Skocz do zawartości
Nerwica.com

dans

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dans

  1. Ja w szkole nie moge sie skupic (zwlaszcza jak wszyscy obecni), w domu jak cos czytam to nie wiem co czytam, mam trudnosci duze z przedmiotami scislymi (kojarzenie faktow, uzywanie wzorow [podstawianie etc]), idzie mi sto razy gorzej niz w gimnazjum. Teraz zbliza sie czerwiec, z matematyki mam same 0 (unikanie szkoly) i 1, bede probowal to poprawic ale od srodka mnie ta mysl o matematyce i niezdaniu piecze i zzera, ciagle ten ciezar za mna chodzi i tylko go moge zabic snem. Bede probowal iprowizowac jak do tej pory.. jak nie zdam to nie wiem co to bedzie.. za 2 lata matura i tragicznie to widze.

  2. Rzygac mi sie chce jak musze rano wstawac, po powrocie ze szkoly od razu zasypiam bo czuje nacisk na przednia czesc glowy.. zmeczenie nieproporcjonalne do wysilku kompletnie.. na sile sie zmuszam do czegokolwiek zeby isc do przodu ale zero przyjemnosci z robienia czegos tylko sen sprawia radosc.. jakie to meczace......

  3. przez 5 lat pogląd na tyle mi się zmienił, że oschłość w kierunku dziewczyn / kobiet tak narasta,

    ale oczekiwales zwiazkow od 13 roku zycia? Bo masz chyba 18 z tego co pamietam. Juz wmowiles sobie, ze nigdy nie bedziesz mial nikogo?

    Od gimnazjum już się bawili w związki, duża część osób z gimnazjum w dalszym ciągu jest ze sobą i tętni w nich życie. I sobie nie wmówiłem tylko stwierdzam fakty.

  4. Ktoś musi nie mieć życia żeby życie mogli mieć inni. Jedni całe życie poświęcają nauce, drudzy pracy, trzeci melanżowaniu a czwarci nienawiści do ludzi i świata. Może to nie choroby (bo teraz na wszystko jest oznaczenie w księdze mądrości) tylko taki los. W sumie ja w przypadku swoim się już pogodziłem z tym, że nie oczekuje nic od płci przeciwnej / życia z kimś. Wszystko stawiam na zawodzie i mój cel jest taki, żeby być możliwie jak najlepszym w tym co chcę robić + dodatkowo udzielać się na forach branżowych i pomagać ludziom rozwiązywać problemy. Ale od płci przeciwnej już raczej nic nie oczekuję - przez 5 lat pogląd na tyle mi się zmienił, że oschłość w kierunku dziewczyn / kobiet tak narasta, że staje się już normalnością i przyzwyczajeniem. Chyba, że jakiejś się będzie chciało walczyć bo inicjatywa z mojej strony jest niemożliwa.

     

    PS. Cywilizacja zaprojektowana przez psychopatów

     

    Zostaliśmy nauczeni widzieć świat przez pryzmat lęku i żądzy. Strach, stanowiący łatwy środek kontroli, w połączeniu z pożądaniem tworzy filtr – lęk przed stratą. Społeczeństwa bojące się straty kierują się potrzebą bezpieczeństwa, a nie możliwości. Paranoicznie obawiamy się porażki, krytyki i odrzucenia. Wolimy być statyczni i bierni, by nie naruszyć status quo. Przez to wyrastają w nas takie odczucia jak gniew, smutek, złość, zazdrość, zwątpienie i bezsilność.
  5. Żal to mam do tego, że mam swój wątek. Niestety na forum opcja kasowania własnych postów jest wyłączona (a u konkurencji jest włączona) i tylko niepotrzebnie robot Google zindeksował moje wpisy i w przyszłości potencjalny ktoś może skojarzyć niektóre fakty z moją osobą. Ale to tam.

  6. Problem jest w tym, że takich dziewczyn jest sporo ale one też szukają takich facetów ale są na takiej pozycji jak oni - czyli jedno drugiego nie znajdzie bo nie ma jak.. a wrażliwi dzisiaj cierpią podwójnie - a coraz częściej można się przekonać, że nie warto swojej wrażliwości pokazywać innym.

