Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coldway

Użytkownik
  • Postów

    70
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Coldway

  1. Dostałam bioxetin 20mg

    Zomiren sr 50mg przez pierwszy miesiąc oraz

    Ketrel 25mg doraźnie na problemy ze snem

     

    Jakie opinie na temat tych leków? Wszak to słynny prozac. Kilka lat temu brałam asertin, hydroxyzyne i trittico. Z tego zestawu najbardziej odpowiadało mi trittico, reszta szału nie robiła 

  2. Mam depresję i nerwicę, do tego od ponad pół roku mam zaburzenia odżywiania. Początkowo objadałam się w sytuacjach stresowych. Teraz ciągle myślę o jedzeniu, potrafię w samotności pójść do sklepu, kupić czipsy, popcorn, czekoladę, piwo i to wszystko zjeść na raz. Potem zmuszam się do wymiotowania, ale żadna technika jeszcze nie zadziałała. Raz nawet chciałam ukraść współlokatorce sodę by zmieszać ją z wodą i wypić. Nie zawsze chce wymiotować, czasem mam w głowie, że od jutra ostra dieta, bieganie itd i potrafię przez parę dni ćwiczyć do bólu. Zawsze jednak mam wyrzuty sumienia po zjedzeniu tak dużego posiłku, a przecież nie jestem głodna. Nastrój poprawia się u mnie z chwilą jedzenia, a po skończeniu od razu czuję się fatalnie. Nie mogę sobie jednak przetłumaczyć by tego nie robić, Gdybym nie zjadła cały czas chodziłabym poddenerwowana i przeszukiwała i tak szafki w domu. Jestem najedzona, pełna, ale i tak jem i jem... Czasem cały dzień trzymam się dobrze by na wieczór zaszaleć... Czy ktoś z was tak miał i wie co to może być? Wiem, najlepiej oceni to lekarz, ale trochę muszę poczekać na wizytę, a chciałabym się zorientować już teraz.

  3. Oprócz depresji i nerwicy mam jeszcze zje**** charakter. Nienawidzę siebie za to, że się zawsze wymądrzam, kłócę. Potem mam do siebie takie pretensję, że nawet jak mi ktoś wybaczy to ja i tak wiem, że już myśli o mnie źle. Dostaje wtedy ataku paniki. Biorę leki, chodzę do psychologa, ale nie wierzę, że się zmienię. Już nie mam nadziei.

  4. Do psychiatry skierowania mieć nie musisz, jedynie do psychologa (i tutaj często trzeba samemu wyprosić). Miałam takie same objawy. Do tego później doszły okropne bóle głowy. Myślałam, że to migrena, ale jednak nie. 75% skuteczność wyleczenia nerwicy daje psychoterapia, a leki wspomagająco jak już ktoś powiedział, to samo depresja. Najpierw jednak skonsultuj to z lekarzem i psychologiem. Od siebie dodam, że do obu tych specjalistów chodzę w ramach NFZ i jestem zadowolona :)

  5. Pisałam tu miesiąc temu jak się okropnie czuje itd, że sama terapia nie przynosi większych efektów. Na pewno kazimierz61 i chyba ktoś jeszcze twierdził, że finalnie i tak wyląduje u psychiatry. Zwracam honor - mieliście rację. Kombinowałam, cudowałam, łapałam się wszystkich środków i sposobów - nie pomaga. Za miesiąc pierwsza wizyta. Boję się i czuję się już totalnie nieporadna i bezsilna...

  6. Od 6 lat mam depresję. Początkowo miałam przez długi czas myśli samobójcze i to przez dobry rok. Jakoś wyszłam z najgorszej fazy bez leków, których nigdy nie brałam. Myślałam, że już wyszłam z najgorszego, jednak wszystko powróciło wraz z nerwicą lękową i masą innych zaburzeń. Dopiero po 6 latach dowiedziałam się co mi jest, psychoterapia ciut pomaga, ale są tego minimalne efekty. Próbowałam leczyć się wszystkim co jest bez recepty. Parę osób z tego forum mówiło mi, że i tak są pewni, że prędzej czy później wyląduje u psychiatry (wywnioskowali to z objawów i stanów, które opisywałam). I stało się. Dziś zdecydowałam, że zapisuje się do psychiatry i chce skorzystać z pomocy leków. To moja jedyna szansa na wyjście z tego gów... Jeśli to nie pomoże to nie mam pojęcia co ze mną będzie.

  7. NN4V mam swoje niektóre zasady, których nie zmienię i za to siebie lubię. Nie będę ich zmieniać, bo nie widzę powodu. Jeśli ktoś nie chce to zasad nie musi mieć, ale ja mieć będę. I w sumie fakt, gdybym nie miała to żyłoby mi się łatwiej, bo ludziom bez zasad zwykle żyję się łatwiej :) Nie mówię, że nie masz racji w ani jednym słowie, ale dość szybko mnie zanalizowałeś jak na parę postów. Szybciej niż psycholog, ludzie blisko mnie itd.

