Skocz do zawartości
Nerwica.com

ameli

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ameli

  1. ja nie zaliczyłam drugiego roku na uniwerku :( siedzę w domu i strasznie źle się czuję psychicznie z tym ciężarem.

    ale z drugiej strony czuję wielką ulgę, ze nie muszę się zmuszać zeby nauczyć się kilku zdań dniami i nocami... nie muszę czytać sto razy jednej strony w książce zeby cokolwiek zrozumieć....

    nie zmuszam się do niczego. i to jest dobre.

  2. witam was!

    bylam 2 dni temu u lekarza i powiększyl mi dawke leku z 75 na efectin er 150.

    czuje sie nie za dobrze, ale znalazlam pracę, wiec nie ma czasu na marudzenie teraz... kazdy dzien jest dla mnie wyzwaniem.. mam nadzieje ze podołam....

     

    pozdrawiam was

  3. postaram sie nie martwic.

    niestety mam juz pierwsze objawy brania leku. fatalnie sie czuję.

    ale bede walczyc bo chce byc silna i nie poddam się.

     

    a fotografia faktycznie mnie pochłania. i niejednokrotnie ratuje.

  4. na początku bardzo wam wszystkim dziekuje za rady i za to ze jestescie.

     

    bylam dzis u psychiatry, zeby mi pomógł. dostałam lek efectin er 75.

    mam depresję.

    przyczyną są te wszystkie zdarzenia o którym wam napisałam.

    lekarz powiedziłl mi ze zarzuty ich są bezpodstawne, i nie mają zupełnie sensu, nie są poparte badaniem psychologicznym, ani osobowościowym.

    troche sie lepiej czuję, wiedząc ze nie tylko ja uwazam, ze te zarzuty wobec mnie to jedna wielka sciema, a nie moja paranoja. nadal jednak nie rozumiem dlaczego tyle osób chce mnie zniszczyć. i nasz związek.

    przecież chcemy zbudować dom, ciepło, pozwolić dziecku prawidłowo sie rozwijac w pelnej rodzinie.

     

    mam zaświadczenie o moim stanie, wiec zawiozę na uczelnie, jutro pewnie.

    Mam nadzieje ze dziekan mnie zrozumie i przedłuży mi sesję.

     

    zobaczymy co bedzie dalej.

    nadal czuję sie tak samo zniszczona.

    w zasadzie czuję sie nikim.

     

    zamierzam wystąpic do sądu o straty moralne i zdrowotne.

    chcę podważyc opinię kilku osób i zdecydowałam sie bronić i zeznawać.

    muszę się tylko uspokoić.

    lekarz mowi, ze terapia mi pomoże, lek również.

    będę wam pisała na bieżąco o moich uczuciach.

  5. Mam powracającą depresję od 3 lat. Miałam chwile przerwy, jakieś pół roku wszystko było w normie. Teraz jestem bardzo nerwowa, drażni mnie wszystko. Ciągle jestem poddenerwowana, zmęczona, nie mogę sobie znaleść miejsca.

    Przeprowadziłam się ponad półtora roku temu do Poznania.

    Nie mam przyjaciół.

    Mam nieciekawą sytuację rodzinną. Jestem w związku z kimś kto ma 5-letniego rozpieszczonego do granic mozliwości syna. Dodatkowo Matka mojego faceta mnie nienawidzi i robi wszystko żeby się mnie pozbyć z rodziny. Przed świętami chciała mnie wyrzucić z naszego domu pod nieobecność mojego faceta. Nie będę pisac co mówiła do mnie i jak się czułam taka atakowana. Ta kobieta mowi i robi wszystko żeby mi utruć życie i żebyśmy się rozstali z jej synem.Oczywiscie wyparła sie wszystkiego i zrzucila wine na mnie. Jestem wariatką w oczach całej rodzinki.

    Moj przyszły mąż miał zonę, która umarła, mieszkaliśmy w bliżniaku obok matki tej jego 1 żony. Teraz sie przeprowadziliśmy, ale ona coraz bardzie nas nienawidzi niszczy nas psychicznie.