     

    Przeczytałam, że borykasz się z trądzikiem i to pewnie też doprowadza Cię do tych dołujących stanów. Mam chłopaka (...) Więc absolutnie się tym nie przejmuj.

     

    Chyba niezbyt wiesz o czym piszesz.

  7. Coś mi mówiło, żebym jednak nie rejestrował się na forum i nie wylewał publicznie żali. No cóż, miano córki sołtysa prawie jak odznaczenie orderem orła białego wręczonego przez Bronisława ;-)

     

    Doświadczenie w życiu ważne jest i po raz kolejny się przekonałem, że wylewanie tego co się trzyma w środku publicznie jest słabym pomysłem. Trzeba się nauczyć zabijać wirusy w sobie przyzwyczajeniem - nikomu nic nie mówić, nie wylewać żali w sieci a wirusy wewnętrzne zabijać snem lub głośną muzyką ;-)

     

    Dziękujemy za uwagę, panie pośle, pana nikt nie słucha,

    Cya.

     

    A swoich problemów w prost nie nazywać, jasno nie oświadczać co nam dolega. Nie wiem, chyba, może, tak mi się wydaje.

  8. Marzy mi się wyjazd za granicę - tam gdzie jest zimno. Irlandia jest fajna. Mieć domek gdzieś na jakimś polu, naokoło trawy, kamienie i owce i przed domkiem mieć jakiś kawałek oceanu nad który nikt nie uczęszcza bo nie ma tam plaży tylko kamienie. I życie wolniej tak płynie - i mniej stresu - i ludzi mniej. Dobrze wspominam ten kraj, swojego ojczystego nienawidzę.

  9. Jezeli ciala nabierales latami nie licz ze zgubisz to w pare sesji na silowni. Zle sie do tego zabrales

    Akurat z tym ciałem to już nie jest priorytet w niczym, od plaży się odzwyczaiłem, od dziewczyn też (a pedałem nie jestem więc się nie muszę facetom podobać pod względem fizycznym, kumple nie patrzą na siebie ty jesteś gruby a ty chudy)

     

    W tym czasie inni Cie poobserwuja..zaszufladkuja jako wycofanego mruka i odpuszcza sobie znajomosc.

    Ich sprawa, ja nie muszę z każdym mieć dobrych relacji. Akurat tak sobie selekcjonuje znajomych, że do mnie pasują i nikt mnie mrukiem nigdy nie nazwał. Poza tym jak ktoś ciągle nawija jak stare radio, nosi za sobą ślad gorączki sobotniej nocy to nie ma czasu na obserwacje tych co są za nim.

     

    Ciągle wspominasz o swoim partnerze. My nie mamy tak bliskiej osoby - nie mamy żadnej (większość wypowiadających się w tym wątku) więc twoje spostrzeżenia z tej perspektywy są całkowicie inne..... poza tym masz już dziecko i jesteś o ileś lat starsza od nas - całkowicie dwa sprzeczne światy. Człowiek bez przytuleń i innych ludzkich uczuć staje się oschły, negatywny i pełno w nim nienawiści.

  10. Stark, z tym, że jeżeli robię coś dla siebie, to nie sprawia mi to żadnej radości

    1:1 to samo co ja. Mniejsza wartość mają dla mnie rzeczy które widzę tylko ja a większa te, które widza inni i są im moje działania na coś pożytecznego zdatne. Ale na wykorzystywanie (ciągłe branie i nic nie dawanie od siebie) jestem już mega wyczulony i nie weźmie się ode mnie nic wartościowego jeśli od siebie się niczego nie da.

     

    A co do wysiłku fizycznego.. próbowałem chudnąć na siłowni na własną rękę, przetrenowałem się na tyle, że po treningu nie mogłem wrócić do domu bo wszystko mi w głowie i brzuchu wirowało i przez 2 dni się czułem tak kijowo, że mam bardzo głęboki uraz do tej siłowni i tego treningu. Chyba, że za rękę poprowadziłby mnie jakiś trener personalny - motywował, przypominał, pokazywał co i jak. Ale nie mam jeszcze na tyle pieniędzy miesięcznie, żeby opłacić swoje potrzeby i trenera.

