Skocz do zawartości
Nerwica.com

pawelpaniki

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez pawelpaniki

  1. Witam mam 18 lat wszystko zaczęło się około 5 mies temu siedziałem u dziewczyny i nagle zaczęło razić mnie światło i i mrowić w głowie szybkie bicie serca miękkie nogi . kolejne dni wstawałem rano jechałem do szkoły było ok wracałem do domu i już czułem się źle i tak dalej raz trafiła na Oddział ratunkowy czułem że umieram że coś się dzieje ze mną lekarz powiedział jest pan zdrowy to nerwica. ( każdego dnia lęk i samo poczucie zaczynało się psuć coraz wcześniej aż w końcu wstaje i się chujowo czuje) ponownie oddział ratunkowy miałem tk tam nic jedna rzecz w granicach normy ale bez niczego wielkiego. na drugi dzień pogotowie zabrało mnie z ulicy no i chyba powiedzieli dla świętego spokoju pobadają Echo czyste holter też eeg-lekkie zaburzenie o charakterze nienapadowym więc luz objawy oponowe ujemne zaburzeń neurologicznych nie ma Usg rtg czysto jedyne co to do laryngologa dostałem skierowanie Rezonans miałem czysto żadnych przesunięć zmian oponowych i ogniskowych. zaznacze że na początku wyglądało jak zwykła migrena potem się zaczęło miałem wrażenie że dochodzi do zwarcia w mojej głowie bolały mnie oczy ponownie tk ocena nerwu wzrokowego czysto badanie sitakówiki i dna czysto wymioty gastroskopia czysto hiv i inne choroby czysto. Co mi możecie o tym powiedzieć teraz prawie cały czas się źle czuje dopiero 10 dobę biore seronil 10 mg i w sumie teraz jak to pisze nie czuje się najgorzej. co najlepsze oglądałem dr housa przerabiałem wszystko do Stwardnienia rozsianego po opryszczkowe zapalenie mózgu przeczytałem objaw że przy infekcji mózgu głowa wykręca się w lewo i tak było że prz SR pogarsza się w zrok i tak jest że są nie dowłady połowiczne to teraz dziwnie czuje swoją lewą połowę ciała- czy to może być na tle lękowym czy innym każdy lekarz po 3 wizycie odsyła mnie do psychiatry ba cały czas wałkuje to samo a oni że jestem zdrowy miałem wrażenie że mam deformacje czaszki ale lekarz powiedział że jest spoko i nie wiem co mam robić dlatego pisze do was co mi o tym powiecie
  2. witam u mnie atak paniki wyglada tak normalnie sobie przykładowo leże lub ide siedze itp i jak gdyby nigdy nic zaczyna sie mi robic słabo ale pracuje nad tym a psychoterapi i tłumacze sobie ze nic sie niedzieje jest wszystko oki ale nieraz sie nieda i panikuje i ktos z boku wezwie karetke i juz miałem takich pare epizodów i kiedys mi wykazało eeg -wynik nieprawidłowy z funkcja napadowa ale dodam ze padaczki nigdy niemiałem a wynik badania EEG zawsze mam nieprawidłowy myslałem ze przepisza leki przeciw padaczkowe ale mówia ze nielecza badania a napady a jako takich nigdy niemiałem noii w sklepie jak jestem jest duza kolejka to musze walczyc sam ze soba by przetrwac naprawde masakra zaraz zawroty głowy miekkie nogi itp ma ktos tak jak ja a nieraz to sie wogóle niemoge na niczym skupic a zdiagnozowali u mnie zaburzenia depresyjno lekowe i mam juz to z 6lat i tak na przemian raz lepiej raz gorzej

  3. witam jestem z Dabrowy Górniczej i cierpie na ta zasrana przypadłosć jaka jest ta nerwica lekowa sam nieraz w to niewierze ze nerwica może tak wywrócic do góry nogami nasze życie pozdrawiam wszystkich

     

    -- 26 cze 2014, 20:25 --

     

    jak sobie radzicie w zyciu codziennym bo ja od roku jestem bez pracy a tak bardzo jej potrzebuje niewiem czy ktos mnie zrozumie nie jestem leniem ale boje sie isc do pracy gdzie jest duzo ludzi bo czesto mi cos dolego nieraz mi sie zdaje ze niema takiego człowieka jak ja co tak sie przejmuje wszystkim

    :bezradny:

  4. Powiem ze swojej perspektywy. Mam taką pracę, że codziennie jestem w stanie stresu, zdenerwowania.

    Jak sobie z tym radzę? Wieczorem całkowicie odcinam się od świata. Wyłączam telefon, laptopa i leże przy zgaszonym świetle.

