Skocz do zawartości
Nerwica.com

doctore

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez doctore

  1. To jest delikatny uczuciowy chłopak, tylko ku*ewsko zagubiony w tym co powinien a czego nie powiniem robić, on musi miec mentora który mu pomaga wskazac droge który go motywuje do zdobywania szczytów bo jak jest taki sam sobie to sie zatraca..

     

    Taa. I Ty nim będziesz...Tak jak pisałem zacznie postepowac odpowiedzialnie bo Ty nim pokierujesz...Sprzeczność. Nie bedzie odpowiedzialny za siebie jesli ktoś będzie decydował za niego.

     

    Najgorsze jest zawieszenie w nicości bo gdyby tylko udało mi się z Nim porozmawiac mysle że inaczej bym do tego podchodziła.. Czuje sie poprostu jak kupa gówna jak guma która przykleiła Mu się do buta, wtedy kiedy On potrzebował mnie - byłam zawsze, kiedy ja potrzebuje Jego - ma wy*ebane.. Wiesz w sumie to nie ja zamydlam sobie oczy, to On pisze że wszystko się ułoży ze obydwoje wiemy że to nie koniec i było by to do zniesienia gdyby następnego dnia nie pisac że nie ma już nikogo.. On sie boi ze jak sie spotkamy będe Go błagac o powrót, a ja chę tylko wiedzieć na czym stoje, czy mam po co mieć nadzieje..

     

    Nie chce rozmawiać to daje odpowiedź. Nic nie można zrobic wspólnie jesli sie nie mozna porozumieć.

    Sama sobie zamydlasz oczy bo wiesz, że to co pisz jest sprzeczne, a więc bez wartosci.

     

    -- 10 lip 2014, 09:07 --

     

    To co on pisze.

  2. Zeberka Ty go nie zmienisz. On sam musi widzieć potrzebę zmiany i wziąć za to na siebie odpowiedzialność.

     

    Ty możesz bardziej lub mniej umiejętnie mu pomóc jak to już zrozumie.

     

    Spróbuj mu powiedzieć czego Ty od niego oczekujesz i co masz zamiar dać mu od siebie. Co on z tym zrobi nie masz wpływu. jasne postawienie sprawy. Jak nie bedzie chciał/ potrafił słuchać lub odpowiedzieć to tez masz odpowiedź.

     

    No ten pomysł żebyś się nacpała bezcelowy. Zycie macie sobie uładać na trzeźwo. Na haju tego nie zaczniecie.

  3. Hm...Zeberka może mogłem ująć to co powiedziałem bardziej delikatnie, ale podtrzymuję.

     

    Jakoś nie widzę, żebyś się obwiniała. Usłyszałaś tylko odpowiedź, którą chciałaś usłyszeć.

     

    Czyli Twoja reakcją na jego unikanie współżycia wydaje Ci się właściwa...

     

    Z tym Twoim pocieszaniem. Odnoszę wrażenie, że trudno mu było powiedzieć co go gnębi bo zaraz mówiłaś mu, że nie ma się czym przejmować bo...

     

    A kłamał bo nie obawiał się twojej reakcji, nie potrafił Ci zaufać.

     

    Problem z wychodzeniem do ludzi, z pracą, uciekanie w chemiczne zapomnienie, w relacją bliska osobą ...Twój chłopak może mieć osobowość unikającą. Sam mam, a on mi jakoś mnie przypomina.

  4. Nie bronię Twojego chłopaka. Nie znam go.

    Potrafił słuchać. Ty wykazałaś inicjatywę żebyście się poznali. Potem nim rządziłaś. Ty powiesz mobilizowałaś. To z jednej strony kuszącą perspektywa dla zagubionej osoby, ale jak ma się czuć zdominowany facet? Kto go pozbawiał jaj? A potem się dziwisz, ze nie ma ochoty na seks. Z dominującą, nadopiekuńczą matka ma sypiać chłopiec.

    A potem te gierki. Niech on się domyśli o co mi chodziło!

    On wysyła sprzeczne sygnały? A Ty? Rozkazujesz mu: "Syneczku od teraz masz być mężczyzna w życiu! Ja tak mówię i masz się słuchać!"