     

     

    A co do zawierania nowych znajomości - najbardziej mi odpowiada pozycja taka jak to wygląda w szkole. Poznaje człowiek swoją klasę jakiś czas, jest obserwatorem i w międzyczasie poszufladkuje sobie ludzi i po kolei próbuje się zgrywać z otoczeniem z którym przebywa. Po upływie czasu wiadomo z kim i na co sobie można pozwolić. Ale to wymaga czasu - obserwacja i powrzucanie ludzi do odpowiednich szufladek - z tobą pogadam o życiu, z tobą o dupie marynie, z tobą będę słuchał żartów o Żydach a ciebie starał się unikać a jak się nadarzy okazja to przytakiwać w rozmowie.

     

    Jeśli okoliczności znajomości są inne niż takie rozłożenie w czasie jak to ma miejsce w szkole to jest dupa - no chyba, że poczuję jaka jest ta druga osoba (a podobnych do siebie jestem w stanie wyłapać po ich stylu ubierania się, gestach, wypowiedziach, mimice twarzy) to jest OK - ale takich osób kompatybilnych jest mało. A terminu przyjaciel nie nadużywam - niektórzy każdego nazwą przyjacielem a ja tylko tych przetestowanych.

     

    -- 03 maja 2012, 02:11 --

     

    dans, Prawda,że typowe zachowania osobników w naszym wieku, są dość durne, i "ograniczone"?

     

    Tak.. ale jak widać te dorosłe spojrzenie za młodu ma swoje ciemne strony.. cierpi się podwójnie i ta radość z życia taka jałowa.. chyba, że na starość nam odbije i będziemy młodość nadrabiać w wieku 30 > lat ..

     

    Może ich spojrzenie jest ograniczone a może nasze za poważne.. nie chce już tego nawet oceniać, publicznie nie chcę uważać się za kogoś lepszego bo myślenie takie a nie inne.. zawsze będą 2 obozy - jedni tak, drudzy srak.

     

    -- 03 maja 2012, 02:17 --

     

    Wszystko co sie dzieje w moim zyciu jest moim wyborem..nawet te zle rzeczy.

     

    Chyba niezbyt.. bo jeśli ktoś zrobi coś strasznego co wpłynie na twoje życie to już nie będzie to pod kontrolą. Pełnej kontroli nawet nie masz nad komputerem (a on nie zna uczuć takich jak zazdrość, zawiść, wściekłość).

  11. Stark próbowałem kiedyś matce dać do zrozumienia, że coś jest ze mną nie tak to zdepozycjonowała to do rangi nieróbstwa, poprzewracania w dupie i delikatnie mówiąc zignorowała to. Także to jest raczej ostatnia osoba, która może mi pomóc - a do braci nawet nie idę, typowi ekstrawertycy (no może jedynie pijani nie chodzą, pracują i mają swoje rodziny)

     

    Marsal2 jak sobie przypomnę jak wyglądały "sugestie" w kierunku "przyjaciółki" z gimnazjum to aż mnie skręca.. odpowiedzi emotkami pocieszającymi i "bd dobrze" albo odpowiedzi po 30 minutach "aa sorry nie zauważyłam okienka, nie smutaj :*" - dzizyskurwajapierdole. Teraz mam klasę 100% męską, nie mam żadnej koleżanki (ani w szkole, ani poza). Dobrze, że chociaż w szkole nie ma problemu z otoczeniem (nikt mnie nigdy nie wyzywał, nie obgadywał itp - ogólnie każdy myśli, że jest ok i nie wnika głębiej, rozmowy ograniczają się do narzekania na nauczycieli, pytania o sprawdziany i jaja na lekcji)

  12. Tylko jaki odsetek ludzi umie pomagać osobom, które mają ze sobą wieloletnie problemy? Bardzo niski. Najczęściej rady typu: nie pierdol, wyjdź do ludzi, pij nie pierdol i inne tylko podsycają złość i człowiek coraz bardziej się oddala od innych w celu szukania pomocy.. po paru radach "wyjdź do ludzi" już kompletnie się odechciewa z kimkolwiek pisać "o życiu".