    Niby sprzyja depresji, tak? Ale naprawdę pomaga. Gdy już jest naprawdę źle, to wmawiam sobie, że mam kota w głowie, biorę to na wesoło i wtedy jest o niebo lepiej, ponieważ najlepiej właśnie zajrzeć strachowi prosto w oczy. Wtedy strach nie ma szans!

     

    jak ja ci zazdroszcze chciałbym tak podchodzic do wszystkiego tego co mi dolega strach przed smiercia jest najgorszy mysle sobie ze to w koncu mnie wykonczy

  5. Mam 22 lata. Wydaje mi się, że problem mam już od urodzenia. Byłem bardzo lękliwy, bałem się odbierać telefonów itp. Mimo to już w wieku 5 lat umiałem płynnie pisać i czytać, czego nauczył mnie dziadek. Szybko nauczyłem się grać w piłkę i przewyższałem swoich rówieśników na początku podstawówki właściwie we wszystkim. Byłem ciekawy świata, o wszystko wypytywałem mamę. Wyraźny problem zaczął się w 4 klasie podstawówki, kiedy po zachorowaniu na świnkę nasłuchałem się o powikłaniach, najpierw "chorowałem" na zapalenie mięśnia sercowego, później opon mózgowych, zapalenie trzustki itp. Trwało to jakieś kilka miesięcy, przeżywałem piekło, chodziliśmy od szpitala do szpitala i nic z tego, bez satysfakcji. Pózniej wróciłem do szkoły i jakoś o tym wszystkim zapomniałem, choć zawsze stresowałem się na lekcjach, egzaminach itp. i już wtedy miałem problem z wahaniami nastrojów, od depresji po euforię. Później przyszły wakacje i tym razem usłyszałem, że wujek się czymś podtruł i że ja jadłem to samo i znów przeżywałem piekło przez całe wakacje, najpierw wydawało mi się, że z tego konkretnego powodu, teraz uważam, że to była depresja maskowana. I tak było przez całe wakacje czy też ferie, raz nawet wmówiłem sobie, że zły nastrój jest wywołany tym, że dostałem piłką w głowę i za każdym razem gdy się budziłem rano, to na siłe szukałem bólu głowy tak, że w końcu go znajdywałem, poprzez intensywne "trzepotanie" głową. Nastrój lekko poprawiał się wieczorem ale znów całe wakacje w dupe. Raz wmówiłem sobie, że mogę oślepnąć i w ciemnych pomieszczeniach szukałem koniecznie światła bo bałem się, że już to się stało. Zawsze jednak idąc to szkoły jakoś udało mi się funkcjonować, byłem nawet trochę nadpobudliwy, lubiłem się wygłupiac, być w centrum uwagi, choć jakiegos jednego przyjaciela nie udało mi się znalezć. Wyniki w nauce pogarszały się coraz bardziej, w wakacje praca w sadzie trzymała mnie przy zdrowych myślach, choć na tym tez nie mogłem sie specjalnie skupić. W liceum, mimo, że wyniki w nauce były bardzo słabe bo strasznie stresowałem się na lekcjach to chociaż udało mi siepoznać fajnych znajomych i nie unikałem ich, wręcz przeciwnie. Ale im końca liceum tym gorzej, coraz częstsze stany depresyjno-lękowe, lekki ból brzucha raz przypisałem sobie zapaleniu wyrostka robaczkowego. Zaraz po maturze, która oczywiście zbyt dobrze mi nie poszła zmarła moja mama, która również miała depresję i była alkoholiczką. Ale ja już wtedy byłem w takim stanie, że nawet nie płakałem, co wszystkich dziwiło. I znów dopiero, gdy przychodził wieczór zaczęło do mnie wszystko docierać i wtedy płakałem. Wyjechałem na studia, byleby się odciąć od tego wszystkiego, z ojcem nigdy nei miałem zbyt dobrych kontaktów. Studia to była fikcja, była to matematyka, którar nigdy mnie nei kręciła i nie radziłem sobie z nią specjalnie, zrezygnowałem po tygodniu. 