Skocz do zawartości
Nerwica.com

dead_end

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dead_end

  1. może jak coś tutaj nabazgram to mi przejdzie, choć na chwile ... po 3 latach brania różnych leków postanowiłem odstawić i zaczęło dziać się źle. najpierw niepozornie ale brałem to za przejściowy efekt odstawienia i z nadzieją że 'wszystko będzie dobrze', że przez te parę lat zmądrzałem i teraz na pewno już się jakoś ułoży. ale miesiące mijały i zamiast poprawy było coraz gorzej, i pewnie byłoby tak cały czas ale spotkałem osobę, która dała jakąś tam nadzieję, że nie musi by wcale źle i że jeszcze nie można mnie spisać na straty. uczepiłem się więc tej jedynej deski ratunku. i chociaż wciąż bałem się czy ktoś jest w stanie zaakceptować moją schizę to powoli odrastały mi skrzydła. happy endu nie było - zostałem z odciętymi skrzydłami, sam ze swoją schizą. znalazłem się dokładnie w tym samym punkcie, tak jak przed 4 latami, kiedy zdecydowałem się na leczenie, pełen nadziei ze droga do wolności gdzieś mnie zaprowadzi. a dzisiaj nie wyrabiam i czekam z niecierpliwością na wizytę u psychola żeby mi coś przepisał, bo nie mogę normalnie funkcjonować. i tyle w tym temacie. ... wcale nie jest lepiej.

  2. może jak coś tutaj nabazgram to mi przejdzie, choć na chwile ... po 3 latach brania różnych leków postanowiłem odstawić i zaczęło dziać się źle. najpierw niepozornie ale brałem to za przejściowy efekt odstawienia i z nadzieją że 'wszystko będzie dobrze', że przez te parę lat zmądrzałem i teraz na pewno już się jakoś ułoży. ale miesiące mijały i zamiast poprawy było coraz gorzej, i pewnie byłoby tak cały czas ale spotkałem osobę, która dała jakąś tam nadzieję, że nie musi by wcale źle i że jeszcze nie można mnie spisać na straty. uczepiłem się więc tej jedynej deski ratunku. i chociaż wciąż bałem się czy ktoś jest w stanie zaakceptować moją schizę to powoli odrastały mi skrzydła. happy endu nie było - zostałem z odciętymi skrzydłami, sam ze swoją schizą. znalazłem się dokładnie w tym samym punkcie, tak jak przed 4 latami, kiedy zdecydowałem się na leczenie, pełen nadziei ze droga do wolności gdzieś mnie zaprowadzi. a dzisiaj nie wyrabiam i czekam z niecierpliwością na wizytę u psychola żeby mi coś przepisał, bo nie mogę normalnie funkcjonować. i tyle w tym temacie. ... wcale nie jest lepiej.

  3. nasz ko-wiec się wyłamał ;)

    mamy tydzień na ogarnięcie się co do spotkania w przyszłą sobotę (10.11.12).

    jeśli ktoś chętny to niech pisze - zobaczymy czy coś nam z tego wyjdzie.

    siju.

  4. ale nie będziemy gadać tylko o nerwicach? :P

    za to każdy może przynieść swoje 'cukierki' i możemy się powymieniać ;)

    a tak serio to jeszcze nie myślę o sylwku, za daleko. ale skoro jest odważna propozycja wariackiej imprezy to czemu nie.

    przed impreza za tydzień w weekend? Keji ma się podobno polepszyć do tego czasu. reszta chyba ma się dobrze bo nie słychać jak jęczą. jeśli 'tak' to ustalmy plan spotkania (ostatnio dzieci przy stoliku obok były męczące).

    pozdrawiam

  5. Keji - powiedz rodzicom że za kilka lat na leczenie może by za późno a problemy jak przylgną do Ciebie to pozostaną na długie lata. teraz możesz co najwyżej zawalić szkołę, studia itp. później nie ma już miejsca na błędy - jak się wysypiesz w dorosłym życiu to dopiero będzie bieda (a rodzice też wtedy na tym ucierpią). czasem się zastanawiam co by było gdybym wcześniej coś ze sobą zrobił. powodzenia.

  6. WAŻNE!!

    Gdyby ktoś z Was chciał się skontaktować z MOPZ, o którym mówiłam na spotkaniu, to przenieśli siedzibę - teraz są na Kilińskiego 232 przy ośrodku uzależnień < http://www.mopitu.pl/new_site/ > gdybyście chcieli się z nimi skontaktować, zadzwońcie na dyżurkę i proście o kontakt z interwencją kryzysową. :) :)

     

    a czy przenieśli się też tam lekarze o których mówiłaś? w sumie najwięcej zależy od ludzi a nie od miejsca.

    no i powodzenia w nowym miejscu. ciekawe co myśli pies jak widzi tylu "dziwnych" ludzi. pewnie też chodzi na jakąś terapię ;)

  7. a może chodnik za fontanną bliżej ul. kościuszki - nie ma tam niczego spektakularnego więc nie powinno by przypału że ktoś zaczepi osobę siedząca na jakimś murku, ławce, fontannie itp. jak ktoś będzie tam stał lub się nerwowo kręcił to wiadomo że od nas :)

  8. cześć,

    jestem tu nowy ale chciałbym dołączyć do grupy, o ile zbiorę siły :)

    nie chce was martwic ale w sobotę o tej porze może być tam dużo ludzi

    nie wiem czy tam jest jakiś punkt charakterystyczny przy którym można czekać

    pozdrawiam

×