Skocz do zawartości
Nerwica.com

Monika K.

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Monika K.

  1. Hej

    A ja mam dobrą nowinę, tak sądzę. Otóż...zażywam Deprexolet - mianseryna i ...schudłam! Yes, schudłam. Zrzuciłam, 2 kg, możecie się smiac, ale przy tym leku 2 kg to jest wyczyn! Dam Wam rade: ruszac sie, rower, cwiczenia, godzina dziennie ja tak robie. Waze 60 kg przy 173 cm wzrostu, a zawsze wazyłam 56/55/57. Po mianserynie 64 kg. A wiec, można, można schudnac na tym leku. A ps. nie jem słodyczy prawie, tzn. codziennie jeden słodycz, np. czekolada. A tak to jem normalnie.

     

    dobre, ale się uśmiałem. nie jem słodyczy, ale.....codziennie jem np czekoladę :D już widzę jak tą szczupłą sylwetkę, chyba w twoje wyobraźni i marzeniach.

     

     

    Ty chyba mi zazdrościsz, trutoniu jeden! Zawsze byłam sucharem, chuda jak patyk i tak już zostanie nawet przy mianserynie. A ty mnie nie denerwuj, bo pewnie jesteś turlającą się beczułką:) mądralo za jajo. G...o wiesz jak widzę na temat mianseryny, a coś " mądrować" próbujesz...Pewnie kolejny przedstawiciel handlowy z ciebie...niedouczony dodatkowo.

  2. Hej

    A ja mam dobrą nowinę, tak sądzę. Otóż...zażywam Deprexolet - mianseryna i ...schudłam! Yes, schudłam. Zrzuciłam, 2 kg, możecie się smiac, ale przy tym leku 2 kg to jest wyczyn! Dam Wam rade: ruszac sie, rower, cwiczenia, godzina dziennie ja tak robie. Waze 60 kg przy 173 cm wzrostu, a zawsze wazyłam 56/55/57. Po mianserynie 64 kg. A wiec, można, można schudnac na tym leku. A ps. nie jem słodyczy prawie, tzn. codziennie jeden słodycz, np. czekolada. A tak to jem normalnie.

  3. Cóz, hmmm, jeśli się da to: zapomnij wspomnieć o niepełnosprawności i schizofrenii. Kochana i nie bój się:) spokojnie. Wiesz jakie ludzie wałki kręcą...

     

    A i ps: masz pięknego bloga, jesteś cholernie utalentowana...

     

    -- 28 kwi 2013, 21:44 --

     

    Wpadłam na taki pomysł: idz do jakiegos lekarza medycyny pracy - prywatnie. Wielu lekarzy ma tą specjalnośc i zapytaj po prostu....wszystko bedziesz wiedziała wtedy. Wiesz w szkole rządzi Dyrekcja i ....ehhhh rodzice, także oni mają decydujące zdanie kogo i z czym zatrudniają. Osobiście, słyszałam, że w pewnej szkole pracuje anuczyciel zr zdiagnozowaną schizofrenią. Ale czy to prawda, nie wiem.

    Jednak uważam, że najlepiej udać się do jakiegos lekarza medycyny pracy, zapłacić i wszystko wypytać.

     

    życze najlepszego

  4. dupa a nie silny charakter, nie wierzę w silną wolę w kontekście nerwicy/depresji. to tak jak próbować wyleczyć zapalenie płuc autohipnozą. objawy lubią się cofać na dłuższy czas a potem wracać, można wtedy w iluzję powrotu do zdrowia uwierzyć

     

    Dlaczego w " iluzję" wyzdrowienia, a nie w fakty?

    Miałam remisje 12 lat...sama sobie poradziłam. Mój dól wtedy zaczął osiągać miarę psychozy, a natręctwa urojeń, nie spałam wogóle 10 dni, ważyłam 45 kg, prawie wyłysiałam, ale dałam rade...To było 12 lat temu. Od tamtej pory nie boję się prawie niczego.

    W tamtym roku choroba wróciła. Chodzę na drugą już terapię, zażywam leki - zażywam połowę dawki terapeutycznej. Czuję się bardzo dobrze.

    Moja lekarka wciąż podkreśla, ile można zwalczyć samemu! Nie zawierzać tylko lekom! A jest świetną psychiatrą.

  5. Słuchajcie...jedna rzecz: młodzież to młodzież, a ja jestem dorosła, więc samo przez sie rozumiem, że się młodzieży nie boję i ignorowałabym ich durne zachowanie, chyba, że tak jak uprzednio napisałam, podeszłabym i zwróciła uwagę. Ja się ludzi nie boję i nie pozwoliłabym sobie na to, aby ktoś mnie obrażał, a zwłaszcza jakiś wyrostek!

    Kasiątko, nie wiem jakie masz doświadczenia z młodzieżą, ale domyślam się, że niespecjalne...przykro mi z tego powodu. Zastanawia mnie ile masz lat?

    Co do buntu młodzieży, własnie młodzieży należy się okres buntu jak psu micha, dokładnie po to, aby się wyszaleć. Nie chodzi mi o jakieś ekstremy, ale o zdrowy, dosrastający bunt...nie mylić z wulgarnycm, ordynarnym zachowaniem...

  6. Młodzież natomiast bardzo lubię :) potrafię z nimi rozmawiać, pożartowac, poradzić...A to dlatego, że młodzieńcze lata swoje wspominam fantastycznie, a dzieciństwo...tragicznie.

    W realu młodzieży też nie lubię. Moja niechęć do młodzieży wynika chyba z obserwacji szkolnej, jak się zachowuje.

    A moja niechęć do dzieci, to nie wiem tak dokładnie, z czego wynika.

