Skocz do zawartości
Nerwica.com

wilzyx

Użytkownik
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez wilzyx

  1. @KotJaroslawa
    Może byś przestał cfaniakować i swoje beta/alpha poglądy przerzucił gdzie indziej, szczególnie, że gość jest wrażliwy i raczej potrzebuje pomocy i trochę ciepłych słów a nie sarkazmu z ilością emotikon od których głowa boli. Szczególnie jeśli widzisz tendencje do zaniżania samooceny.

    @Rasknitt
    Próbowałeś jakiś terapii? Przez ile leków przechodziłeś i jakie, że takie beżużyteczne? Niektóre wręcz pogarszają wszystko i trzeba znaleźć dobry mix, po tnym razie. Farmakologia czasem pomaga. Nawet spokój ducha osiągnąć. Jakiś. Niemniej dobrze, że zachęciłeś się do pisania tutaj.  Jednak widać, że pomimo twojej, że tak to ujmę "parszywej" osobowości jak mniemasz ciągniesz do ludzi i to ci daję szczęście. New-Tenius ma trochę racji, jest to warte zastanowienia. Myślę, że próbujesz czasem na siłę zdobyć znajomych czy też osoby, które mają być z tobą w innych relacjach. Ale czy tego tak naprawdę chcesz?
     

     

     

  2. A co samej koncepcji castingu to proszę cię mam nadzieję, że żartujesz. Odniosę się do tego , że nie jest to ironia. Człowiek niebezpieczny i tak powie co chce ktoś usłyszeć i tym zapewni jakiś komfort drugiej. Owszem jest to ryzyko dlatego takie spotkania powinny odbyć się w odpowiednich warunkach. W ogóle spotykanie się kimkolwiek z tego forum może być uznawane za niebezpieczne, ale to jest ryzyko jakie na siebie ktoś bierze bo jest samotny, bo chce porozmawiać tak bardzo..

  3. Nie wiem czy zapowiadało się na spotkanie forumowe czy po prostu dwóch osób, ale tak masz rację. W ogóle dochodzę do wniosku, że trudno dość zorganizować jakieś spotkanie czy grupowe czy 1 na 1 w Krakowie a taka sytuacja od paru miesięcy. Oh well

     

    No parę osób chciało się wkręcić, takie spotkania sam na sam mogą być niebezpieczne powinny być poprzedzone komisyjnie na drodze castingu.

     

    Słyszałem, że istnieją poszlaki, iż do takiej selekcji dochodzi nawet w grupowych ;) I raz byłem świadkiem czegoś takiego. W sumie to część z nas forumowiczów to niezłe skurwysyny.

  4. Nie rozumiem na jakieś spotkanie forumowe się zapowiadało i wyszło wielkie nic jak zwykle ? Wystarczy że jakaś kobieta napisze i wataha się zbiera . Gdzie się w ogóle podziały graficzne emotikony na tym forum.

     

    Nie wiem czy zapowiadało się na spotkanie forumowe czy po prostu dwóch osób, ale tak masz rację. W ogóle dochodzę do wniosku, że trudno dość zorganizować jakieś spotkanie czy grupowe czy 1 na 1 w Krakowie a taka sytuacja od paru miesięcy. Oh well

  5. Takie rzeczy za bezcen. Socjopatia..brrr :P jeśli masz ochotę się spotkać to jestem jak najbardziej za..u mnie w domu już i tak za dużo samotności..

  6. Chętnie zobaczę się z kimś w tą Majówkę, wyjdę do pubu itp.

    Generalnie brakuje mi znajomych, czuje się jak odludek. To pewnie trochę przez mój introwertyzm i lękowe podejście...ale wydaje mi się,że jestem dość sympatyczna;)

    Na pewno nie atakuję nikogo ;)

     

    DAT NICK. Ja przyszedłbym z kataną na takie spotkanie :P Tak poważnie to mam podobne odczucia obecnie, czasami tak czasami nie..

  7. byl ktoś może na Lenartowicza?

    tez mnie tam skierowano rok temu

    trafilem na same bardzo negatywne opinie o tym osrodku w necie i na zywo, wydaje mi sie, ze nawet pytalem tutaj na forum i mi odradzono leczenie tam

    jak pasuje Ci wojskowy rygor to czemu nie :mrgreen:
    Ja byłem tam na terapii 4 lata temu. Jeżeli ktoś lubi duży rygor, całkowitą inwigilację i chłodne, niewyrażające emocji twarze terapeutów to ta placówka jest idealna dla niego. Na dodatek w trakcie trwania terapii każdemu schodzą z leków do zera, u mnie akurat skończyło się to fatalnie. Jak widać wykluczają biologiczne przyczyny zaburzeń.

     

    Ech...jestem właśnie na końcówce terapii na Lenart (2 tyg mi zostało) i nie mogę nie zareagować na tak jednostronne komentarze.. :pirate: Poszłam tam również z całym kompletem złych opinii wyczytanych w internecie, typu "wypiorą Ci mózg", "zrobią z Ciebie robota" i tym podobne. Bałam się tego, i to bardzo. Pierwszy dzień był dla mnie strasznym szokiem, uczucie jakby cię wrzucili na głęboką wodę, a ty nie umiesz pływać. Masa rzeczy do ogarnięcia, masa funkcji, obowiązków. Stwierdziłam, że rezygnuję, nie dam rady, za dużo tam życia, od którego ja już dawno się odcięłam. Na drugi dzień jednak poszłam, potem znowu...i tak do teraz. Po drodze wpadałam na przemian w doły, w mega otepienne dd (to mój główny problem, z którym tam przyszłam), doszły nawet rzeczy których wcześniej nie miałam - ataki paniki, stany lękowe i tak dalej. Ale bez tego wszystkiego teraz nadal siedziałabym zawinięta w kołdrę bez świadomości, że mam w ogóle jakąś siłę sprawczą, że to jednak ode mnie zależy co ze sobą zrobię.

