Skocz do zawartości
Nerwica.com

karlolinka

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez karlolinka

  1.  

    Perspektywa bezsensu się po jakimś czasie kurczy, jak napisałaś... Ale czy nie miałaś tak, że znowu po jakimś czasie orientujesz się, że tak na prawdę byłaś w głębokiej dziurze i ogarnęłaś tylko jeden procent tego bezsensu, a przed tobą pozostaje do ogarnięcia jeszcze kolejne dziewięćdziesiąt dziewięć procent? Tak jak z górą lodową - widzisz ją z daleka słabo, potem widzisz więcej, zbliżasz się do celu, a po jakimś czasie gdy wydaje ci się, że ogarniasz to w całości, okazuje się, że to tylko sam wierzchołek. I znowu od nowa - bo masz do ogarnięcia prawie całość. Nie jest tak w życiu? Jest. Na pewnym etapie myślisz, że wiesz już wszystko a potem przychodzi coś nowego, odmiennego.

     

    Nigdy nie wie się wszystkiego, więc jeśli na danym etapie się tak myśli, to to jest błąd w założeniach i nic dziwnego, że potem następuje rozczarowanie. Trzeba się nastawić na to, że się nie wie co się wydarzy i jak to będzie, ale że sobie będziemy próbować dać radę i idziemy do przodu w ciemno. Ale nie ma poczucia bezsensu, bo skupiamy się na swoich krokach tu i teraz - czy są precyzyjne, czy na dobry (dobry na ten moment) kamień stanęliśmy, co zrobić z tym głazem co stoi nam na drodze itd.

    Co o tym uważasz?

  2.  

    Perspektywa bezsensu się po jakimś czasie kurczy, jak napisałaś... Ale czy nie miałaś tak, że znowu po jakimś czasie orientujesz się, że tak na prawdę byłaś w głębokiej dziurze i ogarnęłaś tylko jeden procent tego bezsensu, a przed tobą pozostaje do ogarnięcia jeszcze kolejne dziewięćdziesiąt dziewięć procent? Tak jak z górą lodową - widzisz ją z daleka słabo, potem widzisz więcej, zbliżasz się do celu, a po jakimś czasie gdy wydaje ci się, że ogarniasz to w całości, okazuje się, że to tylko sam wierzchołek. I znowu od nowa - bo masz do ogarnięcia prawie całość. Nie jest tak w życiu? Jest. Na pewnym etapie myślisz, że wiesz już wszystko a potem przychodzi coś nowego, odmiennego.

     

    Nigdy nie wie się wszystkiego, więc jeśli na danym etapie się tak myśli, to to jest błąd w założeniach i nic dziwnego, że potem następuje rozczarowanie. Trzeba się nastawić na to, że się nie wie co się wydarzy i jak to będzie, ale że sobie będziemy próbować dać radę i idziemy do przodu w ciemno. Ale nie ma poczucia bezsensu, bo skupiamy się na swoich krokach tu i teraz - czy są precyzyjne, czy na dobry (dobry na ten moment) kamień stanęliśmy, co zrobić z tym głazem co stoi nam na drodze itd.

    Co o tym uważasz?

  3. katiak88, karlolinka, mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzycie. Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

    Zastanawiam się na przykład, jak sprawa ma się z migdałami, czy zakazy i ograniczenia je obejmują, czy też są dozwolone. Opinie są sprzeczne, czyli w tej tematyce najzwyczajniej kolidujące z sobą. A migdały są pycha. ;)

     

    Do tego jak się żywić doszłam z pomocą książek o odżywianiu (wieelu, i tych nowych, i tych starych), artykułów internetowych i pomocy mojej babci, która pomagała mi w przeszukiwaniu tej sterty informacji i podsuwała własne sprawdzone porady żywieniowe (taka kopalnia wiedzy podstawowej kiedyś, a obecnie zapominanej). Gdy szłam do niekonwencjonalnych medyków to wychodziłam sfrustrowana, bo na takich spotkaniach wychodziła ich wybiórcza wiedza i kompletne olewatorstwo oraz pobieżna znajomość tematu.

    Żeby wiedzieć co wolno, a co nie wolno, trzeba poznać kiedy jak co działa i dlaczego ma takie własciwości - a o tym jest bardzo mało, a to cały KLUCZ!