    Chce mojemu facetowi odebrac dziecko ktore ma z 1malzenstwa. ona zrobi wszystko zeby go zabrac, po trupach do celu.

     

    Ja juz nie mam siły. Sąd nam nie wierzy, jestesmy zaszczuci i ciągle atakowani. Wytocze tesciowej sprawe w sądzie, ale nie wiem czy to cos da, martwi mnie moj stan psychiczny, nie moge spac, skupić sie na niczym, jestem wyczerpana psychicznie. Mam mysli samobójcze, nie widze sensu zycia.

    Najgorsze jest to ze nie mam zadnego oparcia w nikim, najchetniej bym uciekla i schowala sie gdzies jak najdalej stąd.

    Ile mozna wytrzymać.. ciągle ataki i zarzuty... kłamstwa i oszczerstwa.

     

    Podali mojego faceta do sądu. Obie babcie chcą mu zabrać dziecko. ograniczyc kontakty i prawa rodzicielskie.

    To bylo do przewidzenia, dawno sie tego spodziewaliśmy.

    To jakiś koszmar. Dlaczego sąd nie widzi ze one kłamią i manipuluja.

    A dziecko po wizytach u babci placze ze go ciągle wypytuje o wszystko.

     

    W sądzie obie zenznają przeciwko mnie. jestem w oczach sądu psychicznie chora, wykanczam dziecko i rodziny.

     

    Ja mam ciągłe lęki, jestem nerwowa, straciłam chęć do życia, spadła mi samoocena. Nie chce mi se życ.

    Nie mam ochoty na nic, zawaliłam sesję na uczelni, jak dziekan nie zgodzi sie zeby mi ją przedłużyc, to strace studia.

     

    I wciąż zadaję sobie pytanie co zrobiłam takiego że cała rodzina mojego faceta aż tak bardzo mnie nienawidzi. i mnie obwinia o wszystko.

    wyglada na to ze chca nam zabrac małego.

     

    niech mi ktos pomoze blagam!!!!!!!!!!!

     

     

    umówiłam sie właśnie do Lek.med. Michała Michałowskiego na jutro na 11.30

    :( ja juz nie wiem co ja mam robic.

  6. :(

    zrobili ze mnie wariatkę w sądzie. że kłamie, ze jestem psychicznie chora, ze niszcze rodzinę.. ja nie wiem co ja mam robic. moj narzeczony jet teraz w sądzie na sprawie, jest zalamany, mysle ze on tego nie wytrzyma i pęknie, podda sie.

  7. tesciowa chciała sie mnie pozbyc i zrobic ze mnie wariatke. ja nie będę z nią rozmawiać. wiecie. mam mysli samobójcze. źle ze mną.

    zniszczyli mnie. jestem wrakiem

  8. jest mi strasznie samotnie. nie mam z kim porozmawiać.

    nie śpie bo nie umiem zasnąć. dokąd moze siegac nienawiść ludzka? czy można niszczyc drugiego człowieka z zazdrości i żalu ?

    dlaczego sądy w naszym kraju najwnie wierzą w aktorskie bajeczki zagrane na sali sądowej?

    jestem wrakiem człowieka, od połtora roku ciągłe ataki, inwigilacja, granie na uczuciach, wtrącanie sie, naruszanie prywatności, burzenie spokoju, kłamstwa i ciągłe oszukiwanie i gra pozorów....

    juz nie mam siły.

  9. wlaśnie jestem po kolejnych przejsciach.

    pozwaly mnie do sądu, ze niby rozbijam rodziny, manipuluję moim narzeczonym, jestem bezczelna, wulgarna, nieodpowiednia do wychowywania dziecka.. itd

    jedym slowiem pisząc to wszystko przeze mnie ze moj narzeczony nie pozwala sie traktowac przez nie jak śmieć, i nie chce im dawac codziennie wnuka.

     

    przeprowadzilismy sie juz. one nie wiedzą gdzie. chyba sie wkurzyly.

     

    juz nie chce mi sie zyc. kolejne tłumaczenia sie. kolejne noce nieprzespane.

    jutro ide so psychiatry. nie wiem co dalej.

