-
Postów
36 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Inutka
-
-
pierm77 pytaj, szukaj :) podziwiam i 3mam kciuki...i dodam cichutko, ze też obojetnosci mówię dosć i zaczynam cos z tym robić. Leki np. przy depresji pomagają, inaczej nie da sie wziać w garść ale trzeba przede wszystkim chcieć cos z tym zrobić i wierze, ze jakiś sposób jest.
-
Leki nie na ptsd, a jego składnik - depresje...
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:10 pm ]
ptsd domyślam sie sama...
-
I mnie wydaje sie, że mam nietrafnie postawioną diagnozę...nie depresja adaptacyjna a PTSD...depresja sie w tym zaiwera i inne symptomy takze pasują....czy można pozbyc sie tego tylko lekami, bez terapii? Jak sie tego pozbyć...
Nie chcę powtarzać tamtych błędów ale nie wiem już kiedy postępuję słusznie a kiedy nie. Coraz częściej, w tym zagubieniu, stosuję dawne sposoby reakcji w sytuacjach, w których nie mam pojęcia jak powinno się postąpić aby było słusznieBethi....ja nazywam to swoim błednym kołem...czasem utrwalona reakcja pojawia sie na podobny bodziec jak w przeszłosci...reaguję jak pies Pawłowa :|
i co dalej....?
-
czy Was Alprox usypia? Ściął mnie z nóg i nastepny dzień jak na haju...Chyba nie na tym polega jego skuteczność, hmmm....jak nie będę sie chciała obudzic to go zjem...czy ten odpowiedik tańszy tez tak działa?
-
Ja niestety znam taką historię z drugiej strony, z perspektywy dziewczyny...pozwalała tak się traktowac 7 lat, bo wierzyła, ze jak sie kogoś kocha - to nie robi sie mu krzywdy....wierzyła, ze jak sie będzie starać, to nie będzie karana brakiem spotkiań, rozmów, "zakazem przytulania" itp. czyli wszystkim co nie do pomyslenia dla zdrowego zwiazku. Aż skonczyła...niezdolna do bliskości, z lękiem przed drugim człowiekiem, z niskim poczuciem własnej wartości, z depresją...Zrób coś z tym Paweł, zanim nie jest za późno także dla niej...
Pozdrawiam
-
Witajcie,
Ja takze dołączam do stosujących Alprox i...dostałam go z przykazem stosowania doraźnie. Jak szybko on działa...bo skoro mam go wziać w napadzie leku...jak szybko pmoże ten lęk opanować? Poza tym biorę Cital...Pozdrawiam
-
Zawsze i wszędzie nawet we mgle, pamiętaj, że wygrać potrafisz....
zacznij od rzeczy maleńkich...
Pozdrwiam i 3mam kciuki
-
3majcie kciuki...od jutra, a właściwie od dziś zaczynam...chyba teraz dopiero drogę do wolności...przełamałam się i odwiedziłam panią doktor...mam lek, instrukcje i...załozenie, ze dam radę :)
Pozdrawiam
-
a ja jutro zaczynam brać Cital...i niby pani doktor powiedziała, ze nie ma raczej skutków ubocznych, ale ja jeżdzę samochodem i nie wiem jak on wpłynie na moje zdolnosci psychofizyczne....
A odnośnie stomatologa - przekonam się pod koniec maja. Pozdrawiam
-
A ja nie wiem jak z "tego" wyjść...
-
Przypomniałam sobie stare, dobre hasło..."Cokolwiek będzie - będzie dobrze"...coś o szukaniu maleńkich pozytywnych elementów w dużych, ogromnych nieprzyjemnościach...w przeciwnościach...cos jak znane :Kiedy ciemność jest największa - wtedy szykują się dla nas nowe możliwości"
W te "lepsze" dni - i ja wierzę....
-
Swiadomość robienia włąściwych rzeczy...bycia pomocnym...pomaga
-
Ashley - podoba mi się taki zakaz i dziękuję :) Teraz tylko muszę o tym pamiętać w chwili, kiedy wcale na walkę nie mam ochoty...
-
Dziękuję
doskonale rozumiem o czym mówisz...nawiązanie kontakt nie jest najtrudniejsze, potem zaczynają się schody...ja nazwałam to "uciekaniem" - od bliskości....głównie...Przy czym ciągle to silniejsze ode mnie....doskonale wiem, czego nie chcę...a te uczucia (piszesz o niechcianych uczuciach - więc pewnie odczuwamy podobnie) pojawiają sie nagle i niemal paraliżują...potrafie wtedy zablokować się i choć strasznie z tym źle - nie umiem powiedzieć sobie: stop, a nawet jeśli mówię, to nie działa.
wolałabym nie mieć doświadczenia życiowego...niestety jest, jakie jest i stąd zapewne te wszystkie "demony" i tylko dziwię sie coraz bardziej, że teoria nie idzie w parze z praktykę...ze nie umiem zastosować tego co wiem...albo jeśli próbuję wprowadzic to w życie to efekty giną, są niewidoczne...
