Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amos

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Amos

  1. W dniu 28.09.2019 o 04:11, Miss Worldwide napisał:

    Mnie po paro trzepalo. Trzesly mi.sie bardzo konczyny. W rekach nic nie moglam utrzymac i po schodach nie moglam zejsc bez trzymania sie poreczy albo kogos. Pozniej drgania sie zmniejszyly lekko ale dalej byly. Po odstawieniu przeszlo.

     

     

    Ja tak nie mam po paroksetynie, miałem z kolei ''drgawki'' i mimowolne ruchy kończyn po wysokiej dawce wenlafaksyny.

  2. W dniu 7.09.2019 o 11:54, Natrętnik napisał:

    Żaden lek tak mi nie dał w dupe jak fluo. Zastanawiam się tylko czy to działanie leku samego w sobie, czy spadek poziomu serotoniny w mózgu, biorąc pod uwagę fakt jakie leki brałem wcześniej. Bo nawet 60 mg fluo szalu serotoninowego nie robi, w ogóle tej serotoniny nie czuć.

     

     

    Ja miałem fatalne zjazdy po fluoksetynie lub brak efektu, za to były efekty ale uboczne takie jak zawroty głowy i niewyraźne widzenie. Najgorzej wspominam ten lek.

  3. 7 godzin temu, kasztaniarz napisał:

     

    Twoi znajomi nie są przygotowani intelektualnie do tego, aby Ci pomóc. Mało tego, im niekoniecznie zależy na Twoim szczęściu, bo jak Ty będziesz szczęśliwy (a będziesz), to znajdziesz sobie nowych znajomych i oni pójdą w odstawkę.

     

    Jest takie powiedzenie - jesteś taki, jak 5 osób z twojego najbliższego otoczenia. No dobra, nie ma, ale tak jest.

     

    Takie gadanie lepiej puszczać mimo uszu, bo takie osoby tylko powtarzają, co im rodzice powiedzieli, albo usłyszeli, a kompletnie nie mają pojęcia, o czym mówią.

     

    Rób swoje, to Ty jesteś indywiduum.

     

     

    To są osoby z rodziny, więc to trochę inna sytuacja ;/

  4. 17 minut temu, Amos napisał:

     

     

    Mam zdiagnozowane ogólne zaburzenie osobowości przez panią psycholog, ale bez wskazania na żadne konkretne zaburzenie, bo mam zbyt wiele mieszanych cech.  A oprócz tego Zespół Aspergera.

     

    Przyjmowałem różne leki, ale może tylko jeden jakkolwiek działał, a i tak przestał.

     

    1 godzinę temu, kasztaniarz napisał:

     

    Mówi się, że ten sam lek może działać inaczej na dwie różne osoby. Zawsze mnie to zastanawiało, dlaczego tak jest. Przykładowo, taka wenlafaksyna - jednych pobudza, drugich zamula. Moim zdaniem to przez niedodiagnozowanie oraz różne typy depresji - 30% pośród cierpiących ma depresję atypową, której cechą charakterystyczną jest paraliż ołowiany (leaden paralysis). Taką depresję leczy się inaczej, na przykład leki trójpierścieniowe są praktycznie bezużyteczne. SSRI oraz IMAO są skuteczne, z naciskiem na te drugie. Z tym że, jeśli twoim głównym objawem jest anhedonia, to ja osobiście omijałbym citalopram i parksetynę - jeżeli czujesz, że twój dotychczasowy psychiatra nie jest wystarczająco zaangażowany w twoje leczenie, wiem, że zmiana, nawet kilkukrotna może diametralnie zmienić sprawę. Jak to kiedyś powiedział mój lekarz - są psychiatrzy i psychiatrzy. Wstawię Ci dwie grafiki. Jeżeli pytasz, co mi pomogło, to były to dopiero wysokie dawki sertraliny, niekiedy wraz z mirtazapiną. W ogóle nie wiem, czy to jest jakieś znane kombo, ale jeżeli nie, to powinno mieć nazwę według mnie 🙂 

    1-s2.0-S0025619612613755-gr12.jpg

    RUNN.png

     

     

    Kilkakrotnie zmieniałem psychiatrę, ale do tej pory brałem jedynie różne SSRI / SNRI.  Pewne osoby z mojego otoczenia zniechęcają mnie do leków nazywając je ''mózgojebami''.

  5. 38 minut temu, kasztaniarz napisał:

    @Amos A i jeszcze co do różnego działania leków na różne osoby - oprócz różnych typów zaburzeń (depresja atypowa, depresja melancholijna) dochodzą jeszcze współistniejące zaburzenia osobowości, które często dodatkowo komplikują sprawę - leki ssri są w nich porządane, jednak mogą działać z dużym opóźnieniem - i tu szkopuł leży. 

     

     

    Mam zdiagnozowane ogólne zaburzenie osobowości przez panią psycholog, ale bez wskazania na żadne konkretne zaburzenie, bo mam zbyt wiele mieszanych cech.  A oprócz tego Zespół Aspergera.

     

    Przyjmowałem różne leki, ale może tylko jeden jakkolwiek działał, a i tak przestał.

     

    Nie słyszałem o czymś takim jak ''paraliż ołowiany'', twoja odpowiedź była bardzo ciekawa - muszę zgłębić temat.

