Skocz do zawartości
Nerwica.com

~~Midnightangel14

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ~~Midnightangel14

  1. Nie chciałam go w żaden sposob ograniczać i dałam do zrozumienia że jeżeli chce zostać w wojsku to niech tak zrobi, ale każde z nas pojdzie w drugą stronę . Bo dla mnie w wojsku nei da sie stworzyć prawdziwej kochającej rodziny, kiedy zawsze jest to ryzyko że mąż może nie wrócić. Albo rodzina albo praca w jednostce.. Fakt są kobiety które to akceptują i siedzenie przez rok z dzieckiem i czekanie czy mąż wróci cały czy w trumnie nie sprawia im problemu.. ale to nie dla mnie.. Jedynym rozwiązaniem aby nasz związek sie nie rozpadł jest zmiana pracy..

  2. Ciężko to wytłumaczyć.. to wojsko juz chyba siedzi w mojej psychice.. Nie widzę problemu zeby moj facet pracowal i sie rozwijal. Ale mam uraz po poprzednim zwiazku z zolnierzem i nie umiem dopuscic mysli ze ten obecny tez moglby tam zostac i kiedys bede przez niego cierpieć bo wyjedzie na misje czy gdzies. boję się ze zostane sama bo wybierze zycie w wojsku. Nie umiem ci wytlumaczyc dlaczego tak sie dzieje , ale kazda mysl ze jest teraz tam w jednostce, na poligonie czy gdzieś doprowadza mnie do obłedu..Nigdy nie zaznam w zwiazku poczucia bezpieczenstwa, spokoju jesli w myslach bede wiedziala ze w kazdej chwili moze gdzies wyjechac i nie wrocic..

  3. ~~Midnightangel14, nie rozumiem? jakby go nie było bo jest na dyzurze w szpitalu albo z ekipą telewizyjną czy teatralną dwie doby to coś by zmieniło dla Ciebie? Tak czy siak by go nie było w domu te pare godzin więcej.

     

     

    I właśnie dokładnie o to mi chodzi;/ Trafiłaś w sedno. Gdyby był w szpitalu czy teatrze tak długo to nic by sie nie działo.. A na wojsko reaguje właśnie tak jak pisałam.. Naprawde psychicznie nie jestem w stanie takiej pracy zaakceptować..

  4. A ty jakbys postąpiła? budząc się dziennie bez chęci do życia, wiedząc że znów go długo nie będzie, być może do jutra albo dłużej bo jest tam? w tym cholernym wojsku..? Gdybyś dziennie przez to płakała..? Chciałabym poczekać ale niewiem czy wytrzymam w takim stanie jeszcze dłużej...

    a jakby pracował w fabryce, telewizji, w teatrze, w szpitalu to by coś zmieniło? Też byś dziennie płakała i nie wytrzymywała tego stanu dłużej?

     

    Nie.

  5. Tak..Tak jak pisałam wyżej mówi że zmieni jak coś znajdzie..Tylko wydaje mi się że mając spore doswiadczenie i checi to mozna znaleść pracę szybciej niz po pol roku.. Chcę mu wierzyć że to zrobi, ale mam wrazenie ze to potrwa jeszcze bardzo długo.. I albo w koncu ją zmieni.. albo zrozumie ze praca jest dla niego wazniejsza niz ja...

  6. A jezeli to jest kwestia tego ze szuka pracy ale podswiadomie wcale z tej niechce zrezygnowac...? Zaczynam analizowac rozne opcji i boje się że tak moze byc.. Może gra na zwłokę bo mu zalezy i chce ze mna byc ale innej pracy tez niechce? niewiem co siedzi w jego psychice.. Jesli tak bedzie to predzej czy pozniej i tak sie rozstaniemy bo wojska nie zaakceptuje.. wiec i tak bede cierpiec.. Chce się od tego uchronic, a jak ma sie juz stac to lepiej teraz.. Dlatego boję się czekać.

  7. Wojsko ma troche mniej wspolnego z normalną robotą.. Co innego gdy człowiek wychodzi na 8 godzin do roboty i wraca, nieważne czy na dzienna czy nocna zmiane.. ale wraca po 8 godzinach a nie po 26 czy wiecej.. wiedział z czym wiąże się służba w wojsku i wiedział że tego nie będę potrafiła zaakceptować a mimo tego to zrobił..Albo kocha mnie albo ojczyzne.. Wydaje mi się ze taki związek od razu jest spisany na straty..

  8. A ty jakbys postąpiła? budząc się dziennie bez chęci do życia, wiedząc że znów go długo nie będzie, być może do jutra albo dłużej bo jest tam? w tym cholernym wojsku..? Gdybyś dziennie przez to płakała..? Chciałabym poczekać ale niewiem czy wytrzymam w takim stanie jeszcze dłużej.. Wojsko to jedyna rzecz która niszczy nas związek.. i on też to widzi, bo kiedy przychodzi do domu, znowu się o to kłócimy. Inna praca i byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie...

  9. witam wszystkich. Zdecydowałam sie tutaj napisać ponieważ mam bardzo duży problem w związku i niewiem jak mam juz sobie pomóc. Boję się pojśc do psychologa więc pomyślalam że najpierw spróbuję tutaj.

    Od 7 miesiecy jestem w związku z chłopakiem. jak go poznałam miał normalną pracę w firmie, jednak od sierpnia pracuje w jednostce wojskowej. I tu pojawia się problem. Nie potrafię tego zaakceptować. Mój wcześniejszy związek rozpadl się właśnie przez to że chłopak był zolnierzem. Nie potrafię sobię z tym poradzić. łapie mnie mega dół kiedy pomyśle że on tam jest,chodzi w mundurze itd.. Wszystko co związane z wojskiem natychmiast doprowadza mnie do płaczu. Wiem że na dłuzsza metę nie dam sobie z tym rady. Kocham go ale nie chce żeby był zolnierzem. On szuka innej pracy, ale wiadomo jak teraz z tym ciezko.. I wiem ze moze tam zostać nawet kilka miesięcy co jest dla mnie niewyobrażalne.. Ciagłe wyjazdy, słuzby..Ciągle go nei ma w domu, nie potrafię tak.. jednak niechce go stracic.. Co robic? :( Mysl ze miałabym to zaakceptować i męczyć się jeszcze dłużej też nie jest rozwiązaniem.. Jest dla mnie wszystkim ale przez jego pracę jestem nieszczesliwa..

×