  8. Może jestem obrażalska jak mam powód? I tak przejmuje się opinią innych i to jest mój problem. Mam wiele zaburzeń, gdybym ich nie miała to by mnie tu nie było.
    A czy wyobrażasz sobie taką mozliwosc, ze jedziesz do kogos na zaproszenie, stukasz sie z jakimś userem/ami na miescie, troche pozwiedzasz i tego samego dnia wracasz ? chodzi mi o to, żeby nie traktować z takiej sytuacji jako spotkanie z kims, a bardziej wycieczke... wydaje mi sie, że taka wersja jest mniej stresowa.

     

    Co do pytan dot. wizytowania sie, zaprosilam do siebie do domu w odwiedziny osoby, które znałam tylko z forum, niektóre pobieznie. Ja zaprosilam, oni przyjechali, wszytko kwestia otwartosci.

    Żyj jak chcesz, ale nie wszyscy muszą do tego podchodzić tak samo. To, że ktoś nie jest aż tak otwarty, a raczej odważny nie oznacza od razu, że zamyka się na innych.

  9. carlosbueno, przypomina mi sie pewien user z forum, narzekał na totalna samotnosć, a jak zaproponowałam spotkanie to strzelał focha za fochem i stawiał jakies idiotyczne warunki.

    Jak ktos mówi, ze nie ma wokól siebie nikogo, to od razu wiem, ze sam sobie na to zapracował.

    Dziękuję za tak szybką ocenę mojej osoby. Albo nie czytałeś wcześniejszych postów, albo serio jesteśmy z dwóch różnych światów. Nie rozumiesz, że jestem na tym forum tydzień i do obcych ludzi od tak nie jeżdżę? Serio w realu też znacie osoby, które po dwóch postach na forum wsiadłyby do pociągu i pojechały do kogoś w zupełnie innym kraniec Polski? Co to ma do mojej samotności? Czy nie napisałam wyżej, że bucem nie jestem, sama do ludzi pisałam (a nie czekałam tylko na zaproszenia) itd, itd? Sama może jestem przez mój charakter połączony z chorobą, ale nie dlatego, że odcinam się od ludzi. Wręcz przeciwnie, korzystam z każdego zaproszenia przez moich znajomych (rzadko, bo rzadko) ale zawsze korzystam i sama proponuje. A i focha nie strzelam ani idiotycznych warunków nie stawiam, bo napisałam, że jeśli trochę kogoś poznam to żaden problem się spotkać. Wiem, że nie wiesz, ale na cosobotnie spotkania ludzi z forum w moim mieście też mam się zamiar wybrać po sesji i jestem już na to umówiona.

    haha, to Ty byłas tym userem, ze czujesz sie osobiscie urazona ? :shock: moze branie wszystkiego do siebie to jeden z Twoich problemów ? i nie wiem, skad ta gwałtowna reakcja, podobno nie jestes obrazalaska ;)

    Może jestem obrażalska jak mam powód? I tak przejmuje się opinią innych i to jest mój problem. Mam wiele zaburzeń, gdybym ich nie miała to by mnie tu nie było.

  10. Wszystim ludziom nie dogodzisz niestety. Masz byc soba , nie wazne jaka jestes, wazne ze siebie akceptujesz i jestes z siebie sama zadowolona, dobra dla siebie, ceniaca siebie, kochajaca sama siebie. Reszta nie ma wiekszego znaczenia, wazna jest akceptacja siebie samego, a jezeli inni ciebie nie akceptuja to oni sa nietolerancyjni i niewarci Twojej przyjazni. Z tego co piszesz widac ze trafialas na wrednych typow i stad masz metlik w glowie "halooo czy to cos ze mna nie tak, czy wszyscy ludzie oszaleli" . ODPOWIADAM : tak wszyscy ludzie oszaleli, odjebalo im porzadnie. :D Ja bede twoim przyjacielem jezeli tylko tego chcesz. pzdr

    Pozostaje mi tylko odpowiedzieć dziękuję, bo wszystkie inne słowa są zbędne :)

  11. Coldway,

    Nie wyrzekaj się swoich zasad,wielu ludzi tak właśnie czyni,bo chcą się przypodobać i dopasować

    a przez to zatracają samych siebie i na końcu bardzo często i tak pozostają samotni.

