Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiola249

Użytkownik
  • Postów

    109
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez wiola249

  1. Ja mam dodatkowe skurcze od wielu lat, może od zawsze.. Jak miałam 7 lat to miałam ciężkie zapalenie płuc, po tym przypląteła się infekcja paciorkowcowa i wtedy jakos też wyszły te skurcze (sama nie bardzo to wszystko pamiętam, wiem z tego co słyszałam, z tego co wywnioskowałam ze stosu wyników badań). Od tamtego czasu miałam robione regularnie badania, holtera średnio co roku, ostatnim razem jak miałam 15 lat-ponad 9 lat temu, byłam wtedy w klinice, miałam przyjść po roku, ale jakos to olałam... Tych skurczów dodatkowych to miałam tak kilka tysięcy na dobę- jednego roku 6, innego 4, 5, 3 - ale nie wymagało to leczenia. Zawsze była taka gadka w domu, jak pamiętam, że to przez tego paciorkowca wtedy. A gówno prawda.. Niedawno poszłam w końcu znów do kardiologa, choć lekarka ogólna mówiła że nic mi nie jest, że nerwica. Kardiolog zbadał (wyszło pprzy okazji niedomykanie zastawki), ekg, echo serca i powiedział, że ten paciorkowiec nie miał nic w wspólnego z tą arytmią. I że arytmia to jedno, paciorkowiec jedno, nerwica też co innego. Tyle, że właśnie nerwica powoduje, że te skurcze dodatkowe częściej się pojawiało, źle wpływa na serce, po prostu serce cierpi przez emocje. W sierpniu mam termin na holtera, a listopad kolejna wizyta. Bardzo zadowolona jestem, że poszłam do tego kardiologa. Gdyby nie to, że dentystka mi sama z siebie nie dała skierowania i nie radziła iść, to nie wiem kiedy bym poszła. Ten kardiolog mówił mi też o takim zabiegu, jak ablacja - wkłada się jakieś druty do serca i uszkadza to miejsce gdzie powstaja te skurcze- czy jakoś tak, już nie pamiętam. Ale mówił, że w moim wieku lepiej sobie to darować, bo to jest bolesne i może jeszcze dodatkowo zaszkodzić. I widzi u mnie nadzieję w psychoterapii ;)

  2. 'ja jestem z tych co nakrywają głowy kołdrą

    z tych którym strach uniemożliwia oddychanie'

     

    [videoyoutube=eYIKG3dICno][/videoyoutube]

     

    -- 26 kwi 2012, 18:57 --

     

    amelia83, wiem ;)

    muzyka z Chirurgów oczywiście...

    W Chirurgach często jest fajna muzyka :) tak nawiasem mówiąc to ja płaczę prawie że na każdym odcinku

  3. wiola249, praktyka czyni mistrza czyli wniosek jest jeden - częściej pić :mrgreen:

    :mrgreen: Mój organizm to się chyba już odzwyczaił trochę od alkoholu ;) Albo to co miałam już wypić w swoim życiu, to wypiłam :P W każdym razie już za tydzień w Katowicach będę mieć okazję do "popraktykowania" :D

  4. marcol13, Hmm też myślałam o tym czy hipnoza by mi nie pomogła. Raz zeszło na ten temat na terapii i moja psycholożka powiedziała, że szkoła w której ona się szkoli jest przeciwna hipnozie, bo że to i tak wszystko się wtedy dzieje w podświadomości itp. W sumie to nawet bym się chyba tego trochę bała.. A z ciekawości, ile kosztuje taka terapia?

  5. tahela, rozumiem. Też mam bardzo często takie wrażenie, że coś mi nigdy "nie przejdzie", że już zawsze będę się tak czuła w związku z tym; nawet ostatnio mówiłam to na terapii. Wiem, że ciężko jest wierzyć, że będzie inaczej. Ale trzeba mieć jakąś nadzieję..chyba... Moja psycholożka twierdzi, że jak rozpracuję ten temat na terapii, to będzie mi lepiej i będę w stanie zaakceptować to jak jest i iść dalej. No nie wiem, na razie stoję z tym tematem w miejscu. A Ty rozmawiasz o tym co Cię teraz tak dręczy na terapii?