     

    -"Duży rygor" - czyli trzymanie się godzin rozpoczęcia i zakończenia sesji. Unikanie spóźnień i nieobecności. Zasada poufności. To serio dla kogoś taki straszny rygor?

    -"Całkowita inwigilacja" - dzizas brzmi faktycznie strasznie. Coś takiego właśnie przeczytałam przed przyjęciem. W praktyce "inwigilacja" przyjmuje tam formę przestrzegania zasady całkowitej szczerości, szczególnie co do relacji z innymi pacjentami (żeby nie wynosić relacji poza ośrodek, to chyba jasne). Ale i tak przecież wybór należy do Ciebie, czy powiesz coś na grupach czy nie. Aha, pewnie chodzi tu głównie o mikrofon, który nagrywa każdą sesję. Ok, nagrywa - ale korzystają też z tego wszyscy pacjenci, którzy mogą sobie odsłuchać po paru dniach swoją pracę.

    -"Chłodne twarze terapeutów" - ...nie mogę się powstrzymać przed uśmiechem, mając tutaj przed oczami niektóre miny naszych terapeutów :)

    Co do leków, to u mnie w grupie dwie osoby biorą antydepy, więc nie wydaje mi się, żeby na siłę schodzili. Podczas terapii przepisali też komuś nasenne po nasileniu objawów.

     

    Ogólnie to rozumiem, bo sama też miałam dokładnie takie same obawy. W ogóle długo zajęło mi otwarcie się na ludzi z grupy właśnie głównie dlatego, że weszłam tam z silnym przekonaniem "że przecież regulamin, że rygor, pewnie nie wolno mi nawet nikogo polubić" blabla. Receptą okazało się...odpuszczenie, po prostu. Trochę luzu i tyle. Jeszcze trzy miesiące temu czułam się w grupie jak wyrzutek i po sesjach jak najszybciej uciekałam do domu. Teraz wkurza mnie to, że nie możemy siedzieć tam dłużej niż do 15.00.. ;)

    Z tym robotem to u mnie sprawa wygląda zupełnie odwrotnie - przyszłam tam jako dd-robot, a wychodzę z przekonaniem, że jednak istnieją uczucia i nawet skłaniam się do opcji, że ja też jakieś mam... ;p Tylko nie dowiedziałabym się tego, gdyby nie ludzie..bo tak naprawdę najważniejsze rzeczy dzieją się 'między słowami', czyli w tej bliskości, która tworzy się pomiędzy członkami grupy.

     

    Pozdrawiam,

    dawna-bywalczyni-spotkań-forumowych-eurydyka

     

    Ps. Tak wiem, mój komentarz też jest jednostronny ;p

     

    Czyli jednak coś się tam zmieniło :) Cieszę się, że osiągnęłaś pozytyw z tej terapii.

  8. To co w popędzie seksualnym jest najbardziej wkurwiające to...genetyka - w zasadzie jesteśmy zaprogramowani do tego żeby przekazywać nasze geny dalej i już tak naprawdę nie wiem czy "miłość" istnieje czy to tylko chemia w mózgu przez pierwsze 2-3 lata a później przyzwyczajenie. Gdyby tak dało się wyłączyć niektóre receptory siłą woli na daną chwilę..

     

    Genetyka nie jest wkurwiająca, o ile człowiek zdaje sobie sprawę, że jest wolną istotą, która nadaje swojemu życiu sens.

     

    Ujęłabym to tak: miłość to jest pewna postawa jaką przyjmujemy wobec pożądania kogoś czy fascynacji kimś. I tu jest wolność, to nie jest automatyczne, można przyjąć różne postawy.

     

    Człowiek wg. mnie nie jest tak do końca wolną istotą, jest bardzo często niewolnikiem swoich pragnień i lęków w skrócie chemii. Można starać się nie być na smyczy różnych emocji natomiast wymaga to czasu i poświęcenia. Ale myślę, że warto - w szczególności, że tak mało osób zdaje sobie sprawę, iż jesteśmy kukiełkami w rękach instytucji i własnych uczuć.

    A co do miłości to nie można kogoś na pstryknięcie palca pokochać lub się odkochać, dla mnie miłość jest automatyczna. Ale mówimy bardzo ogólnikowo więc nie mogę się też dokładnie odnieść do Twojego posta.

     

    -- 09 lis 2014, 17:13 --

     

    A o mnie nic nie ma ?

     

    Inspektorze, trudno odnieść się do Twojego sposobu myślenia bez walnięcia przez Ciebie co najmniej połowy ściany tekstu :) Przynajmniej jest tak w moim wypadku

  9. Ludzie umierają i skaczą przez okno po dopalaczach, ale i tak ich zwolennicy powiedzą że są one niegroźne.

     

    Z 10 lat temu, orange dragon potrójna dawka, jedyne na co miałem ochotę to skoczyć z okna..natomiast nie wiem czy należy mieszać RC z dopalaczami bo wg. mnie to zupełnie co innego tak w gwoli sciśłości tematu.

  10. To co w popędzie seksualnym jest najbardziej wkurwiające to...genetyka - w zasadzie jesteśmy zaprogramowani do tego żeby przekazywać nasze geny dalej i już tak naprawdę nie wiem czy "miłość" istnieje czy to tylko chemia w mózgu przez pierwsze 2-3 lata a później przyzwyczajenie. Gdyby tak dało się wyłączyć niektóre receptory siłą woli na daną chwilę..

×