-
Postów
33 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez marcin1
-
-
Wezwe policje a mama niczego nie potwierdzi, gadacie jak banda gimbusow
Bez najmniejszego doswiadczenia, jakiej kolwiek wyobrazni.
-
Dziecko jest jeszcze niepelnoletnie,
aaa myslalam zes stary kon bo nie o szkole a o pracy pisales Wiem , ze z Twojej perspektywy to wyglada zupelnie inaczej ale na[isales na forum i z mojej moze wygladac jeszcze inaczej. Ja uwazam ze rodzice sa dorosli i jak podejmuja jakies wybory to samo powinni ponosic ich konsekwencje. Od dzieci moga dostac jedynie wsparcie ale nie zalatwianie spraw za nich
I wlasnie dla tego rodzicow wybory dotycza dzieci, ponosza podwojna odpowiedzialnosc, jesli urodzisz dziecko to czujesz sie za nie odpowiedzialna a jesli nie umiesz spelnic tego obowiazku rodzicielskiego to albo oddaj dziecko gdziez do adopcji, albo nie wiem, ja uwazam ze pokazalem jej ze umiem sie o nia zatroszczyc i nie dam jej zrobic krzywdy, kazdy dorosly czlowiek POWINIEN starac sie stworzyc dla dziecka bezpieczny dom, w ktorym bedzie chcialo mieszkac i spokojnie sie uczyc jak najdluzej.
Bo kazdy z moich rowiesnikow mowi ze bedzie mieszkal z rodzicami najdluzej jak sie da a ja mam ochote uciec, bo z tego co wy mowicie nie moge i nie powinienem nic robic. Poza tym jest to forum psychologiczne i nie pomysleliscie ze mojej mamie nie starczylo sily zeby odejsc? Bala sie a ja jej w tym pomoglem, za jakis czas mi za to podziekuje.
-
Dziecko jest jeszcze niepelnoletnie, i jestem jej rodzina, jedynym synem i jak mam ja zostawic samej sobie?
Tutaj na forum pomagaja sobie obce osoby a ja mam mi najblizsza osobe zostawic?
Co ty gadasz.
-
Candy14
Dla ciebie wszystko jest takie jasne i oczywiste, jak bys nie miala nigdy zadnych problemow, albo jak bys siedziala w jakims wielkiem bagnie, tekst wyszedl dluugi ale i tak zabraklo kilka uwag, komentarzy czy dopowiedzen, nie czytalas uwaznie. Otoz ja wierze w to ze on trzasnal tym lapkiem ale kiedys jeszcze w polsce uderzyl moja mame, nie bylem tego swiadkiem ale babcia mi cos napomknela o tym no i jak policja przyjechala wtedy to mama sie przyznala ze ja kiedys uderzyl.
Wlasnie duze znaczenie ma tu jego kraj pochodzenia, dla tego na moje on nie jest chory tylko jest soba, a mama zachowuje sie jak "prostytutka" bo daje sie ponizac tylko dla tego zeby zyc dostatnio.
I nie zapominaj ze mama ma dziecko jeszcze takze te wybory co ona podejmuje nie dotycza tak do konca tylko jej samej, ale czy ona przez 5 minut pomyslala o mnie?
-
Moja mama ma męża rozeszła się z moim ojce jakoś przed 8 latami i zgrało się to w czasie z jej nowym związkiem.
W momencie kiedy sie rozeszła z ojcem to była za granicą, bo tam pracowała,
Tata sie wyprowadził a ja mieszkałem z dziadkami.
Po jakimś czasie ja pojechałem do mamy, jakies święta (mama przyjeżdżała co jakieś 3 miesiące).
Przyszedł moment, że przyjechała z nim do polski, a był to obcokrajowiec (arab) i był na czarno i potrzebował obywatelstwa
(nie znam szczegółów, nie wnikałem) mało mnie to interesowało, muszę powiedzieć ze od początku go nie trawiłem
nic dziwnego, byłem dzieckiem i w moich oczach przez niego mama rozeszła się z ojcem, choć słabo się dogadywali odkąd pamiętam(nie było przemocy, agresji, strachu), ale średnio się kochali. (ale weź wytłumacz 10 latkowi).