     

    No niby odległe specjalności, ale jakby spojrzeć na to z innej strony, no to nerwica, której leczeniem się długo zajmował, często powoduje kłopoty z sercem (te kołatania, arytmie, przyspieszone bicie itp), a od serca jest kardiolog ;) No stresa to też miałam, co wyszło na EKG od razu - jakieś bazgroły takie zamiast normalnego wykresu i tętno ponad 100 :P A też tak mam z drugiej strony, że się nakręcam i gadam jak najęta coraz szybciej i szybciej

  6. tahela, Noo świetny jest :D I jako terapeuta też wydaje się być całkiem konkretny. Aż miałabym ochotę sobie z nim jeszcze pogadać ;) Do listopada szybko zleci :P

    Chciałabym Cie jakoś pocieszyć, ale jestem w tym chyba beznadziejna :? Więc pozostaje mi tylko życzyć Ci, żebyś jakoś przetrwała ten trudny okres i uporała się pewnymi sprawami, z tą tęsknotą (wiem mniej lub więcej co możesz czuć), żeby było tylko lepiej :)

    A jak już tu mowa o okresie, to ja to dopiero mam: raz co miesiąc, innym razem przerwa 1,5 miesiaca, 2 miesiace, nawet 2,5 , albo i też się zdarzyło, że po 2 tygodniach dostałam znów. Tak że tylko latam i latam od lat do ginekologa i gówno z tego jest. Pewnie te zaburzenia to przez nerwicę, no cóż... :(

  7. że najnowszy odcinek Chirurgów, który sobie ściągałam (w dodatku długo czekałam bo prędkość neta coś niska, cholerna Netia) i na którego zrobiłam sobie kawę i wygodnie zasiadłam do jego oglądania, okazał się być odcinkiem Miodowych lat :evil:

  8. pisanka, Ja na tachykardię brałam Bisocard od lekarza ogólnego, od lipca zeszłego roku, z jakimiś tam przerwami małymi, ale dwa dni temu już całkiem przestałam. Za radą kardiologa, który mi powiedział: po co się mam truć. Ta mała dawka to i tak mi bardziej na psychikę działała w myśl że "biorę jakiś lek, więc serce mi zwolni") niż faktycznie coś dawała-też opinia kardiologa. Ogólny lekarz mi wtedy przepisał to dla świętego spokoju chyba, żebym już nie łaziła i mówiła, że mi serce wali, a ona mnie tylko do psychiatry wysyłała (to jeszcze przed terapią było;) ) Z resztą muszę sobie innego lek.ogólnego poszukać, bo te dwie cioty, jedna z drugą, moich szmerów w sercu nie słyszały :evil: Tylko mnie za wariatkę miała ta ostatnia pfff!

  9. amelia83, :great:

    I od razu człowiek się lepiej czuje, jak lekarz nie ma go gdzieś i wszystko na szybko, byle jak.

    Zapytałam się jeszcze czy jak mam atak paniki i mi tak straszliwie serce wali, to czy mogę zawału dostać, a on na to, że jedynie jakbym była starszą osobą z jakimiś chorobami serca. Tak że w razie następnego ataku będę już chyba spokojniejsza, mam taką nadzieję ;)

