Skocz do zawartości
Nerwica.com

Selenhe

Użytkownik
  • Postów

    210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Selenhe

  1. Tak ładnie było i się spier....

     

    Od prawie miesiąca znowu wraca nerwica. Stany lękowe, niefajne natrętne myśli, strach. Na siłę próbuję nie zmieniać trybu życia, robić to co robiłam poprzednio, kiedy było dobrze, ale ten nawrót zaczyna mnie drażnić.

    Nie jestem zwolennikiem tabletek, tak więc dalej będę usilnie pracować nad sobą, ale...

    Przydałoby się czasami czyjeś wsparcie.

  2. Po wczorajszej sesji nie mogę przestać o tym myśleć. Postanowiłam napisac tutaj, może ktoś miał podobnie albo potrafi to jakoś sensownie wyjaśnic.

    Ogólnie uważam siebie za ofiarę losu (malo co mi sie udaje, nie doceniam siebie ani nie widze pozytywow swojego postepowania, chociaz t. na kazdym kroku probuje mi je pokazac). W zyciu moim zdaniem radze sobie słabo, ale zawsze bardzo się staram i chocby sie walilo i palilo robie to co zaplanowalam. T. twierdzi, ze w zyciu radze sobie bardzo dobrze, a na sesjach jestem słaba. (nie powiedzial tego w ten sposob, ale nie pamietam jakich slow uzyl, w kazdym razie o to chodzi).

    I teraz pytanie: co mi to daje? dlaczego w zyciu jestem (bywam) silna i daje sobie rade, a na sesjach jestem zagubiona sierotka?

    Nasuwa mi sie mysl, ze boje sie, ze jesli pokaze ze sobie radze, jestem silna, to nie bedzie juz nad czym pracowac (koniec terapii). (ale nie jestem przekonana do tej mysli, to taka hipoteza).

     

    Czy ktoś miał podobnie? Może wiecie dlaczego tak się dzieje?

     

     

    Tjaa...

    Po prostu podświadomie szukasz opieki, wsparcia.

    Każda nawet najsilniejsza istotka, a taką jesteś, potrzebuje pochwalenia, docenienia.

    Potwierdzenia tego, że jest fajna.

    Może rozmowa z terapeutą daje ci pewne poczucie bezpieczeństwa. I dopóki trwa terapia masz je. Jeśli odważysz się być silniejsza na terapii, może ona zakończyć się wcześniej i to bezpieczeństwo zniknie. Może tego się boisz.

  3. Dawno mnie tu nie było.

    Chyba znowu zacznę zaglądać.

    Nie wiem czy to efekt jesiennej pogody, chandry (chociaż tej ostatnio nie mam, pomijając szaleństwa hormonów przed sprawami kobiecymi), ale od wczorajszej nocy znowu zaczęły się lęki.

    Niestety te poważniejsze.

    Błahe olewałam na ile się dało.

    Niewinne kołatanie serca, duszności, uczucie gorąca - oczywiście zaraz panika, że umieram, że tym razem to na pewno zawał itp. Norma.

    Udało mi się zasnąć, ale uczucie niepokoju pozostało i trzyma do teraz. I to mnie martwi.

    Mam zbyt wiele planów, aby dać się teraz pokonać tej paskudzie.

    Może jakieś ciepłe słowa i wsparcie? Które pomogą mi z nią zawalczyć?

  4. Na razie oki - aż sama się dziwię. Rano sama SAMA! poszłam do lekarza i wysiedziałam w poczekalni :) Potem sama wróciłam i zrobiłam małe zakupy. Fakt, że lekarz niby 10 minut pieszo ode mnie, ale miałam wcześniej problem aby tam dojść. A dzisiaj, udało się :) :)

    Szczęśliwa jak nigdy jestem.:)

    Oczywiście humor musiało mi coś zepsuć a było to kolejne pismo komornicze ( wciąż jeszcze spłacam długi za byłego męża), że zostało mi jeszcze prawie 900 zł i oczywiście znowu lecą mi odsetki, koszty wezwań i coś tam jeszcze. Ech...

    Dzisiaj słoneczko ładnie świeci, tak się zastanawiam czy nie wziąć rolek od córki i nie spróbować trochę pojeździć.

  5. Na razie oki - aż sama się dziwię. Rano sama SAMA! poszłam do lekarza i wysiedziałam w poczekalni :) Potem sama wróciłam i zrobiłam małe zakupy. Fakt, że lekarz niby 10 minut pieszo ode mnie, ale miałam wcześniej problem aby tam dojść. A dzisiaj, udało się :) :)

    Szczęśliwa jak nigdy jestem.:)

    Oczywiście humor musiało mi coś zepsuć a było to kolejne pismo komornicze ( wciąż jeszcze spłacam długi za byłego męża), że zostało mi jeszcze prawie 900 zł i oczywiście znowu lecą mi odsetki, koszty wezwań i coś tam jeszcze. Ech...

    Dzisiaj słoneczko ładnie świeci, tak się zastanawiam czy nie wziąć rolek od córki i nie spróbować trochę pojeździć.

×