwica/depresja ... Jak sie ciemno zaczyna robic, pusto to jest mi gorzej ... Jak sie cos dzieje - lepiej. Jak nie mam 'atakow' to nie myslenie o tych wszytskich 'problemach' wydaje sie taki proste, ale jak mnie złapie to po prostu nie idzie mi wytlumaczyc nic i sie nakrecam :/

     

    ja tez pozdrawiam :) 3maj sie

  13. Chiquitita, Bardzo dziękuję , ża odpowiedz,może to glupie , ale pociesza mnie fakt , że nie cierpię sama...Powiedz , JAK DŁUGO tak się czujesz?

     

    no mnie też pociesz fakt, że nie tylko ja tak mam :)

    pytasz jak długo tak się czuje ... generalnie to na pewno nie stale, bo są lepsze i gorsze dni. W tym roku szczególnie tak nie za bardzo się czuję, najczęściej parę dni, do tygodnia i przechodzi na jakis czas np. czułam się fatalnie jakieś dwa tygodnie temu. Po tygodniu przeszło i do teraz jest w miarę OK, chociaż już chyba zaczyna nie byc Ok, bo właśnie sobie wynalazłam nową chorobę :/

  14. Mój dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem nieźle, tzn tak, jak sobie zaplanowałam, a to już sukces, ale niestety na snuciu planów się skończyło i tak sobie teraz siedzę i jestem okropnie zła na siebie, że nie wypaliło to co chciałam akurat dzisiaj zrobić :/ Najgorsze, że już jutro będzie za późno ... I znowu dochodzę do wniosku, że dochodzi do tego, że nie chce mi się normalnie już nic, że tylko gniję przed monitorem, rozmyślając o tym jak dużo moich planów mogłabym już dawno zrealizować gdyby nie moje dziwne 'blokady' ... Nie cieszę się na nic, bo nie potrafię i przeraża mnie to, że może się w pewnym momencie okazać, że już jest za późno żeby zrealizować marzenia, a wystarczyło tak niewiele ... Chyba ten lęk mnie paraliżuje ...

  15. oj ja też tak mam i nie raz czy dwa zastanawiałam się czy może jednak to jakaś choroba, nie związana z nerwicą, depresją albo coś, ale zrobiłam sobie badanie krwi i wynik o dziwo idealne, więc rozwiało to moje wątpliwości i już wiem, że to niestety objawy nerwicy, i jak sobie o tym właśnie przypomnę to mi od razu lepiej :)

  16. Dzięki IceMan :) Masz rację, ja nie mam agresywnego charakteru i raczej idzie to wszytko wlasnie w odwrotna strone ... Chyba dlatego, że boje się że mojej mamie się coś stanie, bo ona ma cos z sercem a przecież widze ze sie stale denerwuje błachostkami, którymi niestety ja też sie zaczynam stresować, i myśle że nie poradze sobie z myślą że przezemnie coś jej sie stało, bo mam juz to zakodowane w głowie - ona mi zawsze mowila ze ja jej pol zycia zabieram i wmawia mi że JA chce zeby ona umarła :/

     

    I to mnie bardzo paraliżuję i nie moge się na nic zdobyć konkretnego ...

    Teraz już faktycznie zaczynam się czuć zagubiona jak jestem sama np, na ulicy

  17. Czesc wszytskim,

    Chcialam się poradzić wam, jako osobom z 'zwenątrz' że tak powiem, zebyście mi powiedzieli co o tym sądzicie bo ja juz naprawdę zaczynam wariować.

    Jestem studentką (obecnie 2 rok), mieszkam nadal z rodzicami. Są okersy kiedy jest wszytko OK, ale coraz częściej puszczają mi nerwy i staję się coraz bardziej zlękniona, nerwowa, niezdolna do funkcjonowania ... po prostu koszmar.

    Chodzi o moją mamę w szczególności - wiem, że moje pytanie może być dziwne, ale czy jest możliwe że ona mi 'szkodzi' ? (choć wiem, że chce jak najlepiej), i dzięki niej mój stan się pogarsza, czy może próbuję tylko zwalić to na kogoś ? Właśnie dlatego piszę, żebyście obiektywnie na to spojrzeli.