  10. Byłam dziś w końcu u tego kardiologa z moja arytmią, po pół roku od zapisania się na wizytę, a po ok. 9 latach od ostatniej u takiego lekarza.. No i po prostu jestem zachwycona nim :mrgreen: Lekarz z powołania. Jak powiedziałam o nerwicy, to się okazało, że jest on też terapeutą :lol: Zaczął się mnie wypytywać skąd ta nerwica itd., tak że miałam wizytę u kardiologa z terapią w jednym hehe :D Śietnie się gadało z nim, tak zadawał pytania , że nie szło nie odpowiedzieć tak jakoś;) Tak fajnie mi wytłumaczył na czym polega nerwicą, jej mechanizmy, kiedy powstaje, że mija jak minie sytuacja która ją spowodowała itp itd. Tyle ciekawych rzeczy od niego usłyszałam, których nie usłyszałam w czasie mojej terapii. I ta rozmowa przypominała bardziej taka sesje jak na filmach bo leżełam na kozetce i z nim gadałam hehe, tyle że z tą różnicą, że robił mi wtedy usg serca (chyba z 20 min!) i byłam naga od pasa w górę :P Co do arytmii to mi tak wszystko tłumaczył i pokazywał na rysunkach serca, jak te skurcze dodatkowo moje powstają itd. No szok, taki lekarz. No i mówi że nerwica to jedno, arytmia drugie, ale że nerwica ją potęguje oczywiście. Przy okazji wyszło, że mam szmery na sercu i to zastawka się mi nie domyka! Ale jak na razie z tym nic robić nie muszę, więc luz. Jakoś się tym niedomykaniem nie przejęłam, aż dziwne jak na mnie :lol: No ale ta głupia lekarka, jedna z drugą, ogólna skierowania do kardiologa mi dać nie chciała, bo że to wszystko nerwica. I czemu tych szmerów nie słyszała? Sie zdziwił ten kardiolog. Szczęście że mi denstystka dała skierowanie. W sierpniu mam holtera, a kolejna wizyta na listopad dopiero- mam przyjść poopowiadać co u mnie słychać ;)

  11. Praca, po pracy biegiem na busa, na 10 minut do domu zjeść zupę i ubrać dodatkową bluzę i znów na przystanek na terapię w jeszcze innej miejscowości. Po sesji w drodze na przystanek (kawałek spory jest), z papierosem w ręce, spotykam poraz trzeci chyba sekretarza urzędu gminy i jednocześnie kierownika tego referatu (mieszka gdzieś tam chyba), gdzie miałam staż 2 lata temu. Tym razem zagaduje mnie i pyta skąd tak tu chodzę, czy gdzieś tu pracuję. Na co ja, nie umiejąc wymyślić nic na poczekaniu i kłamać tak w ogóle, mówię: 'eee, z terapii', on: 'aha", ja:'trzeba leczyć tą nerwicę!' i się śmieję. No co za łoś ze mnie, jak ja cos palnę :P No to teraz będą w gminie na wsi gadać. Reszta drogi na autobus upłynęła w śmianiu się z siebie. W autobusie spotkanie znajomej z podstawówki, jakaś gadka, potem dom, kolacja, net, kąpiel, teraz herbata i net. I tak wyglada dzisiejszy dzień.

  12. ..to, że nie mogę zacząć brać tego Arketisu wreszcie :evil: Najpierw, po wykupieniu leku, wmawiałam sobie, że nie jest tak źle i może wcale nie muszę brać. Potem, kiedy stwierdziłam że jednak tak nie jest, nadal nie brałam bo się bałam skutków ubocznych. Ale stwierdziłam, że zaczynam w tą sobotę co będzie, żeby na początku w razie jakichś tych skutków być w domu, a nie w pracy. No ale w kwietniu jeszcze, czekają mnie dwie imprezy urodzinowe, koleżanka mówi żebym może poczekała z tym, żebym się mogła napić u niej na urodzinach, no ale dziś się jeszcze okazało, że w połowie maja impreza-grill, bo koleżanka z Poznania znów będzie tu i robi. Ja nie wiem, czy sobie kurde alkoholu odmówić nie mogę? No bo co, wszyscy bedą się bawić, pić, a ja nic bo leki od psychiatry. No do kitu, taka wyalienowana będę. Może to i głupie myślenie, porąbana jestem chyba. A 30 kwietnia już kontrola u lekarza. Kurde no! :evil:

×