Skocz do zawartości
Nerwica.com

andziax

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez andziax

  1. Dawno tu nie zaglądałam i sporo się przez ten czas zmieniło tutaj ;-)

    Większość z Was napewno chodzi do lekarza. Czy jesteście szczerzy ze swoim psychiatrą? Czy mówicie mu o wszystkim? Czy macie jakieś swoje tajemnice?

    Naszły mnie takie refleksje po którejś wizycie u mojego psychiatry kiedy usłyszałam, że mogę zostać przez niego skierowana na przymusowe leczenie.

    Gwoli ścisłości mam problemy z zaburzeniami odżywiania i nastroju.

    I pytanie jest takie czy mówić wszystko czy nie?

    Mówiąc wszystko można usłyszeć to co ja - w kontekście mojego lekarza kiedy jest się szczerym co do swoich poczynań, czy też mówić niezbędne minimum i "być bezpiecznym".

    Czy Wy mówicie o wszystkim?

    Niebawem mam kolejną wizytę, wiem, że jak przyznam sie do wszystkiego to mój lekarz spadnie z krzesła...ale czy leczenie ma w ogóle sens kiedy lekarz nie wie wszystkiego? Czy możemy dawkować lekarzowi tylko to, co z naszego punktu widzenia jest istotne?

    Jak jest u Was?

  2. Słyszałam trochę o mitrazapinie - głównie pod katem czy powoduje tycie czy nie - mam problem z zaburzeniami odżywiania więc to dla mnie dosyć istotne

    Mi ostatni lekarz przepisał mirtor - oficjalnie na bezsenność.

    Zapytałam się czy to jest ten lek po którym się tyje - na co on, że odkryłam jego plan bo mam przestać chudnąć.

    Efekt jest taki, ze nawet nie ma mowy żebym to brała dobrowolnie.

    Wole już nie spać niż utyć tak jak opisują to inni. Mam żal do mojego lekarza, że przepisał mi ten lek - bo gdybym go nie zapytała o zwiększenie apetytu to zapewne by mi tego nie powiedział...

  3. A ja dalej się nie zgadzam z takim myśleniem ... ba, i z taką bzdurą - że coś przysługuje za darmo .

     

    Właśnie jak pomilczy się za np.: 100 zł to zastanowisz się nad tym - czego chcesz, po co tam chodzisz etc. Można być miesiącami/latami w terapii za darmo i mieć mylne poczucie, że się leczę.

     

     

    Nie zgadzam się z tym!

    Tak jak pisałam wcześniej dobry terapeuta od razu będzie wiedział czy chcesz pracować czy nie, czy jesteś u niego z własnej woli czy nie.

    I każdy dobry terapeuta nie będzie się "bawił" w psychoterapię jeśli klient tego nie chce - no chyba, że mu za to płaci...

    Essprit nie wiem jakie masz doświadczenia z terapią ale nie zgadzam się z Tobą.

  4. A ja dalej się nie zgadzam z takim myśleniem ... ba, i z taką bzdurą - że coś przysługuje za darmo .

     

    Właśnie jak pomilczy się za np.: 100 zł to zastanowisz się nad tym - czego chcesz, po co tam chodzisz etc. Można być miesiącami/latami w terapii za darmo i mieć mylne poczucie, że się leczę.

     

     

    Nie zgadzam się z tym!

    Tak jak pisałam wcześniej dobry terapeuta od razu będzie wiedział czy chcesz pracować czy nie, czy jesteś u niego z własnej woli czy nie.

    I każdy dobry terapeuta nie będzie się "bawił" w psychoterapię jeśli klient tego nie chce - no chyba, że mu za to płaci...

    Essprit nie wiem jakie masz doświadczenia z terapią ale nie zgadzam się z Tobą.

  5. Nie widzę związku pomiędzy motywacja a leczeniem prywatnie czy na nfz.

    Jeśli ktoś nie chce pracować na psychoterapii i terapeuta to widzi to zada proste pytanie po co do mnie przychodzisz? Albo po prostu wyrzuci z terapii.

    Niebezpieczeństwo widzę wręcz w terapii prywatnej - jeśli chodzi o nieuczciwość niektórych terapeutów.