  10. ja studiuje na II roku filologie polską, na uniwersytecie poznańskim.

    nie radzę sobie. nie potrafię się skupić, nie mogę się uczyć.

    boję sie ze zawale studia.

    ciągle przechodzę traumę, walczę ze wspomnieniami, z codziennością, ze sobą, z problemami. chce mi sie codziennie płakać.

    codziennie czuje sie, jakbym byla w zlym miejscu w zlym czasie.

    przeraza mnie to.

     

    kiedys bylo to moje marzenie. jak sie dostałam, po egzaminie skakalam jak wariatka. a teraz co sie ze mną stalo?

  11. ja tez mam takie problemy.

    mieszkam z narzeczonym, a on ma syna.

    i często jest tak, że wściekam sie na niego o byle co, krzyczę, płaczę i wogóle zachowuję sie napewno dziwnie.

    to nie jest moja wina, mam takie stany, ze potrzebuje ciszy spokoju gdy wszystko mi przeszkadza, potrzebuje samotności..

    jestem bardzo nerwowa.

     

    martwie sie, bo mój facet nie rozumie że ja nie chce sie tak zachowywac, ze to nie jest moja wina, że czasem mam stany chorobowe, nad ktorymi nie moge zapanowac. On uwaza ze to moja wina i że jakbym chciala to mogę zachowywac sie normalnie. czesto powtarza ze ten maly chlopczyk mi przeszkadza po prostu. Czesto slysze ze wmówilam sobie chorobę, i ze nic mi nie jest.

     

    on chce zebym wychowywala malego, zebym byla aniolem, ciepla i kochana, spokojna.

    jestem taka, ale nie zawsze.

    wydaje mi sie ze nie nadaje sie do zwiazkow, a juz wogóle do wychowywania dziecka.

     

    to nie tak ;( ja nie wiem co mam robic. mam dosyc ciągłych kłótni.

  12. ja dziś zasnęłam o 4 nad ranem, wstalam 11.29

    umylam sie, ubralam i od rana strasznie mnie drażnił syn mojego faceta.

    potem śniadanie, rozmowy o problemach i wstawilam rosołek.

    pomyslalam ze moze jak cos upiekę to mi sie poprawi nastroj, wiec zrobilam sernik.

    było mi źle od rana do 16.

    pojechalismy o 17 do ikei (uwielbiam)

    potem wrócilismy, strasznie padalo, ale humor lepszy niż wczesniej, nawet zebralam sie w sobie i zeskanowalam 2 zdjecia...

  13. Rok później zginął w wypadku mój Tata. Był to dla mnie szok.... Po smierci ojca miałam napady płaczu, sens zycia był juz tak daleki, że nie mogłam go dosięgnąć.

    rozumiem Cie. znam to uczucie, straty... :( mój tato nie żyje od ponad roku. bardzo trudno mi bez niego funkcjonować, obwiniam sie dokładnie takk jak Ty.. to samo z sensem zycia.

     

    nie słuchał o mnie. Jest trochę egoistą.

    widzisz, ja dlatego nie mam przyjaciół. bo niestety ludzie są egoistami. trudno odnaleźć bratnią duszę w takim chaosie....

     

    Jestem nikim. Zawsze wydawalo mi sie, ze jestem silna. Ze nic mnie nie zlamie. Czy nagle sie zalamalam? Moja wrazliwosc wziela gore?

    Co sie ze mna dzieje? Nie moge spac, mysle o niczym, nie ucze sie, spadam na dno, upadnie mi cos, zaczynam plakac. Nie widze zadnego swiatelka w tym tunelu...

     

    wiele osób ma tu takie problemy. ja tez. tu nie jestes sama. zawsze ktoś wysłucha i pomoże zrozumieć.

     

     

    Pozdrawiam Cię cieplusio. mam nadzieje ze znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.

  14. Mam powracającą depresję od ponad roku lat. Miałam chwile przerwy, jakieś pół roku wszystko było w normie. Teraz jestem bardzo nerwowa, drażni mnie wszystko. Ciągle jestem poddenerwowana, zmęczona, nie mogę sobie znaleść miejsca.