1 rok po smierci mamy był jeszcze znośny, choć fakt faktem, że wiekszosc dnia spedzałem w łóżku, bo na nic nie miałem ochoty, tylko piłem, paliłem i grałem w ruletę. 1,5 roku temu znów miałem kryzys, znów maskowana depresja, tym razem pod postacią zapalenia cewki moczowej, trwało to ze 2 miesiące, jakos sie w miare ogarnąłem na jakiś czas, udało sie znalezc nowe super mieszkanie, jakims cudem zaliczyłem 1 rok historii, nawet z dziewczyną zacząłem się spotykać ale wahania nastrojów były nie do zniesienia, zacząłem coraz bardzej sie zamykac w sobie, oczywiscie dziewczyny już nie mam, studiów już tez, z czym się wiąże ciekawa historia, bo miałem jeszcze szanse zdać egzaminy, cały dzien siedzialem przed książką ale zupelnei nei moglem sie na tym skupić, czulem sie fatalnie, wieczorem przyszła euforia, i przekonywałem wszystkich i siebie też, że jest to moja świadoma decyzja i że rezygnuje ze studiów i że podejmę pracę lub w ogóle wyjade za granicę. Oczywiście nei moglem zasnąć z tego powodu, oczywiście problemy ze spaniem zaczęły sie juz wiele lat wczesniej. Gdy rano się obudziłem to byłem juz kompletenie załamany bo te studia, choć były farsą to omijałem wiele zajęć to jakoś trzymały mnei przy życiu i były takim moim alibi, e coś robię. Zacząłem się coraz bardziej interesować co mi dolega i w pewnym momencie trafiłem na schozofrenię, którą sobie wkręciłem, przez co nie spałem kilka nocy bo tak się bałem. Biorę teraz leki antydepresyjne ale nei sądze zeby one mogły mi w czymś pomóc. Zamykam sięw sobie coraz bardziej, nigdzie nei wychodzę, ostatnip wyciagneli mnie na koncert to wyszedłem stamtąd po 5 minutach i zmiany nastrojów są coraz rzadsze, teraz cały czas dół, coraz częściej myślę o samobójstwie, wlasciwie w ogóle nie wychodzę z łóżka, niczym się nei interesuję, na nic nie mam sił, nie wiedzę przed sobą przyszłości a przeszłosc widzę w czarnych barwach. Wiem, że to co napisałem to jeden wielki chaos ale nei wiem jak to inaczej wyrazić. I to nie jest problem chwilowy, to się pogłębia z roku na rok, nie wyjdę z tego, totalne dno. Liczę, że ktoś cokolwiek odpisze. Za 2 tyg mam wizytę u psychiatry ale nawet nie wiem po co tam idę, nie wierzę w to wszystko, w nic już nei wierzę, rodzina próbujem i jakos pomóc ale bez skutku, przed kolegami zgrywam, że wszystko jest ok. Jestem bezradny.
  6. przepraszam chciałem wszystko napisac ale nienapisałem że uczeszczam na terapie do psychologa od ponad dwóch lat tylko od jakiegos miesiaca mam nowa psycholog gdyz tamta odeszła do prywatnej kliniki a co do tych leków to one juz mi tak niepomagaja jak za pierwszym razem sam niewiem co dalej robic chciałbym normalnie zyc oddałbym wszystko by mi to mineło wszystko dosłownie wszystko dodam niepije alkocholu od około 6lat odkad mi sie to uaktywniło gdyz sie boje ze sie wykoncze lub sobie pogorsze a chciałbym jak dawniej wyjsc z kumplami na piwko

