Skocz do zawartości
Nerwica.com

smfc97

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez smfc97

  1. Nie wiem czego oczekujesz od zycia,

    i czym sie zadowolisz,

    jednak wyprawa do piekarni to jeden z wielu malych kroczkow na samym poczatku,

    moze faktycznie jak na to parzysz to bylo to cos - wielka rzecz,

    jednak na pewno chcesz wiecej, duzo wiecej.

     

    Nie znam Twojej sytuacji,

    jezeli czujesz sie na tyle silny, ze bez pomocy pomocy psychologa / psychiatry dasz rade,

    to jak najbardziej dzialaj.

    Nie zamykaj sie jednak na pomoc,

    jezeli bedziesz czul taka potrzebe to popros o pomoc specjaliste.

     

    Sprobuj:

    3min marszu , 1 min biegu

    30min w sumie na start.

    Na pewno dasz rade.

     

    Ok, spróbuję tą metodą. A wizytę u psychiatry umówiłem sobie, myślę że raz w miesiącu jakaś sesyjka przyda się. Dziękuję Tobie również za pomoc. Miłej nocy.

  2. Nie wiem czego oczekujesz od zycia,

    i czym sie zadowolisz,

    jednak wyprawa do piekarni to jeden z wielu malych kroczkow na samym poczatku,

    moze faktycznie jak na to parzysz to bylo to cos - wielka rzecz,

    jednak na pewno chcesz wiecej, duzo wiecej.

     

    Nie znam Twojej sytuacji,

    jezeli czujesz sie na tyle silny, ze bez pomocy pomocy psychologa / psychiatry dasz rade,

    to jak najbardziej dzialaj.

    Nie zamykaj sie jednak na pomoc,

    jezeli bedziesz czul taka potrzebe to popros o pomoc specjaliste.

     

    Sprobuj:

    3min marszu , 1 min biegu

    30min w sumie na start.

    Na pewno dasz rade.

     

    Ok, spróbuję tą metodą. A wizytę u psychiatry umówiłem sobie, myślę że raz w miesiącu jakaś sesyjka przyda się.

  3. Masz do wyboru:

    -jakicz czas sie przemeczyc i wykurowac to co sie da i potem zyc

    -zyc z problemami teraz i potem

     

    Ciezko jest trafic na wlasciwy lek,

    ja kilka miesiecy testowalem na sobie rozne substancje.

    Moze akurat nie podeszly Ci te tabletki.

     

    Nikt nie kaze Ci brac czegos do konca zycia,

    i byc uzaleznionym od tych substacji.

    Jednak z drugiej strony nie biorac nic sam

    pratycznie skazujesz sie na bycie uzaleznionym od zaburzen.

     

    Nie wierze ze nie jestes w stanie 1 minuty przebiec.

    Poczatki sa trudne,

    ale pewnych rzeczy nie przeskoczyc.

    A najlepsze w poczatkach jest to, ze progress zapierd**ala jak glupi.

     

     

    Wiesz, i tak jest lepiej niż było kiedyś, bo kiedyś nie byłem w stanie przejść pieszo bez samochodu do piekarni po chleb, bo tak się bałem, mimo wszystko udało się polepszyć stan bez konieczności tabletek. 1 minute przebiegnę, z trudem, ale da radę.

  4. Piszesz, ze nie bierzesz regularnie nic, tylko doraznie.

    Nie masz potrzeby niczego brac,

    czy bardziej nie chcesz meis skutkow obczocznych i godzisz sie na to co jest - moze nie jest tak jak bys chcial, ale tez nie chodzis jak zombie?

     

    Jezeli mozesz maszerowac, to sprobuj na pocztek 'interwalow',

    idz np 3min i 2 biegnij.

    albo 2 - 1.

    I powoli zmiejszach jedno, a zwiekszaj drugie,

    taka metode malych kroko sam stosowalem nie tak dawno.

     

    Problem moze po prostu lezec w kondycji,

    na poczatku, po przerwie te 2-3km to w cale nie jest takie nic dla organizmu.

    Zeby sie upewnic i utwierdzic ze z organizmem wszystko ok,

    zrob sobie wydolnosciowe ekg i ergospirometrie.

