Skocz do zawartości
Nerwica.com

pragnąc

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez pragnąc

  1. Moim zdaniem spośród tych dwóch "psycholog w trakcie szkolenia psychoterapeutycznego" jest bardziej prawidłowe. "Psycholog-psychoterapeuta w trakcie szkolenia" jest niejasne, bo równie dobrze mogłoby to oznaczać osobę, która przeszła już szkolenie psychoterapeutyczne a teraz jest w trakcie jakiegoś dodatkowego szkolenia (np. psychoterapii w innym nurcie).

     

    Ale widziałam też, że często jest stosowane "Psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia" - z przecinkiem zamiast myślnika. Takie określenie też wydaje mi się prawidłowe, bo wskazuje, że ktoś jest psychologiem a jednocześnie szkoli sie na psychoterapeutę.

     

    Ogólnie, nie ma chyba żadnych odgórnych oficjalnych określeń na taką osobę, dlatego stosowane są różne.

     

    Myślę też, że byłoby uczciwie ze strony poradni, gdyby jasno informowały pacjentów jakie kwalifikacje mają pracownicy.

     

     

    Dzięki

  2. Psycholog-psychoterapeuta w trakcie szkolenia,

    Psycholog w trakcie szkolenia psychoterapeutycznego.? Jakie prawidłowe nazewnictwo powinno występować w tym fachu.?

     

    Wszak Psycholog-psychoterapeuta w trakcie szkolenia nie jest jeszcze psychoterapeutą, to dlaczego niektórzy psychologowie tak siebie przedstawiają dając sobie przyzwolenie na mianowanie siebie psychoterapeutą choć jeszcze nim nie są.?

    W niektórych Poradniach pytając w rejestracji kto prowadzi psychoterapie, rejestratorka mówi że psychoterapeuci, choć 2 z nich są w trakcie szkolenia psychoterapeutycznego a jedna jedynie ma kwalifikacje i certyfikat do tego by mienić się psychoterapeutą, a inni psychologowie są w trakcie szkolenia, jednak rejestracja tego sama od siebie pacjentowi nie przedstawia. Więc czym się różni psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia od psychologa-psychoterapeuty w trakcie szkolenia, lub psychologa w trakcie szkolenia psychoterapeutycznego.?

  3. Bardzo ciekawy temat! Chociaż więcej osób tu napisało, że nie ma takiej potrzeby, to ja się wybiję. Całe moje życie to jedno wielkie fantazjowanie. Uciekam od mojej szarej rzeczywistości w lepszy, piękniejszy świat, który istnieje w mojej głowie. Dlatego uciekam w sen, marzenia senne. Istnieją dwie Justyny, Justyna w rzeczywistości, Justyna w fantazjach. Bardzo chciałabym być podziwiana, doceniona, mieć przyjaciół, prowadzić bujne życie towarzyskie, mieć kochającego partnera i uwaga pięknie śpiewać lub być aktorką lub fotografem lub pracować w dubbingu lub pisać książki czy scenariusze :mrgreen: Moja psychoterapeutka mówiła, że pasuje, żebym zbliżyła się do tej Justyny z fantazji. Jednak teraz jak czytam te posty to zastanawiam się, czy jak będę dążyć do fantazji, to niekoniecznie będzie dobre, bo będę może jakoś rekompensować swoją niską samoocenę i będzie to źle na mnie wpływać. Co o tym sądzicie?

     

    Druga osobna sprawa, jak byłam dzieckiem, nastolatką to fantazjowałam sobie, że fajnie by było jakbym została porwana, jakbym miała wypadek, to ludzie by za mną może zatęsknili. Masakra. Teraz już to minęło, chociaż czasem zdarza mi się pomarzyć, że coś stało mi się niegroźnego, ale jestem dzięki temu w centrum zainteresowania. W rzeczywistości miałam wypadek, potrącił mnie samochód, miałam uraz nogi, ale byłam szczęśliwa, bo ludzie się mną interesowali, zwracali na mnie uwagę, martwili się o mnie. Masakra.

     

    Ja kiedyś kłamałam chciałam żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę mną ktoś się zają zainteresował tego brakowało mi kiedyś w domu takiej bliskości opiekuńczości zainteresowania, bycia. Okłamałam Osobę tak ją okłamałam i jej nakłamałam. Wstyd. Wstyd mi.

×