    Migdały są jak najbardziej dozwolone, jako jedne z nielicznych orzechów mają własciwości odkwaszające organizm! Czyli pomagają nam się oczyszczać! Dają nam magnez i są pożywne. Dzięki temu możemy czerpać z nich siłę, szczególnie na początku leczenia, gdy dieta jest bardzo restrykcyjna i tej siły brakuje oraz dodatkowo chodzimy rozdrażnieni. Ja jadłam nie tylko migdały ale i masło migdałowe (takie jak masło orzechowe) tylko takie bez dodatku cukrów :). Było pyszne, ponieważ dodatkowo miało olej palmowy to było kaloryczne, więc uzupełniało braki energii i wprawiało w pozytywny nastrój. Są takie dostępne w internecie, wypróbowywałam kilku firm, więc jakby ktoś chciał to mogę konkretne polecić. Nie jest to tania sprawa, ale małe łyżeczki dają już dużo energii, więc można to odżałować, bo czuje się efekty.

     

    I co do wszelkich elementów diety przy candidzie - organizm trzeba wspomagać! Pielęgnować i nie katować się. Tylko mądrze pomóc wyjść z choroby, tak jak małemu dziecku - otoczyć troską żeby było dobrze wszystko i konsekwentnie leczyć. Wtedy choroba się rozmywa.

    Teraz jestem na takim etapie, że nawet jak zjem coś niedozwolone to mi spektakularnie nie szkodzi. Bo wiem co łączyc i dlaczego. Życie z tym jest dużo łatwiejsze :) Więc jesli chcecie coś wiedzieć to pytajcie, ja się postaram pomóc.

     

    -- 17 lut 2013, 01:59 --

     

    Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

     

    Tak ogólnie można by założyć wątek z wymianą przepisów i łatwych i szybkich rozwiązań, które mogą pomóc w przygotowywaniu tych posiłków oraz opracowywaniu sobie jadłospisu. Co wy na to?

  4. katiak88, karlolinka, mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzycie. Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

    Zastanawiam się na przykład, jak sprawa ma się z migdałami, czy zakazy i ograniczenia je obejmują, czy też są dozwolone. Opinie są sprzeczne, czyli w tej tematyce najzwyczajniej kolidujące z sobą. A migdały są pycha. ;)

     

    Do tego jak się żywić doszłam z pomocą książek o odżywianiu (wieelu, i tych nowych, i tych starych), artykułów internetowych i pomocy mojej babci, która pomagała mi w przeszukiwaniu tej sterty informacji i podsuwała własne sprawdzone porady żywieniowe (taka kopalnia wiedzy podstawowej kiedyś, a obecnie zapominanej). Gdy szłam do niekonwencjonalnych medyków to wychodziłam sfrustrowana, bo na takich spotkaniach wychodziła ich wybiórcza wiedza i kompletne olewatorstwo oraz pobieżna znajomość tematu.

    Żeby wiedzieć co wolno, a co nie wolno, trzeba poznać kiedy jak co działa i dlaczego ma takie własciwości - a o tym jest bardzo mało, a to cały KLUCZ!

    Migdały są jak najbardziej dozwolone, jako jedne z nielicznych orzechów mają własciwości odkwaszające organizm! Czyli pomagają nam się oczyszczać! Dają nam magnez i są pożywne. Dzięki temu możemy czerpać z nich siłę, szczególnie na początku leczenia, gdy dieta jest bardzo restrykcyjna i tej siły brakuje oraz dodatkowo chodzimy rozdrażnieni. Ja jadłam nie tylko migdały ale i masło migdałowe (takie jak masło orzechowe) tylko takie bez dodatku cukrów :). Było pyszne, ponieważ dodatkowo miało olej palmowy to było kaloryczne, więc uzupełniało braki energii i wprawiało w pozytywny nastrój. Są takie dostępne w internecie, wypróbowywałam kilku firm, więc jakby ktoś chciał to mogę konkretne polecić. Nie jest to tania sprawa, ale małe łyżeczki dają już dużo energii, więc można to odżałować, bo czuje się efekty.

     

    I co do wszelkich elementów diety przy candidzie - organizm trzeba wspomagać! Pielęgnować i nie katować się. Tylko mądrze pomóc wyjść z choroby, tak jak małemu dziecku - otoczyć troską żeby było dobrze wszystko i konsekwentnie leczyć. Wtedy choroba się rozmywa.

