Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zojjjka

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Zojjjka

  1. Witam...

     

    Od 2 dni biorę Asertin, póki co 25mg, chociaż lekarza kazał brać 50, jednak jestem prawie całe dnie sama z 3-letnią córką, więc w weekend jak mąż będzie w domu zacznę brać 50...

     

    Czy to normalne, że mi się pogorszyło po tym leku? Że mam większe lęki i większy niepokój? Kiedy to może minąć?

  2. Nie poradzę sobie, nie wygram z tą chorobą :cry: To jest jakaś masakra :cry: Z dnia na dzień jest gorzej... Dzisiaj powinnam jechać do dentysty autobusem i już kombinuję, żeby to przełożyć, bo nie dam rady... W ogóle to z piątku na sobotę noc spędziłam w szpitalu ze skurczami, już myślałam, że urodzę :cry: MASAKRA...

     

    Najgorsze jest to, że mąż całymi dniami w pracy, a ja sama z córką a mnie to męczy i męczy :cry:

     

    Leków tych nowych jeszcze nie wykupiłam, ale jak poczytałam o Asertinie i o tym co się może dziać na początku brania, to jestem przerażona... I nie wiem, czy nie poczekać do weekendu jak mąż będzie miał wolne, żeby zacząć to brać...

     

    Jestem do niczego :cry:

  3. Mam nadzieję, że nie zdublowałam tematu, ale szukałam i nie znalazłam...

     

    Czy są tutaj mamy, które mają dzieci i borykają się z tą okrutną nerwicą, napadami paniki itd.? Jak sobie wtedy radzicie, jak np. jesteście same z dziećmi? Czy macie wsparcie w mężach, partnerach? Może macie sprawdzone sposoby, jak zachowywać się, kiedy przyjdzie atak?

  4. Byłam u rodzinnego, na szczęście nie było mojej lekarki, która od początku nic nie chciała mi przepisać...

     

    Bardzo miła lekarka wysłuchała mnie dokładnie i przepisała Asertin 50 raz dziennie rano, plus w razie lęków Diazepam 0,2(to jest to samo co Relanium?), który mogę brać do 3 razy na dobę...

    Mam nadzieję, że pomoże... Mam przyjść za 2 tygodnie i zobaczymy, czy zostajemy przy tym, czy zmieniamy leki...

  5. Ja jedynie w Londynie znalazłam, a mieszkam w Szkocji... Z tym, że ja potrzebuję polskiego psychiatry, bo psychologa to i owszem znalazłam, ale ja wiem, że chwilowo potrzbuję leczenia farmakologicznego + terapii :roll: A psycholog leków mi nie wypisze... Dzisiaj postaram się wcisnąć do GP, ale wątpię żeby cokolwiek pomogła :cry:

     

    A może podpowiesz, jak szukać? Bo ja nie wiem, niby przetrzepałam cały internet, a nie znalazłam...

  6. A co zrobić, jak sobie w ogóle nie radzę z atakami? :why:

     

    Jestem w 27 tygodniu ciąży i jest masakra... Biorę raz dziennie Tranxene 10, ale o ile zawsze działało, tak teraz nie działa... Cały dzień czuję lęk, calusieński... Boję się co będzie po porodzie, że nie pokocham dziecka, że nie poradzę sobie z dwójką, boję się, że dostanę ataku jak będę sama z córką w domu i coś mi się stanie lub Jej... Masakra :(

     

    Mieszkam w UK, w Polsce już dawno odwiedziłabym lekarza i pewnie zmieniłby mi lek, a tutaj... :roll:

     

    Jestem załamana, przerażona, wystraszona i taka bezradna :cry:

  7. Witam, jestem tu nowa i liczę na Waszą pomoc zanim oszaleję :why:

     

    Otóż z nerwicą lękową zmagam się od 7 roku życia, odkąd zmarł mój dziadek. Miałam bardzo długie przerwy, kiedy choroba nie powracała i czułam się rewelacyjnie.

    3 lata temu urodziłam śliczną zdrową córeczkę, chociaż ciążę spędziłam na lekach: Tranxene 10 i Asertin.

    Jak córka miała około 10 miesięcy odstawiłam wszystkie leki i czułam się rewelacyjnie... Dopóki nagle nie zmarł mi tata... I od tamtej pory znowu się zaczęło, więc powróciłam do leku Tranxene 10 i było ok...