    Tyle skrajnych opinii w tym wątku, że już zaczęłam na serio rozważać to, że moje zasady są infantylne i tylko szkodzą. Bardzo dziękuję za takie słowa :) Chyba muszę robić swoje i przestać uzależniać wszystkie sytuacje w życiu od mojego stanu psychicznego. No bo chyba nie na wszystko mam wpływ. Jak już mówiłam - ładnie to w teorii brzmi, ale w praktyce i tak kołaczą się myśli, że to jaka jestem jest przyczyną samotności. Będę walczyć! :pirate:

  12. Hej wszystkim. Coldway jezeli chcesz miec setki przyjaciol to musisz byc jak oni, sprzedaj dusze, zatrac siebie , stan sie jalowa jak oni i bedziesz nalezec do grupy setki zajebistych znajomych ,szarych, burych i ponurych. Twoja zaleta jest byc inna i niestety malo takich ludzi jak ty, dlatego masz problem ze znalezieniem bratniej duszy. Ja np nie poznalem ludzi z ktorymi na dluzej sie trzymalem. Zawsze tylko cos chcieli ode mnie, dzwonili kiedy cos potrzebowali, wykorzystywali, a ja ze chcialem miec kolegow i kolezanki to im pomagalem - to byl blad. Mi nie pomogl nikt procz moich rodzicow, przestalem pomagac ludziom bo nie warto. Zreszta patrzac na tych wszystkich pseudo znajomych, czego ty im zazdroscisz ? Gadania o pogodzie pol dnia, obgadywania innych ( bo o sobie nie maja nic ciekawego do powiedzenia) , kont na fc, TT czy innych portalach gdzie wklejaja zdjecia jak jezdza kurczaka z kfc.... Odpusc sobie nic na sile, to nie w Tobie jest problem, badz soba , nie zmieniaj sie bo 1. to prawie niewykonalne , 2. nie bedziesz juz coldway tylko jej namiastka. pzdr glowa do gory i nie sluchaj tu wszystkich z tego forum, miej swoje zdanie . pzdr

    Niby to takie proste, ale ciężkie. Chyba trafiłeś w sedno z tym słuchaniem innych - zawsze się czegoś nasłucham od innych, często skrajnych opinii, a potem już sama nie wiem co robię źle, a co dobrze. Długa droga przede mną, żeby pogodzić się z tą samotnością i nie myśleć o niej jak o samotności.

  13. Coldway,
    Nie wiem, ale chyba lepiej jeśli ja nie będę się oceniać, bo mam mnóstwo kompleksów i siebie widzę w czarnych barwach. Może problemem jest to, że lubię ambitne tematy (nie zawsze, ale lubię) mam swoje zasady, nie wiem może jestem dla innych po prostu nudna, albo śmieszna, albo chwilami zbyt szalona i męcząca. Nigdy jakoś ludzi sobie nie zjednywałam.

     

    rozumiem, mysle ze to czy ludzi sobie zjednywalas czy nie to jeszcze zaden wyznacznik tego jaka jesteś :)

    Pewnie tak, bo to zależy jacy ludzie byli akurat wokół mnie i czego szukali u drugich osób. Jednak w teorii jestem mądra :P Gdybym była mądra w praktyce to nie potrzebowałabym terapii.

  14. Generalnie posługujesz się schematami myślowymi nie wiedząc, że właśnie to robisz. Nie wnikam skąd te schematy nabyłaś. Natomiast jeśli chcesz się choć częścowo wyzwolić się z ograniczeń własnego umysłu, polecam poczytać o błędach postrzegania i mechanizmach obronnych, a następnie próbować zlokalizować je we własnym postepowaniu/myśleniu (introspekcja).

    Polecam książki Bogdana Wojciszke "Nie rób drugiemu co tobie nie miłe" i "Kobieta zmienną jest". Jest spora szansa, że uświadomienie ułomności sposobu myślenia ludzi umożliwi Ci zdystansowanie się do zinternalizowanych sztywnych "zasad" oraz skuteczną walkę ze stadem lęków, jaki nam tu (nieswiadomie) uzewnętrzniasz.

    Hm... może coś w tym jest. Na pewno jest trochę racji w tym co napisałeś. W wakacje sięgnę po te książki. Jednak niektórych zasad na pewno się nie wyrzeknę, tych które nie ranią innych, a polegają na szacunku do samej siebie.

  15. Ja to jestem sam sobie winien że nie mam wielu znajomych, wstydzę się siebie przez innymi a i na podtrzymywaniu znajomości też często mi specjalnie nie zależy. Poza ludźmi z forum z nikim się nie spotykam, choć z nimi też rzadko. Wszystkie szkolne, studenckie czy pracownicze znajomości sam skreśliłem choć za wiele ich nie było nigdy.

