Skocz do zawartości
Nerwica.com

piotrekski

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez piotrekski

  1. Słyszałem kiedyś- jeśli masz przejebane pozostaje ci przetrwać.

    Słuchaj, ludzie są bezdomni, są ciężko chorzy umysłowo, fizycznie i ich życie jest po prostu nudne. Ty natomiast masz bądź co bądź ciekawy stan. Musisz się zmienić. Nie jesteś ego, musisz odkryć kim jesteś. Do tego polecam medytowanie nad tym co ci się nie podoba w swojej psychice, świadomości no i odpowiedzieć na pytanie kim w końcu jesteś? Polecam przeczytać poniższy tekst, ostatnie słowa są tak jakby ode mnie dla ciebie.

     

    Zacznij odcinać wszystko, co znajdziesz - wszelkie rodzaje powiązań i relacji. Należysz do jakiegoś kościoła, do jakiegoś kraju, do jakiegoś klubu, do czegoś innego, jesteś profesorem, jesteś terapeutą, jesteś tym, jesteś tamtym... odcinaj to.

     

    Przez dwadzieścia minut bardzo usilnie staraj się odciąć wszelkie relacje, i gdy już zostaniesz pozostawiony w Nieznanym, wtedy zapytaj: KIM JESTEM?

     

    Teraz żadna odpowiedź nie będzie miała sensu - że jesteś ojcem, synem, mężem, profesorem... kimkolwiek. Odciąłeś wszystkie relacje... skończyłeś z nimi! Nie ma do nich powrotu.

     

    Wraz z tymi relacjami znika twoja tak zwana tożsamość, czyli sposób, w jaki określasz siebie; sposób, w jaki stałeś się tym czy tamtym. Gdy zostaje zniszczone wszystko to, co o sobie wiesz; gdy zostaje zniszczone to, co znane, wtedy nagle odnajdujesz się w środku oceanu Nieznanego.

     

    Ale twój umysł zacznie znowu próbować zamienić ten Nieznany Ocean w znane bajorko.

     

    Od znanego, przeniosłeś się w Nieznane. Teraz umysł zaczyna mówić: Tak, nie jesteś tym, nie jesteś tamtym - jesteś duszą, jesteś świadomością.

     

    Ale to ciągle są pułapki umysłu. Zapomnij o nich także! Odrzuć je!

     

    Nie wiesz. Budda mówi, że jesteś świadomością, ale kto wie? Może Budda oszukuje? Na tych wszystkich buddach nie można polegać.

     

    Ktoś ci powiedział, że jesteś duszą a nie ciałem. Ale to nie twoja własna wiedza - i nie jest nic warta. Ktoś ci powiedział, że jesteś nieśmiertelną duszą i gdy umrzesz, pójdziesz do nieba, do boga... ale wszystko to są głupoty - głupoty opowiedziane ci przez innych. Może tak jest rzeczywiście, może tak nie jest - nie możesz być tego pewnym. A jeśli nie możesz być tego pewnym - musi to być odrzucone.

     

    Poszukujemy czegoś, co jest niepodważalne. Poszukujemy czegoś, co jest podstawowe, co jest esencjonalne, co nie może być odrzucone.

     

    Więc na początku zaprzecz temu, co znane, potem zaś zaprzecz temu, co nieznane. I zacznij wchodzić w tę pustkę.

     

    Przez pierwsze kilka dni będziesz czuł lęk. Będzie to doświadczenie porównywalne ze śmiercią - w Zen nazywa się to “Wielką Śmiercią”. Ale po kilku dniach, jeśli będziesz odważny i wejdziesz w to... po trzech, czterech tygodniach, pewnego dnia To się pojawi. Nagle wszystko zniknie i ciebie już nie będzie. Nie będziesz już tą samą osobą - pojawi się nowa Postać.

     

    Nie można tego opisać - trzeba to przeżyć. Tylko doświadczenie jest tego dowodem; tylko poprzez doświadczenie możesz to poznać - nie ma innego sposobu. Więc wytrwaj.

     

    Nawet jeśli to uczucie niepoznawalnego pojawi się na kilka sekund - wystarczy. Wystarczy nawet wtedy, jeśli w ciągu godziny choć na jedną chwilę wejdziesz w ten świat nicości, bezciałowości, bezjaźniowości... ludzie Zen nazywają to anatta - “nie-ego”. To czysta pustka, bez granic - kropla rozpłynęła się w oceanie.

     

    Czasem będzie to trudne na początku - zaczniesz się pocić i twoje serce będzie szybko bić, poczujesz się źle, niespokojnie. Nie martw się - w ciągu trzech tygodni wszystko się uspokoi, a gdy tak się stanie, wtedy wszystko zacznie płynąć łagodnie i coś w środku ciebie zacznie rozkwitać.

     

    Będzie potrzebna odwaga. Odwaga to wszystko, czego potrzebujesz.

     

    Jeśli zapytasz mnie o definicję osoby religijnej, nie powiem, że powinna być cnotliwa... niekoniecznie. Ale musi być odważna, koniecznie.

     

    Odwaga to największa i podstawowa cnota - wszelkie inne idą za nią - są jej cieniem i wynikiem.

     

    Na twoim miejscu mimo wielu przeciwników jednak się wychylę przed szereg- ratowałbym się jakimiś dragami, celowałbym w mdma, kokaine lub lsd czy jakiś zamiennik i wykorzystał to w celu badania siebie a nie w celu rozrywki. A jak masz kasę to spróbuj jechać na ceremonię ayahuascy.

     

    Ostatnie słowa ode mnie- miałem kilka doświadczeń które nie były przeżyte do końca, z tobą może być ponowie, spróbuj przeżyć to czego nie możesz pojąć jeszcze raz a może uda ci się osiągnąć coś nowego. peace.

×