     

    To byl dla nich znak, ze jest ze mna zle wiec sami wyszli z inicjatywa.

    Więc na początku znali Cię jako osobę "normalną" i nagle z dnia na dzień zaczęłaś się oddalać? Jeśli tak to co innego - bo mnie jako "zamkniętego" znają "od nowości" i nie wiedzą, że coś się zmienia. Większym szokiem dla niektórych byłby fakt, że czuć ode mnie alkohol / papierosy, że mam na sobie kolorowe i modne ciuchy, że moja twarz się uśmiecha i wypowiadam 100 słów na minutę..

     

    Co bym ci mógł próbować poradzić...żyj wg swoich zasad, próbujmy się jakoś zmotywować do ruszenia z tego cholernego zawieszenia, bo za parę lat nienawiść przeżrę nas do "cna".

    Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć obecnie.

     

    Długoletnia nienawiść do ludzi może się przerodzić w tragedie.. przykład z Niemiec jak 17 latek pozabijał ileś osób w swojej szkole - też parę lat był wycofany z życia i skryty w sobie (na Wikipedii nie ma o tym wzmianki ale na innych to wyczytałem):

     

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Winnenden

     

    i inne

     

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Columbine_High_School

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Steinh%C3%A4user (http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/1956206.stm)

  13. Mialam znajomych. Bardzo mi pomoglo w tym pierwszym kroku. Wsciekalam sie na nich, krzyczalam ze maja mi dac spokoj i zajac sie soba a oni uparcie pytali czy juz zadzwonilam do poradni, wyciagali mnie za uszy z domu, nie zrazali sie moja zloscia. Wiem, ze bez nich nie dalabym rady dlatego pytam czy masz kogos znajomego kto moglby Ci pomoc i zmobilizowac.

     

    U mnie czegoś takiego nigdy nie było, nie wyobrażam sobie by ktokolwiek kogo znam z moich 'znajomych' interesował się moim życiem tak dogłębnie by mnie pouczać i mówić żebym coś zrobił. Nie mam takich znajomych. Bo to specyficzne grono - nie mówią o swoich uczuciach, emocjach. I ja sobie nie wyobrażam się otwierać na nich w ten sposób - ty jesteś dziewczyną więc to ludzkie się uzewnętrzniać ze swoimi uczuciami - zawsze jakaś koleżanka będzie męczyć, facet starał się pomóc. A facet facetowi najczęściej nie chce się żalić i mówić co go boli bo to jest swojego rodzaju upokorzenie i oznaka słabości.

     

    Wygodniej jest nic nikomu nie mówić, nie obciążać ich sobą, wyżywać się na przedmiotach w domu, przesypiać życie - z czasem się człowiek przyzwyczaja i dla niego to normalne - nie zna innego życia.

     

    Poza tym ja z okresu gimnazjalnego mam strasznie złe doświadczenia z "przyjaźnią" i do tej pory o tym pamiętam.

  14. Dobrze byloby miec przy sobie ludzi, ktorzy potrzymaja za reke w czasie tego pierwszego kroku. Dans masz kogos takiego?

     

     

     

    odpowiesz na pytanie? Jak pisze Stark,

    Samemu... jest ciężko,

    To nie musi byc dziewczyna, zona..wystarczy przyjaciel czy blizszy znajomy. Mnie to bardzo pomoglo w zrobieniu pierwszego kroku ku zdrowieniu

     

    Pisałem o tym u góry przewiń do góry..

     

    Akurat mój przyjaciel tkwi w takim samym dołku jak ja i też nie wie jak z tego wyjść więc mi nie pomoże w niczym. Różni nas to, że jest ode mnie zdolniejszy i ma na koncie parę sukcesów.