  7. witam mam na imie Paweł mam lat31 jestem zonaty mam dwójke dzieci w wieku 6-11lat dwie cudowne córeczki problemy z moja nerwica dokladnie zaburzenia depresyjno-lekowe zaczely sie po 1 porodzie mojej zony rodziła dwanascie godzin miała martwice płode ledwo co ja odroatowali razem zdzieckiem dopiero po cesarce masakra poprostu wszystko było oki do półroku od tego feralnegi dnia zasłabałem w pracy chyba kolejno półroku diagnozowalo mnie mnostwo specialistów az jak w koncu zapytałem sie lekarza czy ja umre zrozumiał ze potrzebuje specjaliste typu psychiatry był to rok 2003 i poszłem pani przepisała mi seroxat20 i 6 miesiacach brania tych leków poczułem sie na tyle silny by móc je odstawic naprawde było super i powiem wam okres 2004 -2008 był poprostu bezstresowy wogóle zyłem tak jak sie powino zyc zero lęków itp ze umre lub co kolwiek byłem dusza towarzystwa pracowałem nawet jako ochroniarz na meczach koncertach itp i barzdo lubiałem ta prace az do 2008 czerwiec uryzł mnie pies okazało sie ze niejest szczepiony i wtedy zaczeła sie nerwówka czy umre jak sie okaze ze moze ma wscieklizne czy nie masakra ale ten stres wszystko umnie uaktywnił co myslałem ze juz dawno znikneło a to było tylko uspione znów problemy z wyjsciem z domu leki przed wszystkim zdawało mi sie ze mam rozne choroby itp moje dolegliwosci somatyczne i hipohondrcze nasiliły sie i znów psychiatra leki i czekanie i modlenie by mi przeszło i było tak powiem na przemian raz lepiej raz gorzej takie wachania nastroju ale dało sie jakos zycjakos do 2010 mi sie umiarkowało ale wtedy dopiero nastopił przełom w moim zyciu za kradziez pradu zamkneli w zakładzie karnym na całe 9miesiecy i znów wszystko wróciło masakra jakas(dodam iz w tym okresie byłem bezpracy i niemiałem za co nawet za prad zapłacic niepotepiajcie mnie prosze)ale jakos przezyłem ten koszmar dodam ze nie jestem jakims chłystkiem mam 187cm waze 97kg i ciagle cos cwicze biegam siłownia ale juz tylko w domu siłownia bo do ludzi mi tak ciezko ale mniejsza o to w 2011w kwietniu miałem wypadek na motorowerze i posiadam od tamtej pory blizne na czole co bardzo zanizyło moja samoocene swojej osoby zaczołem chodzic w czapkach gdyz bardzo sie wstydziłem tej blizny noii co znów sie załamałem i spowrotem leczenie tylko jak zobaczyłem sie po wypadku to mi zyc sie odechciało i jak wyszłem ze szpitala miejskiego po dwóch dniach trafiłem do szpitala psychiatrycznego gdyz sie tak załamałem po 10 dniach mnie wypisali jakos sie ogarnołem brałem leki jeszcze przez przez ponad pólroku i wprowadzone dorazne uspokajacze typu cloranxen i hydroxyzyne rok po wypadku a dokładnie 6grudnia 2012roku moja zdrowa córka z która biegałem cwiczyłem dostała w nocy ataku padaczki masakra co ja wtedy przezyłem myslałem ze ona umiera bo niewiedziałem ze ma padaczke zaczeły sie szpitale i dopasowanie leków by jej te ataki mineły az w koncu sie udało i wtedy te wszystkie siły jakie miałem skupione na mojej kochanej córeczce jak juz wszystko my zdiagnozowali leki bierze do tej pory ale odpukac od ponad roku niema ataków i jest duze prawdopodobienstwo ze to pod wpływem doraastania oby zobaczymy leki ma brac jeszcze rok ale teraz znów ja zaczołem brac seroxat ale juz nie ma tej energi tej werwy jak kiedys czuje to wszystko taki sztuczne połroku temu zaczołem brac juz tylko połówke seroxatu i tak jest do tej pory ale jakis tydzien temu dopadło zów mnie cos jakis czas temu przezyłem silny stres i teraz mi wyszło sam niewiem jak do tego podchodzic wizyte o psychiatry mam dopiero na 4sierpnia wiec poszłem do rodzinnego by przepisal mi cloranxen10 bym sie jakos wyciszył zobaczymy mam go brac 2tygodnie i odstawic a mi jest tak ciezko brak mi pracy ale niemoge isc do pracy bo sie nienadaje masakra taki mam jakis lek ze zemdleje lub cos jakis lek i zarazem wstyd mógłbym tu jeszcze wam pisac i pisac stresciłem jak sie dało prosze poradzcie cos i powiedzcie ze nie jestem sam

×