Od początku też odczuwałem, że mnie trochę ignorował, może nie miał do mnie szacunku, uważał że jestem mały, z czasem zacząłem zauważać że często kłóci się z mamą, kiedyś doszło do kłótni z moją babcią, a mieszkali u niej w domu, zaczął się rządzić i czuć bezkarnie nie u siebie i to nie mając obywatelstwa, choć jak się o nie starał to były kontrole policji, czy on mieszka tam, czy jest "grzeczny"
Babcia nie chciała mamie psuć "jej marzeń, wielkiej miłości itd..."
Ja? mnie nikt nie pytał o opinie, nic dziwnego, w końcu niby mało mi było do tego.
Zauważałem ze mama w zwykłej kłótni jest poniżana, odpowiada do pewnego momentu, kiedy on na przykład powie "zaraz ci wypoleruje twarz"
i tak było kilka ładnych lat, ja na to patrzyłem, potem razem wyjechali za granie, ja skończyłem gimnazjum w Polsce.
Mama chciała żebym przyjechał do nich, wiadomo pewno że jej brakowało syna, wkońcu chyba mnie kocha.
Ja nigdy nie chciałem, wiedząc że za granicą mam większe szansę, łatwiej o prace, jest ona też lepiej płatna
Miałem wrażenie że co druga kłótnia sie kończy jakimś uderzeniem, szturchnięciem z jego strony, mama zawsze zaprzeczała.
Mówiła że przy nim czuje się bezpiecznie, typek był oszczędny, wiadomo jak nie łatwo jest zarobić dużej kasy to można oszczędzać i tego nauczył moją mamę, chyba tym jej zaimponował, zobaczyła w nim, rozsądnego, przezornego człowieka.
Ja widziałem tylko to że opętał moją mame i ją krzywdził, rozmawiałem z nią o tym, mówiłem wszystko co widziałem,
ona mówiła że go nie zostawi, on sie prubuje zmienić, srata tata, on jest chory, sam to zauważa, a to już dużo, mówiła że go kocha. itd...
Wkońcu skończyłem gim. i przeprowadziłem się do nich, miliony razy obmyślałem plan wywiezienia go do lasu, jakiegoś hangaru, pobicia go, poprostu miałem do niego obrzydzenie i darzyłem go wyjątkową nienawiścią.
No i jakoś niedawno była niby zwykła kłótnia, ale ja już nie wytrzymałem, nie mogłem mówić, "a następnym razem, zareaguje, mama mówiła że nic takiego się nie dzieje" Jeszcze do tego usłyszałem jakieś puknięcie, stuknięcie, (na koniec się okazało że trzasnął laptopem, ale nie wazne) postanowiłem że wejde tam i zrobie porządek, że tym razem nie odłożę tego na później, powiem stop. Wszedłem powiedział nie pamiętam dokładnie co, coś w stylu że już nie bedzie wiecej krzyczał na moja mame, i to ostatni raz i uderzyłem go bez skrupułów,
Mama panicznie zaczęła krzyczeć nieee, nie rób tego!!! jak bym conajmniej siedział ktoś z karabinem maszynowym a ja bym się na niego rzucił z gołymi rękoma a mama siedziała obok niego i sie tak jak by położył, bała się że on wstanie i nie wiem odda mi, czy coś, widać można było tylko to jak bardzo ona się go boi. On prubował się na mnie zamachnąć, to dosłownie odsunąłem jego rękę i jeszcze mu poprawiłem kilka razy, mama mnie prosiła żebym juz poszedł do pokoju, żebym mu nic nie robił, poszedłem, on zadzwonił na policje (wielce pokrzywdzony) przykładał sobie lód, mama mu tam pomagała w pewnym momencie usłyszałem jak spadły sztućce i pomyślałem że możliwe że wziął nóż a mama krzyczała do mnie ze wziął nóż i mam zamknąć pokój, i tez tak uczyniłem, bo głupota było by się porywać na psychicznie chorego człowieka z nożem w ręku.