    Nie na tym polega wsparcie kobiety dla mężczyzny. A Ty zaczęłaś już od tej jakże ważnej dla poczucia męskiej wartości sfery- sprawności seksualnej. Zamiast wykazać zrozumienie pokazałaś mu: "Nie sprawdzasz się jako mężczyzna!". Taa, bardzo go podbudowałaś do działań w innych męskich aktywnościach.

    Masz sprzeczne oczekiwania. Chcesz mieć podporządkowanego sobie pierdołę, który będzie facetem na twoje zawołanie.

     

    -- 08 lip 2014, 04:27 --

  5. Dziewczęta wróciły :yeah:

     

    Bree rozwal tego psychogicznego potwora w Twojej głowie :great:

     

    Vitaliu i marku123 ciotka wikipedia rózne rzeczy mówi. Takie rozróznienia...W tym ujeciu złość to niemal jakaś slepa furia, amok.

    Ja też nie do kńca pojmuję te rozróznienia i nie wiem czy są potrzebne. Chodzi chyba aby wiedzieć co się czuje na zasadzie co dany stan dla nas oznacza, na czy polega, jak działa u nas, co powoduje.

     

    Są osoby, które nie czuja leku tylko od razu zamieniaja go w złość.

  6. AdrianieR

     

    Dziekuję :smile:

     

    Bywa nieprzyjemnie na tym forum :(

     

    W realu ludzie boją się zarażenia czyimiś problemami i czesto reaguja agresywnie...Mówić mozna wszystko, ale nie kazdemu i nie zawsze.

     

    Nie znam Twojej historii, ale wydajesz sie byc dzielnym, inteligentnym, wrazliwym, sympatycznym gosciem :smile:

     

    Wyttrwałosci :papa:

     

    Marku123

     

    Błache rzeczy to tylko taki pretekst. Złosci Cie widocznie cos innego. Może np. Twoja sytuacja.

     

    Opóźniony zapłon czyli nie pozwalasz sobie na złość. Kontrolujesz ją. Również tym, że potrafisz wtedy sprawić, żeby znikneła. Czyli kontrolujesz uczucia. To moim zdaniem trudniejsz niz kontrola zachowania. Poza tym złość z czasem opadła by.

  7. Zazwyczaj chcę, żeby szybko przestać czuć złość. Moja złość często jest bardzo silna i irracjonalna, więc musi jak najszybciej odejść, abym nie stracił panowania nad sobą i nie zrobił czegoś złego.

     

    Nie czuję co prawda jakiejś emocjonalnej niechęci do wewnętrznej złości, ale rozumowo zdaję sobie sprawę, że jakbym był wkurzony np. przez pół godziny, to mógłbym mieć problem z utrzymaniem kontroli nad złością.

     

    Obawiasz się złosci, oceniasz ją negatywnie. Irracjonalna? Może przy pewnych okazjach ja wypierasz i tłumisz, i kiedy dajesz sobie na nia pozwolenie złoscisz się też za ten czas kiedy sobie na to nie pozwoliłeś? Skąd to przekonanie, że nie zapanujesz nad sobą?

    Dlaczego w miarę upływu czasu miałbyś się złoscic coraz bardziej, a nie coraz mniej?

     

    AdrianieR dobra jest terapia grupowa. Czy to grupa ambulatoryjna raz w tygodniu, czy też 10 tyg. terapia 5 dni w tygodniu.

    Mnie to pomogło w kontaktach z ludźmi.

  8. Witaj.

    To odkładanie...Znam to...Twoje to jeszcze nic...

    Chcieć zniknać...Też znam...

    Obawa,że nie poradze sobie w zyciu...

    Troche mi mnie przypominasz. Jak radzisz sobie w kontaktach z ludźmi?

    Warto isć do psychologa i powiedziec o swoich niepokojach.

    Taki brak napedu, radosci, obawy, czy nie masz dystymii?

    Mozesz żyć innaczej!

    ot

    Co ja tu czytam. Prawdziwe kobiety! Dla nich nieważny jest samochód i inne materialne atrybuty. Jak ktos uważa inaczej jest prawiczkiem. O!