    Przeprowadziłam się ponad półtora roku temu do Poznania.

    Nie mam przyjaciół.

    Mam nieciekawą sytuację rodzinną. Jestem w związku z kimś kto ma 5-letniego syna. Dodatkowo Matka mojego faceta mnie nienawidzi i robi wszystko żeby się mnie pozbyć z rodziny. Przed świętami chciała mnie wyrzucić z naszego domu pod nieobecność mojego faceta. Nie będę pisac co mówiła do mnie i jak się czułam taka atakowana. Ta kobieta mowi i robi wszystko żeby mi utruć życie i żebyśmy się rozstali z jej synem.Oczywiscie wyparła sie wszystkiego i zrzucila wine na mnie. Jestem wariatką w oczach całej rodzinki.

    Moj przyszły mąż miał zonę, która umarła, mieszkaliśmy w bliżniaku obok matki tej jego 1 żony. Teraz sie przeprowadziliśmy, ale ona coraz bardzie nas nienawidzi niszczy nas psychicznie.

    Chce mojemu facetowi odebrac dziecko. ona zrobi wszystko zeby go zabrac, po trupach do celu.

     

    Ja juz nie mam siły. Sąd nam nie wierzy, jestesmy zaszczuci i ciągle atakowani. Wytocze tesciowej sprawe w sądzie, ale nie wiem czy to cos da, martwi mnie moj stan psychiczny, nie moge spac, skupić sie na niczym, jestem wyczerpana psychicznie. Mam mysli samobójcze, nie widze sensu zycia.

    Najgorsze jest to ze nie mam zadnego oparcia w nikim, najchetniej bym uciekla i schowala sie gdzies jak najdalej stąd.

    Ile mozna wytrzymać.. ciągle ataki i zarzuty... kłamstwa i oszczerstwa.

     

    Podali mojego faceta do sądu. Obie babcie chcą mu zabrać dziecko. ograniczyc kontakty i prawa rodzicielskie.

    To bylo do przewidzenia, dawno sie tego spodziewaliśmy.

    To jakiś koszmar. Dlaczego sąd nie widzi ze one kłamią i manipuluja.

    A dziecko po wizytach u babci placze ze go ciągle wypytuje o wszystko.

     

    W sądzie obie zenznają przeciwko mnie. jestem w oczach sądu psychicznie chora, wykanczam dziecko i rodzine. nie moge sie bronic, bo nie wezwali mnie nawet na swiadka.

     

    Ja mam ciągłe lęki, jestem nerwowa, straciłam chęć do życia, spadła mi samoocena. Nie chce mi se życ.

    Nie mam ochoty na nic, zawaliłam sesję na uczelni, jak dziekan nie zgodzi sie zeby mi ją przedłużyc, to strace studia.

     

    I wciąż zadaję sobie pytanie co zrobiłam takiego że cała rodzina mojego faceta aż tak bardzo mnie nienawidzi. i mnie obwinia o wszystko.

     

    albo sie rozstaniemy albo oddamy malego. nie wiem czy jest inne wyjscie.

     

     

    zaczynam jutro leczenie u Lek.med. Michała Michałowskiego w Poznaniu.

  15. przerabiałam związek z alkoholikiem. 2 lata walczyłam o niego i o to żeby być wazniejsza od wódki. przegrałam.

    wiem, ze miał ma depresję. niestety alkohol i depresja zniszczyły nasz związek. i miłość.

    nie wszyscy mają siłę by walczyć z takimi wrogami.

     

    chyba każdy nadwrażliwiec miał problemy z promilami.

    sama tez przerabiałam znieczulanie się alkoholem. mój tata był alkoholikiem, umarł w tamtym roku ;( .chyba dzieki Niemu mam awersję do alkoholu.

    owszem, przez pewien czas alkohol pomagał. teraz nie mogę nawet lampki wina się napić, bo mnie mdli zaraz..

  16. witajcie!

    Jestem Ameli, mam 23 lata, studiuje na UAM filologię polską, kocham fotografię.

    Jestem tu nie bez powodu. Ale o tym nie tutaj.

    Pozdrawiam !!!

×