    Bo podstawowe badania masz jakies aktualne?

     

     

    Co do leków, to nie chcę nic brać, ponieważ wiem jakie skutki uboczne są po tym i jak te leki uzależniają i otępiają. Nie chcę stać się niewolnikiem tabletek i faszerować się tym świństwem. A co do badań, to robiłem ekg i echo serca, spirometrię, TSH i kreatynine oraz morfologię krwi, wszystko wyszło dobrze, chociaż ktoś zasugerował, że moje TSH 2,96 jest nieco zawyżone, jednak dowiedziałem się, że górna granica to dopiero 4,0, także nie wiem czy miał rację. Przed chwilą wróciłem ze spaceru, zrobiłem prawie 4 kilometry energicznym marszem, jak próbowałem truchtać to od razu zadyszka łapie, mogę sobie pozwolić jedynie na maszerowanie.. Aha, i czekam jeszcze na próbe wysiłkową.

  5. Czesc,

    bierzesz jakies leki?

     

    Od jakiego czasu prowadzisz mniej aktywny tryb zycia?

    Ile jestes teraz w stanie przebiec - jak myslisz?

    Jaki styl zycia prowadzisz?

    Co jesz?

    Jak waga?

     

    Wybacz ze taki wywiad przeprowadzam,

    jednak to wszytko jest bardzo scisle zwiazane z Twoim problemem,

    a z postu za duzo sie nie dowiaduje.

     

    No dobrze, więc:

     

    Mniej aktywny tryb życia prowadzę wraz z pojawieniem się agorafobii i nerwicy, czyli od października 2016,

    Leków nie biorę, próbowałem antydepresanty, lecz otępiały mnie i czułem się po nich gorzej, trzymam jedynie pod ręką xanax w razie potrzeby, ale przez ostatnie dwa tygodnie nie wziąłem w ogóle tabletki, jedynie w razie silnego ataku paniki jeśli by wystąpił,

    Ile jestem w stanie przebiec to nie wiem, boje się biec na 100% skoro występują u mnie takie objawy. Wraz z rozpoczęciem nowego roku zacząłem biegać, nie trwalo to dlugo, ale wtedy byłem w stanie przebiec 2 kilometry, o dziwo wtedy choroba nie przeszkadzała w aktywności fizycznej...

    Styl życia głównie siedzący, z racji tego że aktualnie nie studiuje ani nie pracuję, jednak staram się spacerować minimum 30 minut dziennie energicznym marszem

    Diety nie mam jakiejś specjalnej, często jem tłuste rzeczy, ale ważę ok. 84kg przy wzroście 198, także jestem szczupłą osobą i nigdy nie miałem problemu z dodatkową wagą.

  6. Witam, jak wygląda u was sprawa treningów gdy cierpicie na nerwice i zaburzenia lękowe? Od czasu kiedy się z tym zmagam odczuwam znaczny spadek sił oraz fatalną kondycję. Po przebiegnięciu lekkim truchtem raptem stu metrów zaczynam odczuwać duszność, ciężko mi oddychać i zaczynam się bać jeszcze bardziej, że np. zemdleję itp. Bardzo chciałbym biegać regularnie i chciałbym, żeby to sprawiało mi przyjemność, jednak za każdym razem muszę się zmuszać do tego wysiłku fizycznego i sprawia mi to trudność. Macie może jakieś wskazówki lub sposoby jak stopniowo budować wytrzymałość i stawać się silniejszym kiedy dokucza nerwica? Pozdrawiam.

  7. Na moją nerwicę lato i wiosna to najlepsze remedium. Wtedy czuję się wyśmienicie, najmocniej "szajby" doskwierają mi jesienią i zimą.

     

    Zauważyłem, że każdy przeżywa to inaczej. Mi nigdy upały nie przeszkadzały, nawet 35 stopni w pełnym słońcu nie było dla mnie wyzwaniem, ale jak pojawiła się agorafobia to niestety już tak nie jest. Ale właśnie podczas zimy i jesieni, w wietrzne dni również nie czułem się najlepiej ;/

  8. Czy nerwica lękowa i agorafobia powoduje wzmożoną wrażliwość na słońce i upały? Wraz z nadejściem ciepłych dni, czuje się jakoś dziwnie i mam wrażenie, jakby słońce mi dosłownie głowę wypalało, przez co jestem taki otępiały i niekiedy kręci mi się w głowie. Też tak macie? To normalne?