Oczywiście, to nie utrzymuje się cały czas...robię wiele rzeczy....pracuję...z zewnątrz pewnie nie widać ego, z czym przychodzi się zmierzyć - czasem mnóstwo obowiązków pomaga, zagłusza i nie ma sie wtedy czasu na blizsze relacje..ale...jak wiadomo potrzebujemy się nawzajem :)
Piszesz:
"Eh... chyba już na tej płaszczyźnie nie mogłem spaść niżej..." - spójrz obok...ktoś tam jeszcze w tym dołeczku siedzi
-
3mam kciuki :)
-
Nie da się uniknąć tej "codziennej manipulacji" - ogrom wiedzy, wynazalki od zawsze służyły z jednej strony a z drugiej szkodziły człowiekowi (dynamit miał pomóc w wydobyciu węgla...a do czego jest używany?)
Pewne rzeczy w naszym zachowaniu, wyglądzie należy zmieniać...ale nie przybierając maskę, by po chwili zrzucić ją a wybrać inną. Myślę, że mając ukształtowany tzw. kręgosłup - wiemy jak daleko można się posunąć w przybieraniu tych róznych "Technik wywierania wpływu na ludzi". Nasuwa mi się tu dość popularna książka Roberta Cialdini "Wywieranie wpływu na ludzi"...ale zbaczam z tematu
Chodzi mi o to, że sztuczne wzorowanie się, wybieranie róznych technik zachowania faktycznie bardziej szkodzi niż pomaga...ale jeśli człowiek koryguje jedynie rzeczy z jakimi ma problemy i stają się one naturalną jego częścią to...dlaczego nie?
-
a kto powiedział, że życie ma być (dla ciebie) łatwe? nie jest łatwe, jest zwykle prze...ne :)... w "życiu piękne są tylko chwile", a te "chwile" możesz ty właśnie dać komuś...
a kto powiedział, że ja narzekam na trudność życia? Stwierdziłam tylko, że wariactwo utrudnia :)
mówisz o "chwilach" - oczywiście, że lepiej być miłym :) tylko nie widzę związku z moimi słowami - nie zaprzeczyłam temu, ani nie podważam prawdy o roli dawania radości :)
wariactwo może przybierać postać euforii, naładowania energią, pozytywnymi myślami - wtedy jest się pozytywnie nastwionym do świata i ludzi ale bywa przeciwnie...
P.S. taka malutka rada na przyszłosć: oddzielaj ludzi od problemów....kontrargumenty dobieraj do słów a nie do ludzi...:) Przedmiotem mojej wypowiedzi jest wariactwo a nie ja :) Pozdrawiam
-
sama muszę sobie pomóc najpierw :)
tylko jeszcze nie wiem jak...czasem...znajduję ten bodziec, motywację o których piszesz...to działa przez jakiś czas...potem ginie, ucieka...Nie mówię o ludziach...Ci przychodzą i odchodzą - mówię o wewnętrznej sile...To miałam na myśli mówiąc o chodzeniu w kółko...
A ludzie? mają swoje własne problemy...sprawy...
-
oczywiście...tylko jakoś trzeba w tym swiecie wariatów zyc...a czasem to nie takie proste...wariactwo to znacznie utrudnia...
-
Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku...
ja chyba chodzę w kółko...
-
dzis trudno mi w to uwierzyć....
-
Ashley - to prawda :) ale to strasznie trudne...znaleźć w sobie siłę....a jak się już znajdzie to siłę do kochania siebie...jak ja utrzymać? Te wahania są chyba najgorsze....
-
:) bardzo dobrze to napisałeś C©złowieku
i dziękuję :) Tylko te nieoczekiwane sytuacje czasem mnie paraliżują...powodują ogromny dyskomfort i wywołują uczucia, które wywołują uczucia, z którymi mi źle...stąd taka chcęć do planowania sytuacji, unikania tego co spontaniczne....Czasem, owszem...ale bardzo rzadko bywam spontaniczna...ale jeśli uda mi się nawiazać relacje...to gdzieś po drodze i tak je gubię, uciekam....
Nie znaczy to, że sie poddaję - próbuję coś z tym zrobic...ale nie wychodzi tak pięknie jak zakłada to teoria niestety
No i dość kiepsko radzę sobie z tymi porażkami....zanim znowu sie odwazę...
-
A ja mam ogromną prośbę...potrzebuję książki, o kontaktach międzyludzkich....nawiazywanie ich, utrzymywanie nie są moją mocną stroną Coś o tym, jak nie uciekać od bliskich. Będę ogromnie wdzięczna. Tylko prosiłabym, zeby nie były to amerykańskie "cudotwórcze" poradniki...raczej ksiażka z duszą
Dziękuję :)
osrodki leczace stres pourazowy
w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Opublikowano
a jesli reaguje sie schematami na podobną sytuacje? cos mi przypomina traumę i choć wiem, ze to inna osoba, inne realia i wiem jak nie należy robić..reaguje automatycznie...błedne koło....