Skocz do zawartości
Nerwica.com

emocjonalnyX

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez emocjonalnyX

  1. Zawsze twierdziłem że muzyka = emocje. Moim zdaniem to emocje przenikające tylko fale dźwiękową, "wizualizujące" się w ten sposób.

     

    -- 01 kwi 2013, 10:44 --

     

    1. Nie zrozumiem ironii coś znowu w środku mnie boli

    jak żyć na przeciw agonii skoro do życia nikłe powody

    może potrzebuje swobody chociaż nie wiem jak to sie robi

    oddychać próbuje powoli być tu być z kimś o kimś myśleć sory

    Nie rozumiem swej roli może czas ją porzucić pogonić

    poszukać wewnetrznej harmonii wziąć coś na sen potem płakać w dzien

    może życie jest we mnie chore może powinienem oderbrać je sobie

    na dzien dzisiejszy nie wiem co zrobie moge sie upić przyćpać zapomnieć

     

    Konkretnie to wszystko jest proste tylko emocje komplikują mi konspekt

    nie widze siebie w przyszłośći brak wizji powoduje mentalną torsje

    wyglądam jak narkoman na głodzie chociaż biore tylko duchową porcje

    rozmieniam siebie na drobne na wielkie sumy diluje swój obłęd

    Próbuje pozbierać sie w sobie chodź w sumie jest mi tak dobrze

    Ty nie zrozumiesz mnie chłopcze bo Twoje życie bywa za proste

    czynników tysiące naciska chora ambicja, forsa, muzyka

    jak kiedyś do czegoś dojde powiem Ci jak to zrobić najprościej

     

     

     

     

    Myśle że kiedyś było prościej paliłem fajki na moście

    chodziłem bez celu lecz wzniośle patrzyłem ciągle na słońce

    widziałem to czego teraz nie widze myślałem nie patrząc w co ide

    kroczyłem po cienkiej linie igrałem z ogniem strzelałem grabiłem

    z perspektywy czasu już widze nie tego chciałem nie kryje

    zakrywam twarz czarnym szalem upijam sumienie i ide

    moja świadomość mnie kiedyś dobije po co mam żyć skoro żyje

    po co żyć dziś skoro dziś jest wątpliwe to wszystko jest dziwne

     

    A co jeśli Bóg nie istnieje co jeśli mam to co chce mieć

    co jeśli to moje brzemie to zaburzenie percepcji nie wierze

    to musi mieć głębsze znaczenie nie mam zamiaru tkwić tu bezwiednie

    chciałbym zobaczyć co tak naprawde w tym życiu jest w cenie

    Kolejny mój zjad jest olśnienie chciałbym by tu było lepiej

    przyziemnośc przytłacza postęp przeraża a ja z siebie się śmieje

     

     

    Mógłbym iść do psychologa i puszczać mu moje kawałki :) w sumie pewnie też by mógł mnie tak diagnozować :]

     

    http://w885.wrzuta.pl/audio/aMflIaS2Mw9/ondn_-_chillsteep_beat

  2. Dużym wysiłkiem było dla mnie się tutaj zarejstrować...

     

    Po krótce...Jestem EmocjonalnyX, mam 23 lata i jestem strzępem człowieka. Mam 176cm wzrostu a przy tym 60kg wagi.

    W depresji, bo to u siebie zdiagnozowałem tkwie pewnie jakieś 3 lata. W tym czasie wdepnąłem w większość "gówien" jakie tylko można było wdpepnąć. Nie dbam o siebie, nie chodze do dentysty, miałem epizod z narkotykami, hazardem, niespełnioną miłością, do tego doszły przypadki autoagresji... Sytuacje rodzinną mam skomplikowaną...Od zawsze taka była. Ostatnio zacząłem palić b.dużo papierosów, bo wymyśliłem sobie że dostane raka i na niego umre, bo na zwykłe szybkie samobójstwo nadal brakuje mi odwagi. Brakuje mi odwagi do czegokolwiek. Gdybym mógł wogóle nie wychodziłbym z domu, bo ludzie mnie demotywują. Cały czas mam wrażenie, że świat jest do bólu nieszczery. A ja swoją szczerością, tylko każdego zrażam do siebie. Nie umiem się tu jakoś odnaleźć. Nie potrafie zapanować nad swoim życiem, zrobić czegoś wymiernego. Z jednej strony mam przebłyski, że jestem zdolny wybić się troche ponad przeciętność, z drugiej ta "szmata" tj. depresja, niszczy każdy mój plan w zarodku. Mam duże problemy z koncetracją. Cały czas moją psychike ogarniają myśli o mojej beznadziejności, brzydocie, lenistwie, apatii. Tkwie w pracy w której źle sie czuje, ale chodze do niej żeby do reszty nie zwariować, nie przynosi mi ona wymiernych efektów. Zaczynam wątpić czy jakikolwiek lek jest mi w stanie pomóc. Alkohol dawno wyrzuciłem ze swojego życia, bo najzwyczajniej na mnie nie działa...Otępia, a myśli mam cały czas trzeźwe, takie same jak bez alkoholu. To samo z marihuaną...Mam wrażenie że żaden narkotyk na świecie nie działa na mnie. Tak jakbym nad każdą taką substancją miał kontrole. Codziennie obwiniam siebie, za przeszłość, teraźniejszość. Czasem wydaje mi się, że jak sam siebie wyzywam, szmace, dołuje to daje mi to coś na kształt szczęścia...Na kształt, bo szczęścia od bardzo dawno już nie odczuwam. Smutek jest moim stanem zerowym, z nim czuje się naturalnie. Kiedy mimowlnie czasem się uśmiechne, obwiniam się za to. To do mnie nie pasuje. Depresja to taka k**wa, co w dzień nie daje mi żyć, a w nocy nie daje spać. Co gorsze, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Z jednej strony widze że życie ucieka mi z rąk, że coś ze mną jest nie tak, że powinienem sie leczyć. Z drugiej każda myśl o leczeniu powoduje u mnie strach,że przestane być sobą..Może ja taki poprostu jestem, a próbuje zwalić to wszystko na chorobe...Powiedzcie mi jeśli możecie cokolwiek...

×