     

    Pomijam to, że w dziewczynach jest to czego w facetach nie ma ale nie umiem tego określić i drążyć tego dalej bo każdy to sprowadzi do tego że trzeba liczyć na siebie nie kogoś.

  15. No tak, pewnie to żadne skrzywienie psychiczne tylko takim typem człowieka jestem. Jedni mordują - i nie widza w tym nic złego (pozdrowienia, Breivik), drudzy kradną, trzeci całe życie wyrywają dziewczyny a czwarci siedzą w domach w izolowanym środowisku nienawidząc wszystkiego co jest kolorowe i radosne i snąc marzenia o zbrodni bez kary (bezkarne wybicie osób, które nam działają na nerwy). Lajf.

  16. Poza tym Candy - jak wspomniałaś masz faceta - czyli bardzo bliską osobę. Ja nie mam NIKOGO - zapomniałem uczucie przytulenia, pocałunku, dotyku - a tych rzeczy mi brakuje. I tego nie kupie, nie wyjmę z książki, nie wyjmę od psychologa.. Brak takich ludzkich odczuć powoduje podwójną zdziadziałość i oschłość w człowieku.. i wzmaga nienawiść do par (a o pary w upalny, słoneczny dzień nie trudno). Przynajmniej u mnie.

     

    I nie ma się co oszukiwać - wielcy ludzie sukcesu (na przykładzie branży IT) sami niejednokrotnie w swoich wywiadach, książkach o ich osobie wspominali, że wsparcie drugiej osoby (żony, dziewczyny) było bardzo ważne i bez tego wsparcia wiele rzeczy by nie powstało i nie wyglądało by tak, jak wygląda obecnie.

  17. dans, Też nie lubię słońca, wysokich temperatur, są upierdliwe,ale żyjąc tak jak żyjemy,nienawiść do siebie może dojść do takiego apogeum, że można wykręcić coś głupiego z tego...

    zaraz,zaraz, jak można zejść z tematu słońca na coś tego typu.

    Ogólnie rozumiem jak się czujesz... większość tego ludzi nie zrozumie,jak wyjść z takiego zawieszenia, sam szukam odpowiedzi.

    Nie myślałeś czasem wyjść na miasto, do jakiejś knajpy czy innych bzdetów?

    Niestety,siedzenie przy necie do niczego nie prowadzi, sam tak robię, i jest to...denne :<.

     

    Tak czy siak powodzenia,niech ci się polepsza powoli.

    Może i marnuje życie przed komputerem ale z racji zainteresowań / przyszłej pracy czasu nie spędzam na granie w gry ale czytanie for branżowych i aktualności ze świata i dziedziny która mnie interesuje.. teraz sobie oglądam zapisy nagrań spotkań ze specjalistami, którzy omawiają dane zagadnienie / technologię (są także serie w cyklu, którego podsumowanie kończy się egzaminem (wirtualnym ale na platformie producenta danego rozwiązania).

  18. Nienawidzę słońca - męczy mnie, irytuje i dołuje (pisałem o tym w pierwszym poście co i dlaczego).

     

    Wracając do głównego wątku. Może w oczekiwaniu na dobicie do osiemnastki poczytaj w tym czasie motywacyjne książki (wyznaczanie celów, motywacja, kończenie tego, co się zaczęło) lub pooglądaj filmiki. W sieci jest tego pełno.

    Książki.. do tej pory mi się udało jedynie książkę o socjotechnice..

  19. Ale nie widzę takiej potrzeby, jeśli chce mi się pić to biorę cole / pepsi / sprite i piję. Ze smakiem - bez wykrzywienia na twarzy i odoru z buzi. Wódkę mieszają z colą więc nie wiem co złego w piciu samej coli? Dla mnie nic - ale dla większości jest takie coś - coś tak wielkiego, że musi mieć dorobioną ideologię co gdzie kiedy i dlaczego.

     

    Sam kiedyś spytałem kuzyna 24 letniego "słuchaj, tobie naprawdę smakuje to piwo?" i usłyszałem "nie, w ogóle mi alkohol nie smakuje ale nie chcę, żeby mnie za dziwnego uważali".

×