Krzyczał że jak mam jaja to mam teraz drzwi otworzyć (przyzna ktoś mu racje? Jak ktoś ma jaja to nie tknie kobiety, albo pójdzie walczyć na gołe ręce i nogi, a nie przeciw komuś kto ma broń)
Zauważyłem że jest on słaby psychicznie że jak nie ma jakiejś przewagi to czuje się bezradny, boi się.
Choć podejrzewam że jak bym otworzył te drzwi to by nawet nie tknął mnie tym nożem, bo nie stać by go było na to, ale wolałem nie ryzykować.
Policja przyjechała, on wniósł skargę na mnie i jutro idę na policje składać zeznania oficjalne.
Najgorsze jest to że moja mama nie uważa do końca ze zrobiłem to dla niej, tylko dla siebie bo to ja nie mogłem tego słuchać, i tak na prawdę "ulżyłem" sobie...
uprawiam sztuki walki i trener mi powiedział jakoś dzień po tym incydencie (bo czułem potrzebę porozmawiania z nim o tym) powiedział że mam musi zrozumieć że zrobiłem to po to żeby ja chronić i zrobiłem to dla niej.
Jej mąż teraz mówi że się musi wyprowadzić bo nie będzie ze mną mieszkał, ja mamie powiedziałem ze pojade do polski i sobie z nim mieszkaj, mam to gdzies, powiedziała, że jestem dla niej ważniejszy, ale z nim i tak kontakty będzie utrzymywała.
Ja czuje się źle i mam wrażenie że jestem sam mama niby rozumie, ale nie popiera trzyma bardziej jego stronę niż moją
Wogóle zanim policja wtedy przyjechała to mama do mnie przyszła zapłakana i powiedziała że mnie kocha a ja do niej że nie dam jej nikomu skrzywdzić, czułem że się rozumiemy i że ona się uwolniła, teraz się tez przejmuje tym czy da sobie rade zapłacić, za mieszkanie i utrzymać wszystko, ja jej powiedziałem że będę pomagał tyle ile mogę, bo chodzę na praktyki i dostaje pieniądze, ale ona twierdzi że nie po to wyjechała za granice żeby musieć liczyć każdy grosz.
Nie wiem co mam robić, myśleć, czuć , czuje że pięknym rozwiązaniem była by śmierć, nie musiał bym się o nic martwić, bym mógł już do końca mieć spokój, mama może by otworzyła wtedy oczy, albo ucieczka w narkotyki, nie musiał bym się zadręczać tymi problemami. chodź wiem ze to przejsciowe ale w domu czuje sie jak na kazaniu, siedze w pokoju, zeby tylko sie nie widzieć z jej mężem najwiecej staram sie też wychodzić z kolegami, znajomymi, ale zawsze powrót do domu jest niemiły.
-
Żyjesz, bo żyjesz, tak na prawdę wciąż leżysz
a ci co przechodzą wciąż cię kopią żeby dobić..
Trzeba mieć w chu*j odpowiednio silnej woli
i powoli do przodu bez niczyjej pomocy
-
a weź sobie tego posłuchaj, będzie ci lepiej:
-
A umiesz wyjść duszą ze swojego ciała fizycznego?
-
Zapraszam na mojego chomika znajdziecie tam wszystko o medytacji i jeszcze więcej:
http://chomikuj.pl/juzef95/Download/Medytacja+2
http://chomikuj.pl/juzef95/Download/Medytacje
Od opisania form medytacji, rad wskazówek
po muzyke pomagającą w relaksacji pod
czas medytowania.
-
Idz do klubu, poznasz nowych ludzi, zabawisz sie i nawet nie bedziesz miala czasu na smutki czy jakies modlitwy. A ten cytat wez sobie do serca:
" Nie możesz? Nie warto? Czy nie chcesz? Obraza.
W ten spobób myśleć, taki stan to deprsja z pętlą na szyi
chciałbyś zeskoczyć z krzesła. Po co tu presja, nie poddawaj się nigdy,
chodź w plecach widły, wybierz modlitwy ja stawiam na rozum zimną
krew stop emocjom nawet jeśli jest kurewskie masz ode mnie dłoń pomocną"
Lepiej przeczytaj to kilka razy zeby zrozumiec.
