Uzalezniony151526928782
-
Postów
6 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Uzalezniony151526928782
-
-
Alienor,
W szkole uczę się hiszpańskiego, może zacznę w domu się uczyć dodatkowo? Może jakieś nagrania speakerów? Hmmm... Nawet niezły pomysł. Na pewno za coś się zabiorę.
Dzięki za rady. Do zobaczenia na forum jutro. Zobaczę jak będzie.
PS. "Głód" sobie poszedł... Ale wiem że jest blisko. Grunt to wytrzymać.
Pozdrawiam
Uzalezniony15
-
Aarica,
Może to głupie, ale myślałaś o założeniu własnej firmy? Jakiejś działalności?
Choć z drugiej strony to chyba zły pomysł. Moim zdaniem musisz zaakceptować urlop/zwolnienie jak nagrodę, jak coś normalnego.
Powinnaś przestać się przejmować krytyką, zacząć myśleć pozytywnie o swoich dokonaniach. Mogę się założyć że szef ma na pewno o Tobie bardzo dobre zdanie.
Spróbuj rozluźniać się stopniowo. Załóżmy pierwszy dzień godzina czytania książki, oglądania TV, spokojny spacer. Nie myśl o pracy tak często. Z gimnazjum wyniosłem nie licząc wiedzy, jedną życiową mądrość, jest nią pewien cytat. "Tajemnica Szczęścia jest ukryta w tym, by widzieć wszystkie cuda świata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oleju na łyżce.". Ty chyba za bardzo przejmujesz się swoimi 2 kroplami. Zaoszczędź ciut pieniędzy i podczas następnego urlopu wyjedź gdzieś. Pozwiedzaj, pooglądaj. Odpręż się.
Radzę Ci, jak najszybciej zacznij z tym walczyć. Nasze życie jest zbyt krótkie żeby je spędzać w kółko w pracy. Nie chcę żebyś kiedyś obróciła się i zaczęła żałować swojego życia. Co do robienia projektów przez innych: Pozwól innym robić projekty. Delikatnie sygnalizuj błędy, przekonuj do poprawek. Ludzi łatwo zrazić, trudno zjednać. Znajd sobie jakieś hobby. I nie marnuj życia na pracę!
Pozdrawiam
Uzalezniony15
-
Alienor,
Cóż za zbieg okoliczności. Mówisz że sama chodzisz na teakwondo, a ze sportów walki sam najchętniej bym je wybrał. Zastanawiałem się nad sportami walki, bieganiem i takimi tam. Rozważę to ponownie. Na razie miałem zamiar zacząć biegać, niestety pogoda nie dopisuje. W wakacje miałem zamiar wyjechać na obóz wędrowny w Bieszczady na 12 dni.
Potem na wieś, żeby w mieście, przy komputerze nie zostawać. Potem znowu zmiana szkoły. Mam jakiś dziwny stres przed spotkaniem z innymi ludźmi w liceum. Tak samo z tym wyjazdem. Cholernie się stresuję. Jak byłem młodszy, to na siłę wyjeżdżałem na "kolonie". Te kolonie nie były jakieś z górnej półki, jednak tyle tam takich zwierząt było, aż strach myśleć. Przez to mam jakąś awersję do wyjazdów. No wreszcie, przyszedł "pierwszy głód". Czuję się jak narkoman na odwyku normalnie. Jutro będzie gorzej. Heh...
Dzięki, Twoja wypowiedź podniosła mnie na duchu.
Pozdrawiam wszystkich walczących z nałogiem!
Nie dajmy się!
Uzalezniony15
-
Rad,
No i tu jest szkopuł. W sumie nie wiem dlaczego gram. Od niczego nie uciekam, przed niczym się nie ukrywam. Tylko że uzależnienie jest już silne. W sumie to lepiej opowiem od czego się zaczęło. A otóż zaczęło się to w wieku młodym, bardzo młodym, około lat 11-12. Nie pochodzę z rodziny bogatej, a wtedy na miarę finansów mojej rodziny komputer był drogi. Zaczęło się to w pewnej warszawskiej bibliotece. Dziecinne zaciekawienie komputerem, pasja czytania książek fantasy. No i zaczęło się. Gry fantasy najczęściej przeglądarkowe. Potem 12-13 lat komputer został zakupiony do domu w celach "naukowych". Potem powolne odpływanie. Potem przekroczenie niewidzialnej granicy pomiędzy przyjemnością a uzależnieniem. A teraz co? Całodzienne myślenie o grach, bez ustanku. Jedynie w szkole można powiedzieć, zapominam. Muszę niechlubnie przyznać że sam będąc mocno uzależnionym, wyostrzył się u mnie taki "szósty zmysł". Od razu poznaje po kimś czy jest uzależniony. Nie wiem dlaczego. Po prostu, spojrzę, ten uzależniony na bank, ten ma szansę, ten normalny. Wy też tak macie? W zasadzie to zauważyłem dziwną rzecz, mianowicie, mężczyźni częściej są uzależnieni niż kobiety. W klasie dziewczyn 0 uzależnionych, chłopaków 7-8 "no-lifeów". Ale muszę przyznać dobrze się kryją. Jak każdy w tych czasach. A teraz jest jak jest. Jest dziwnie, nie umiem nawet wyobrazić sobie mojego dnia bez komputera. Wiem że to sprawka uzależnienia, że komputer został wrzucony do niebezpiecznej szufladki "Jedyne Słuszne". Ale granie sprawia mi jakąś chorobliwą przyjemność. Kiedy siedzę przy komputerze od 6 godzin, cały zdrętwiały, krzyż łupie, oczy szczypią, w monitor aż patrzyć się nie mogę, ale gram. Gram, twardo. Cholera wiem że to mój mózg, najpierw czerpał z tego przyjemność, często i długo, a teraz nie może się obejść bez dawki. Jak z kokainą, normalnie. 1 dawka w życiu najlepszy haj. Następne to tylko pogoń za 1. Im więcej dawek tym "dalej" do 1. Organizm przyzwyczaja się. Koło się zamyka. Szkoda mi tylko jednego. Czasu. Nigdy nie będę już tak młody jak w 1-2 gimnazjum. Ale nie poddam się. Cholera, nigdy. Wam życzę tego samego. Walki. I żebyście wygrali. Kurde, ale się rozpisałem. Miała być tylko 1 krótka odpowiedź. No ale co tam. Jakoś dziwnie mi to pomogło. Będę pisywał na bieżąco, w miarę możności. Mam nadzieję że komuś pomogłem moim wywodem.