  6. W dniu 20.09.2019 o 21:20, kasztaniarz napisał:

    W sumie to jest jakieś wyjście, bo masz dostęp do leków i dawek zakazanych dla ludu, poza tym dobra diagnostyka itp. Leżał kiedyś obok mnie Pan który też się zgłosił z depresją i słyszałem na obchodzie, jak mówił lekarzom, że bardzo mu pomogła wizyta w szpitalu i że już nie ma depresji 🙂 A jakie leki bierzesz?

     

     

    Paroksetynę i Pregabalinę.

  7. W dniu 23.08.2019 o 22:10, Paula818 napisał:

    Amos, to nigdy tak nie wygląda, że gdy odbierzesz sobie życie ludzie się pogodzą, przeżyłam masę prob samobójczych wśród znajomych, jedna udana kilka prawie udanych inne trochę lżejsze i choć od niektórych minęły lata się nie pozbierałam, Ci ludzie mogą stanąć na tym miejscu co Ty teraz, mogą się obwinia o to, że nie zareagowali, że nie zrobili wszystkiego i to więcej osób niż Ci się wydaje, to dotyka wszystkich, nie zawsze jest łatwo coś o tym wiem, sama nie raz chciałam rzucić wszystko i poprostu odejść, ale to nie jest koniec, może i dla mnie by był, ale ludzie tu przeżywali by piekło, którego dla nich nie chciałam, czasem, czasem trzeba poczekać, przyszłość nie zawsze jest przegrana, czasem trochę wiary i walki może zdziałać cuda

     

     

     

    Nie nadaję się do życia, jestem wrzodem dupie dla innych. Nie mam przyjaciół, ani nawet jako takich bliskich znajomych.

  8. 1 minutę temu, kasztaniarz napisał:

    @Amos Ale będzie, nie ma opcji żeby nie trafić na właściwy lek. Z depresją to jest tak, że nigdy nie można powiedzieć, że wszystkie możliwości zostały już wyczerpane. Ponadto są jeszcze metody niemedyczne, jednak wymagają one trochę wysiłku

     

     

     

    Został mi szpital psychiatryczny - nawet miałem kiedyś skierowanie, ale jakoś mnie kusi ta opcja ...

  9. 10 minut temu, kasztaniarz napisał:

    @Amos Heja, rok temu czułem się tak samo, jak nie gorzej. Ktoś czytający tego posta może pomyśleć, że to ja piszę 🙂 Trwało to miesiącami. Idź do psychiatry stary czym prędzej i cierpliwie czekaj na działanie leków, a niech twoim celem życiowym od teraz będzie przeżyć kolejny dzień i dotrwać do wieczora. O spełnianiu się na razie zapomnij, bo się tylko będziesz dołował. Posłuchaj rady osoby która były w tym samym g.

     

    Chodzę do psychiatry i przyjmuję leki. Po raz kolejny mam zmieniane, dawno nie było dobrze.

  10. Jestem zbyt ''dupowaty'' żeby radzić sobie w życiu, a co dopiero się spełniać. Nie chcę się wieszać, a przedawkowanie prochów może nie przynieść efektu, mogę zamiast tego zostać kaleką ...'

     

    Chciałbym świadomie odejść.

  11. W dniu 24.08.2019 o 08:24, Lilith napisał:

    Również nie rozumiem takich rzeczy. Niektóre zwyczaje wręcz budzą u mnie niesmak a nawet obrzydzenie, więc nie jesteś sama.

    A co z leczeniem? Na jakim etapie jest obecnie?

     

    Nie mogę nawet znaleźć kartki na której miałem zapisany gdzie się powinienem udać od psychiatry ;/ Poza tym mam wiele innych spraw które zaprzątają mi umysł teraz.

     

  12. Wczoraj usłyszałem od mojego ojca zrzędzenie jak stał w oddaleniu, że ''Ten to będzie jeździł rowerem siostry aż go rozpierdoli'' .

     

    Dzisiaj z kolei pracując z nim usłyszałem tego typu rzeczy, zacytuję: ''Jak czujesz opór to nie ciągnij, /cenzura/, tej taśmy'' - krzyknął, potem jeszcze, ''Czemu 2 metry w tamtą stronę, miało być przy słupku'' - z wrzaskiem i ''ruchy, ruchy!'' - popędzanie mnie :(

     

    Nie mam możliwości uwolnienia się od tej agresji na dłużej niestety.

     

     

  13. Wczoraj znowu usłyszałem, że jestem dla innych obciążeniem i że przeze mnie nie może ktoś sobie zaplanować wyjazdu wakacyjnego tudzież innego, że wszystko jest podporządkowane mojej osobie, że w niczym nie potrafię pomóc, że "nie domyślę się niczego sam''. Nie jestem w stanie się uwolnić z tej sytuacji w której na okrągło jestem utrapieniem dla siebie i dla innych, znów na poważnie rozważam zakończenie tego cierpienia przez odebranie sobie życia. Przynajmniej inni nie będą się musieli ze mną użerać zbyt długo. Paru osobom będzie żal przez pewien czas, ale czas podobno goi rany, okres żałoby minie a oni będą mieli w końcu spokój i nikt nie będzie już musiał mi w niczym pomagać, popychać mnie, nie będę też dla nikogo finansowym ciężarem. Strasznie się męczę żyjąc i od dawna bardzo rzadko cokolwiek mnie cieszy.

×