    Ty prawiczku jeden! Oczywiscie kobiety wola się nie przyznawać, że zwracaja uwage na "zaradność". Nie wiem dlaczego bo ja nie widze w tym nic niestosownego. Może nie zdaja sobie sprawy, że to dla nich ważne. Zachwycają sie innymi przymiotami meżczyzny "zaradnego", ale te przymioty byłyby o wiele mniejsze gdyby nie ta "zaradnosć", która je powieksza. Jak bardzo? Zależy od kobiety.

     

    Co do autora watku. Ktos juz wspomniał,że może za bardzo Ci zależy i to widać. Rodzaj desperacji.

     

    Moderatorko Moniko...Nienajzreczniej sie wyraziłaś. Nie wrażliwa istotka tylko wrazliwy meżczyzna.

  9. Możesz pójść do innego psychologa. Leki daje psychiatra. Czy powiedziałeś psychologom co Cie dręczy i co przeżywasz? Ja długo nie mówiłem, nie potrafiłem, nie chciałem.

     

    Ja nie mówię rzuć robote i sie relaksuj. Zrozumiałem, żę pracujesz po 12h i pomyslałem, że możesz być przemęczony. Na kacu pewnie niezbyt dobrze się pracuje. Picie męczy fizycznie. Przynajmniej mnie. Mówiłem też o czymś co pomogło by Ci sie oderwać od myślenia o problemach, jakimś hobby, które zastąpiłoby po cześci relaksujaca rolę alko. Po co Ci kłopot z piciem? Już masz pewien skoro traktujesz alkohol jak lekarstwo.

     

    A czy nie ma odpowiadajacej Ci pracy zgodnej z twoim wykształceniem? Sprawdzałeś czy są takie prace ? Nie dostępne od ręki, ale w ogóle. A coś pokrewnego po dokształceniu?

     

    Nikt w internecie nie powie Ci jak masz żyć. A Twoje trudności z podjeciem decyzji zwiazane są też z Twoim kiepskim stanem psychicznym. Wiesz, że obawa przed popełnieniem błędu Cie paraliżuje? Jak nic nie wybierasz to też dokonujesz wyboru. Dlaczego Ty masz zawsze dokonywac słusznych wyborów? Pewna to jest tylko śmierć.

     

    Po alkoholu ma się obnizony nastrój. On nie rozwsela. Co najwyżej na chwilę.

  10. Nie wiem, jak to w końcu jest z tą złością, bo część osób twierdzi, że złość trzeba odreagować, a jak się tego nie zrobi, to ona dalej ogólnie jest, nie znika.

     

    Trzeba przeżyć,poczuć. Jak sie rozzłościsz to masz to poczuć, poczuć, że jesteś zły. Bedziesz wsciekły jakis czas i Ci przejdzie. Nie znaczy to jednak, że złosć ma toba kierować bo za to co robisz odpowiadasz Ty. Tzn. nie masz prawa sie na nikim wyżywać żeby szybciej Ci przeszło. Tak złość nie znika. Pisałem o tym. Ja nawet jej nie odczuwałem tylko od razu kierowałem przeciwko sobie.

    Jest tez złosc przewlekła nie zwiazana z dana jednostkowa sytuacja(choc często wykorzystująca ja aby sie ujawnić). Tą można wykorzystać do działania.

  11. Witaj.

    Ja tez myslę, że masz depresję.

    Jesteś przemeczony pracą, pijesz (alkohol ma działanie depresyjne, wiem po sobie) i przeżywasz rozczarowanie swoja obecna praca i perspektywami pracy związanej zawodem. To wszystko Cię przybiło. Jak masz w obecnym stanie wykazać się energią i kreatywnoscią i znaleźć wyjście z sytuacji? Na teraz możesz poprawic swój stan psychofizyczny. Zajać się depresja( nie wpedzać się w nią rozmyślaniem o tym co żle zrobiłeś i co by było gdyby+ psychiatra i leki+ew. psycholog), przestac pić i troche wiecej odpoczywać. Stac Cie na to aby mniej czasu poswięcić na dorabianie? W wolnym czasie spróbuj zająć się czymś co sprawia Ci przyjemność. Co mogło by lub sprawiało w przeszłosci bo w obecnym stanie moze byc z tym na poczatku problem.