Ściskam prawicę wszystkim do bólu, do szybkiego usłyszenia.
Uzależniony 15
-
Witam wszystkich forumowiczów. Na początku pozwolicie że się przestawię. Mam na imię Paweł i mam 15 lat. Jestem uzależniony od gier komputerowych. Przynajmniej umiem się do tego przyznać heh... Jednak łatwiej mi się przyznać tu, będąc anonimowy. Na zegarku dobija 19:30. Mam przeświadczenie że cały dzień (za przeproszeniem) przej*****m.
Dziś pisałem egzamin, (jestem gimnazjalistą), poszedł świetnie. I to jest właśnie paradoks sytuacji. Jestem poważnie uzależniony od komputera, oceny mam świetne (najwyższa średnia w klasie, przewidywane świadectwo z wyróżnieniem), egzaminy poszły świetnie, mam ambicje, jedynie to cholerstwo mnie ciągnie w dół. Zawsze jak wracam do domu, pierwsze co robię to włączam komputer. I gram.... Gram... Gram.... Potem lekcje... I Gra.... Gra.... Sen. Rok temu, w drugiej klasie gimnazjum byłem leniem. Grałem całymi dniami nic nie robiąc. Teraz się zmieniłem. Jednak mam z tymi grami duży problem. Gram w gry akcji (mody do silników gier typu Half Life 2 itp.), dostarczane przez popularną platformę Steam. Z ciekawości wszedłem sobie dzisiaj na mój profil na Steamie i co? Czas w grze w przeciągu 2 tygodni: 50.00 hrs. Czyli jakieś 3,5 godziny dziennie. Jestem nieszczęśliwy.
Mogę uznać siebie za przystojnego ( mam równe rysy twarzy, jestem szatynem, mam brązowe oczy, 1.8m wzrostu ) jedyne co mi przeszkadza to.. Aż wstyd się przyznać. Kilogramy. Tak. 78kg, o 8 kg za dużo. Jednak moja nadwaga jest spowodowana grami. I czuję że coś tracę. Ciągle. Kiedyś byłem "duszą towarzystwa". To dziwne bo wtedy byłem otyły. miałem 75 kg na 1,6m. Ale byłem śmiały, ba! Nawet dziewczynę ładną wyrywałem. Teraz jestem nieśmiały. Odzywam się półsłówkami. Wszystko przez gry. Raz, dwa próbowałem rzucić. 2 tygodnie bez gier. Czułem się świetnie. Jednak mój brat zaczął grać... I przez przypadek mnie wciągnął znowu. Kurcze, wstyd mi. Mam marzenia (dobre liceum, potem studia fiz-chem, może nawet Harvard!, chciałbym nauczyć się grać na harmonijce ustnej, przebiec maraton, ahh dużo tego) jednak komputer wszystko skutecznie blokuje. Rodzina niby mnie wspiera, jednak oni myślą : "Ma dobre stopnie, niech gra, wyrośnie albo co." A ja cierpię. I jak tu cholera wytrzymać? Raz przez 2 tygodnie nie grałem, zacząłem chodzić po 10 km dziennie, schudłem 4 kg, potem wróciła szkoła, mało czasu, dużo roboty. I komputer. Chciałbym prosić o pomoc. Teraz. Nie chcę tracić młodości na gry. Wolę znajomych, dziewczyny, życie jednym słowem. Postanowiłem usunąć teraz Steama i wszystkie gry. Od dziś nie będę grał. Zobaczę ile wytrzymam. Będę tu zaglądał co jakiś czas. Proszę o rady.
Objaw: uzależnienie od gier komputerowych
w Uzależnienia
Opublikowano
KeFaS,
Nie oceniam nikogo. Potrafię jedynie zobaczyć to co się kryję pod tymi maskami rówieśników. To tak jak alkoholik od razu pozna "swego". To po prostu widać. Tu taki wspaniały kolega, taki wygadany, uczony, pomocny itp. a pod spodem widać wrak. Z ciekawości sprawdziłem ich profile. I co? po 50-60 godzin w ciągu 2 tygodni. A odnośnie 3,5h: Czy to ważne czy uzależniony będzie siedział 12 czy 3,5 godziny? Moim zdaniem można to porównać tak: Jedne nałogowy palacz wypali 1 paczkę, drugi 3. Jednak w gruncie rzeczy oboje są tak samo nieszczęśliwi. Nałóg nie jest rzeczą normalną. To tak jakby ogon machał psem. Jednak to tylko mój punkt widzenia. Każdy może mieć inne zdanie na ten temat. A nieszczęśliwy jestem dlatego, bo teraz zauważyłem że straciłem już coś z życia. Jakieś 900-1000 godzin wg profilu. Aż trudno mi sobie wyobrazić ile innych rzeczy mógłbym zrobić, chociażby nauczyć się grać na harmonijce.
Pozdrawiam
Uzalezniony15