    No, a ja mam właśnie odwrotnie. Zawsze to ja podtrzymuje znajomości, piszę, interesuje się. Ludzie wiedzą, że wysłucham jak mają problem, ale jak im pomogę to znikają. Lubię spotykać się z ludźmi, ale jak sama nie wyjdę z inicjatywą to mogę czekać i czekać. Już mam powoli tego dosyć, bo mam wrażenie, że się narzucam. Jak sama się nie odezwę to spędzam dni i tygodnie samotnie, bo nawet pies z kulawą nogą o mnie nie zapyta. Wnioski - coś jest ze mną nie tak.

  16. Nie wiem, ale chyba lepiej jeśli ja nie będę się oceniać, bo mam mnóstwo kompleksów i siebie widzę w czarnych barwach. Może problemem jest to, że lubię ambitne tematy (nie zawsze, ale lubię) mam swoje zasady, nie wiem może jestem dla innych po prostu nudna, albo śmieszna, albo chwilami zbyt szalona i męcząca. Nigdy jakoś ludzi sobie nie zjednywałam. Myślę, że moja depresja i nerwica też mogą być kłopotem dla bliskich, bo jednak zły humor i płacz z dnia na dzień jest niezrozumiały. W tym akurat im się nie dziwię, bo wiem że jestem problemem.

    Swego czasu byłam bardzo zdeterminowana by zmieniać swoje wady, naprawdę tego chciałam. W efekcie nic mi to nie dało, a ja samą siebie znielubiłam jeszcze bardziej gdy zobaczyłam ile jest u mnie niedoskonałości.

  17. carlosbueno, przypomina mi sie pewien user z forum, narzekał na totalna samotnosć, a jak zaproponowałam spotkanie to strzelał focha za fochem i stawiał jakies idiotyczne warunki.

    Jak ktos mówi, ze nie ma wokól siebie nikogo, to od razu wiem, ze sam sobie na to zapracował.

    Dziękuję za tak szybką ocenę mojej osoby. Albo nie czytałeś wcześniejszych postów, albo serio jesteśmy z dwóch różnych światów. Nie rozumiesz, że jestem na tym forum tydzień i do obcych ludzi od tak nie jeżdżę? Serio w realu też znacie osoby, które po dwóch postach na forum wsiadłyby do pociągu i pojechały do kogoś w zupełnie innym kraniec Polski? Co to ma do mojej samotności? Czy nie napisałam wyżej, że bucem nie jestem, sama do ludzi pisałam (a nie czekałam tylko na zaproszenia) itd, itd? Sama może jestem przez mój charakter połączony z chorobą, ale nie dlatego, że odcinam się od ludzi. Wręcz przeciwnie, korzystam z każdego zaproszenia przez moich znajomych (rzadko, bo rzadko) ale zawsze korzystam i sama proponuje. A i focha nie strzelam ani idiotycznych warunków nie stawiam, bo napisałam, że jeśli trochę kogoś poznam to żaden problem się spotkać. Wiem, że nie wiesz, ale na cosobotnie spotkania ludzi z forum w moim mieście też mam się zamiar wybrać po sesji i jestem już na to umówiona.

  18. Ja też jestem spontaniczna, ale moja spontaniczność ma jednak swoje granice. Poza tym mam nerwicę, przed takim wypadem do obcej osoby musiałabym się najeść masy tabletek uspokajających. Co nie znaczy, że nie przyjechałabym w ogóle, ale po jakimś czasie.

    Arasha bardzo Ci dziękuję za zrozumienie. Już się bałam, że mam kolejną wadę do kolekcji :(

  19. Dziwny jest ten tydzień. Nic nie wspominałem o tygodniu. Z Poznania koleją jedziesz 3h, wiec inwestycja niewielka czasowo. Wybacz, lecz jasno widać, że szukasz powodów, nie sposobów. Racjonalizujesz własne irracjonalne postępowanie.

    Ktoś inny mówił o tygodniu, mówiłam ogólnie. Jakich powodów? Nie każdy ma odwagę jechać do nieznanej osoby i spędzić z nią cały dzień. Gratuluje Ci jeśli tak potrafisz, ale mało jest osób tak śmiałych. Jeśli byłbyś moim dobrym znajomym nie widzę żadnego problemu, jak mówiłam nie jestem bucem. Wiem, że wina leży we mnie, od początku to mówię, ale nie wiedziałam, że to że dziewczyna nie chce od tak jechać do obcego faceta to coś złego. Jak już mówiłam mam swoje zasady. Zresztą znajomości przeważnie rodzą się stopniowo.

     

    ... Poza tym raz kiedyś odważyłam się na coś takiego i nie zakończyło to się miło.

    To nei ma racjonalnego znaczenia. Ma wyłącznie irracjonalne.

    No raczej ma, bo uczymy się na własnych błędach, choć nie przeczę, że wszystko musi zawsze kończyć się tak samo.

×