    Na początku tego roku podjęliśmy z mężem decyzję o wyjeździe z Polski do Szkocji, wtedy też leki brałam tylko doraźnie i czułam się ok.

    Podjęliśmy decyzję o drugim dziecku, szybko udało się zajść w ciążę i było cudownie... do czasu :(

    W tej chwili jestem w 27 tygodniu ciąży, czuję się strasznie. Boję się wyjść do sklepu, pojechać gdzieś autobusem, na myśl o porodzie i o tym, że dzieci będzie dwoje dostaję mega ataku paniki, bo martwię sie, że nie poradzę sobie z Nimi... Nie potrafię cieszyć się ciążą, mimo, że kocham moje dzieci ogromnie... W czasie ataku czuję się jakbym nie była sobą, jak bym była w innym świecie, gorąco mi, duszno, mam wrażenie, że zaraz zemdleję, oszaleję, to straszne jest :cry: Nic nie sprawia mi przyjemności, bo jak nie mam ataku to już mam lęk, że za chwilkę się pojawi i takie błędne koło... Boje się, że w czasie ataku nie będę sobą i zrobię coś komuś np. Masakra jakaś. Ja nie wiem co będzie po porodzie, jak ja sobie dam radę, boje się, że zwariuję :cry: Czemu to musiało dopaść akurat mnie, czemu?

    Dodam, że w tej chwili biorę lek Tranxene 10 raz dziennie, ale średnio działa... A tutaj w UK nikt mi nie zapisze nic innego, dopóki jestem w ciąży... A Lek Tranxene załatwiam sobie z PL :roll:

    Czy ktoś z Was był może w podobnej sytuacji? Jak sobie poradziliście? Błagam, pomóżcie jakoś :cry:

  8. Witam, jestem tu nowa i liczę na Waszą pomoc zanim oszaleję :why:

     

    Otóż z nerwicą lękową zmagam się od 7 roku życia, odkąd zmarł mój dziadek. Miałam bardzo długie przerwy, kiedy choroba nie powracała i czułam się rewelacyjnie.

    3 lata temu urodziłam śliczną zdrową córeczkę, chociaż ciążę spędziłam na lekach: Tranxene 10 i Asertin.

    Jak córka miała około 10 miesięcy odstawiłam wszystkie leki i czułam się rewelacyjnie... Dopóki nagle nie zmarł mi tata... I od tamtej pory znowu się zaczęło, więc powróciłam do leku Tranxene 10 i było ok...

    Na początku tego roku podjęliśmy z mężem decyzję o wyjeździe z Polski do Szkocji, wtedy też leki brałam tylko doraźnie i czułam się ok.

    Podjęliśmy decyzję o drugim dziecku, szybko udało się zajść w ciążę i było cudownie... do czasu :(

    W tej chwili jestem w 27 tygodniu ciąży, czuję się strasznie. Boję się wyjść do sklepu, pojechać gdzieś autobusem, na myśl o porodzie i o tym, że dzieci będzie dwoje dostaję mega ataku paniki, bo martwię sie, że nie poradzę sobie z Nimi... Nie potrafię cieszyć się ciążą, mimo, że kocham moje dzieci ogromnie... W czasie ataku czuję się jakbym nie była sobą, jak bym była w innym świecie, gorąco mi, duszno, mam wrażenie, że zaraz zemdleję, oszaleję, to straszne jest :cry: Nic nie sprawia mi przyjemności, bo jak nie mam ataku to już mam lęk, że za chwilkę się pojawi i takie błędne koło... Boje się, że w czasie ataku nie będę sobą i zrobię coś komuś np. Masakra jakaś. Ja nie wiem co będzie po porodzie, jak ja sobie dam radę, boje się, że zwariuję :cry: Czemu to musiało dopaść akurat mnie, czemu?

    Dodam, że w tej chwili biorę lek Tranxene 10 raz dziennie, ale średnio działa... A tutaj w UK nikt mi nie zapisze nic innego, dopóki jestem w ciąży... A Lek Tranxene załatwiam sobie z PL :roll:

    Czy ktoś z Was był może w podobnej sytuacji? Jak sobie poradziliście? Błagam, pomóżcie jakoś :cry:

×