     

    Jest problem rozpamiętywania przeszłości, który pochłania Twoja energię, dołuje i nie pozwala ruszyc z miejsca. Znam to. Ja naprawdę zmarnowałem więcej życia i trudno mi sie z tym pogodzić. Przeszłości nie zmienimy, nie mamy na nia wpływu. To ozcywista oczywistosć, ale trudno ja przyjać. Jest wybór tkwić w przeszłości czy zadbać o przyszłość. Na pozór prosty...

    Może skorzystaj z pomocy psychologa?

     

    Sam widzisz, że teraz nie jestes soba. Możesz zmienić swoje życie.

  12. Witaj.

    To dobry pomysł z zajeciem sie czyms zamiast zadreczania.

    Czy Ty wiesz jakie tłumione emocje wywołują u Ciebie objawy nerwicowe? Podczas wizyty u psychologa pojawił się ten watek?

    Jest tez chyba tak że pojawienie sie pierwszych objawów wywołało lęk, ten powodował objawy itd.

    Dobrze byłoby jednak dowiedzieć się co jakie nieuswiadomione uczucia to zapoczatkowały.

  13.  

    -- 13 cze 2014, 20:20 --

     

    Jak wy wstawiacie te cytaty? ja nie umiem i się wstydzę :oops:
    zaniebieszczasz sobie jakiś kawałej wypowiedzi i klikasz "quote" :) albo możesz napisać (quote) cytat (/quote), tylko w nawiasach kwadratowych.

    Ja też odcinam się od emocji i uczuć. Nawet nie wiem co czuję, tzn zwykle myslę że nic nie czuje, ale pewnie tak na prawdę czuje jakieś emocje.

     

    Dzięki Bree. A zaniebieszczanie nie działa.

    No właśnie ja często nie wiem co czuję. A muszę przecież coś czuć. Zastanawiam się wtedy co czuję. Jest jeszcze sytuacja kiedy wiem, że czuję coś raczej pozytywnego lub negatywnego, ale to niewyraźne i nieokreslone. Są jeszcze sytuację kiedy odczuwam jednak nie jest to pełne.

     

    -- 13 cze 2014, 20:27 --

     

    Unikanie emocji niczemu nie służy. One nie znikają. Gromadzą się. Można je zepchnąc do podswiadomości, ale one dalej są. U mnie wypieranie lęku skutkuje dezorientacją. Miotam się, nie potrafię mysleć. Zachowuję sie jak człowiek w stanie silnego stresu choć wydaje mi się, że jestem najwyżej lekko zdenerwowany. Nie mozna pokonac strachu jesli sie go nie odczuwa. Emocje sa jak woda. Przepływają. Trzeba im pozwolić. Już mi sie to częsciowo udaje.

    Unikanie emocji nie zawsze powoduje negatywne skutki.

    Np. ja najbardziej odcinam się od złości, gdy mnie coś wkurzy to tylko przez chwilę czuję złość, czasem bardzo silną wściekłość, no a potem ona "znika" i nie zauważyłem, aby "znikanie" powodowało jakieś skutki uboczne; tak jakby "układ złości" w moim mózgu miał "autowyłącznik" i był automatycznie odłączany od reszty mózgu.

     

    Miałem na myśli inne odcinanie. Takie, że nawet nie poczuję złości. W Twoim wypadku trudno nawet powiedzieć na ile przytłumiasz złosć, a na ile ona po prostu opada, przeżywasz ją i i ona odchodzi.

     

    -- 13 cze 2014, 20:37 --

     

    U mnie to zależy od dnia. Jak mam dobry nastrój to nie unikam a wręcz sam zagaduję ale jak tak jak dzisiaj to unikam ludzi w realu, nie chce wtedy nikogo widzieć. :P Hehe Listonoszka jak przyszła to mnie ostatnio trochę wprawiłą w fajny nastrój, zę nawet humor mi się poprawił (bo ogólnie bardzo miła kobieta). :great: Poprosiłem ją żeby dzwoniła jak przychodzi czy jestem w domu to wtedy ja zejdę z 4 piętra nawet na sam dół i schodzę zeby potem nie musieć stać na poczcie po polecony. :yeah:

     

    Ja odcinam się od emocji i uczuć.

    To tak jak ja. Odcinanie się od nich bardziej mi pomaga niż roztrząsanie czegoś.

     

    Pozytywny kontakt z ludźmi potrafi poprawić nastrój...