-
Myślisz ze siedzę z załozonymi rękoma i czekam na cud?Staram się iść do przodu tylko to wygląda tak że jak wychodzę na prostą to los daje mi w kość i znowu się załamuję
A powinno cię to wzmacniać, a nie osłabiać a tak w ogóle jak byś powiedziała
konkret jakiś to łatwiej znaleźć rozwiązanie, bo takie gdybanie o
wszystkim i o niczym nie jest za łatwe, bo ty wiesz o czym
mówisz a ja nie wiem do czego mam sie odnieść.
-
nie zgadzam sie że piekno jest pojeciem względnym i z tym co napisała Candy14, że nie jest ładne to co ładne tylko to co sie komu podoba, bo są samochody czy to laski czy meni którzy robią wrażenie na każdym, przynajmniej dotyczy to mężczyzn (jak wiemy ładni mężczyźni sie kobietom nie podobają)
To co ty mówisz, to są laski Sexowne, na widok których po prostu facetom od razu staje,
a z pięknem to nie ma nic wspólnegojednak po mimo tego znalazł by się jakiś ewenement,
któremy by się nie podniecił. Odnośnie samochodów to też nie masz racji
jedni wolą hot "rody" inni american muscle znowu ktoś inny woli sportowe nowoczesne,
wiadomo nikt nie przejdzie obojętnie obok jakiegoś ferrari ale niektórzy woleli by chevroleta
chevelle 1969r. :] albo Bentley'a 4. A niektórzy jeszcze wola auta typu land rover, hummer.
Ja na przykład za takim ostatnim się wiadomo obejrze, ale w sumie to bym specjalnie nie chciał,
no chyba że już nie miał bym co robic z kasą.
-
Jak to ktoś kiedyś powiedział "dostałeś wętkę nie rybę nauczyć się łowić"
O matkoo "Wędkę" a nie (wętkę)
-
A tam na górze nikogo nie ma, nie wierz w jakieś mistyfikacje
tylko zacznij wierzyć w siebie i licz tylko na siebie
bo nic nie robienie i wiara ze bóg ci pomoże
to sobie dłuugo poczekasz, bo taki dzień nie nadejdzie
Wiara w boga jakiegokolwiek w jakiejkolwiek religii
to marnowanie wiary idzie to w powietrze,
choć wiem że ciężko to zrozumieć w świecie
gdzie każdy zastraszony wierzy w jakiegoś boga.
a zamiast się modlić, zaczęła byś działać,
zrobiła bilans ze swojego życia, na zasadzie
co ci nie wyszło, co wyszło o ile było to lepsze
a to co nie wyszło czemu było złe lub "nie fajne".
a na końcu napisz co chciała byś zmienić i dla czego.
po czym wsadź tą kartę gdzieś do szuflady
i zacznij działać :)
-
Psycholog ma własne problemy których nie umie rozwiązać,
A co do twojego stosunku do religi, wierzysz tak prawdziwie?
Stosujesz się do wszystkich przykazań?
Modlisz się rano i wieczorem?
-
Niczego nie unikam,może Ty tak to odbierasz,po prostu nie potrafię do konca sie otworzyć,mam chyba bariere psychiczną,a to forum daje mi szansę na to że znów wrócą chęci do życia.
I zobacz takie zachowanie prowadzi to zamknięcia się koła, nie chcesz dać sobie pomóc a oczekujesz pomocy
znowu ci nikt jej nie udzieli, bo nie współpracujesz, cudów nie ma co oczekiwać, bo nikt prorokiem nie jest.
A powiedz mi jaki jest twój stosunek do religi.
-
Candy14,
Tak, masz racje też tak uważam, jednak wszystkie fora
jakieś komórkowe, komputerowe, samochodowe gdzie bywałem
miały twarde zasady i tak jakoś z przyzwyczajenia tego przestrzegam.
-
No nie do końca, raczej jak autor nie ma pytań to temat się zamyka
żeby takich zbędnych dyskusji nie było.
