Skocz do zawartości
Nerwica.com

prdl

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez prdl

  1. Witam!

    Wpadłem tutaj poprzez google. Wpisałem nerwica natręctw. Chciałem komuś wkleić linka o tym co mnie trapi. Chyba jedyna spoza rodziny której się przyznałem.

    Nie, nie mogę się przyznać. Bo sobie radzę jakoś. A kosztuje mnie to często stany depresyjne i poddepresyjne. Wiecie dlaczego jeśli macie nerwice natręctw prawda?

    Jeśli walczysz z tym to masz z wyczerpania doline totalną.

    Ostatnimi czasy starałem się tak ułożyć struktury myślowe i nastawienie do wszystkiego, żeby lżej znosić do gówno. Często też nie myśle o tym.

    To tragedia człowieka. Żałosne gówno. Dla kontrastu: rok do wykształcenia wyższego, przystojny ponoć, sympatyczny. Nikt nie wie o problemie. Mam go i często zachowuję się dziwnie.

    Co to znaczy dziwnie? Proszę o uwagę a rozpozancie siebie samych w tym...a jeśli jesteście na wcześniejszym etapie to patrzcie co was czeka.

    Walcząc z tym wyrobiłem sobie taką moc (a może po części tak jest ze wstydu przed tym, no przecież publicznie nie będę kilka razy drzwi zamykał!!!), że gdy jestem wśród ludzi, np. na uczelnii to nie mam myśli takich jak w domu typu: zamknij ponownie drzwi bo zginiesz, jeszcze raz zamknij drzwi bo coś się stanie bliskiej osobie itd. Ale za to, że to blokuje, jestem ograniczony w sensie - spięty wiecznie. Schematyczny. Dogmatyczny. Jestem niedostępny i zdystansowany. A jeśli jestem normalny i z każdym zagadam i luzik, na świeczniku człowiek jest...wiecie o co chodzi...to lęki przychodzą.

    Wiecie jakie lęki? Że coś się stanie zaraz złego. Że tak nie powinno być. Że to nie naturalne. Zaraz przychodzi obniżenie własnej wartości i się wycofuje z wszystkiego. Później wszyscy się dziwią co się stało, co się dzieje.

    Itd. itd.

    Popierd**** to wszystko, ciężko. Piszę tutaj ponieważ sprzeciwiłem się pewnemu przymusowi.

    Sprzeciwiłem się ponownemu, dokładnemu zamknięciu drzwi. I teraz mam lęki. Parcie na psychike mam. Nieokreślone już. Najgorsze to, że jest NIEOKREŚLONE i nie potrafie tego zwalczyć zaraz pójde i zamknę bo to będzie mi siedziało w głowie.

    Powiedzcie mi szczerze, że nic się nie stanie jak nie wykonam rozkazu. No niby nic.

    A wiecie co jest NAJGORSZYM KOSZMAREM?? Piszą w książkach o tym, że to są absurdalne czynności i niczemu nie grożą.

    Mi grożą. Kiedyś sprzeciwiałem się rozkazom to się rozchorowałem.

    Bo nerwica natręctw połączyła się z nerwicą wegetatywną!!!!!!!!!!!!

    Ale wał. Ale wał. Ale wielki wał. I co ja mam zrobić? Psycholog doradzi żebym nie wykonywał bo nic się nie stanie. Ale mi się stanie: od nerwobólu mięśnia łopatki po grypę!!

    Opisałem z żalem to co mnie dręczy. Dręczy ale nie jest źle. Napisałem to w stylu Waszym, żebyście widzieli że nie jestem jakimś tam uzdolnionym kimś. Jestem zwykłym człowiekiem który myślał totalnie nad rozwiązaniem. I oto wam podaje je.

    Chodzi o to, że miałem kiedyś takie straszne bicia jak wy. Płytki na ulicy? Jakieś inne rzeczy? To straszne...

    Można to zredykować jeśli pracuje się nad sobą. Ja zredukowałem to do takiego stopnia, że tylko zamykam czasami drzwi kilka razy a to ze względu na nerwice natręctw perfekcyjności - w dodatku jeśli odpowiednio energię się skieruje można wiele osiągnąć dzięki temu.

    Uwierzyć mi na słowo. Oto porada która ma podłoże 2000 tys lat nauk i moje doświadczenie:

    Otóż musicie przestać bać się tego. Uciekać od myśli natrętnych nie możecie. Rozkaz? Wykonajcie, jeśli macie powiązanie z wegetatywną, że jak nie wykonacie zacznie coś boleć. Ja tak mam. Ale to przy ostatnim etapie uwolnienia się od tego tak jest.

    Gdy uciekasz od tego to bronisz się i natręctwa mają nad Tobą kontrolę.

    Zrób któregoś razu tak, że gdy będzie rozkaz...najlepiej w domu to zrobić...to nie wykonaj go. Połóż się wygodnie i staw czoła problemowi. Spójrz prawdzie w oczy. Spójrz w oczy natręctwu.