  9. Witam, chciałbym się z wami podzielić pewną historią co przydarzyło mi się 3 dni temu. Otóż wcześniej pisałem, że mam agorafobię i wszelkie wyjścia gdziekolwiek na piechotę były dla mnie niemożliwe, bo od razu czułem strach, kręciło mi się w głowie i doznawałem duszności. Jednak 3 dni temu, jadąc samochodem, dość daleko od domu, bo aż na drugim końcu miasta zdarzyła mi się awaria, która uniemożliwiła dalszą jazdę. Zmuszony byłem wezwać pomoc drogową, w efekcie czego zostałem bez samochodu, na drugim końcu miasta z tabletką xanaxu w kieszeni na wszelki wypadek. I wiecie co? Nagle poczułem, że dam radę przejść te 15 kilometrów do domu pieszo i tak też zrobiłem. Wszystkie objawy które do tej pory mi przeszkadzały nagle zniknęły, a ja poczułem się jak dawniej. Przeszedłem ten dystans jak gdyby nigdy nic, a jeszcze dwa dni wcześniej miałem problem przejść 200 metrów do piekarni po chleb. Poczułem satysfakcję i byłem nawet zadowolony z siebie, że dałem radę pokonać taki dystans na pieszo. Ten dzień był praktycznie całkowitą ulgą od agorafobii, można powiedzieć że przez ten jeden dzień nagle byłem całkowicie zdrowy. Czyżby ta psychika mnie tak blokowała na codzień?

  10. Witam, mam na imie Krzysztof, to mój pierwszy post na forum. Od listopada ubiegłego roku zmagam się z agorafobią oraz zaburzeniami lękowymi. Z początku objawy przybierały formę szumów i zawrotów głowy oraz ataków paniki w miejscach publicznych, takich jak szkoła, galeria handlowa itp. Od tamtej pory zacząłem praktycznie całkowicie unikać takich miejsc jak tylko mogę, ponieważ przebywanie w nich przyprawia mnie automatycznie o duszności oraz panikę. Musiałem też zrezygnować ze studiów, ponieważ ich kontynuacja nie była możliwa z tymi objawami. Aktualnie, na dzisiejszy dzień, 7 maja, moje objawy są nieco inne. Zawroty głowy i szumy praktycznie zniknęły, ale pojawiło się coś gorszego. Otóż praktycznie przez cały dzień towarzyszy mi uczucie braku pełnego oddechu i duszności, nasilające się głównie po wyjściu z domu na miasto itp. Oprócz tego odczuwam stale napięcie, strach oraz stres, całkowicie bez powodu. Nie mam w ogóle siły na nic, nawet nie mogę trenować, bo po przebiegnięciu paru metrów zaczynam dostawać duszności i ogarnia mnie jeszcze większy strach. Czuje się przez to beznadziejnie, co chwile mnie coś boli, jeszcze niecały rok temu byłem silnym chłopakiem, niczego się nie bałem, poleciałem samemu do Stanów od razu po maturze na pare miesięcy, ze wszystkim radziłem sobie sam i nie odczuwałem żadnego strachu. A teraz nie jestem w stanie przejść się piechotą do piekarni po chleb. Wszędzie poruszam się samochodem, ponieważ zarówno w komunikacji publicznej jak i na pieszo odczuwam nerwy i stres oraz boje się, że zemdleję. Szczerze mówiąc to mam już dosyć tego wszystkiego, bo co to jest za życie? Podczas gdy moi rówieśnicy cieszą się życiem, podróżują, uprawiają sporty, odnoszą sukcesy na studiach to ja siedzę w czterech ścianach i zmagam się z tymi lękami, a wyjście gdziekolwiek jest dla mnie dużym wyzwaniem i stresem. Doradźcie proszę co tu robić i kto mi może pomóc, bo ja sobie już nie radzę z tym wszystkim...

×