Skocz do zawartości
Nerwica.com

ruda80

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ruda80

  1. Lilith napewno masz rację. Choć dziś zaczełam trochę o tym przebąkiwać, powiedziałam, ze się nie rozumiemy. Ale T. zawsze to tok obróci ze ja czuje się winna. Powiedział, ze nie nawiazuję z nim kontaktu a to przecież taka bardzo ważna relacja, że na tej terapi tylko on sie stara, ze przynajmniej czegoś próbuje a ja nie robię nic, nie staram się. Nie jest tak, że sie nie staram - sam fakt, że przychodze tam co tydzień jest juz duzym wysiłkem. Zamykam sie bo mam wrazenie, że czego bym nie zrobiła i nie powiedział to i tak bedzie źle - jak mu o tym kiedys powiedziałam to usłyszałam ze jestem od niego zalezna. I tak w kólko. Wiem, że terapia nie ma polegac na słodzeniu ale ja czuję się ciagle krytykowana. A moze poprostu ja nie umiem tego inaczej odbierac. Może jestem zbyt wyczulona na krytykę.

     

    Lilith spróbuję w nastepny czwartek mu to wszystko wygarnąć. I tak ma o mnie zdanie jakie ma to nie mam nic do stracenia. Mam tylko nadzieje, ze znowu nie będe miała pustki w głowie.

     

    zujzuj to co napisałeś " To mnie tylko bardziej irytowało i jeszcze bardziej sie cofałem, bo to tak jakby nie uwzględnić tego co mi przeszkadza" trafia w sedno sprawy.

  2. Lilith - mysle, ze to co napisałaś:

    "kwestia niedopasowania osoby terapeuty.Uważam,że to też może stanowić czynnik,przez który terapia nie zadziałała.Bywa tak,że pacjent i terapeuta męczą się w relacji.Mają zupełnie inne podejścia,"nie pasują"do siebie,nie dogadują się"

    jest bardzo istotna. Ja chyba męczę się w tej relacji. Tylko jak to rozpoznać, że w tym leży przyczyna? Mój T. mówi, ze mam poważny problem w nawiązywaniu relacji i ze nim takiej relacji jeszcze nie nawiązałam ( chodzę do niego pół roku). Czasem mam wrażenie, że celowo się nade mną "pastwi". Tylko ile racji ma on a ile ja? Czy to mój chory obraz postrzegania rzeczywistości zaburza ta relację czy jego podejscie? Często mam wrażenie, że to co mu powiem potem obraca sie przeciw mnie co powoduje blokadę z mówieniem. Sama nie wiem co mam o tym myśleć czy brnąc w to dalej. Chociaż sama sobie trochę zamknełam drogę bo jak zaczełam indywidualna terapię to w między czasie dostałam od swojego lekarz skierowanie na pobyt dzienny w szpitalu a ponieważ nie chciałam znowu zmianiac tego co zaczełam to zdecydowalam sie zostać na indywidualnej.

    Jak poznac i byc pewnym, ze nie ma szans na porozumienie się z T.?

  3. Ja po tym leku mam bardzo realistyczne sny co bardzo źle na mnie działa. Wcześniej dostawałam leki na sen po których nic mi się nie sniło. Po roku wróciłam znowu do trittico. Gdyby nie te sny to lek jest ok - jest to duzy problem bo kończy sie tym, ze budze się w nocy z bólami brzuch, które wywołuje lęk zwiazany ze snami - CHOĆ BARDZO CZĘSTO NIE PAMIETAM DOKŁADNIE CO TO BYŁO.

  4. kamillk, myślę ( na podstawie swoich doświadczeń), że prawdziwy psychoterapeuta właśnie wsłuchuje się w nasze problemy tygodniami/miesiącami a to my sami musimy dojść do sedna problemu. Psychoterapeuta może jedynie nas nakierowywać ale nie da konkretnego rozwiązania, nie udzieli rady. Na tym włąsnie ma polegać nasza praca na terapii - ze to my musimy dojśc sami do określonych wniosków.

  5. Pisanka w taka zwykłą witaminę b12 w tabletkach to raczej nie ma co wierzyć. Inna sprawa czy to takie branie profilaktyczne czy przy rzeczywistym niedoborze Ja brałam w zastrzykach i efekt był choć jak z większością medykamentów najlepszy na początku a potem jak zawsze...

  6. Bycie perfekcyjnym jest strasznie meczące i paraliżuje życie. Wiem o tym doskonale bo nawet kupując marchewki w sklepie muszą być one idealne i perfekcyjne. Diatas - jest z tym powiązane również poczucie winy. Cięzko z tym walczyć ale się da - u mnie są czasem małe efekty - po prostu sobie odpuszczam, sama muszę sobie tłumaczyć, ze świat się nie zawali jeśli coś nie będzie zrobione idealne. Ale przez długie lata mojego życia nawet jak podpierałam się nosem ze zmęczenia to i tak wszystko musiało być perfekcyjne. I co mi z tego przyszło...?

  7. Uważam, ze rozważanie naprawy takiego związku nie ma sensu. Kto raz tak robi to będzie tak robil zawsze. Z autopsji znam sytuacje gdzie mąż zostawia żonę dwa miesiące po ślubie - powód związek z koleżanką z pracy który rozpoczął się jakiś czas przed ślubem. Zero wyjasnień. Niestety ale wiekszość facetów jest bardzo niedojrzała i nie ma nawet odwagi na szczera rozmowęa co dopiero mówic o mówieniu prawdy.

  8. Dla mnie ktos kto twierdzi, ze depresja jest modna po prostu nie wiem na czym ona polega choroba i jest totalnym ignorantem. Niestety w naszym społeczenstwie istnieje jeszcze przekonanie, ze problemy depresyjne , nerwicowe to taka wygodna wymówka na dana okoliczność. Niestety sama spotkałam się na własnej skórze z takimi pogladami przy okazji batalii sadowych z byłym mężem. Prawda jest taka, ze ktoś kto nie doswiadczył "brodzenie w bagnie" nie zrozumie na czym polega depresja a i trudno oczekiwac empatii od kazdego. Zgodzę, się że w pewnych kregach modne jest chodzenie na psychoterapie i rozmawianie o totalnych pierdołach - typu nie zalapalam się na wyprzedaże i łykanie xanaxu jak drazetek m&m. Oby Ci "modni" ludzie wymieniający się tabletkami przy spotkaniach w kawiarni nigdy nie musieli zmagać się nerwica i depresją...a na psychoterapi nie musieli rozmawiac o dramatach zyciowych...

  9. Próbowałam. Generalnie znalezienie psycoterapii którą prowadzi fajna osoba jest bardzo trudne. NFZ to porażka, chodze prywatnie ale moge sobie tylko pozwolić na 2 razy w miesiącu a powinnam chodzic cztery...

  10. Już prawie rok się męczę, kręcę się w kółko bez celu. Beznadziejność zabija mnie każdego dnia. Ciągłe zmiany leków a ja już nawet nie chce wiedziec czy coś zmienią. Bo jaki to ma sens? Wiem, ze nie ma tabletki szczęścia. Coraz częściej myślę , żeby połknąc je wszystkie...żebym tylko miała pewnośc, ze sie uda. Ile mozna tak żyć? Bez nadziei, szansy na poprawę sytuacji? Czy kolejny dzień ma sens?

×