Skocz do zawartości
Nerwica.com

marcintoja

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez marcintoja

  1. Witam.Od lat mam ogromy problem.Cierpię na dysmorfofobię (nie akceptuję swojej twarzy-cery).Wydaje mi się, że wyglądam jak potwór!W życiu miałam różne okresy-bardzo złe-nie wychodziłam z domu, odizolowałam się od ludzi i dość dobre.Zaczęło się od wyciskania minimalnych pryszczyków, skończyło na rozdrapywaniu twarzy pumeksem, pamierem ściernym i różnymi ostrymi szczotkami.Po leczeniu psychiatrycznym i lekach wróciłam częściowo do zdrowia.,wyszłam za mąz i urodziłam dziecko.W ciąży czułam sie dobrze, oprócz zmiennych nastrojów oczywiście.Teraz problem powrócił, na razie jest to tylko rozdrapywanie i wielokrotne wyciskanie zmian, które z niczego urastają do gigantycznych rozmiarów.Znów myślę o samobójstwie(w minionych latach miałam nieudane próby)i zaczynam się izolować.Najbliższa rodzina stara mi się pomóc, ale widzę,że jest już zniecierpliwiona i zwyczajnie nie chce im sie ze mną na ten temat rozmawiać.Czuję się samotna, beznadziejna, pozbawiona wartości.Czy ktoś ma (miał) podobne przeżycia lub doświadczenia.Błagam o pomoc!!!

    Czesc M.L. Przechodze podobne etapy widzenia siebie jako osoby z za mala glowa. Wydaje mi sie,ze wszyscy maja wieksze glowy ode mnie i nie ma znaczenia ,ze nosze czapki rozmiaru L. Na szczescie raz mialem schylkowe stadium,ze wydawalo mi sie,ze niemowleta maja wieksze glowy ode mnie :) Przechodzi mi to rzadko.

    Moja psycholog, stwierdzila tylko,ze mam przeciwna anoreksje i nie widze roznic pomiedzy innymi czesciami ciala, choc mama mi zawsze mowi,ze jestem za gruby. Glowa mnie tylko niepokoji. Jestem samotny, choc mialem zwiazki,ale wtedy nie wspominalem co mnie dreczy. Poprostu nie myslalem o tym :) Ale jak moja dziewczyna nie chciala chodzic za reke w miejscach publicznych, to odrazu wymyslilem,ze to wstyd przed moja mala glowa/czaszka. Rozumiem ten absurd sytuacji,ale to natrectwo wraca i jest silniejsze ode mnie.

    Uwazam ,ze wszystko w moim zyciu jest zwiazane z "rozmiarem glowy",ale nigdy nie myslalem o samobojstwie, bo jest tyle ciekawych rzeczy w zyciu,ze nawet moja samotnosc i izolacja(nie mam tez bliskich znajomych). Nie umiem stworzyc stalych relacji z ludzmi przez ten problem. Problem chyba nie do wyleczenia,ale trzeba zyc :) Pozdrawiam.

×