    Teraz jestem na takim etapie, że nawet jak zjem coś niedozwolone to mi spektakularnie nie szkodzi. Bo wiem co łączyc i dlaczego. Życie z tym jest dużo łatwiejsze :) Więc jesli chcecie coś wiedzieć to pytajcie, ja się postaram pomóc.

     

    -- 17 lut 2013, 01:59 --

     

    Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

     

    Tak ogólnie można by założyć wątek z wymianą przepisów i łatwych i szybkich rozwiązań, które mogą pomóc w przygotowywaniu tych posiłków oraz opracowywaniu sobie jadłospisu. Co wy na to?

  5. katiak88, karlolinka, mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzycie. Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

    Zastanawiam się na przykład, jak sprawa ma się z migdałami, czy zakazy i ograniczenia je obejmują, czy też są dozwolone. Opinie są sprzeczne, czyli w tej tematyce najzwyczajniej kolidujące z sobą. A migdały są pycha. ;)

     

    Do tego jak się żywić doszłam z pomocą książek o odżywianiu (wieelu, i tych nowych, i tych starych), artykułów internetowych i pomocy mojej babci, która pomagała mi w przeszukiwaniu tej sterty informacji i podsuwała własne sprawdzone porady żywieniowe (taka kopalnia wiedzy podstawowej kiedyś, a obecnie zapominanej). Gdy szłam do niekonwencjonalnych medyków to wychodziłam sfrustrowana, bo na takich spotkaniach wychodziła ich wybiórcza wiedza i kompletne olewatorstwo oraz pobieżna znajomość tematu.

    Żeby wiedzieć co wolno, a co nie wolno, trzeba poznać kiedy jak co działa i dlaczego ma takie własciwości - a o tym jest bardzo mało, a to cały KLUCZ!

    Migdały są jak najbardziej dozwolone, jako jedne z nielicznych orzechów mają własciwości odkwaszające organizm! Czyli pomagają nam się oczyszczać! Dają nam magnez i są pożywne. Dzięki temu możemy czerpać z nich siłę, szczególnie na początku leczenia, gdy dieta jest bardzo restrykcyjna i tej siły brakuje oraz dodatkowo chodzimy rozdrażnieni. Ja jadłam nie tylko migdały ale i masło migdałowe (takie jak masło orzechowe) tylko takie bez dodatku cukrów :). Było pyszne, ponieważ dodatkowo miało olej palmowy to było kaloryczne, więc uzupełniało braki energii i wprawiało w pozytywny nastrój. Są takie dostępne w internecie, wypróbowywałam kilku firm, więc jakby ktoś chciał to mogę konkretne polecić. Nie jest to tania sprawa, ale małe łyżeczki dają już dużo energii, więc można to odżałować, bo czuje się efekty.

     

    I co do wszelkich elementów diety przy candidzie - organizm trzeba wspomagać! Pielęgnować i nie katować się. Tylko mądrze pomóc wyjść z choroby, tak jak małemu dziecku - otoczyć troską żeby było dobrze wszystko i konsekwentnie leczyć. Wtedy choroba się rozmywa.

    Teraz jestem na takim etapie, że nawet jak zjem coś niedozwolone to mi spektakularnie nie szkodzi. Bo wiem co łączyc i dlaczego. Życie z tym jest dużo łatwiejsze :) Więc jesli chcecie coś wiedzieć to pytajcie, ja się postaram pomóc.

     

    -- 17 lut 2013, 01:59 --

     

    Samodzielnie układałyście jadłospis, czy skorzystałyście z wytycznych, jakimi podzielił się z Wami któryś z niekonwencjonalnych medyków?

     

    Tak ogólnie można by założyć wątek z wymianą przepisów i łatwych i szybkich rozwiązań, które mogą pomóc w przygotowywaniu tych posiłków oraz opracowywaniu sobie jadłospisu. Co wy na to?

  6. Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...

    Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!

     

    Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka:

    Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę.

  7. Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...

    Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!

     

    Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka:

    Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę.

  8. Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...

    Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!

     

    Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka:

    Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę.