     

    Przeżywanie uczuć i roztrząsanie czegoś to co innego. Uczucia są jakie są, a swoim myśleniem możemy kierować i Ty to robisz postanawiając się więcej nad czymś nie zastanawiać.

  14.  

    No bo sam atak wściekłości jest fajny, czuje się wtedy dużą energię ,ale ta energia jest jakby marnowana, jak mam atak to rzucam przedmiotami, "lubię" coś rozbić, ale po ataku są poniszczone rzeczy, troszkę jest głupio przed tą osobą , która to widzi, ale ulgę się czuje, bo nadmiar energii został wyrzucony. Myślę jednak, że najlepiej byłoby tę energię jakoś inaczej ukierunkować, tak by był z niej jakiś pożytek.

     

    Lepiej tak ją marnować niz kierować złość przeciwko sobie co prowadzi do depresji. Zgoda; najlepiej byłoby wykorzystać energię, płynącą ze złości na konstruktywne działanie; jednak to trudne.

     

    Jak wy wstawiacie te cytaty? ja nie umiem i się wstydzę :oops:

     

    -- 12 cze 2014, 21:21 --

     

    Racja odnośnie emocji. Tych Bree na terapii i tych w życiu.

     

    Ja odcinam się od emocji i uczuć.

     

    -- 12 cze 2014, 21:24 --

     

    A terapeutów traktowałem poniekąd jako część jakiegoś większego bytu terapii, a nie ludzi.

  15. Bree masz tak emocjonalny stosunek do terapeutki? Nie za bardzo?
    nie wiem, nie rozumiem pytania... Nie wiem jaki mam do niej stosunek. Napisalam w tym liscie ze lubie ja i jest dla mnie wazna, ale nie okazywalam tego bo nigdy nie okazuje takich rzeczy i sama siebie oszukuje ze ich nie czuje.

     

    Takie odniosłem wrażenie. Po tym liscie. To, że ja lubisz i jest dla Ciebie ważna to chyba normalne.

  16. Bree masz tak emocjonalny stosunek do terapeutki? Nie za bardzo?

     

    Ja chciałbym mieć takie napady jak Ty Vitaliu. Pewnie na dłuzszą metę to uciążliwe, ale...Mnie się to zdarzyło pewnie kilka razy w życiu. W tym raz w tym roku po latach bez. To było wspaniałe. Nie było lęku, wątpliwości. takie poczucie, że nareszcie ja rzadzę, a nie lęk. Co prawda przepadł mi kurs tańca na którym mi bardzo zależało, ale nie żałuję. Dla tych kilku minut było warto.

     

    Odnośnie nieuciekania od emocji to pewnie sam siebie przekonywałem i motywowałem...

  17. Vitaliu droga dziękuję za odzew. :smile:

     

    Z tym piciem żartowałem. ;) Taka mała złośliwość względem Bree, która, acz nie do końca przekonana, ogranicza.

     

    Ja nie piję. Kiedyś alkohol nie tyle tłumił moje emocje, co mnie oczyszczał z nich. Wszystko ze mnie spływało. Zmartwienia wydawały sie nieistotne, problemy łatwe do rozwiązania. Mimo kaca miałem świeże optymistyczne spojrzenie. I znowu się gromadziło do na następnego razu.

    Z czasem przestało działać. Do tego stopnia, że nie było rozluźnienia, a tylko większe spięcie, odpływały złudzenia, docierała do mnie świadomość bezsensu picia i w pełni odczuwałem ciężar nierozwiązanych problemów.

     

    Może jednak masz rację odnośnie tłumienia emocji. :smile: Alkohol uwalniał mnie od lęku. To było cudowne uczucie. Teraz myslę, że byłem wtedy szczęśliwy.

     

    Unikanie emocji niczemu nie służy. One nie znikają. Gromadzą się. Można je zepchnąc do podswiadomości, ale one dalej są. U mnie wypieranie lęku skutkuje dezorientacją. Miotam się, nie potrafię mysleć. Zachowuję sie jak człowiek w stanie silnego stresu choć wydaje mi się, że jestem najwyżej lekko zdenerwowany. Nie mozna pokonac strachu jesli sie go nie odczuwa. Emocje sa jak woda. Przepływają. Trzeba im pozwolić. Już mi sie to częsciowo udaje.

×