    Nie będe się rozpisywać, więc moze w punktach napiszę typowe zachowania mojej rodzicielki z którymi stykam się na codzień :

     

    * uważa że nic nie mogę zrobić sama, bo nie umiem wg niej, co mi otwarcie mowi i wszystko za mnie robi (jak juz cos zrobie to zazwyczaj powie ze źle i że nie myśle itp.)

    * gdy mi cos kupi (tak bez okazji), to pokazuje np. moje ulubione mydelka i chowa, a jak ja pytam czemu to gada ze ja wszytko zaraz zgubie/zuzyje i jestem za glupia na to, żeby u siebie je mieć (potem wydaje po jednym)

    * gdy rozmawiam przez telefon, zawsze powtarza ze ja to nie interesuje ale zawsze musi sie wtrącic i gadac mi co powinnam powiedzieć w trakcie rozmowy (potem się ktos mnie pyta 'czy ktos ci mowi co masz mowic, czy co ?', bo to slychac przeciez), albo pokazuje mi ze jestem glupia w trakcie rozmowy bo wg. niej co glupiego powiedzialam

    * robi mi na sile np. herbate, no to ja mowie ze przyjde potem po nia a ona nie skonczy gadac 'masz herbate, masz herbate' zanim nie przyleze, a jak mowie ze slysze ze mam i potem przyjde to stwierdza ze mi trzeba przypominac bo nie mysle

    * mam dobry humor, cos tam rozmawiamy, ja sie glosniej zasmieje - ona 'zwariowalas?! co sobie sasiedzi pomysla?'

    * czepia sie wszytkiego np. mowie ze 'jest taki wiatr ze kartki mi zaraz powywiewa' a ona 'to trzeba nie byc takim glupim, tylko w zeszycie pisac'

    * jak mi puszcza nerwy i podniose glos ze mam dosyc to stwierdza ze jej nie szanuje, ze czekam tylko kiedy ona umrze, ze cieszylabym sie gdyby dostala zawal i moze sie niedlugo doczekam itp. albo placze i stwierdza że lepiej sie psy traktuje niz ją, i ze lepiej mam ja zabic i bede spokoj miala

    * pytam normalnie czy wziela moja ksiazeczke zdrowotna to zaraz 'tak ja bez przerwy ci cos biore, ja zawsze jestem ta zla, najgorsza' itp

    * pytam gdzie cos jest to slysze 'przeciez ja jest glupia to co sie pytasz glupiej matki'

     

    To sa nieliczne przyklady z ostatniego tygodnia ... Ludzie ja zaczynam wariowac bo moja mama jest naprawde slabego zdrowia i boje sie ze jej sie cos stanie, i oczwywiscie bede miala wyrzuty sumienia ze to przezemnie, bo przeciez stale powtarza, ze ja ja do grobu wpedzie, pol zycia zabralam itp ...

    O wyprowadzce nie ma mowy bo by chyba zawalu naprawde dostala, tata zreszta tez.

    Przez to wszytko coraz czesciej mam leki, nawet jak mamy nie ma w poblizu to jestem wystaszona ze cos nie tak robie, nie moge normalnie gadac z ludzmi bo mysle ze cos zle powiem, mam nisko samoocene, jestem przewrazliwiona na punkcie zdrowia itp.

    Poradzcie mi cos prosze ... Czy to moze byc przez moja mame, czy po prostu probuje sie usprawiedliwiac ? Co zrobic ?

     

    Teraz to ja sie boje nawet na uczelnie isc- niedobrze mi, mam mdlosci itp po drodze bo stale mysle ze cos zle robie, co mam powie itp

  18. Hej, od dawna juz zagladam na to forum i musze wam powiedziec to gdybym na nie nie trafilam to pewno bym do dzisiaj myslala ze jestem jedyna z takimi problemami - czytajac niektore posty odnosialam wrazenie jakby ktos dokladnie o mnie pisal ... Musze wam powiedziec ze czytanie tego forum pomaga mi czesto sie uspokoic i spojrzec na to wszystko inaczej - wczesniej naprade myslalam ze te wszystkie objawy to jakas powazna choroba i nigdy nie skojarzylam tego z nerwica, ktora jak mi sie zdawalo mnie nie dotyczy, a tu prosze ... Pewno nie raz jeszcze tu zawitam i moze w koncu zdecyduje sie napisac o moim problemie, bo w koncu chcialabym zeby ktos z 'zewnatrz' trzezwo na to spojrzal i ocenil sytuacje :)

     

    pozdrawiam

     

    Chiquitita

×