    Ja młodzieży się boję.Chodzą tacy i naśmiewają się ze wszystkich dookoła.Tyczy się to również starszych dzieci.Często padam ofiarą takich.Wiem,że to moja fobia,że nie wszyscy się naśmiewają ale boję się ich.

     

    -- 25 kwi 2013, 00:35 --

     

    Małe dzieci są za to wpatrzone w dorosłych jak w obrazek.Wystarczy okazać trochę zainteresowania by stać się autorytetem.

     

     

    Szczerze mówiąc nie zdarzyło mi się, aby się młodzież ze smnie naśmiewała, ani mi to przez głowę nie przeszło:) To samo co do strachu, eee ja się ludzi nie boję. Ale ja nie mam takiej fobii, za to mam inne " przyjemniaczki".

    Do młodzieży należy mieć specyficzne podejscie i mocne nerwy. I na pewno się ich nie bać. Właśnie młodzięz jest niezrozumiana, wydaje mi się, dlatego, że wszyscy widzą w nich: " młodocianych zagniewanych" :smile: a tak nie jest. Po za tym młodzież dopiero wchodzi w dorosłe życie, uczy się, przechodzi okres buntu.

    No nie wiem, ja młodzież bardzo lubię, czasami wiadomo, opierniczę na ulicy jak mnie wkurzą. :papa:

    Ja chciałąbym mieć w przyszłości swoje dziecko.

  7. Ja jestem pewna, ze niechęć do dzieci wynika z dzieciństwa. Ja np. kiedys nie rozczulałam się nad dziećmi jak większośc kolezanek, ale nikt mnie z tego powodu nie linczował.Matka moja mi nawet raz powiedziała, że ona tez nie lubi obcych dzieci. Teraz powoli ogarniam temat, dojrzewam :mrgreen: jak ser plesniowy prawie :D

    Natomiast nie namawiam nikogo na macierzyństwo, nie dostanę obsesji na punkcie ciąży, bo już kiedys taką przerabiałam :smile: ale nie powodowała mną chęć, a strach, miałam prawie ciążę urojoną...tak cholerny strach mną kierował wtedy przed byciem w ciąży.

    Będę miała to dobrze, nie to nie....na razie muszę sama wyzdrowieć, żeby wogóle myśleć o macierzyństwie, mimo swoich 33 lat...

    Młodzież natomiast bardzo lubię :) potrafię z nimi rozmawiać, pożartowac, poradzić...A to dlatego, że młodzieńcze lata swoje wspominam fantastycznie, a dzieciństwo...tragicznie.

  8. Wszystkim mogę powiedzieć - nie lubienie dzieci wynika z własnego dzieciństwa, jestem tego pewna.

    Ale ja już w zerówce nie lubiłem innych dzieci.

     

    Dzieci czują czy się je lubi, czy tez nie.

    Ciekawe czy te, co mijam na ulicy, czują, że ich nie lubię.

     

     

    Ale w tym nic złego przecież:) nie MUSISZ dzieci lubieć...i już.

    A te co mijasz na ulicy, są w lekkim szoku, że się do nich nie uśmiechasz....jak wszyscy naokoło i tyle.

     

    Ja tez juz w zerówce nie lubiłam małych dzieci...od małego dziecka nie lubiłam niemowląt. Teraz się to ciut ruszyło ku dobremu, w wieku 33 lat dojrzewam....

    Ja np. lubie młodzież bardzo. Tak 14 - 19 lat. Małe dzieci tez lubię, ale bez przesady....w zachwyt nie wpadam.

  9. A ja nie wiem, czy lubię dzieci czy też nie....Od małego nie cierpiałama lalek, bawiłam się miśkami i uwielbiałam zwierzątka. Do tej pory uważam, że mały kot czy pies ( dorosły kot lub pies równiez...) jest ładniejszy od małego dziecka...

    Nie mam dzieci, chciałabym mieć je kiedys na pewno ( ale kiedy jak mam 33 lata...). Nie znoszę rozpuszczonych, NIEZDYSCYPLINOWANYCH CHOĆ CIUTECZEK dzieci...a takich jest masa....pełno. Nie znoszę kiedy rozmawiam z koleżankami, a one mówią TYLKO O SWOICH DZIECIACH. Nie znoszę, kiedy małe dwuletnie dziecko, potrafi WYMUSZAĆ PŁACZEM coś...Nie rozumiem podejśc niektórych osób, że to małe dziecko jemu wszystko wolno...

    Kiedyś, będąc małą dziewczynką, nie cierpiałam dzieci. Z biegiem czasu to minęło. Wszystkim mogę powiedzieć - nie lubienie dzieci wynika z własnego dzieciństwa, jestem tego pewna. Wszyscy nerwicowcy są dużymi dziecmi...którym brakło czegps w dziecinstwie. W tym momencie mozna powiedziec, ze polubiałam dzieci, potrafię się nimi zajac, przytulić, pogłaskac po głowie...

    Dzieci czują czy się je lubi, czy tez nie.

  10. Witam

     

    Polećcie proszę dobrego terapeutę/terapeutkę z Bielska....Albo okolic.

    Z góry dzięki

    też bym chciała wiedzieć, kiedyś będzie trzeba ruszyć tyłek na terapię :hide:

     

     

    http://www.rankinglekarzy.pl/lekarz/1710196/Iwona-Kubiak/psychoterapeuta/Bielsko-Biala

     

    Macie,ale osobiście nie korzystałem,może warto poszukać też innych ?

    http://www.rankinglekarzy.pl/znalezieni-lekarze/specjalizacje-psychoterapeuta/miasto-Bielsko-Bia%C5%82a/wojewodztwo-%C5%9Bl%C4%85skie

     

     

    Dzięki wielkie:)

     

    A może ktoś coś napisze z własnego doświadczenia?:)

×