    Jeśli tak zrobisz, rozpoznasz tego naturę. Jeśli nie za pierwszym razem, to następnym albo którymś w kolejności (dajcie sobie czas, uszanujcie się, to zajmuje trochę czasu w zależności od osoby).

    I tu nie wpadajcie w pułapkę myślową. Zawsze pragniecie znaleźć metodę a ja wam ją podaję. Pułapka polega na tym, że gdy już dostaniecie metodę, nie wierzycie w nią albo uważacie że jest nieskuteczna. JEST skuteczna i to jedyna metoda! Raz zaufajcie, wykonajcie to, nic się nie stanie jeśli to zrobicie. Stanie się tylko to, że zaczniecie sobie radzić.

    I nie myślcie, że mi się udało bo jestem jakiś tam zdolny albo mam słabsze od was. To są właśnie chamstwa EGO. To są pułapki myślowe umysłu który powoduje to, że oddalacie się od rozwiązania problemu.

    Więc z pełną determinacją wykonajcie. Obserwujcie się. W momencie gdy nie wykonacie a przyszedł rozkaz, starajcie się obserwować spokojnie sytuację i sam rozkaz. Wgłębcie się w to. Jeśli przestaniecie uciekać albo wykonywać, to natręctwo ucieknie od was i rozpłynie się w umyśle zrozumienia.

    Każdego rodzaju natręctwo ma swoją przyczynę a skutkiem jest to co robisz. Jeśli zdemaskujesz natręctwo, poobserwujesz, odkryjesz jego naturę (którą w istocie nie ma, bo to twór Twojego umysłu) to natręctwo zaniknie. Ja tak pozbywałem się ich.

    Nie traktuj natręctwa też jako pasożyta choć można tak przyjąć. Bo jeśli tak robisz to lepiej dla niego. Zaakceptuj, obserwuj a zdemaskujesz i zaniknie!

    Musicie podejść metodą i inteligencją.

    Co jest ważne przy tym wszystkim? Co się z metodą wiąże? KONCENTRACJA. Nie, spokojnie. Ja też uważałem, że ona nie dla mnie.

    Ale trzeba poświęcić czasu i samo przyjdzie. Są metody. Sprytne i sprawdzane od tysięcy lat. Medytacja: VIPASSANA.

    Ten tekst wprowadzeniem. Zadowoli was. Balsam dla umysłu: http://www.vipassana.webpark.pl/vipassana.htm

    Później idzcie dalej ... znajdziecie sami resztę.

    Skołowany człowieku. Jeśli masz problem z religią i masz jeszcze klapy...pisz. Wyjaśnię Ci. Nie bój się tego bo to jakaś tam medytacja. Egzotyka. Musisz się od tego gówna uwolnić. Wiedz, że ja nie wierze w Boga. Ja nie muszę. Ja wiem że on jest. Więc nie muszę wierzyć. Wielkie doświadczenie które też możesz osiągnąć. Religia w obecnej postaci BLUŹNI bo nie ma pojęcia o jego wielkośći. Więc jeśli masz obawy co do tego co tu za linki wkleiłem to zaufaj na słowo: że to jest światło które Ci pomoże! Nie wiem czy to powinienem pisać bo masz nerwicę natręctw. ja też kiedyś od takich rad uciekałem. Ale bądź odważny człowieku i spróboj a nie pożalujesz.

    Dlaczego chcę pomóc? Bo jestem dzieckiem indygo z ADHD które miało cięzkie dzieciństwo dzięki temu nauczyło się empatii potężnej i chcę żebyście w końcu wyluzowali i zaczęli ŻYĆ PIĘKNIE! To jest w zasięgu ręki.

    A wiecie co najlepsze? Może tego nie dostrzegacie. Nie wiem jak Wy ale...ja stałem się dzięki temu krzyżowi lepszy. Stałem się pełnym człowiekiem ponieważ to nauczyło mnie pokory do życia i nadal uczy. Inni zwyrodniali są w swoich myślach i czynach. Ja poznałem życie dzięki męce jak niejeden 60 latek z całym doświadczeniem wstecz.

    Wy też tak będziecie mieli. Wszystko ma swoją przyczynę. Ten krzyż czemuś służy i gdy się uwolnicie, pojmiecie czemu to służyło.

    Podsumowując:

    teorią jest i ogólną prawdą:

    - zaakceptuj natręctwa bo są tworem Twojego własnego umysłu, sam je tworzysz

    - obserwuj, zdemaskuj a zanikną

    praktyką która pomaga jest:

    - np. medytacja Vipassana...uczy koncentracji itd. - to taka dźwignia która pomoże bardzo

     

    [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:12 pm ]

    Coś pomotałem na górze :/

    Stary....

    Co Ty tutaj napisałeś.... i do tego jeszcze soundtrack z kodu da vinci - PARANOJA - chyba wreszcie odkryłem siebie, zaczynam własnie od teraz...

    odezwe sie za pare dni

     

    ale klepie...

×