Skocz do zawartości
Nerwica.com

samnieswój

Użytkownik
  • Postów

    134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez samnieswój

  1. Powodzenia jutro :)

    Tak przy okazji, napisałeś, że podejrzewasz u siebie osobowość DDA i paranoiczną. Bierzesz jakieś leki? Chodzisz na terapię? W ogóle byłeś z tym u psychiatry?

  2. Można wyćwiczyć ignorancję otoczenia, żeby nie wiem jak głośne było :) nie wiem jak to wytłumaczyć... Zamykasz oczy i wyłączasz myślenie. Dosłownie. Zamykasz się kompletnie na bodźce zewnętrzne. Nie jest to sen, ale do tej fazy bardzo już blisko :)

  3. Psychiatra od tak Cię do psychiatryka nie wsadzi :P wbrew pozorom, wcale nie tak łatwo się tam dostać ;)

    Psychiatra to lekarz jak każdy inny. U ginekologa też się wstydzisz. U jednego nagość fizyczna u drugiego psychiczna :) nie musisz od razu łykać landrynek, ale chociaż dowiedz się u specjalisty z czym tak naprawdę się borykasz :)

  4. Co wywołało u Ciebie ten stres? jakie sytuacje? czasami nie warto się faszerować lekami na samym wstępie ;) Usłyszałaś już o kilku metodach radzenia sobie ze stresem w tym temacie. Stosujesz te techniki?

  5. Może jestem tendencyjny, ale jesteś aktywna fizycznie? Fundujesz sob8e czasami relaks w postaci masażu/wyjazdu/romantycznej kolacji we dwoje? Z tego co napisałaś na prawdę wygląda to na zwykłą reakcję na stres :)

  6. Masturbow, ile przypadków, tyle możliwości :) jeśli czujesz się samotny, każda, nawet krótka relacja będzie krokiem ku wyzdrowieniu. Niestety, tak jak również napisałaś, nie można wykluczyć ryzyka obustronnego pogorszenia. Tak jak ze wszystkim, tak i każda z relacji ma swoje plusy i minusy. Grunt, to potrafić wyciągać z nich jak najwięcej.

    trzeba uważać, bo ta druga osoba nie jest zabawką i można ją bardzo zranić, jeśli będziemy chcieli się odciąć i przestać niańczyć (okrutne, ale prawdziwe) lub gdy poczujemy się lepiej i będziemy chcieli wyjść do świata, a ta osoba może mieć to nam w jakimś sensie wtedy za złe

    To jest niestety aspekt, na który nie mam już wpływu. Nie mogę być odpowiedzialny za to co druga osoba poczuje, czy też nie poczuje względem mnie. Uczucia, to coś całkowicie osobistego. Tutaj rewelacyjnie sprawdza się Twoje podejście z bańkami. W gruncie rzeczy pokrywa się ono z moim pojmowaniem wolności drugiego człowieka. Pytanie ilu ludzi potrafi to podejście zrozumieć. A ilu z nich jeszcze zastosować w praktyce.

    Tak a propos 'normalnych'. Nie ma ich wcale tak wielu. Empatia to towar dzisiaj deficytowy, a ludzi którzy chcą bezinteresownie pomóc jest jeszcze mniej. Poznałem kiedyś 'normalną' dziewczynę [wirtualnie]. Ma zdrowe podejście do życia, Wydawało jej się, że mnie rozumie. Konfrontacja w rzeczywistości zweryfikowała jej zrozumienie natychmiast. Była tak zaskoczona, że zerwała znajomość całkowicie. Nie mam jej tego za złe, tym bardziej, że zrobiła to w kulturalny sposób, mówiąc otwarcie w czym rzecz. I nie dziwę jej się, że nie chciała kontynuować znajomości z kimś kto przez większość czasu nie potrafił z siebie słowa wydukać ;) Temat na dłuższą historię, ale pokazuje, że tym 'normalnym', może się jedynie wydawać, że rozumieją.

     

    Siddhi, w stu procentach się z Tobą zgadzam :great: Powodzenia :)

  7. Idąc dalej tym tokiem rozumowania to dlaczego 'normalni' mieliby chcieć zawierać znajomość z zaburzonymi/depresyjnymi? Przecież, jak to ujęłaś, to krzyż pański na całe życie.
    A dlaczego niby nie! Kompleksy?

    Poza tym to czasem jednyną >normalną<, słuszną i rozsądną reakcją na położenie życiowe w jakim się człowiek znalazł jest zapaść na nerwice, albo depresję... amen.

     

    Cóż, wskazałem jedynie możliwy wniosek. Nie oznacza, że to jest pogląd z którym się całkowicie zgadzam ;) ale nie ma co tego roztrząsać.