-
-
-
Weź sobie puść i ćwicz takie "hua hua hua hua hahahahahaha"
A już nikt nie pomyśli że jego śmieszny żart nie był śmieszny :
[videoyoutube=]http://www.youtube.com/watch?v=icDUw7bmEtU&feature=youtu.be[/videoyoutube]
-
W sumie to przyznam bez bicia że nie przeczytałem jej postu do końca, ale teraz to zrobiłem
I nie wiem jak można chcieć coś zmienić, potem się tym męczyć, pragnąć stabilizacji
takie popadanie z jednej skrajności w drugą, brak zdecydowania.
ALBO COŚ "CHCĘ" albo czegoś "nie chcę"
Ale mi się wydaje że to ma korzenie od momentu jak cię rodzice wychowują,
bo jedni tego uczą, inni nie ja byłem uczony, chcesz tego batona, albo tą czekoladkę,
Ale masz chwile na podjęcie decyzji (bo jaki rodzic będzie stał 10 minut nad jakąś pierdołą
i czekał aż dziecko wybierze) zapadały ostateczne słowa, wybierasz albo nic nie dostaniesz
no i to uważam nauczyło tego podejmowania wyboru bo kiedyś samochodzik lub słodycz
To była sprawa wielkiej wagi, nie ma co.
Teraz ciężko by mi było się na tyle zdyscyplinować żeby usiąść i powiedzieć
daje sobie 10 minut na podjęcie decyzji jak zadzwoni budzik
to musze mieć podjęty wybór inaczej nie biore nic "tak za kare"
Bo teraz to podejmowanie decyzji jest już mechanizmem,
a u cb go chyba brak, bo wiesz że zawsze możesz zmienić zdanie
i dla tego jestes taka niezdecydowana.
A ja juz mam wyrobiony mechanizm, że jak podejme decyzje
to się z nią pogadzam że była moją i jej nie zmieniam.
-
Ja to wogóle mam fajnie, jak zajaram i już mój organizm wejdzie w stan "zjarania"
to zaczyna się walka mojego organizmu który chce powrócić do świadomości,
chce kontrolowac w pełni co robie, a JA sam nie wiem gdzie wtedy jestem,
ale kończy się ta walka rzyganiem i za wszelką cene staram się odzyskac trzeźwy stan umysłu.
No i jak można z tego wywnioskować, nie jaram, bo co mi z tego...?
-
Pasman - Bóg nie istnieje.
-----------------------------------
A co do tematu to:
ludzie biedni kupują graty,
klasa średnia kupuje zobowiązania(kredyty, życie ponad stan),
bogaci kupują aktywa, czyli coś co daje stały zysk
Sama zdecyduj do jakiej klasy przynależysz.
Poprostu chcesz się jakoś dowartościować,
a to bardzo niepotrzebnie.
Nie stać cię na wymiane samochodu co rok, lub innych kosztowniejszych rzeczy,
to próbujesz sobie dogodzić, nową fryzurą czy tez innymi bzdurami,
Tak robią ludzie z klasy biednych i średniej,
W stałym dążeniu żeby dorównać bogatym,
A bogaci poprostu to mają, stać ich
A niższe klasy kupując jakiś gadżet, coś tam innego
Starają się upodobnić do bogatych
Nie wiedząc tak na prawdę, że bogaci
często długo pracowali na swój stan konta bankowego
Pisze "często" bo czasami zdarza się że ktoś jest bogatym
bo urodził się z takiej rodzinie,
A ci co sami stali się bogaci tak na prawdę mieli zawsze w dupie
gadżety, droższe spodnie, drogi samochód.
Lecz gdy już się stali "zarobionymi"
To potrzebują do stałej kontroli interesów
droższy telefon z funkcjami internetu czy dostępu do email na bierząco
ale oni w porównaniu do klas biednych i średnich zarabiają dzięki temu
a te dwie klasy niżej się wypróżniają żeby to poprostu kupić.
Mąż mojej mamy uzależnił ją od siebie.
w Problemy w związkach i w rodzinie
Opublikowano
Ile mozna siedziec w pokoju z poduszka na glowie i sluchac jak ktos sie nad mama zneca psychicznie, krzyczy na nia.
-- 08 sty 2013, 22:04 --
Uznalem to za pytanie retoryczne, a odpowiedz brzmi nie, ale ona sie go boi, czaisz?
Klotnia jest do momentu az on nie powie ze zaraz jej buzie wypoleruje albo cos w tym stylu.