    Czy godzinę milczymy czy rozmawiamy to kasę i tak zapłacisz - czy terapia ma sens czy nie to tak samo.

    Ja osobiście chodząc przez pewien czas prywatnie źle sie czułam płacąc. Wydawało mi się , że terapeuta jest miły bo płacę itp.

    Reasumując czy prywatnie czy na nfz to w tym wszystkim najważniejszy jest DOBRY TERAPEUTA - a tych jest jak na lekarstwo....

  6. Nie widzę związku pomiędzy motywacja a leczeniem prywatnie czy na nfz.

    Jeśli ktoś nie chce pracować na psychoterapii i terapeuta to widzi to zada proste pytanie po co do mnie przychodzisz? Albo po prostu wyrzuci z terapii.

    Niebezpieczeństwo widzę wręcz w terapii prywatnej - jeśli chodzi o nieuczciwość niektórych terapeutów.

    Czy godzinę milczymy czy rozmawiamy to kasę i tak zapłacisz - czy terapia ma sens czy nie to tak samo.

    Ja osobiście chodząc przez pewien czas prywatnie źle sie czułam płacąc. Wydawało mi się , że terapeuta jest miły bo płacę itp.

    Reasumując czy prywatnie czy na nfz to w tym wszystkim najważniejszy jest DOBRY TERAPEUTA - a tych jest jak na lekarstwo....

  7. Chodzę na NFZ do psychiatry i na psychoterapię. Jestem z W-wy i z tego co wiem nie ma żadnej rejonizacji. Do specjalisty idzie się gdzie chce.

    Z NFZ jest jak z prywatnymi usługami - trzeba szukać aż się znajdzie.

    Ja znalazłam świetnego psychiatrę, jeśli jest jakiś nagły problem zawsze mogę liczyć na przyjęcie bez zapisu.

    Psychoterapeuta z prawdziwego zdarzenia, chodzę do niego raz w tygodniu. Na pierwsza wizytę czekałam ok. 2 tygodni.

    Naprawdę nie widzę sensu ładowania kasy na prywatne wizyty.

    Trzeba szukać i jeszcze raz szukać.

    Nie od razu znalazłam ich idealnych.

    Dodam, że miejsce do którego chodzę jest bardzo przyjazne jeśli chodzi o wystrój, trafiłam czasem do placówek nfz rodem z prl gdzie na dzień dobry wszystkiego się odechciewało.

  8. Chodzę na NFZ do psychiatry i na psychoterapię. Jestem z W-wy i z tego co wiem nie ma żadnej rejonizacji. Do specjalisty idzie się gdzie chce.

    Z NFZ jest jak z prywatnymi usługami - trzeba szukać aż się znajdzie.

    Ja znalazłam świetnego psychiatrę, jeśli jest jakiś nagły problem zawsze mogę liczyć na przyjęcie bez zapisu.

    Psychoterapeuta z prawdziwego zdarzenia, chodzę do niego raz w tygodniu. Na pierwsza wizytę czekałam ok. 2 tygodni.

    Naprawdę nie widzę sensu ładowania kasy na prywatne wizyty.

    Trzeba szukać i jeszcze raz szukać.

    Nie od razu znalazłam ich idealnych.

    Dodam, że miejsce do którego chodzę jest bardzo przyjazne jeśli chodzi o wystrój, trafiłam czasem do placówek nfz rodem z prl gdzie na dzień dobry wszystkiego się odechciewało.

  9. Jestem kobietą i też nie lubię kobiet. Ale niektóre toleruję - mam bardzo dobra przyjaciółkę. Łatwiej dogadać mi sie z facetami dlatego nie wyobrazam sobie żeby moim psychoterapeuta była kobieta. Lubię kobiecość ale u siebie. Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

  10. Jestem kobietą i też nie lubię kobiet. Ale niektóre toleruję - mam bardzo dobra przyjaciółkę. Łatwiej dogadać mi sie z facetami dlatego nie wyobrazam sobie żeby moim psychoterapeuta była kobieta. Lubię kobiecość ale u siebie. Generalnie ta moja niechęc bierze sie z tego, że kobiety sa bardzo wredne dla innych kobiet i nie jestem odosobniona w tej opinii.

×