     

    Progressive

    Zdecydowałem się nawiązać znajomość z dwiema osobami z tego portalu. I powoli idzie to do przodu. Udało mi się nawet porozmawiać przez telefon dłużej niż 5 minut i to mówiąc coś od siebie, a nie tylko przytakując :) problem stanowi przełożenie tego na roznowy z innymi osobami. W przyszłości mam nadzieję rozwinąć tą umiejętność w kontaktach bezpośrednich. Ale od czegoś trzeba zacząć ;)

  8. Idąc dalej tym tokiem rozumowania to dlaczego 'normalni' mieliby chcieć zawierać znajomość z zaburzonymi/depresyjnymi? Przecież, jak to ujęłaś, to krzyż pański na całe życie. Czy komuś się to odbije czkawką? Zależy od podejścia. Pewien mądry człowiek wytłumaczył mi kiedyś prostą rzecz. Człowieka nie mogę do siebie uwiązać, ograniczać jego wolności. Ot jestem taki młokos, który nie trafił z poglądami w epokę :)

    Wracając do tematu, zależnie od własnego podejścia, każdą znajomość możesz wykorzystać do zmiany. Nie mylić tego z wykorzystywaniem drugiej osoby. Jeśli chcesz, chętnie wdam się w polemikę na ten temat tutaj, tudzież PW :)

  9. Ostatnio znowu za dużo wydaję na rzeczy bez których łatwo bym się obeszła, wymyślam bardzo naciągane powody uzasadniające kupno czegoś lub po prostu robię to dla przyjemności. Tłumaczę to sobie tak, że kupuję sobie prezenty na poprawę humoru. :? A potem nic nie mogę oszczędzić i na nic odłożyć... I jak ja miałabym np kupić własne mieszkanie? Jakim cudem oszczędzić na wkład własny...? Jak wydaję wszystko, a nawet więcej niż zarobię. Kiedyś jeszcze udawało mi się tworzyć jakieś oszczędności, odkładać i zbierać na coś, ale teraz po prostu wszystko wydaje mi się takie potrzebne i niezbędne... A tak naprawdę sprowadza się to do poprawiania nastroju nowymi suwenirami. Mnie najbardziej cieszą momenty wybierania w sklepie (najlepiej fizycznym) i potem rozpakowywania w domu i układania w docelowe miejsce. Moment płacenia mnie nie cieszy, bo wiąże się z wydawaniem kasy, a to akurat jest najmniej przyjemne w całym kupowaniu. Ale lubię mieć dużo ładnych, nowych, fajnych rzeczy. Najbardziej poprawiają mi nastrój kosmetyki i wyposażenie mieszkania. Chciałabym, żeby było mnie stać na dużo więcej, bez ograniczeń. Póki co muszę nałożyć na siebie duże ograniczenia. I najlepiej nie tylko w tym miesiącu, ale przez kolejne pół roku, żeby uzbierać jakikolwiek margines ratunkowy. :?

     

    Załóż sobie podkonto, albo inne konto w innym banku, może jakąś lokatę? Podkonto jest o tule dobrą opcją, że możesz z tych środków skorzystać, o ile wpierw z powrotem przelejesz je na konto główne. Ale zawsze jest to jakaś forma kontroli. Zmierzam do tego, żeby [w zależności od możliwości oczywiście] ustawić przelew automatyczny na tą lokatę?, podkonto czy inny Twój rachunek. Nie wiem ile możesz w ten sposób przeznaczyć, ale każda w ten sposób odkładana kwota da Ci w perspektywie jakieś zabezpieczenie. [marne bo przecież inflacja i inne czynniki ekonomiczne i polityczne też mają głos ;].

    Jezt to w sumie dobry sposób jeśli chcesz na coś odłożyć. Zawsze e możesz zainwestować w metale szlachetne; złoto, platyna :)

  10. Na pewno pomaga uporządkować myśli. Z drugiej strony przeczytanie tego co napisałem też nie jest dla mnie komfortowe. Czytam szybko, i w sumie dosyć niewyraźnie pomimo, że żadnych problemów z dykcją nie mam. Otwartość jest bezpośrednio połączona z zaufaniem. O tym oporze powiedziałem jej wprost. Tzn. przez maila ale bez owijania w bawełnę, jak zwykle w takich sytuacjach podając przykład. Była lekko zdziwiona, ale podziękowała za tą informację. Zaś co do samego oporu. Od pierwszego spotkania opadł wydaje mi się dosyć szybko, ale do pewnego momentu. Czasem czegoś nie powiem, żeby napisać o tym w mailu. Czasem powiem wprost po kilkuminutowej walce ze samym sobą. I są sytuacje z którymi potrafię zwlekać względnie długo. W końcu i tak jednak dochodząc do wniosku, że jeśli chcę wyzdrowieć to muszę o tym powiedzieć bo może to mieć większe znaczenie, albo chociaż wzbogaca obraz mojej osoby, moich zachowań o kolejny detal.

    I chyba skopiuję tą część i prześlę, bo są to chyba całkiem ciekawe przemyślenia.

     

    Edit:

    Dziękuję za odpowiedź :)

  11. Mnie ciekawi jak powinny wyglądąć prawidłowe relacje z psychologiem. Po roku terapii chyba nie powinienem mieć już oporów w mówieniu o sobie? Często piszę do niej maile, bo w nich łatwiej jest mi uporządkować myśli, sklecić z tego logiczną całość i na spotkaniu ten temat rozwinąć. Niemniej nigdy nie osiągnąłem takiego stanu rozluźnienia, by móc swobodnie ubierać myśli w słowa.

    Na pewno omówię to ze swoją psycholog, jednak chciałbym zasięgnąć oboektywnej opinii.

    I tak mnie teraz zastanowiło, czy rzeczywiście mam do niej pełne zaufanie skoro proszę innych o ocenę sytuacji?

×