  9. Poczucie bezsensu życia i jego rozważanie to problemy egzystencjalne. Takie problemy są potrzebne byśmy zadając odpowiednie pytania i drążąc temat doszli do sedna tego kim My jesteśmy, "My" jako Ja-konkretna osoba. Kim jestem, kim mogę się stać i w jakich okolicznościach i dokąd chcę zmierzać. Problem egzystencjalny pojawia się u nas gdy jeszcze nie wiemy kim jesteśmy. Potem perspektywa bezsensu się kurczy, a nagle wyrasta przed nami wyraźny obraz kim chcę być i co robić, oraz wyraźna wiedza o tym, co jest zgodne ze mną a co nie. Ale właśnie to poczucie bezsensu potrzebne jest na początku tej własnej drogi. I z tego poczucia bezsensu rodzi się najgłębszy sens tego kim ja jestem i dokąd zmierzam. W momencie kiedy rozumiemy znaczenie bezsensu, zaczyna ono nabierać sensu. I przekształca się w Nas.

  10. Poczucie bezsensu życia i jego rozważanie to problemy egzystencjalne. Takie problemy są potrzebne byśmy zadając odpowiednie pytania i drążąc temat doszli do sedna tego kim My jesteśmy, "My" jako Ja-konkretna osoba. Kim jestem, kim mogę się stać i w jakich okolicznościach i dokąd chcę zmierzać. Problem egzystencjalny pojawia się u nas gdy jeszcze nie wiemy kim jesteśmy. Potem perspektywa bezsensu się kurczy, a nagle wyrasta przed nami wyraźny obraz kim chcę być i co robić, oraz wyraźna wiedza o tym, co jest zgodne ze mną a co nie. Ale właśnie to poczucie bezsensu potrzebne jest na początku tej własnej drogi. I z tego poczucia bezsensu rodzi się najgłębszy sens tego kim ja jestem i dokąd zmierzam. W momencie kiedy rozumiemy znaczenie bezsensu, zaczyna ono nabierać sensu. I przekształca się w Nas.

  11. Poczucie bezsensu życia i jego rozważanie to problemy egzystencjalne. Takie problemy są potrzebne byśmy zadając odpowiednie pytania i drążąc temat doszli do sedna tego kim My jesteśmy, "My" jako Ja-konkretna osoba. Kim jestem, kim mogę się stać i w jakich okolicznościach i dokąd chcę zmierzać. Problem egzystencjalny pojawia się u nas gdy jeszcze nie wiemy kim jesteśmy. Potem perspektywa bezsensu się kurczy, a nagle wyrasta przed nami wyraźny obraz kim chcę być i co robić, oraz wyraźna wiedza o tym, co jest zgodne ze mną a co nie. Ale właśnie to poczucie bezsensu potrzebne jest na początku tej własnej drogi. I z tego poczucia bezsensu rodzi się najgłębszy sens tego kim ja jestem i dokąd zmierzam. W momencie kiedy rozumiemy znaczenie bezsensu, zaczyna ono nabierać sensu. I przekształca się w Nas.

  12. Witam Was, czy ktoś z was jest z Wrocławia, bo szukam osób chętnych do wspierania się w realu w leczeniu candidy. Mogłabym nauczyć gotować zgodnie z dietą, pomóc generalnie w odnalezieniu się w tym wszystkim co dotyczy diety i wspólnie można by poszukiwać kulinarnych zastępników. Ogólnie walka z candidą jest strasznie przytłaczająca, szczególnie gdy są nawroty (tak jak u mnie teraz, bo nie pilnowałam diety i odstawiłam leki) i też trzeba być wytrwałym, żeby ciagle miec czas na to zeby sobie gotować tak jak należy. Dlatego szukam kogoś kto chciałby połączyć siły.

     

    -- 29 paź 2012, 13:26 --

     

    Jest ktos na tym forum komu po wyleczeniu grzybow ustaly problemy psychiczne? lub przynajmniej zmniejszyly sie w znacznym stopniu

     

    i generalnie taką osobą jestem ja. U mnie występuje bardzo silny związek między pogorszeniem stanu zdrowia oraz jakimiś stanami bliskimi depresji. Gdy zaczęłam bardzo intensywnie leczyć candidę to już po 2-3 mies. widziałam bardzo dużą różnicę. Zmieniło się moje nastawienie do świata i ludzi i to tak mimochodem - tzn. nie robiłam nic w tym kierunku, bo skupiałam się tylko na leczeniu, a wszystko inne zmieniało się wraz z ustępowaniem uciążliwych dolegliwość candidy.

×