Skocz do zawartości
Nerwica.com

liwka

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez liwka

  1. Zabiję się, zabiję, nie dam rady, nie wytrzymam, alkohol, tabletki, prowokacja? Nie ;( Proszę o jakieś słowa

     

    -- 27 gru 2014, 14:39 --

     

    nie potrafię się zgłosić na sor, nie mogę się przemóc, a tu w domu ze sobą nie wytrzymam. Proszę niech ktoś pomoże. Ja wiem, że to głupi, desperacki post :(

     

    -- 27 gru 2014, 16:02 --

     

    mam myśli samobójcze, codziennie łykam po 20 tabletek tranxene, popijam alkoholem. Czuję się fatalnie, nie chcę psuć rodzicom świąt. Nie wiem gdzie się zgłosić po pomoc, na pogotowie nie mam odwagi zadzwonić, bo wiem, że są dużo poważniejsze przypadki. Ale... leżę w łóżku, tysiące myśli przychodzi mi do głowy i nagle robię coś impulsywnego. Mam borderline'a, depresję, uzależnienie od leków. Teraz miotam się i myślę o najgorszym. Jest sobota, a ja nie wiem co mam zrobić. Gdzie iść po pomoc

  2. tylko tu mogę to napisać, ale nawet teraz zażyłam 10 tabletek estazolamu popite słabym piwem. Nie wytrzymuję już. Mam gdzieś tę grupę :( cgodzę na śniadeckich 12. Siedzi się tam od 8:30 - 13:15, rysunek, kolaż, psychoedukacja, wszystko w grupie, a ja się męczę. Poszłam z własnej woli

  3. Mieszkam w Krakowie, jeśli znacie jakieś dobre ośrodku, tudzież terapeutów (priv) to proszę napiszcie. Wczoraj na społeczności poprosiłam o rozmowę indywidualną z terapeutą, zostałam zlekceważona, żadnej reakcji i jeszcze zgłosiłam, że mam problem w proszeniu o pomoc, więc duzo mnie ta prośba kosztowała. Też myślałam o detoksie, ale ordynatorka powiedziała, że musiałaby mnie najpierw wypisać, a na przyjęcie czekałabym pół roku. Chodzę na oddział dzienny rehabilitacyjny dla podwojnych diagnoz, prawie sami pacjenci faceci. Chciałabym porozmawiać z jedna osobą, wymiotuję już tą grupą, zwłaszcza, że jest ona otwarta i jest dużo osób. Paradoksalnie w tym miejscu czuję się bardziej samotna :(

  4. Z kim można porozmawiać jak już sobie nie radzę, a nie mam siły czekać miesiącami na psychologa (w dodatku różni są), a do lekarza iść, który na wszystko znajdzie tabletkę i każe czekać na efekt i przyjść za miesiąc. Takie coś już przerabiałam. Nie ma się gdzie zgłosić po pomoc

  5. tylko, że nie widzę tej pomocy. Staram się, chodzę codziennie na grupę, ale czuję się sama z tym wszystkim. Ciągle słyszę to samo, coś, co już wiem, ale to co przeżywam, te stany są nie do wytrzymania i logika przegrywa. W dodatku nie mam wsparcia emocjonalnego u rodziców, z którymi mieszkam. Dostaję sprzeczne komunikaty, chcą mi pomóc, ale sami mają ze sobą duże problemy i mnie wykańczają. Coraz bardziej myślę, że powinnam ze sobą skończyć. Po prostu to czuję, to już nawet nie jest fantazjowanie. Czuję, że świat mi zagraża i czuję się wszystkiemu winna, bo dużo w życiu nabroiłam, nakłamałam, oszukiwałam. Teraz to się wszystko skumulowało i gorset pęka :(

     

    -- 18 lis 2014, 18:12 --

     

    a leki to jakaś masakra, wpadłam w bagno, trzęsące ręce, bezsilność i dalsze myślenie skąd je zdobyć. Wykończy mnie to. Nie mam chwili na oddech, zastanowienie się, jestem cała w chaosie, grząskim bagnie. Doszło do tego, że matka wpadła w obsesję i lustruje moje źrenice, a jak się potknę to afera, że coś zażyłam. Tak się nie da żyć. To nie jest pomoc. Przepraszam, że się użalam i mam nadzieję, że nikt tego nie skrytykuje.

  6. o uzależnieniu wiedziałam już dawno, ale ostatnio wszystko się pogorszyło, a skutków odstawiennych raczej nie mam :(

    terapia grupowa, 30 osób, każdy chce pomocy, trochę bezsensu, a indywidualna wiadomo - płatna, albo kosmiczne kolejki. A ja czuję, że mam tyle nieprzepracowanych spraw i problemów, że nie czuję, żeby była jakaś dla mnie przestrzeń na to

  7. warrior1

    tak jestem uzależniona (tak mi się wydaje), potrafię wsuwką do włosów otworzyć pokój, gdzie są leki (zamykają, właśnie z tego powodu). Czasami sobie dorobię to kupuję nielegalnie. To jest silniejsze ode mnie, chyba ucieczka od siebie, która trwa bez końca :( Masakra jakaś, nie wiem co robić, zrobić, żeby chociaż trochę poczuć się lepiej, silniej, żeby z tymi niezrozumiałymi stanami walczyć. Nie mam siły

  8. ze stanami, które przeżywam, a których nie rozumiem, przez co czuję się strasznie bezsilna. W ogóle czuję, że nie mam siły na nic, że to moje chodzenie na oddział nic mi nie pomaga, mimo że wieszczę to, że czuję się fatalnie. Ale to jest tak, że to powiem i nic poza tym. Czuję się z tym sama. Mam mieć rozprawę o częściowe ubezwłasnowolnienie w związku z nadużywaniem leków i czynów, które robię pod ich wpływem. Trzęsą mi się ręce, czuję się zwiotczała, słaba, mam odwagę, żeby się zabić - duża ulga. Mam jedynie acodiny, a po nich to tylko człowiek się zatacza. Mam wrażenie, że wszyscy mnie mają gdzieś, mimo tego, że się nie użalam, raczej nie chodzę ze spuszczoną głową, ale to wszystko mnie wręcz przydusza. Jestem nerwowa, wręcz agresywna, ale przy tym słaba, zmęczona jakaś. Proste rzeczy wzmagają we mnie bezsilność, płacz, jakbym miała co najmniej dom wybudować. :(

    Potrzebuję pomocy, to wiem na pewno, ale nie wiem jakiej. Potrzebuję zainteresowania i próby rozgryzienia tego, co się ze mną dzieje, a czego nie rozumiem

  9. NIe piszę tego, żeby z premedytacją zwrócić na siebie uwagę, ale czuję, że już nie wytrzymam. Niby się leczę, jestem na oddziale dziennym, ale wszyscy są głusi na moje wołanie o pomoc i to, że tak bardzo potrzebuję terapii indywidualnej i pomocy.. już. Leczyłam się w różnych oddziałach, na razie na terapię prywatną mnie nie stać, a szukać ponownie czegoś na nfz, czekać w kolejkach - na to już nie mam siły. Ostatnio tak mi się nasiliły myśli samobójcze, że z rozpaczy tutaj piszę, bo gdzie indziej jeszcze :( łykam tabletki, nasenne po kilkadziesiąt, xanaxy i inne, ale nawet to mi już nie pomaga tak ostatecznie. Nie wiem co robić, nie wiem naprawdę. Bardzo proszę bez złośliwych komentarzy, jeśli takie mają być, to wolę, żeby ten post pozostał bez odpowiedzi.

×